PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=696941}

Uncharted 4: Kres Złodzieja

Uncharted 4: A Thief's End
2016
9,0 17 tys. ocen
9,0 10 1 16796
Uncharted 4: Kres Złodzieja
powrót do forum gry Uncharted 4: Kres Złodzieja

Na początek trochę historii, żeby było jasne jak traktuję całą serię od Naughty Dog. Uncharted to pierwsza gra kupiona na PS3 i zakochałem się w niej od początku do końca. Dwójka przyszła chwilę później i wywołała podobne uczucia. Trójka mnie zawiodła, bo historia nie porwała, a cut scenek było więcej niż grania... aż przyszedł czas na czwórkę. Napaliłem się jak Charlie Sheen na działkę, kupiłem w dniu premiery, załadowałem do napędu, ściągnąłem 5 GB patcha (o tempora, o mores) i... czar prysł.

Nie od razu, o nie. Wstęp mnie zaciekawił, ucieszyłem się na widok Nathana Drake'a - współczesnego odpowiednika Indiany Jonesa. Ucieszyłem się na widok Eleny, Sully'ego, a dodatkowo dostałem niezłe zawiązanie akcji i kolejny skarb do zdobycia. Pomogą nam w tym znany z trailerów Sam, i starzy znajomi: Elena i Victor Sullivan. Przeszkadzać będą szalony i bezlitosny Rafe i Nadine z tabunem najemników z firmy Shoreline. Zaczęło się nieźle, ale potem... potem było tylko gorzej. Od razu napiszę jedno - nie wiem gdzie tkwi problem. Może być tak, że gra nie jest taka dobra jak wszyscy się zachwycają, a może być tak, że to ja się zestarzałem jako gracz i co innego mnie dzisiaj bawi. Bo tu, odwrotnie niż w trójce, chętnie oglądałem przerywniki filmowe, a gameplay mnie nużył kompletnie.

Na początek jednak główna zaleta - nic na konsolach nie wyglądało jeszcze tak pięknie. Bohaterowie, krajobrazy, lokacje, mimika twarzy - klękajcie narody. W tej kategorii to jest "growe" dzieło sztuki i nie dziwię się, że dorzucili "photo mode". Można się gapić na grę nie robiąc nic. Albo jeździć jeepem po Madagaskarze tylko po to, żeby sprawdzić gdzie się da wjechać. Fantastyczna oprawa i jeden z pierwszych tytułów gdzie naprawdę czuć moc PS4. Przejścia z gry do filmiku i z powrotem są dosłownie niezauważalne. Rewelacja. Z zalet wspomniałbym jeszcze o samej fabule. Mimo kilku idiotycznych momentów typu deus ex machina - podobało mi się. Aczkolwiek szału nie ma. Czwarty raz to samo tylko ciut mniej ciekawie. Zabrakło twórcom odwagi, żeby pchnąć naszych bohaterów w poważniejsze rejony.

Reszta to bardzo słaby gameplay. Bardzo słaby. Zagadki są tak trudne jak wypełnienie dowolnego sortera dla dzieci do lat 3. Proste, niewymagające, banalne. Walka zrealizowana jest nieźle, ale po raz kolejny (wcześniej mniej mi to przeszkadzało) zabijamy po prostu tabuny wrogów. Grając na Crushing pucharek za 1000 trupów wpadł mi w okolicy 19 rozdziału. Nie ma to specjalnie uzasadnienia fabularnego, ale jakoś trzeba zapełnić czas między scenami z fabułą. Źli pojawiają się znikąd, tabunami. Tam gdzie docierają równo z nami lub zaraz przed mają już rozstawione stanowiska ogniowe. Generalnie są wszędzie gdzie potrzeba. Czasem nawet spawnują się dosłownie za plecami bohatera na poziomie trudności Crushing. W poprzednich częściach bywało trudno, ale gra nigdy nie oszukiwała. O rzucaniu przez wrogów granatów tak, ze spadają na krawędź, na której wiszę i gdzie fizycznie nie daliby rady nic wrzucić nawet nie wspominam. Podoba mi się za to fakt, że wiele starć można przejść cichaczem, ale znów - jeśli towarzyszy nam jakiś sojusznik to wygląda to groteskowo. Ja się czaję jak rasowy lew na ofiarę, a Sam czy Sully skaczą wokół bez ładu i składu przed oczami wrogów. Ba! Czasem wchodzą z nimi w kolizję! Oczywiście wraży żołnierze udają Raya Charlesa i zgodnie ignorują moich kumpli. Imersja poziom zero.

Druga składowa gry to wspinaczka i docieranie wszędzie tam, gdzie żaden poszukiwacz przygód wcześniej nie dotarł. Żaden poza tysiącem żołdaków od Shoreline oczywiście. No więc wspinamy się. Bardzo emocjonujące zajęcie. Polega na wciskaniu w kółko przycisku X i... to tyle. Nie ma specjalnie gdzie się zabić. Trzeba się mocno postarać. To nawet nie jest proste, to jest prostackie. Raz na czas użyjemy liny a'la Batman/Spider-man (nie wiadomo jak ona wraca do właściciela po udanej akcji), ale to tyle. Naicśnij X, żeby przejść dalej. Niewiele bardziej wyrafinowane niż typowe QTE. Raz na piętnaście minut wspinaczki jakaś skała się oberwie i Nate spadnie piętro niżej, żeby zwiększyć liczbę naciskanych Xów, ale dramatyzmu w tym zero. Wiadomo przecież, że nic mu nie będzie. Trzecie takie wydarzenie z kolei spowodowało u mnie ziewanie. Chyba ani razu przez całą grę nie czułem, że bohaterowie są czymkolwiek zagrożeni. Nuda panie, nuda. Nie widziałem też ani jednej lokalizacji (poza ładnymi widokami) tak zapamiętywalnej jak chociażby słynna łódź podwodna w dżungli amazońskiej.

Multiplayera jeszcze nie ograłem dość dobrze, ale wygląda fajnie. Gra jest dynamiczna i zachęca do współpracy, ale jednocześnie nie jest to szybka naparzanka w stylu starych, klasycznych FPSów. Ludzie bez małpiej zręczności i koreańskiego refleksu będą mieli miłą niespodziankę.

Ktoś mi zarzucił w dyskusji, że w sumie to krytykuję kolejne Uncharted za bycie... Unchartedem. No tak. Pierwsza część wyszła w 2007 roku i świat od tamtej pory poszedł do przodu, a świat gier nawet szybciej niż to zauważamy. Nie wierzycie? Przesadzam? Starzeję się? Może, ale nie wierzcie mi na słowo. Porównajcie sobie Wiedźmina z 2007 roku i Wiedźmina 3 z 2015 roku. Rewolucja i gigantyczny skok jakościowy. A najnowsze przygody Drake'a to ładniejsza grafika i zmieniona fabuła. Zmieniona nieznacznie, bo schemat cały czas ten sam. Powiedziałbym nawet, że gameplaya odarto z kilku fajnych opcji, które były wcześniej (używanie żyroskopu w padzie czy odrzucanie granatów) w zamian nie dając nic, albo dając niewiele.

Przeszedłem, ukończyłem, ale na pewno do czwórki nigdy nie wrócę. Jedynie do multi. Zawiodłem się tak, jak na żadnej grze od Naughty Dog wcześniej. Nie wiem skąd te dziewiątki i dziesiątki w ocenach. Nie rozumiem. Czy to jakaś zbiorowa fatamorgana czy ja ewoluowałem jako gracz? Może to pierwsze, może to drugie. Generalnie mam świadomość, że ciągle się zmieniam i być może takie perełki jak Last of Us czy Wiedźmin 3 ustawiły moje oczekiwania na poziomie, do którego odgrzany kotlet w postaci ładniejszego Uncharted z trochę inną fabuła po prostu nie doskakuje. Przeszedłem z sentymentu do postaci Drake'a. Gdyby gra miała inny tytuł, a bohater nazywał się inaczej to odpadłbym gdzieś w połowie i zajął się lepszymi grami.

http://zabimokiem.pl/kres-formuly-uncharted/

SithFrog

Szczerze, trudno odpowiedziec na twoja ocene U4. Mialem podobne odczucia odnosnie gameplayu, ze nic nowego, to juz bylo itd. Jednakze dla mnie U4 to gra na 9-10 i to bez zadnych ale. Gry w tej i moze nastepnej generacji nie beda realistycznym doznaniem naszego swiata, to gry, tak jak filmy maja okreslone zadanie - bawic, wzbudzac emocje, zaciekawic, wciagnac, etc. U4 to prawie ideal jako GRA, doszukiwanie sie w tym dziur typu "Drejk" sie meczyl wspinaczka, a przeciwnicy i tak na niego czekali to wg mnie przesada. Giera ma perfekcyjnie napisane dialogi, swietnie przygotowane i zagrane postacie, grafa, design swiata, dbanie o szczegoly, klimat, historia ktorej po serii Uncharted sie oczekuje. Nie potepiam twojej oceny, ale uwazam ze gdzies sie zgubiles, byc moze oczekiwales czegos znacznie innego. Ja oczekiwalem dokldnie tego co mozna oczekiwac od kontynuacji z nr. 4, i badzmy szczerzy, udalo im sie. Ktory sequel filmowy dorownuje pierwowzorom, a juz czesc 4, comman? Naughty dog, made it four times! A easter egg z Bandicootem, dla starszych graczy, cos niesamowitego. Na koniec klepne tak: jak podobalo Ci sie The Last of us, to po U4, pomysl jak bedzie wygladal sequel, ja jestem pelen optymizmu :)

ocenił(a) grę na 6
maxi1413

No właśnie tu się kompletnie rozmijamy. Dla mnie Uncharted 4 to idealna historia z super fajnymi bohaterami, ale właśnie jako GRA mnie zawodzi totalnie. Nie chce mi się 60 razy wciskać X bez sensu tylko po to, żeby pchnąć fabułę dalej. Nie ma gdzie zabłądzić, nie ma gdzie zrobić czegoś ciekawego, nie ma dwóch/trzech dróg do wybory. Dwóch sposobów dostania się na miejsce. Nie ma zagadek, które mówią "hola hola, pomyśl gościu". Właśnie od strony czysto "growej", od interakcji jest wg mnie lipa.

"Giera ma perfekcyjnie napisane dialogi, swietnie przygotowane i zagrane postacie, grafa, design swiata, dbanie o szczegoly, klimat, historia ktorej po serii Uncharted sie oczekuje."

Tu się zgadzam w 100%, ale dla mnie to za mało, bo... no właśnie, to ma być gra, a nie około-growe przeżycie. Tak samo mi nie podeszło jeszcze bardziej banalne Walking Dead, które nie dość, że grania nie ma prawie wcale to jeszcze udaje, że wybory mają znaczenie.

"Ktory sequel filmowy dorownuje pierwowzorom, a juz czesc 4, comman?"

X-Men First Class, Fast'n'Furious 4 ;)

Easter eggi bardzo dobre.

Wiesz, Last of us to trochę inna bajka, inny ton gry, inne emocje. U Drake'a jest 4x dokładnie to samo. Jest skarb, są źli ludzie. Trzeba się powspinać, zabić milion ludzi i zdobyć skarb, który na koniec i tak przepadnie.

Ot, mogliby zrobić choćby drobne zmiany typu trudniejsze zagadki, może Drake wcale nie chciałby już nigdzie wyruszać, ale ma pecha i samolot rozbił się na tropikalnej wyspie i musi sobie dać radę z lokalnymi, a może i znajdzie tam jakiś skarb? No cokolwiek. Bałem się nowego Tomb Ridera, że będzie klonem Uncharted, ale zrobili na tyle dużo zmian i odstępstw od formuły, że gra się zupełnie inaczej.

Pozdro!

SithFrog

"U Drake'a jest 4x dokładnie to samo. Jest skarb, są źli ludzie. Trzeba się powspinać, zabić milion ludzi i zdobyć skarb, który na koniec i tak przepadnie."

W branzy tak jest, ze jak wydaja jakas serie, to ma byc to za co ja gracze "pokochali" - CoDy, A Creed, Soulsy, Bioshock, Batman, mozna wymieniac i wymieniac. The last of us 2 tez rewolucji nie zrobi, w stosunku do poprzedniej czesci, zrobia jakies zmiany, lepsza grafike, pare nowinek do gameplayu, prawdopodobnie rozwinal crafting i inne, oczywiscie dadza mega historie i postacie + multi do tego, gra nazbiera 9 i 10, ale na wielka rewolucje bym nie liczyl, tak jak U4. Pierwsza czesc The Last of us, byla nowym ip, to bylo swieze ze swietna i powazna historia z gorzkim zakonczeniem, to kupilo ludzi.

"Dla mnie Uncharted 4 to idealna historia z super fajnymi bohaterami, ale właśnie jako GRA mnie zawodzi totalnie. Nie chce mi się 60 razy wciskać X bez sensu tylko po to, żeby pchnąć fabułę dalej. Nie ma gdzie zabłądzić, nie ma gdzie zrobić czegoś ciekawego, nie ma dwóch/trzech dróg do wybory. Dwóch sposobów dostania się na miejsce. Nie ma zagadek, które mówią "hola hola, pomyśl gościu". Właśnie od strony czysto "growej", od interakcji jest wg mnie lipa."

Bede szczery odnosnie U4, gralem wlasnie zeby popchnac fabule do przodu i nacieszyc oczy grafika, wrecz czekalem kiedy, kiedy bedzie kolejna scenka. Siedzialem caly dzien nad nia i pod koniec juz bylo mi nie dobrze od powtarzalnego gameplayu i chcialem jak najszybciej dojsc do konca gry bo juz mialem dosc. I wlasnie seria Uncharted to taka w ktora sie gra dla fabuly, gameplay jest, potrafi byc efektowny, ale nie oszukujmy sie, to polaczenie gearsow z prince of persia ;)

"Ot, mogliby zrobić choćby drobne zmiany typu trudniejsze zagadki..."

Nie wiem ile masz stazu w graniu, ale jak dlugo to wiesz ze branza zdazyla sie rozkrecic i nazbierac casuali, i teraz gry sa robione dla mas, co niestety uderza w nas starych "hardcorowych" graczy :P Stad zagadki w U4 takie a nie inne. Cale szczescie, ze zaczeli wydawac remake`i starych przygodowek, mozna pokombinowac.

Osobiscie dziele gry na 2 glowne kategorie:
- gry w ktore grasz dla fabuly i gameplayu (seria Uncharted, GTA, Tlofus, Obcy izo, deus ex, batman, wiedzmin, etc)
- gry w ktore grasz dla czystego gameplayu (DOOM, Soulsy, Bloodborne, Rayman legends, Dont starve, Hitman, Dying light i nawet minecraft -o dziwo mnie wciagnal :P)
Ulatwia mi to wiele przy ostatecznej ocenie :)

Ktorego Tom Raidera masz na mysli tego pierwszego (remake) czy zeszloroczny sequel?

Pozdro :)



ocenił(a) grę na 6
maxi1413

"jak wydaja jakas serie, to ma byc to za co ja gracze "pokochali" - CoDy, A Creed, Soulsy, Bioshock, Batman, mozna wymieniac i wymieniac"

Masz rację, ale... to nie pasuje do Uncharted 4. Akurat Batmana czy AC czy CoDy mam w miarę ograne i te gry ewoluują. Ja nie mówie o rewolucji, żeby nagle Drake walczył z kosmitami albo poszedł na wojnę. Chodzi tylko o jakiekolwiek zmiany idące z duchem czasu, rozwijające gameplaya. Dlatego podobał mi się Tomb Raider. Mimo, że fabuła mnie nie porwała to właśnie ta część poza filmikami była świetna i nieźle się grało. Uncharted 4 to dosłownie Uncharted 1 tylko z ładniejszą grafiką. O Batmanie czy Assasinach nie powiesz, że pierwsza i ostatnia częśc to różnica jedynie grafiki i (lekko!) zmienionej historii. Kręgosłup rozgrywki pozostaje, bo to właśnie powód, dla którego gracze pokochali te serie, ale te gry nie są takie same. Dlatego nie liczę w The Last of Us 2 na rewolucję, ale na sensowną ewolucję.

"Bede szczery odnosnie U4, gralem wlasnie zeby popchnac fabule do przodu i nacieszyc oczy grafika, wrecz czekalem kiedy, kiedy bedzie kolejna scenka. Siedzialem caly dzien nad nia i pod koniec juz bylo mi nie dobrze od powtarzalnego gameplayu i chcialem jak najszybciej dojsc do konca gry bo juz mialem dosc."

Ja miałem identycznie tylko mi to mocno wpłynęło na ocenę całej gry. Nawet jeśli nie zgadzamy się co do cyferek - dobrze wiedzieć, że inni tez tak mieli ;)

"Nie wiem ile masz stazu w graniu, ale jak dlugo to wiesz ze branza zdazyla sie rozkrecic i nazbierac casuali, i teraz gry sa robione dla mas, co niestety uderza w nas starych "hardcorowych" graczy :P Stad zagadki w U4 takie a nie inne. Cale szczescie, ze zaczeli wydawac remake`i starych przygodowek, mozna pokombinowac."

Stażu mam tyle, że już nie powinienem się chyba chwalić. Zaczynałem w epoce piksela łupanego, a pierwszy sprzęt to było Commodore 64 :D Uwielbiałem pierwsze Tomb Raidery własnie za zmuszanie do myslenia mimo efektownej akcji i rozgrywki. A sam jestem juz bardziej każualem niż hardkorem, bo mam już małych kandydatów na graczy w domu więc rzadko mam czas porzadnie zagierczyć. Nie zmienia to faktu, że od zawsze nie lubię samoprzechodzących sie gier ;)

"Ktorego Tom Raidera masz na mysli tego pierwszego (remake) czy zeszloroczny sequel?"

Pierwszego. Na PC gram tylko w WoTa, a posiadacze PS4 są dziećmi gorszego boga dla twórców TR i sequela na PS4 jeszcze nie ma.

ocenił(a) grę na 9
SithFrog

treśćGrę ukończyłem wczoraj i czytając waszą dyskusję próbuję zebrać myśli… W pierwszym odruchu dałem 9, ale właśnie dlatego że oczekiwania miałem na 10, a gdzieś z tyłu głowy tli mi się cały czas uczucie że coś było nie tak, czegoś brakuje, coś… No właśnie, ale co?? Podobnie jak Ty, nie wiem gdzie tkwi problem…
Jestem fanem serii, uwielbiam Nathana, to taki typ bohatera z którym łatwo się identyfikować i nie sposób go nie lubić. Po czasie jaki spędziłem z poprzednimi odsłonami serii (zwłaszcza z trójką w którą wbiłem moja pierwszą i jedyną platynę) traktuję głównego bohatera jak dobrego kumpla który zbyt rzadko mnie odwiedza i któremu zazdroszczę przygód. Z tego powodu, zwłaszcza po bardzo dobrych recenzjach, moje oczekiwania osiągnęły wysoki poziom.
I teraz: rozbierając grę na czynniki pierwsze tak jak Wy to zrobiliście wychodzi mi że w zasadzie nie powinienem się czepiać. Grafika – wiadomo, fantastyczna. Gameplay – drobne usterki które ma każda gra (granaty rzucana na krawędź półki skalnej tuż przy palcach były wkurzające, brakowało mi też możliwości ich odrzucania). Zagadki oczywiście łatwe, ale dla mnie to akurat na plus – urywam maximum 1,5 h dziennie na granie i szkoda mi czasu na główkowanie nad jakąś układanką czy innym puzzlem. Tabuny wrogów - też ok, w końcu to Uncharted i zawsze tak było, ja to nawet lubię. Wspinaczka, mashowanie X – no może rzeczywiście ciut za dużo, ale lubię podziwiać sprawność i siłę szympansa w wykonaniu Nathana ;-) Także gameplay jak gameplay, za bardzo bym się nie czepiał i nie tu w moim odczuciu tkwi problem.
Może, kurza twarz, problem tkwi w historii? Może za słabo porwała mnie historia przywódcy piratów? Może ta część za mało lała po gębie? Bo w końcu gdzie tam jakiemuś pirackiemu skarbowi do Shambali i nadprzyrodzonym mocom? Albo narkotycznym lotom w pustynnym mieście? Wydaje mi się że rozbudowany wątek fabularny, który pozwala nam mocno wniknąć w uczucia i prywatne sprawy Nathana, nieco rozmiękczają i wyciszają akcję…
Dałem 9, choć myślałem że będę dawał 10. Ze względu na Nathana nie mogłem dać mniej… ;-)