I dźwięk jest kiepsko podkładany, np jadący samochód/motocykl zwalnia, zatrzymuje się, a dźwięk jest taki, jakby jechał na pełnym gazie. Bardzo często w serialu "Daleko od szosy" tak się zdarzało, gdy Leszek jechał na swoim motorze :-)
To stary film i rzeczywiście bywał wtedy dźwięk kiepsko podkładany, ale ta dysproporcja głośności między dialogami a muzyką to problem, który się ciągnie do dziś.
W filmach z lat 80-tych to jeszcze zrozumiałe, ale dlaczego tak jest w obecnym kinie polskim?
Zmorą naszych filmów jest ścieżka dźwiękowa a w szczególności dialogi.
Czasem muszę cofać film kilka razy.
"Zmorą naszych filmów jest ścieżka dźwiękowa a w szczególności dialogi." Wg mnie tez dialogi wielu polskich filmów są zmorą :) I nie chodzi mi o to, że trzeba się domyślać co mówią...
Polskie filmy od lat 30 do współczesnych ogląda się z pilotem. Nie rozumiem tego. Na przykład youtuberzy potrafią nakręcić jakiś materiał (jako de facto amatorzy!), gdzie dźwięk, dialogi i efekty są OK, a tam gdzie zawsze był relatywnie duży, lub po prostu duży budżet oraz... profesjonaliści (czyli w produkcji filmowej) do dzisiaj jest problem. Nagrody za to sobie nawzajem dają :D