PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=734}

Łowca androidów

Blade Runner
1982
7,7 216 tys. ocen
7,7 10 1 215565
8,5 84 krytyków
Łowca androidów
powrót do forum filmu Łowca androidów

Mam ogromną prośbę, by ktoś pomógł mi rozwikłać pewne sprawy dotyczące owego genialnego filmu. Niektóre mogą być głupie, bo dopiero teraz skończyłem oglądać film i moge czasami bredzić. Więc błagam również o wyrozumiałość :-) Mam na dzieję że przebrniecię przez moje pytania:

1. Najprostsze, nie wymagające myślenia: Jaki był ten Happy End w wersji producenckiej? I gdzie były te Offowe komenatrze Roya?

2. Zakładając że Deckard jest replikantem, i dowdem na to jest origami jednorożec, które w pewnym momencie ułożył jakiś policjant (Czyli zna jego sny). OK. Tylko skąd ten ,,jednorożec" wziął się pod jego drzwiami i dlaczego to jakiś miażdżący dowód (Ktoś powiedział na filmwebie, że go zostawił inny Blade Runner, ale to jest już chyba całkowicie pozbawione sensu)?

3. Łączy się z drugim pytaniem. Jeśli coś namotałem to tu proszę mi łopatologicznie wytłumaczyć dlaczego Deckard jest Replikantem i co ma z tym wspólnego Origami i.t.p.

Dozgonna wdzięczność, temu co odpowie na to pytanie :-)

pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
baca350

I tak trzymaj :)*




* Druga najdłuższa wypowiedź w historii Filmwebu :)

ocenił(a) film na 10
baca350

Ja też jakoś wolę to wersję ze strumieniem świadomości Deckarda... Szczególnie gdy załatwił kobietę węża, jego komentaż jest bardzo poruszający... W ogóle wersje reżyserskie znanych klasyków stały się jakoś modne... wkórza mnie to czasem - jak właśnie z Blade Runnerem, bo juz nigdy nie uświadczymy wersji z komentarzem... pieprzone gówno...PZDR

ocenił(a) film na 10
baca350

A ja na szczęście mam na VHS wersje pierwotną. I raz do roku oglądam,razem z moimi przyjaciółmi.Hej!

ocenił(a) film na 10
baca350

A te komentarze Forda zostały ponoć nagrane w ostatniej chwili, a Ford miał tego filmu i Scotta(szczególnie jego!) serdecznie dosyć, co można usłyszeć w głosie Deckerta.Scott był przeciwny, gdyz twierdził że film, obraz sie sam wybroni. A Forda też nie znosił; ci dwaj sie dobrali jak w korcu maku.Nienawidzą sie do dziś. Hej!

ocenił(a) film na 10
baca350

10 lat minęło! Jak jeden dzień.
I w końcu Harrison Ford gdzies tam przyznał ze Ridley Scott to wielki reżyser.
Ford tez jest przez to wielki! Hej!

użytkownik usunięty
wolf_stein

Dobra nadeszła chwila gdy i ja dam interpretację, która jak wierzę stanie się jedyną słuszną wykładnią dla następnych pokoleń xDDDDDDDDDDD.
Po pierwsze osobiście uważam, że wersja kinowa to obrzyganie diamentu jak już gdzieś pisałem, ale nie o tym mowa. Druga uwaga jest to protest przeciw używaniu słowa robot czy maszyna w odniesieniu do nexus-6 lub do domniemanego replikanta Ricka. Byli oni w całości organiczni, nie byli maszynami tylko sztucznymi ludźmi. W gruncie rzeczy byli ludzmi z krwi i kości jak my, ale o innym sposobie stworzenia. W encyklopedii Blade Runnera pisze tak:

Nexus-6 replicants are completely organic, but there are indications that earlier generations might have been partially electronic. Quote from the 1982 press kit: "A genetically engineered creature composed entirely of organic substance.

Moim zdaniem Rick był replikanetem, a oto moje wyjaśnienie, które jak mi się wydaję jest bardzo sensowne i dodaje wiele symboliki całej historii.
Co do szczegółów: replikanci generacji nexus-6 nie mogą się na oko rozpoznawać. Są jak ludzie i nie mają żadnego szóstego zmysłu. Roy w finałowej scenie nie wiedział, że Rick to replikant. Nie mógł tego wiedzieć na oko, ani z nikąd, bo była to informacja tajna, znana policji i korporacji Tyrella. Dlatego mówił do niego jak do człowieka. Mało tego, sam Rick o tym nie wiedział podobnie jak Rachael. Rick był replikantem wyższej generacji niż nexus-6, albo zmodyfikowanym nexusem-6, podobnie jak Rachael. Modyfikacje lub różnice polegały na tym, że nie miał takiej siły jak te używane poza ziemią, no i oczywiśćie miał wszczepioną pamięć. Pamiętacie słowa Tyrella "...bardziej ludzcy niż ludzie- to nasze motto" ? Był on prawdopodobnie bardziej wytrzymały niż przeciętny człowiek, ale do takiego stopnia, by nie mógł nic podejrzewać co do swojej osoby, ani też inni ludzie czy replikanci nie mogli tego podejrzewać, ponieważ miał on działać jako łowca w środowisku ziemskim jako gliniarz, zatem musiał być nierozróżnialny. Był on sobie w swoim mniemaniu policjanetem. Był sprawniejszy od ludzi, oraz obdarzony dużą inteligencją, jak to jest napisane w napisach wprowadzających, co czyniło go idealnym narzędziem w tropieniu nielegalnych nexusów. Nexusy 6 spoza palanety jak wiadomo były cholernie silne, inteligentne do tego bezwzględne i łowca-człowiek już w starciu z tą generacją nie miał szans, dlatego Tyrell stworzył/tworzył na potrzeby policji właśnie takich łowców jak Deckard, którego w razie śmierci można wymienić. Do szczęścia potrzeba było tylko jednego- osobowości i pamięci jakiegoś dobrego gliny. I tu się pojawia moje wyjśanienie, z którym nigdzie się wcześniej nie spotkałem, ale po głębszym zastanowieniu się jest bardzo sensowne. Deckard ma wszczepioną pamięć Gaffa. Gaff był jednym z najlepszych Blade Runnerów, kontuzjowany nie mógł być aktywnie działającym, w filmie był prawą ręka szefa. Zresztą i tak by nie mógł działać przeciw nexusom-6 z powodów, o których pisałem wyżej. W encyklopedii pisze że Gaff był blade runnerem, do tego w scenariuszu z dnia 1981-02-23 wynika, że Gaff był mistrzem sztuk walki i utalentowanym w sztuce origami. I tak sobie Deckard, żył jako gliniarz. Był jak człowiek, miał mieszkanie, prace, która mu się przejadła jak to widzimy na początku filmu. I teraz wyjaśnienie sceny rozmowy na komisariacie. Moim zdaniem mylnie niektórzy rozumieją słowa szefa policji: "jak nie jesteś jedenym z nas to jesteś nikim". Z nich nie wynika, że mówił do Ricka tak jakby on wiedział, że jest replikantem. Sytuacja jest taka, że Deckard ma dość swojej pracy jako glina- motyw często pojawiający się w filmach policyjnych- i z niej odchodzi. Pojawia się sprawa grupy nexusów, którzy dostali się na ziemię. Deckard nie chce już przyjmować żadnego nowego zadania, sugeruje kapitanowi, żeby przydzielił sprawę Holdenowi, co się defacto już stało, a ten mu wyjaśnia, że Hloden leży pod kroplówką i on potrzebuje Deckarda, bo jest najlepszy. Kapitan i Rick gadają ze sobą jak starzy kumple, ale on ma nóż na gardle bo sparawa jest pilna (w końcu nexusy zabiły już 23 osoby) i musi trochę przycisnąć Ricka tymi słowami. Rick niby chce wyjść w takim teatralnym geście, ale wie od początku, że i tak przyjmie sprawę, a jego niechęć jest spowodowana jakimś kryzysem, który najwidoczniej przechodzi. Bryant swoimi słowami daje mu do zrozumienia coś w tym stylu: Jak nie weźmiesz tej sprawy to coś znajde na ciebie i dobiorę ci się do tyłka, stary nie daj się prośić, nie zmuszaj mnie do tego. Wracając do Gaffa. W całym filmie jest jak cień Decarda, tajemniczy małomówny. Jego dziwność w wersji pierwotnej mogła być sama dla siebie, ale w wersji reżyserskiej nabiera nowego sensu. Gaff znał sny Decarda, bo to były jego sny. Pod koniec filmu zostawia papierowego jednorożca na znak tego. Decard tym gestem niekoniecznie doznaje zrozumienia, że jest replikantem. Nie musi koniecnie kojarzyć tego ze swoim snem, tylko z tym, że to Gaff zostawił jedno ze swoich origami dając do zrozumienia, że wie o tym że ukrywa Rachel, ale pozwala im odejść przymykając na to oko, bo wie, że oni nie są niebezpieczni. Taka przysługa jak glina glinie. W pewnym momencie filmu Bryant mówi Deckardowi, że ma do zlikwidowania jescze jednego replicanta, czyli Rachael, która znikła. Gdy się okazuje, że Blade Runner zakochuje się w replikantce, łowca zakochuje się w swojej ofierze, prawdopodobnie podjęto decyzję, że należy ich oboje zlikwidować, żeby ostatecznie zakończyć sprawę. Miał by to wykonać Gaff. Mógłby sprzątnąć Ricka na dachu, a z Rachael łatwo by sobie poradził. Nie zabił go jednak, bo nie mógł tego zrobić, ponieważ Rick miał jego duszę i pozwolił im odejść. Inne wytłumaczenie to, takie, że jednak pozwolono im odejść kontynuując eksperyment z nowym rodzajem replikantów, by sprawdzić jak będą dalej funkcjonować w społoczeństwie. Narastające zagrożenie związane z replikantami takimi jak Roy kazało im szukać nowych bezpiecznych rozwiązań. Stare replikanty miały wprogramowany genetycznie czteroletni okres życia, bo po pewnym czasie zaczeły wariować i dopuszczać się zbrodni. Nowe(Rick i Rachael) nie musiały mieć tego zabezpieczenia, bo mając wszczepione wspomnienia mogły przez lata noramlnie funkcjonować jak zwykli ludzie. Tym samym zatarła się nie tylko granica fizyczna ale i psychiczna między ludzmi urodzonymi, a "zreplikowanymi". Rick i Rachel stali się Adamem i Ewą nowego raju, albo piekła.


ocenił(a) film na 10

Riply- możesz miec rację. Nigdy nie analizowałem tematu z tej strony. Gratulacje!! Hej!

ocenił(a) film na 10
baca350

No, jednak masz rację. Żyjesz jeszcze tak nawiasem?
Doskonała jest twoja analiza. Zawsze czułem ze Deckart jest jakiś... inny!
Hej!

wolf_stein

Hmmn

Deckard nie był replikantem!
No ale cóż jak widać reżyser wie jak sprzedać swoje odmłodzone i odkurzone nieco dzieło, zresztą wybitne. Przynajmniej w wersji pierwotnej.
Genialna reklama i powód aby kupic wersje reżyserską i samemu się przekonać.

"dla mnie 'blade runner' zawsze byl opowiescia o czlowieku, ktory staje sie bezmyslna maszyna i robotach, ktore czlowieczenstwa poszukuja."

i niech to motto pozostanie

Nadinterpretacja jest tu niepotrzebna i szkodliwa.
"Czerwone oczy" prosze was... hehe ;-)
figurka origami dla deckarda ponieważ jest replikantem????? figurka miała uświadomić deckardowi że Gaff pozwoli Rachael żyć!!! Nie bedzię jej szukał!!! Chodzi o człowieczeństwo Rachael a nie Deckarda.. który się w niej zakochał i ma koszmary że ją Gaff zdejmie ;-)

A reżyser i jego wypowiedź??? celowe działanie marketingowe

Zostańmy przy kultowej wersji pierwotnej!!! Bo za niedlugo ktos wymysli ze cały oddział Blade Runnerów to byli replikanci ulepszeni i skonstruowania w celu likwidacjii innych replikantów.. Poszlaki by sie znalazły..;-)
albo w ogóle w filmie wszyscy są replikantami, taki świat replikantów, jedni lepsi, inny to ci gorsi...

Pozdr.

asureus

"Deckard nie był replikantem! "

Tak? Ale w której wersji filmu? W reżyserskiej Deckard jest androidem i to nie podlega jakiejkolwiek dyskusji. Niestety, jak widać, kinomanów-nieuków nie brakuje. Nie rozumiem ludzi, którzy w wersji reżyserskiej nie dostrzegają Deckarda-replikanta. Mają do tego pełne prawo, ale sen Deckarda i figurka Gaffa są tak niezbitymi dowodami, że inna interpretacja reżyserskiej wersji filmu jest interpretacją błędną.



"Figurka origami dla deckarda ponieważ jest replikantem????? figurka miała uświadomić deckardowi że Gaff pozwoli Rachael żyć!!! Nie bedzię jej szukał!!! Chodzi o człowieczeństwo Rachael a nie Deckarda.. który się w niej zakochał i ma koszmary że ją Gaff zdejmie ;-)"


W wersji kinowej tak, ale nie w wersji reżyserskiej, w której mamy sen Deckarda o Jednorożcu i który to sen w powiązaniu z figurką Gaffa zostawioną na korytarzu, jasno mówi, że sam Deckard również jest replikantem.



"Zostańmy przy kultowej wersji pierwotnej!!!"

Doprawdy, twoja indolencja w temacie jest przerażająca, dlatego muszę zabrać głos.
Że co? Zostańmy przy wersji kinowej, niby-kultowej? Ty chyba nie wiesz o czym piszesz. Wersja pierwotna czyli kinowa w porównaniu do wersji reżyserskiej z 1992 roku jest wersją znacznie bardziej płaską i dużo słabszą. To wersja niemiłosiernie zjechana przez krytyków i nie trafiająca do większości widzów. Ten głos Deckarda próbujący koniecznie wszystko tłumaczyć widzowi i ohydne, szczęśliwe zakończenie nijak nie pasujące do całości, to ma być ta niby-kultowa wersja?
Chyba tylko dla pewnej części Polaków, dla których polska telewizja w nieskończoność puszcza właśnie ową wersję "kultową". Dla nieco bardziej rozgarniętego widza, kultową wersją może być tylko i wyłącznie wersja reżyserska z 1992 roku. Bo właśnie ta wersja sprawiła, że "Łowca androidów" został okrzyknięty nie tylko arcydziełem, lecz także filmem ze wszech miar kultowym. Więc nie wyjeżdżaj proszę z wersją kinową, która jest dużo słabsza od wersji reżyserskiej, a już z całą pewnością ciężko ją nazwać wersją kultową, bo tą - jak już zaznaczyłem - jest wersja reżyserska z 1992 roku. I podejrzewam, że "the final cut" niewiele zmieni w tej materii.

użytkownik usunięty
wolf_stein

To nie jest dzieło "odkurzone" tylko dość znacznie zmodyfikowane. Scott po latach mógł wreszcie zrobić ten film, tak jak to sobie założył, a producenci mu nie pozwolili. Wersja pierwotna filmu była kultowa, bo musiała być, ponieważ innej nie było, ale w porónaniu z wersją reżyserską jest o klasę gorsza. Director's cut jest wyżej ceniona między innymi właśnie z powodów przeciwnych do twoich twierdzeń na temat marketingu. Scott to milioner i nie musi odkurzać filmów z przed lat by sobie dorobić. Nową wersję zrobił dla siebie i dla fanów, by wreszcie ten film nabrał polotu na jaki zasługiwał spętany wcześniej więzami komercji. Poza tym nowa wersja nie jest nachalna w elementach, które świadczyłyby o tym, że Rick jest repkiem i tym samym twoje wyobrażenie o historii jest równie dobre. A motto, które przytoczyłeś jest błędne, bo tam nie było robotów. A co do tego, że może się okazać, że wszyscy są replikantami, to właśnie jest jedno z przesłań filmu.

ocenił(a) film na 10

Czy Nexus-6 muszą się czymś odżywiać? Jakie mają zasilanie? Pytam tylko dlatego, że Deckart na początku filmu wcina makaron później pije alkohol...inni (ci "PEWNI" androidzi) nie robią tego w filmie. Tylko jedna pali fajkę...

ocenił(a) film na 10
Lord_10

No i ciekawe czy robili normalna kupę. Wbrew pozorom to kupa może byc dowodem koronnym, bo jest albo jej nie ma.
Jednak, na zdrowy rozum, powinni miec taka sama fizjologie jak my. Z bzykaniem włacznie. Jak bzykali to i jedli. A jak jedli-- to robili kupę, inaczej sie nie da. Hej!

użytkownik usunięty
wolf_stein

Muszą jeść i spać, jak ludzie. W scenie kiedy Pris wpada na Sebastiana, mówi mu,że jest głodna, a potem jak do nich dołącza Roy to Sebastian nakrywa do stołu przynosząc kilka talerzy.

Sprawdźcie tą stronę, a zwłaszcza filmiki:

http://bladerunnerthemovie.warnerbros.com/

Nie wiem jak Wy, ale ja normalnie eksploduję jak nie dostanę nowej wersji jak najszybciej i mam nadzieję, że ktoś wrzuci do sieci całą zawartość pięciu dvd. Jak zobaczyłem scenkę, kiedy Gaff mówi "I spit on methaphyisics, sir" to sobie dopiero uświadomiłem jakie skarby muszą się znajdować w materiałach dodatkowych.

ocenił(a) film na 9
wolf_stein

Chyba popsuje całą spekulacyjną zabawę...

Fragment dotyczący tożsamości Deckard'a w wywiadzie ze Scotte'em:

Wired: It was never on paper that Deckard is a replicant.

Scott:It was, actually. That's the whole point of Gaff, the guy who makes origami and leaves little matchstick figures around. He doesn't like Deckard, and we don't really know why. If you take for granted for a moment that, let's say, Deckard is a Nexus 7, he probably has an unknown life span and therefore is starting to get awfully human. Gaff, at the very end, leaves an origami, which is a piece of silver paper you might find in a cigarette packet, and it's a unicorn. Now, the unicorn in Deckard's daydream tells me that Deckard wouldn't normally talk about such a thing to anyone. If Gaff knew about that, it's Gaff's message to say, "I've read your file, mate." That relates to Deckard's first speech to Rachael when he says, "That's not your imagination, that's Tyrell's niece's daydream." And he describes a little spider on a bush outside the window. The spider is an implanted piece of imagination. And therefore Deckard, too, has imagination and even history implanted in his head.


Pełna treść wywiadu: http://www.wired.com/entertainment/hollywood/magazine/15-10/ff_bladerunner?curre ntPage=all

alphacentauri1

Śmiem wątpić...
Philip K. Dick i Ford zdecydowanie uważali Deckarda za człowieka, to Scott wymyślił, że Deckard jest replikantem i dlatego tak to nakręcił.
To czy Deckard jest człowiekiem czy replikantem jest zostawione więc do wyboru widzowi.

ocenił(a) film na 7
wolf_stein

Zależy od wersji.
W wersji producenckiej - replikant dowodzi swego człowieczeństwa
W wersji reżyserskiej - nie.
I to jest ogromna strata dla filmu.
Niestety w wyniku, perfidnej dodajmy sugestii Ridleya, że Deckard nie jest człowiekiem, lecz androidem, a właściwie replikantem (za pomocą snu o jednorożcu i przyniesionego mu do domu origami o kształcie jednorożca sugerującego, że sen został mu wdrukowany) film traci swoje... człowieczeństwo.
Bo czyż nie tego dowodzi robot Roy Batty ratując w finale od śmierci... człowieka, który mu zagraża?
Swojego człowieczeństwa.
Dopóki Deckard jest człowiekiem to scena wielka, pełna humanizmu.
W momencie gdy Deckard okazuje się androidem scena traci jakiekolwiek znaczenie. No, bo co może oznaczać, czego dowodzić, że jeden replikant ratuje drugiego?
Niczego.
Pozostaje pustka.

ocenił(a) film na 10
wolf_stein

Wasza obsesja na punkcie człowieczeństwa Deckarda przypomina stan umysłu Philipa K. Dicka. I nie - to nie był komplement :) Pośród sławnych ludzi w historii trudno znaleźć kogoś, kto by dorównał miar obłędu Dickowi. Cóż, zostawił światu niesamowitą, piękną i przebogatą spuściznę, stając się pisarzem i wizjonerem wręcz nieśmiertelnym - ale cenę za to zapłacił straszliwą.