Jestem wlasnie po premierze. Ostatnie pół godziny to coś na co czekałem od dawna. Coś czego nie dała mi zeszłoroczna VII część. Ta ostatnia scena walki Vadera była o niebo lepsza od wszystkich walk w VII. Super przejście do IV części!
Cała Tatooine jest raczej pustynna, choć jakaś roślinność tam jest (widać jak Luke porusza się ścigaczem w EP IV).
GŚ porusza się w nadprzestrzeni, bo jest w istocie monstrualnym statkiem kosmicznym. Choć bez wątpienia scena skoku Gwiazdy w nadświetlną byłaby po prostu dziwaczna, ponieważ wielka kula nagle znika i pojawia się w innym miejscu. Dlatego prawdopodobnie nie pokazano sceny skoku Gwiazdy.
jakaś znowu moda na hejt TFA, Rogue 1 to kontynuacja pewnej wizji film mocno przypominał klimatem TFA a różnił się jedynie wyglądem antagonistów z poprzednich części - starych dobrych dlatego poczęści rozumiem że komuś się o wiele bardziej podoba a moim zdaniem nic tylko czekać na kolejne części a nie hejtować ! ! widać że idzie to w dobrą stronę
U mnie po seansie też klaskali niektórzy, a zdarza się to bardzo, bardzo rzadko.
Ja pamiętam jak cała sala klaskała po premierze annabel 2, i jak na premierze deadpoola klaskałem tylko ja z kolegami. Więc taki aplauz dużo nie znaczy, ale film był świetny.
Nic nie mówię ale jest to pierwszy film z tego uniwersum, gdzie w głównej obsadzie nie ma użytkowników mocy. Między innymi dlatego sceny z Lordem Darth Anakinem wypadają tak świetnie. O mocy się mówi, mówi się o rycerzach zakonu, ale przez 95% filmu widź nie ma styczności z tą mistyczną stroną uniwersum... A wtedy, na zaledwie 5% filmu wchodzi on, cały na czarno. I ukazuje czym jest potęga ciemnej strony mocy.
Moja siostra też nie mogła uwierzyć, że to CGI. Tarkin również świetnie wykonany.
Przecież te GW i tak prawie w każdej sekundzie mają coś wygenerowane komputerowo, więc wiele dłużej by nie trwało.
Zarówno Leia jak i Tarkin to chyba byli żywi aktorzy, którym po prostu zmieniono komputerowo twarze na twarze oryginalnych aktorów. Bo zdaje się, że chyba są w napisach końcowych wymienieni.
Nie. To byli aktorzy przerobieni komputerowo. Wyrenderowanie takiej epizodyczneJ postaci razem z mimiką i ruchem jest bardziej kosztowane od zatrudnienia aktora.
Nie chodzi nawet o koszty, po prostu nie da się parametrycznie wygenerować przekonywującej mimiki. Dlatego zatrudnia się prawdziwych aktorów i usprawnia techniki motion-capture tak żeby przechwycić nawet najdrobniejsze subtelności.
A Nowa Nadzieja i Impierium, jak i całe Star Wars nie są przypadkiem aby adresowane właśnie do młodszego widza?
o to to! najlepsza scena filmu. Wchodzący Vader i przekazywanie planów. Ilu rebeliantów oddało życie za tą dyskietkę. I jak ona okazała się ważna.
Ha, mimo wiedzy,że przecież im się uda, w myślach popędzałam rebeliantów -Ruchyyyyy, Vader na horyzoncie
W końcu odzyskuję wiarę w ludzi. W końcu ktoś pisze o e7 - że król jest nagi. A Rogue One - po mocno średniawych prikłelach i fatalnym e7 - jest cudowny. Daję 10/10, żeby zdeklasował TFA, ale w zasadzie to mocne 9/10. Sceny z Vaderem - rewelka i dobrze, że ich tak mało, bo za to są jakie. Wszystko tam było cudowne. Znów poczułem się, że mam 8 lat, kiedy oglądam TESB i ROTJ na vhsie jakoś w 1989. Cudo!
Myślę, że tak wysokie oceny e7 wynikają z sentymentu i rozkręconej na maksa kampanii reklamowej. TFA to papka dla młodzieży, historia wypłaszczona na maksa - dla mnie było to rozczarowanie roku, o obsadzeniu Drivera w roli Kylo i samej postaci tegoż oraz o wszechwiedzącej Rey nie będę się rozpisywać, bo mnie trzepie ze złości. Dzisiaj (a właściwie wczoraj, bo już po północy) podczas seansu poczułam "to coś", czego rok temu mi zabrakło. Łotr nie jest może arcydziełem - pierwsze pół godziny filmu jest słabe, muzyka też nie powala, ale im dalej tym lepiej. No a zakończenie, abordaż, Leia - cudo!
Mam takie samo zdanie jak mój przedmówca i przedmówca mojego przedmówcy, jedynie wydaje mi się że określenie początku jako słabe, to trochę za mocne określenie :)
Zależy co rozumiecie przez początek. Mi tam się podobało to wprowadzenie, fajne rozwiązanie z napisami objaśniającymi poszczególne lokalizacje.
Bardzo dobra scena ataku ekstremistów rebelii na odział szturmowców w mieście. Mocne. Do tego czy to nie trochę nawiązanie do problemów współczesnego świata (terroryzm islamski)? :)
Od tego momentu film bardzo dobry.
Ja pierd***... A czym była klasyczna trylogia jak nie papką dla młodzieży? Ewoki rozgramiające oddział szturmowców?! Star Wars to filmy przygodowe, to baśń i chyba wam ta "kultowość" starych filmów przesłoniła prawdę, czym one tak naprawdę były. Tamte filmy były naiwne do granic możliwości. "Księżniczka Leja" - jak może w ogóle istnieć taka funkcja jak księżniczka/król w czasach, kiedy rasy całej galaktyki są wymieszane? Przecież to prehistoryczna funkcja, już teraz na świecie to tylko tytuł honorowy, zobacz np Wlk Brytania.
btw możesz mi powiedzieć, co takiego cudownego Leja zrobiła w tym filme? Oprócz tego, że dostała dysk i westchnęła.
autor wpisu na który odpowiadasz słowa "cudo" użył w odniesieniu do całego zdania, a nie tylko Lei.
Użyła do całego zdania, w tym Lei, więc ja się chce dowiedzieć co w niej jest takiego wspaniałego. Że się pojawiła? Że wyglądała sztucznie i komputerowo jak wszystkie te postaci w full CGI? Że to taki smaczek do serii, czyli och i ach? Czy po prostu to jest jedno ciągłe zdanie, tylko szanowny użytkownik nie potrafi wstawić czegoś w nawias, żeby to miało ręce i nogi jako tekst do przeczytania...
Przeglądnąłem całą pierwszą stronę komentarzy na filmwebie do tego filmu i 4/5 ocen 9 i 10 są nieumotywowane kompletnie, jak ktoś zadaje pytanie do jakiegokolwiek aspektu wyniesionego na piedestał - brak odpowiedzi, głuchy telefon, nikt już nie ma swojego zdania, bo jak się pisze głupoty bez ładu i składu, to jak ktoś ci może potem sensownie odpowiedzieć.
Serio oczekujesz racjonalnego wytłumaczenia scen które działały głównie na poziomie emocjonalnym? To się albo czuje albo nie.
Zaczynam podejrzewać, że największym atutem rogue 1 jest to, że nie jest TFA. Skończycie tą paradę hejtu i zaczniecie konstruktywnie dyskutować o nowym filmie? Co ma spin off do części kanonicznej? Poza waszymi urojeniami co jak powinno wyglądać. Żałość.
btw przeczytałem twoją krucjatę pod recenzjami R1, silna nienawiść w tobie wykiełkowała do TFA, ciemna strona mocy cię pochłonęła :)
No i widzisz, to świadczy tylko o tym, jak bardzo złym filmem było TFA, skoro wystarczy, że R1 po prostu jest ;) Rogue 1 kilkoma scenami zjadło TFA, które wiało przeciętnością (wg Disneya - "bezpieczeństwem").
R1 oglądało się z przyjemnością, zmienia to nieco punkt widzenia na "Nową nadzieję", nie niszczy uniwersum, więc jest ok. Coś więcej może napiszę jutro, bo teraz to już mi się spać chce ;)
Ale ty mi nic nie musisz pisać. Ani ty mnie do swojego zdania nie przekonasz, ani ja ciebie. Śmieszy mnie tylko to nawiązywanie do VII części i te oceny R1 na wyrost, na pohybel TFA. Pierwsza połowa Łotra1 to były flaki z olejem, jak dla mnie 3/10, od połowy 7/10, końcówka 8/10. Dla mnie ocena filmu jest oceną całego filmu, a nie jej najlepszego momentu. Jest w psychologii opisane takie zjawisko, że jak pod koniec filmu (czy jakiegokolwiek innego dłuższego procesu, który oceniamy) dostaniemy coś zajebistego, to ten moment przesłania nam całokształt całego procesu, którego byliśmy świadkiem. To jest zajebiście widoczne w tym filmie, bo nikt mówiąc o tym filmie nie mówi o niczym innym, jak o ostatnich 30min, kiedy to się pojawiły klasyczne postaci i zrobiły robotę, a reszta filmu już nie istotna. Łotr 1 dla mnie był pusty, przez większość filmu nie działo się nic istotnego, na koniec wparował vader i pomachał mieczem a wszyscy w ekstazie... Film jest ok, ale te peany śpiewane dla tego filmu są dla mnie niezrozumiałe. Pzdr
Owszem, Rogue 1 jest nierówny, ale ma te świetne momenty (nie chodzi tu tylko o Vadera), podczas gdy TFA jest ciągle na przeciętnym poziomie.
Tak jak w skokach. Ktoś skoczył np. 125 m i jest 10., a inny 128 m i jest 6. Tymczasem w drugiej serii ten pierwszy może odpalić bombę np. na 137 m i da mu to podium itd., a ten sam skok na 128 m u drugiego zawodnika jeszcze osłabi jego pozycję. W każdym filmie SW poza TFA jest coś rewelacyjnego, coś wyjątkowego. TFA wieje przeciętnością i brakiem oryginalności, szacunku dla poprzedników czy logiki.
Moim zdaniem ostatnie 3 czy 4 minuty TFA bije na głowę całą końcówkę Łotra 1, łącznie z Vaderem machającym mieczem świetlnym.
No i spoko, ale dla mnie całe TFA to gwiezdnowojenny gniot, który nigdy nie powinien był powstać. Najgorszy film z całej sagi.
Jakaś inna historia, która nie jest żadnym remakiem i nie rebootuje całego uniwersum.
Na metacritics w zasadzie same pozytywne recenzje, na rotten tomatoes to samo. Co więcej, nawet na portalu Taste of Cinema (o istnieniu, którego oczywiście nie masz zielonego pojęcia, trzeba jednak w stopniu zaawansowanym znać język angielski), znanego z wyjątkowo krytycznej społeczności, gdzie snobizm przekracza czasem granice zdrowego rozsądku ten obraz został ciepło przyjęty.
Oczywiście pojawiają się zarzuty dot. luk w scenariuszu czy braku logiki, ale na Boga to dopiero pierwsza z trzech części zaplanowanej trylogii. Poza tym wszystko zagrało, szczególnie charyzmatyczna Rey. a ostatnio Driver u Jarmuscha udowadnia, że to świetny aktor.
Zresztą Twoje posty pozbawione są jakikolwiek argumentów, do których można się w jakiś logiczny sposób odnieść. Wszystko to jakieś szczenięce argumenty nt. braku oryginalności. Pytam się co z tego? Ludzie się świetnie bawili, większość profesjonalnych krytyków, od których naprawdę wiele można się nauczyć miało bardzo podobne odczucia.
I co z tego, że pozytywne recenzje? Bez loga SW te recenzje byłyby dużo gorsze, podobnie jak średnia na portalach. Krytycy boją się hejtu i nie będą krytykować Gwiezdnych wojen, aby nie narazić się fanom. TFA jest kolejnym przykładem choroby toczącej Hollywood, przez którą ciągle wychodzą niepotrzebne sequele, rebooty, remaki itd. TFA jest jednak ewenementem, bo uosabia wszystkie te cechy.
Pozytywne recenzje wynikają też z tego, że to po prostu dobry blockbuster (spójrz jaką dałem ocenę). Pomijając pryzmat SW, to można na tym filmie świetnie się bawić i zapewne tak się bawili zwykli widzowie czy krytycy, którzy nie są fanami SW i niespecjalnie interesują się tym uniwersum. Natomiast jako kontynuacja gwiezdnej sagi, to jest to totalne dno (2/10).
A czy muszę mieć pojęcie o tym portalu? Nie sądzę. I raczej na pewno tam nie zerknę właśnie z powodu snobizmu. Nienawidzę snobów, to osoby, które jeszcze niedojrzały życiowo i próbują się popisać.
Rey irytowała swoją perfekcją, a Ren tym, że jako villain wzbudzał zażenowanie, choć Driver dobrze zagrał i gdyby Rey z nim nie wygrała (nie miała prawa wygrać z kimś takim jak Kylo Ren i nie jestem tak naiwny, by przyjmować jakieś żałosne kusze jako usprawiedliwienie, bo gdyby trzymać się logiki, to Ren wygrałby to w parę sekund), to uznałbym Bena za dobrą filmowo postać.
Zresztą tu nie chodzi o aktorstwo, tylko o to, że TFA poprowadziło wątki po 1-6 w najgorszy możliwy sposób, niszcząc wszystko, co bohaterowie osiągnęli i hańbiąc ich pamięć, do tego robiąc słaby remake Nowej nadziei. Tak nie można robić z kultowymi postaciami...
A argumentów o TFA to ja już się napisałem na tym forum tyle, że już mi starczy ;p
No właśnie, oceniać już w tym momencie fabułę całej nowej trylogii to jakby wszystkich prequeli zaraz po "Mrocznym widmie"...
Samo "Przebudzenie..." jest wg mnie dobrym startem: aktorzy nieźli, bohaterowie ciekawi, klimat utrzymany, solidny fundament pod następne filmy położony - ile teraz otwiera się możliwości! - trzeba się cieszyć, a nie marudzić. Ja tam z niecierpliwością oczekuję na VIII.