Film skończył się w momencie, w którym rozpoczyna się cała "zabawa" z udowadnianiem winy. Zainteresowanym polecam przeczytać pamiętnik Zdzisława Marchwickiego pisany w więzieniu i wyciągnąć własne wnioski. Moim zdaniem Marchwicki nie był mordercą tych wszystkich kobiet, był ofiarą, wymuszono na nim przyznanie się do winy + napisanie pamiętnika. Ktoś taki jak on wpadłby w ręce milicji tuż po dokonaniu pierwszego morderstwa, a nie 6 lat chodził bezkarny. W dwa lata przed aresztowaniem Marchwickiego nijaki Piotr Olszowy zamordował żonę i dzieci a potem popełnił samobójstwo podpalając się. Trzy dni wcześniej milicja dostała anonimowy list, którego autor podający się za wampira pisał, że już więcej morderstw nie będzie i że nigdy go nie złapią. Ciekawe jest też to, że wraz z Mrachwickim skazano jego braci, jeden nich po wyjściu z więzienia postawił sobie za cel oczyścić rodzinę Mrachiwkich z zarzutów, ale szybko zginał spadając ze schodów.
Bredzisz niesprawdzone frazesy z byle źródeł... Rzekomo napisany przez niego samego w więzieniu pamiętnik Marchwickiego został sfingowany. Do jego napisania przyznał się współwięzień siędzący w celi z Marchwickim i dodaje że został do tego niejako przymuszony przez władze. Pamiętnik ten był poruszany na rozprawie sądowej, nie pasuje to słownictwa Marchwickiego, a język jakim jest napisany to jakieś milicyjne śledcze zwroty...