Spotkaniach AA czy terapiach? ;)
Filmy raczej ogląda się w ramach terapii, która ma czegoś nauczyć, ale jeśli miałeś na myśli terapię to jestem tego samego zdania.. .
Zamiast kilka razy katować nieśmiertelne "Nazywam się Bill W." Powinno się trochę wzbogacić repertuar - bo nie oszukujmy się oglądając kilkakrotnie te same "merytoryczne" filmy najbardziej zagorzały leczący się alkoholik po prostu przysypia...
Wiem, że terapia nie ma służyć rozrywce, ale istnieje wiele głębokich, refleksyjnych filmów poruszających istotę problemu, a mam wrażenie, że od 20 lat na puszcza się to samo.
Ze swojej strony dodałabym jeszcze np. "16 Years of Alcohol".
"Szczur w koronie", zaraz po "Żółtym szaliku" zajmuje u mnie wysokie miejsce.
Nam na terapii puszczali też "Zranione dusze" z Martinem Sheenem. Również polecam.
To gdzie puszczają nieśmiertelnie tego Bill'a? Bo ja tego filmu nie widziałem jeszcze.
Powinien być puszczany na mityngach bez komentarza, tak by sobie każdy z seansu wyszedł ze swoimi przemyśleniami, bez gimnastyki słownej wobec innych. Ja, być może dzięki temu seansowi (powtórka po 5 latach) może mam o jeden zakręt dalej do śmierci? Może.
AA to nie terapia! Mój dobry kolega kiedyś tak określił różnicę: na terapii nastawiają Ci złamaną nogę, wkładają w gips, a na mityngach AA rehabilitują już zrośnięta kończynę.