...ale był pięknie zrobiony. Trochę jak te holywoodzkie panienki. Puste ale przepiękne. Po seansie chciałam opowiedzieć chłopakowi co właśnie zobaczyłam.
Wyglądało to mniej więcej tak (spoiler haha): ''hm... część rozgrywa się za rządów Śnieżki, chociaż Śnieżka pojawia się tam wyłącznie z nazwy. Były dwie królowe-siostry, pierwsza zamordowała z zazdrości dziecko drugiej, druga nabrała lodowej mocy i stała się zła. Lodowa porywała dzieci i robiła ich Łowcami. Potem było eee... eee... coś tam i eee... na koniec dwie siostry stoczyły bitwę, w której brali udział również Łowcy, obie umarły, miłość zwyciężyła, wszyscy żyli długo i szczęśliwie- koniec''.
Dobrze, że to był ''tani wtorek'' haha :D
Natomiast efekty... ojaniemogę! Czad! Być może ten film miał jakąś fabułę... być może! A ja zagapiłam się po prostu na trzy piękne aktorki i piękną scenografię/grafikę... muzyka też była całkiem w porządku. Tylko no nie wiem... czy film nie powinien opowiadać jakieś historii? Scenariusz musiał być pisany w ogromnych mękach, bólu i cierpieniu twórczym... tak to widzę :P