az sie boje, ze nastepny bond moze wyjsc slaby. Poczatek filmu swietny - dynamika akcji, zawiazanie fabuly, zdjecia i efekty. Jednak od momentu demolki w lodowym palacu ilosc efektow, sztuczek i elementow quasikomediowych na granicy przeladowania - autor scenariusza tak sie rozpedzil, ze konczyl w poslizgu ledwo kontrolowanym.

Mimo to film sie oglada dobrze do samego konca - efekty na najwyzszym poziomie (no moze poza surfowaniem bonda pomiedzy gorami lodowymi - tam widac bylo cyfrowosc efektow). Madonna rowniez sie sprawdzila - slyszac kilka dni wczesniej tytulowy kawalek jednym uchem, nie bylem nim zbytnio zachwycony - jednak odsluch na dobrym sprzecie przekonal mnie, ze muzyka swietnie komponuje sie z filmem. I nie bardzo rozumiem czyjegos oburzenia - przeciez albumem "ray of light' madonna udowodnila, ze jest profesjonalna artystka i ze czasy kiczowatych poczatkow kariery minely juz dawno - co widac tez na jej twarzy - zastanawialem sie przez chwile czy tak wiekowa pani to aby napewno madonna..

Na koniec uwaga - idac do kina upewnijcie sie, ze sala w ktorej bedziecie ogladac wyposarzona jest w Dolby Digital EX