PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=659318}
7,7 1,7 tys. ocen
7,7 10 1 1719
Total War: Rome II
powrót do forum gry Total War: Rome II

Rome bez Rzymu

ocenił(a) grę na 1

Otóż po długim ociąganiu z niechęcią dałem się skusić na pierwszą skończoną wersję Rome II czyli Emperor Augustus edytion. Niestety w poruwnaniu z Romem I, Rome II odpada w przedbiegach. Gra jest co najwyżej przeciętna. Przed pierwszym Romem można było siedzieć godzinami, przed tym, cóż nie posiedzi się długo bo człowieka nosi.

Grałem kilkakrotnie. Praktycznie wszystkimi frakcjami. Jeśli chodzi o Rzym to nie podoba mi się frakcja zupełnie. Nowe rozwiązanie z tym że dowodzi się generałami nie można łatwo zobaczyć komu oni podlegają tylko trzeba się po menu senatu szwendać jest co tu dużo mówić niepraktyczne. Wziołem Scypionow Rzymem, przeprowadziłem błyskotliwą kampanie, podbiłem pół świata po czym wracam do Rzymu przejąć władze moim generałem. Patrzę a generał jest wodzem wrogiej frakcji ! Mój wódz z racji niezdatności przesiedział kampanie po miastach. Wpieniłem się i wyłączyłem grę. Rozwiązanie bowiem jest chybione po całości. Jeśli prowadzisz wojnę jakimś generałem powinieneś móc nim później powalczyć o tytuł dyktatora czy imperatora. To było w Rome I. Tutaj tego nie ma. Rozumiem jeśli można by zmienić frakcję w czasie grania ale nie można. Po tej akcji zrezygnowałem z Rzymu.

Zagrałem Kartaginą. Na wstępie frakcja okazała się spalona, po pierwsze to klon Rzymu, po drogie nie ma z kim wojować. Zacząłem grę chciałem przejąć Afrykę żeby się wzmocnić przed wojną z Rzymem. Patrzę a tu z jednej strony mam Nowa Kartaginę która zajmuje całą Afrykę a z drugiej jakąś druga frakcję też będącą moją marionetką. Kto rządził tym państwem przede mną ? Idiota ? Po co tworzyć marionetki z imperiów większych od własnego i jeszcze z terytoriów okalających naszą stolicę ? Zupełny kretynizm.

Przeszedłem do najlepszej frakcji z Rome I czyli Imperium Seleucydów. Jakoś twórcy nienawidzą tej frakcji. W pierwszej części od początku atakowali cię na raz wszyscy sąsiedzi. Teraz nie jest lepiej. Rozpoczyna się grę z Antiochi (GAFA !) w okresie rządów Sotera stolica była Seleucia. Po dwóch turach wszystkie moje marionetki wypowiedziały mi wojnę + Armenia + Egipt i Cypr. To dało mi zajęcie na następne 100 tur. Po skasowaniu Egiptu i jego sojuszników, spaleniu większości miast zdrajców i przywróceniu mojej władzy na wschodzie stwierdziłem że czas zająć się wisienka na torcie czyli Imperium Rzymskim. Zawarłem sojusz z Arenami, Sparta i Rodos żeby mieć po swojej stronie Greków i wysyłam szpiega. Na zapleczu mam gigantyczna armię a skarbiec pęka w szwach. Każdy władca ościenny trzęsie portkami więc mam co turę mnóstwo propozycji o pakty o nieagresji i sojusze. Myślę sobie że Rzym zajął już pewnie Galię i Hiszpanię więc będzie starcie Imperiów. Szpieg idzie a tu ciągle jacyś barbarzyńcy po drodze. Wchodzę do samej Italii i wszędzie barbarzyńcy. A gdzie przeciwnik ! Doszedłem do Rzymu a tam ... Nie ma Rzymu ! Tylko barbarzyńcy, W dodatku nie jedno wielkie plemię a mnóstwo małych. Znalazłem Rzym na Sycylii, Miał 2 prowincje i był marionetką Syrakuz. Mój szpieg popłynął szukać Kartaginy bo pomyślałem że pewnie Hanibalowi udała się kampania za alpami i zniszczył Rzym. Nic bardziej mylnego ! Kartaginy nie było. Została zniszczona przez Syrakuzy ! Te natomiast nie stanowiły już żadnego przeciwnika bo je plemiona afrykańskie na społę rozbierały. Gra okazała się wielkim rozczarowaniem. Grałem Seleucydami jeszcze 3 razy zawsze to samo. Najpierw pada Kartagina potem Rzym a ja zostaję bez godnego przeciwnika otoczony przez lizydópów którzy rzucają drobnymi żebym tylko ich nie zjechał. Przy czym zazwyczaj skarbiec mi pęka w szwach od gotówki. Ta gra jest beznadziejna. Jak przetrwasz pierwsze 30 tur to na mapie nie ma już przeciwników. Ani razu nie zdarzyło mi się żeby Rzym okazał się godnym rywalem. Zawsze ich barbarzyńcy cisną zaraz po tym jak Syrakuzy pocisną Kartaginę. Gdzie tu balans historyczny ! Ta gra jest beznadziejna ! Jak się człowiek rozbuduje wreszcie i jest gotowy zacząć w reszcie wojnę to nie ma przeciwników ! Przeciwnicy są jedynie kiedy my musimy walczyć badziewiem z czego żadna frajda. Wtedy to nikt nie chce z nami pokoju ani nikt nie chce sojuszu bo jeszcze sojusznik okazałby się przydatny a kiedy wreszcie się skończę rozbudowywać to mnie spamują propozycjami sojuszu tylko po kuta mi jacyś sojusznicy ! Raz to się wpieniłem i wypowiedziałem wojnę całemu światu jak się skończyłem rozbudowywać. Zgadnijcie jaki był wynik ! Moje armie przeszły przez tych tak zwanych sojuszników jak rozgrzany nuż przez masło. Totalnie zero oporu. Nawet nie chciało mi się toczyć bitew bo i tak komp wszystko wygrywał. Gra jest beznadziejna.

SirDrX

Zgadzam się po części. Kupiłem grę w pre-orderze, ponieważ lubię serię TW, a zdecydowanie najbardziej Rome I.
Ale wg. mnie to tak wygląda:

+niezła grafika


- system rozbudowywań miast
- mniej jednostek niż w I
- chamskie DLC - Blood and Gore to hańba dla CA na zawsze.
- muzyka gorsza niż w I
- zbyt dużo frakcji, które praktycznie się od siebie nie różnią.
- system bohaterów
- brak drzewa genealogicznego
- IMHO walka skopana totalnie, bo w I można było rozrywać naprawdę emocjonujące bitwy, np. wygrana pomimo 2-3 kotnej przewagi wroga dzięki taktyce.
- wydanie niezoptymalizowanej gry

ocenił(a) grę na 1
Bjanri

Fakt zapomniałem wspomnieć o generałach. W części pierwszej mieli charakter. Generał zmieniał się w wyniku przegranych/ wygranych bitew i swojego postępowania. Zmieniały się tez jego przemowy. Jeśli tylko wygrywał to mówił na początku że nie przegrał żadnej bitwy a jak jakąś przegrał to obiecywał że to się nie powtórzy. Zależnie od tego czy był pobożny to albo złorzeczył albo chwalił opatrzność. Tutaj każdy generał jest dokładnie taki sam ! Ma trzy drzewka rozwoju umiejętności ale tylko jedną cechę charakteru która się nie zmienia i nie ma praktycznie na nic wpływu. Przed bitwa zamiast wygłaszać mowę rzuca zazwyczaj tekst w stylu "zniszczmy ich" i tyle. Gdzie są rozbudowane mowy z Rome I ?! Skoro robi się drogą cześć żeby była lepsza od pierwszej to generał powinien móc powiedzieć więcej. Mógłby np. ocenić wpływ warunków pogodowych na bitwę, Przejechać się przed szeregiem wiwatujących żołnierzy. A tu nie ma takiej opcji. Generałowie to bezpłciowe kukiełki na sznurkach. Zamiast tytułu Rome II trzeba by dać tytuł " Bezrzym władca marionetek". Ta gra to kiepska parodia części pierwszej. Przypominają mi się czasy gdy na bazie sławnej gry powstawały zazwyczaj kiepskie klony. Diablo II miał ich chyba najwięcej ale Age of Empires też sporo zaliczyło. Silnik ten sam ale gra widać że jest niedopracowaną podróbą. Spoko bo zagrać można ale tamte gry wydawane były przez producentów podróbek ! Tą podróbkę wydało samo CA ! Komu potrzebna "lepsza" ? grafika skoro gry jest pół albo i nie to. Co do frakcji wspominanych wcześniej przez Bjanriego to ucieszyłem się że wreszcie będzie dużo państw i nie będzie tzw pustych terenów na których zazwyczaj siedzieli rebelianci i czekali aż ktoś raczy ich podbić. Spoko ale ten system też skopano. Praktycznie jest dużo miast państw ale się niczym nie różnią. Walczyłem z satrapiami Seleucydów i wszystkie mają takie same armie. Po co to ? Skoro dajemy więcej frakcji to niech mają chociaż po jednej unikatowej jednostce. No i grafika pochwalona przed przedmówcę. Niby fakt na polu bitwy wygląda lepiej ale na mapie kampanii już tego nie mogę powiedzieć. Egipskie freski są ciekawym motywem tyle że powinno się dać je wyłączyć. Jako urozmaicenie-zastępstwo dla wizerunków jednostek spoko ale jako standard ? No i rydwany. Dlaczego wyglądają jak jeżdżące pudła ? W Rome wyglądały 10 razy lepiej i funkcjonowały normalnie. Tutaj to jakaś parodia. Rydwan powinien mieć łukowaty kształt przodu a nie wyglądać jak pudło na kółkach ! Co za kretyn to projektował ! Dodatkowo to jednostka zupełnie nieskuteczna. Nie wiem dlaczego rydwany zatrzymują się w środku szeregu wroga. Po co ? Przecież siłą rydwanu jest właśnie szarża na złamanie karku przez szereg przeciwników żeby ostrza na kolach posiekały wrogów a konie ich stratowały. Po co te postoje ? Rozumiem że po szarży żeby odpocząć gdzieś dalej ale nie zaraz za pierwszym szeregiem w otoczeniu przeciwników ?! Co to za badziewny system ?

SirDrX

Dokładnie te przemowy były bardzo dobre. Gdy walczyliśmy z Galami inne, z Hiszpanami inne, z Germanami inne itd. Niektóre z nich były mocne, że aż można się było uśmiechnąć. Niby takie gówniuszczko, ale cieszyło tak, że nie "skipało" się tego, tylko oglądało co ma do powiedzenia. Generałowie prawie nie istnieją, a w bitwie nie sposób ich rozpoznać, w Rome I czerwony płaszcz był bardzo widoczny i jak został okrążony, można było go wycofać. Szarże konnicy są do dupy. W 1 było czuć moc. Jak armia wbiła się w jednostkę to ludzie, aż latali. Co do frakcji, mnie wkurzyły jeszcze dlatego, że na premierze ich tura trwała jakąś minute. No co jaja były. Plemiona np. w Brytanii niczym się nie różnią, a jest ich 6, w 1 byli Iceni i Celtowie i to by wystarczyło. Rydwany. Jeśli chodzi o Egipskie to nie wiem, bo nie zdarzyło mi się pograć Ptolemeuszami, ale rydwany Icenów to śmiech na sali. W jednostce jest ich o połowę mniej niż w 1. Dodatkowo wożą tylko jedną osobę. Jednocześnie kieruje i rzuca oszczepami. Dziwne to jest trochę. Prawda jest taka, że wolę pograć w Rome I niż w II, bo I to arcydzieło strategii turowej. Dodatkowo jeśli kupi się Antologię dostaje się znakomity dodatek BI, który może buty czyścic tym z Rome II, dostajemy tak jakby nową grę.

ocenił(a) grę na 1
Bjanri

No, na polu bitwy często przez to panuje chaos. Generał wmiesza się gdzieś w alkę ty nakazujesz mu odwrót jego dział się wycofa po czym dostajesz nagle info że twój generał nie żyje. Właśnie apropo info i oprawy dźwiękowej to Rome II jest po prostu goły. Nie ma muzyczki na zwycięstwo. Nie ma informacji że się odniosło zwycięstwo. Same informacje przekazywane są wyjątkowo skąpo. W Rome I mieliśmy czasem śmieszne informacje że wróg ucieka z pola bitwy. Były one wygłaszane głosem naszego wojownika. Tutaj to nędza. Nie wspomnę o klimatycznych filmikach otwierających grę każdą z frakcji. To było coś. Tutaj natomiast filmiki wyświetlają się sporadycznie. Podczas gry jest ich może z trzy odmiany. Medival II miał filmik na każdą możliwość dla szpiega i zabójcy.Rome II nic nie ma.Ta gra jest jak Empire Total War. Natomiast w Empire grałem z 3 godziny po czym rzuciłem do konta. Tamta gra do mnie nie przemawiała ta też nie.

SirDrX

Dokładnie. Ja zaczynałem od Rome I - genialne, dalej Medieval II - więcej genialności w ciekawych ramach czasowych. Empire też do mnie nie trafiło i po godzinie dałem spokój. Do Napoleona zabierałem się kilka razy i łącznie może przegrałem 5 godzin - moim zdaniem w bitwach było za mało walki w zwarciu i to był istotny problem. Jest to zrozumiałe, że w Empire i Napoleonie główną bronią była broń palna, ale ja wolę nawalankę wręcz + łucznicy, procarze. W Medievalu II muszkiety i arkebuzy były nawet fajne, bo występowały dopiero w późniejszym okresie. Armaty też były ekstra. Fajnie palną tłukło się Azteków ;D. Wg mnie. Najlepsze Total War'y gm. mnie to Rome I + Barbarian Invasion i Medieval II + Kingdoms + mod Third Age. Szkoda, ze się to tak potoczyło.

ocenił(a) grę na 1
Bjanri

Empire nie miał już tego kopa. Gra była poprawna ale moim zdaniem pominięto w niej kluczowy okres gry Rzeczpospolita była mocarstwem. Empire mógłby ukazywać XVII wiek i później nawiązywać do XVIII. Tymczasem polska od początku miała piechotę z czasów księstwa Warszawskiego. Pikinierów nawet nie dało się produkować gdyż byli wytworem poprzedniej epoki. Poza tym zabrakło w grze historycznych wydarzeń. Przydałoby się dodać serię wydarzeń jak w europa uniwersalis żeby gracz poczuł ciśnienie ze strony rywali przede wszystkim austrii-prus i rosji. Tymczasem pierwsza rzeczą jaką robią austryjacy po rozpoczęciu rozgrywki to oferta sojuszu dla Polski. Natomiast Rosja jest totalnie nieaktywna. mając na wschodzie spokój w 3 tury niszczę Prusy. Zmuszam do uległości państewka niemieckie, miażdżę byłego sojusznika Austrię i nie mam przeciwników po około 15 turach. Musze powiedzieć że grałem w podróbkę empire i była lepsza niż samo empire. Gra mnie rozczarowała, natomiast jeśli chodzi o Napoleona to został zrobiony zbyt liniowo. Gra mnie odrzuca ze względu na to że można grać tylko Francją Napoleona. To fajna frakcja ale brakuje mi księstwa warszawskiego.

SirDrX

Ja jeszcze zwrócę uwagę na te drzewa dynastyczne. Nie pamiętam, czy w Empire one były, wydaje mi się, że nie, ale już od Medievala II zaczęli coś psuć w tym. W Rome to działało bardzo dobrze. Można było zobaczyć powiązania, kto będzie następna głową rodu, nawet można było ustalać dziedzica. Zadbali nawet o to, że wydziedziczony dostawał taką cechę. W M II zaczęli to psuć, bo nie dało się ustalić dziedzica i wynikały z tego takie sytuacje, że dziedzicem został mąż córki, zamiast syn obecnego władcy. Gdzie tu logika? Ale ok, to można przeżyć. To co zrobili dalej np. w Rome II to śmiech na sali.

ocenił(a) grę na 1
Bjanri

Zgadza się, Medival II to był krok w tył ale i dwa kroki w przód gdyż do gry wprowadzono kobiety których cechy nieraz wpływały na możliwości oraz lojalność generała/księcia/ władcy. Natomiast w Rome II kobiety gdzieś się zapodziały. Generałowie zaś zjawiają się z otchłani po czym w niej znikają. Nie można nawet zobaczyć jak się nazywał nasz wielki dowódca który podbił dla nas pół Afryki. Generał nie ma żony, nie ma dzieci i nie ma charakteru. Dodatkowo karygodnie uproszczono system miast. Podczas obrony miasta w Rome I mogliśmy zobaczyć w miejscowości budowle które wznieśliśmy. Każda budowla pojawiała się na mapie bitewnej i mogła zostać zniszczona np. przez ostrzał z katapult. Natomiast w Rome II każde miasto wygląda tak samo. Każde ma świątynię nawet jeśli w nim jej nie zbudowaliśmy nie ma natomiast budowli które wznieśliśmy. Pod względem systemu miejskiego seria cofa się od czasu Rome I. Pierwsza część znacznie usprawniała system miejski, można było na przykład podejrzeć jak wygląda miasto w każdej chwili nie tylko podczas starć. Widać było że coś się w mieście buduje. Można było zobaczyć spacerujących ulicami cywili. Liczyłem na więcej np. możliwość rozmieszczenia w mieście budynków w Medival II ale tutaj już zamiast dodać zabrano wiele. Tendencja utrzymała się w Empire natomiast w Rome II mamy już spłaszczony system rozbudowy okraszony gadżetem którym się twórcy nie wiadomo dlaczego szczycili. Bo widać na mapie kampanii że miasto się rozrasta. No fajnie tylko dlaczego w trybie bitwy tego nie widać. Nie ważne jak wielkiej metropolii bronimy zawsze jest ona taka sama.

ocenił(a) grę na 8
Bjanri

Nie zgadzam się z wami, ale jestem zbyt zmęczony by pisać dlaczego :-)

Nnorm

Ja chętnie posłucham. Jak już nie będziesz zmęczony to zapraszam do dyskusji. ;)

ocenił(a) grę na 8
Bjanri

Jestem weteranem i grałem we wszystkie części Total War (Poza Shogunem II). Pierwsza odsłona serii jest w moim mniemaniu najlepsza. Ale do rzeczy.
Nie będę się skupiał na innych częściach lecz porównam Rome I i II.

W R:TW gra była rozpisana aż do początku rządów Augusta, w praktyce po 100 latach miasta rozbudowywały się tak bardzo, że ciągłe bunty rozbijały nam system. Konieczne było utrzymywanie wielkich sił daleko od frontu i był wyścig z czasem o jak najszybsze wypełnienie warunków zwycięstwa. Teraz zostało to lepiej przemyślane i 9-10 legionów wystarczy. Mamy więcej miast i prowincji - również dużo lepiej (w Empire Francja miała chyba 2 lub 3) oddaje to realizm.

Bitwy - tutaj akurat są dużo łatwiejsze (chociaż nie zawsze), ale w R:TW wystarczyło mieć jedną armię ofensywną (np. samych katafraktów) i żadna armia nie mogła nam stawić czoła. Oblężenia nie są tak spektakularnie zrobione jak w R:TW i w mej opinii mniej przyjemne ale to nie jest aż tak wielki problem. Bitwy morskie to porażka ale to i tak mało znaczący element.

Gospodarka - dużo lepiej zorganizowana - dbamy o zaopatrzenie dla wojska i prowincji, brak ciągłych buntów, a w R:TW zaczynało nam brakować środków w końcowych turach gry, z powodów które już opisałem wyżej.

Wkurza tylko konieczność dokupywania DLC (a Blood and Gore to masakra porównywalna do zbroi dla konia z Obka), ale nie jest to obligatoryjne. Sama rozgrywka i konieczność balansowania między rodami (Rzym, Kartagina) czy klarownie pokazane stosunki dyplomatyczne (R:TW - sojusznik wpada ci z wojskiem do centrum kraju i wypowiada wojnę bez żadnej logiki), to też sporawy plus.

Uważam, że RII:TW jest po Shogunie i Medievalu najlepszą częścią serii ale i tak dużo jej brakuje do ideału.
Co sobie przypomniałem to napisałem :-)

Nnorm

Po części się z Tobą zgadzam (dlatego nie wystawiłem 1). W Rome I tragedią były bunty. Chodzi tu głównie o rosnący "z dupy" brud w mieście, którego nie da się zatrzymać, a jedyną opcją jest wycofanie miast, aby buntownicy go przejęli, a następnie wycofanym wojskiem wjechać do miasta, zdobyć i wyrżnąć wszystko. Wtedy jakimś cudem z -2000 wpływów mamy +1500... Jednak z tego co wiem, mody trochę to naprawiają. Ilość prowincji może i jest zbyt mała, ale na to jest bardzo dużo modów.

Bitwy: Jak dla mnie są trochę trudniejsze, ale to sprawa dla każdego inna. W R:TW można było skosić przy dobrej taktyce dwa razy większą armię na h/h. Oblężenia dla mnie to lipa. Małe miasta jakoś sobie jeszcze radzą, ale gdy pierwszy raz zobaczyłem oblężenia stolicy to się załamałem i teraz zawsze daje automat przy stolicy. Morsie zgadzam się: porażka, tragedia i nawet nie chce mi się wyjaśniać. Jedyny plus to walka o miasto z armią i flotą jednocześnie.

Gospodarka: Zgadzam się, także z powodów wyżej podanych.

DLC: Dobrze, że podałeś przykład B&G. 10 złotych za coś co powinno być w grze? Zdzierstwo. Powinni to dać za free, po tym co tysiące graczy dostało w dniu premiery, czyli zbugowana i kompletnie niezoptymalizowana gra.

No to tyle. ;)

ocenił(a) grę na 1
Nnorm

Jeśli chodzi o gospodarkę to jest plus i minus jednocześnie. Jak dla mnie jest za mało slotów pod budowę budowli. Tylko 3-4 we wsiach (zależy czy jest port). Źle zbalansowany system produkcji żywności przyprawia człowieka o niezłe nerwy bo wystarczy że komp zajmie ci nieraz jedną wiochę i całe imperium pada przez braki żywności. Nie ważne że skarbiec mam pełen i umowy handlowe ze wszystkimi dookoła. Żywności nikt kupić nie umie bo to przekracza granice wyobraźni kupców.

Natomiast jeśli piszemy o buntach to znowu też zwalili system ale z drugiej strony. Mianowicie po zdobyciu miasta dostajemy karę za okupację ale kara się powiększa jeśli wytniemy w pień ludność. Przy czym zazwyczaj oznacza to bunt w dwie tury po opanowaniu miasta. No fajnie ale kto się w tym mieście buntuje jak wszystkich zmasakrowałem ? Psy i matki z dziećmi ?

Rome I był logicznie rozwiązany bo po wycięciu w pień populacji był spokój na dłużej. Ci co przetrwali bali się wystawić łeb poza próg domu i jest to logiczne. Tutaj zaraz bunt i wielka armia się pojawia. Sory skąd ta armia ? Chyba nekromancer jakiś chodzi i wskrzesza trupy do armii buntowników.

Bitwy mają jeszcze jeden zauważalny mankament. Konkretnie nie da się okrążyć wroga. Gdy morale przeciwnika pęka i zaczyna on uciekać to nai rzołnieże po prostu przepuszczają uciekających których dotąd atakowali od tyłu i zaczynają biegać dokoła własnej osi. Co to ma być konkurs na największego kretyna w armii ?

ocenił(a) grę na 8
SirDrX

Ano zgadzam się - też mnie dziwi czemu wyrżnięcie ludności powoduje większe zagrożenie buntem. Gdy zaczynałem przygodę z RTW II, to po zdobyciu osady właśnie masakrowałem jej mieszkańców. Skutek był taki, że po 30 turach musiałem zaczynać od nowa.
O ile te wszystkie nielogiczności są faktycznie śmieszne, to przynajmniej nie są tak irytujące jak w części pierwszej. Jeśli chodzi o buntowników, których armia jest lepiej wyekwipowana i wyszkolona od naszej, to tak też było w innych częściach Total War. Myślę, że twórcy chcieli nam stawić wyzwanie, żeby bunty nie były tylko chłopskimi ruchawkami.
Co do bitew to z każdą częścią jest coraz gorzej i wydaje mi się nadchodzący Warhammer Total War też tego nie przełamie. Coraz mniejsze znaczenie ma też taktyka.
Co do gospodarki - jako fan strategii ekonomicznych też ubolewam, że rozbudowa naszych osad jest ograniczona, jednak total war nigdy nie skupiał się na aspekcie ekonomicznym :-)
Wad jest więcej ale R:TW II ma też sporo zalet. Chyba tak naprawdę żadna gra z serii nie licząc leciwego Shoguna nie przykuła mej uwagi na dłużej niż 20 godzin gry.

Bjanri

''- zbyt dużo frakcji, które praktycznie się od siebie nie różnią.''

Z tym się absolutnie nie zgodzę. Pod względem samego rosteru jednostek jest tyle grup kulturowych co w Rom1 wszystkich frakcji. Z tego co pamietam w Rome 1 było 6 takich grup na 20 frakcji (Rzymianie, Grecy, Egipcjanie, wschód, Kartagińczycy i barbarzyńcy - w tym Celtowie i Germanie). W Rome 2 frakcji jest ok. 100, z czego grup kulturowych ok. 20.

użytkownik usunięty
SirDrX

ludzie idealizują rome 1, ta gra nie była wolna od błędów, i daleka była od perfekcji, aczkolwiek jest lepsza od drugiej części, przynajmniej od głównej kampanii, bo powiedzmy kampania Cezara czy Hannibala maja swój urok, jak ktoś lubi historię

ocenił(a) grę na 1

Fakt że Rome I miała swoje mankamenty i niedociągnięcia. Dyplomacja na przykład nie istniała w grze a tworzenie dyplomaty było bezsensowne bo i tak grało się wszystkie kompy na gracza. Sojusz z AI oznaczał zawsze wojnę turę lub dwie po jego podpisaniu tzw sojusznik atakował gracza i nie istotne było czy ma on armię czy nie. Pod tym względem przyznam że Rome II bije jedynkę na głowę. Niemniej cała reszta gry jest potwornie niedopracowana. Drzewka rodowe nie istnieją. Miasta to klony samych siebie. Gracz nie ma wpływu na budynki jakie są w mieście bo zawsze wszystkie wyglądają tak samo. Generałowie to kukły bez osobowości. Przemówienia przed bitwą praktycznie brak. Ba nawet filmiki intro dla frakcji zlikwidowali. Grę trzeba modować żeby dało się pograć bo ok 20-30 tury na standardzie nie było już sensu ciągnąć rozgrywki bo nie było przeciwników. Rzym za każdym razem zbierał epicki wpier... od jakiegoś niewielkiego plemienia Nori które historycznie było regionem protektoratem przy granicy imperium którego mieszkańcy byli rolnikami nie wojownikami. Dowodzenie w bitwach morskich przy flotach liczących po kilkadziesiąt statków je nie jest możliwe. Tym podobne zarzuty można wymieniać praktycznie bez końca. Co do kampanii Hanibala czy Cezara to nie byłbym przekonany. Są może ciekawym urozmaiceniem ale cena w jakie się je oferuje to skandal. Szczególnie że zawierają tylko wybrany urywek mapy i nic nie wnoszą do kampanii głównej. Mogły by być jako darmowe urozmaicenie i to działałoby na korzyść gry ale jako DLC których łączna wartość jest równa połowie wartości gry to zwyczajne wyciąganie pieniędzy. Poza tym obie kampanie są moim zdaniem zbędne gdyż główna kampania zawiera okres i II wojny punickiej i Cezara. Stworzenie dwóch oddzielnych kampanii to przyznanie się twórców do porażki w kwesti optymalizacji gry. Inaczej gra byłaby zoptymalizowana na tyle że gracz mógłby grając np Seleucydami obserwować z boku jak komputerowy Hanibal przeprawia się przez Alpy, spuszcza wpiernicz Rzymowi wędrując po całej Italii po czym dostaje ostatecznie łomot pod Zamą. Tutaj natomiast taki splot wydarzeń jest niemożliwy. Ba nie ma nawet trzech wojen punickich bo Rzym nie zawiera pokoju z Kartaginą. Jest tylko jedna wojna która kończy się praktycznie zawsze upadkiem i Kartaginy i Rzymu. Kartagina zostaje bowiem rozjechana przez jakiś dziwnych nomadów z Sahary a Rzym rozjeżdżają Nori na spółę z innymi barbami. To niszczy frajdę z gry bo gracz i tak nie ma możliwości np sprzymierzenia się z Hanibalem by zmienić losy II wojny Punickiej. Ba kiedyś zrobiłem eksperyment i chciałem doprowadzić żym do pozycji mocarstwa więc co turę pompowałem w niego dziesiątki tysięcy. To nic nie dało i tak go Nori zjechali jak chcieli.

użytkownik usunięty
SirDrX

te dodatki na dzień dzisiejszy są praktycznie za darmo, i przekonały mnie bardziej jak kampania główna, na brak przeciwników nie można narzekać praktycznie do samego konca

ocenił(a) grę na 7
SirDrX

Jesteś po prostu kiepskim graczem, z grą jest wszystko w porządku.

ocenił(a) grę na 1
KKKapril

Czytałeś w ogóle co napisałem ? Nie mam problemów z graniem frakcją. Problemem jest to że AI zwyczajnie jest spartoczone. Grałem wielokrotnie różnymi frakcjami i w ogóle nie ma wyzwania. Ciągle nawalam się tylko z jakimiś plemionami barbarzyńców. Nie zdarzyło mi się żeby doszło do konfrontacji z Imperium Rzymskim czy Kartagińskim bo obie te frakcje przestają istnieć jako pierwsze. Na początku gry Rzym wdaje się w wojnę z Kartaginą zaraz po pożarciu ligi etruskiej. Wojna toczy się głównie o 2-3 miasta na wyspach i tak trwa aż plemiona galijskie z północy nie rozpoczną zmasowanej inwazji przeciw Rzymowi i go nie zniszczą. To jest natomiast kwestią czasu. Zazwyczaj Syrakuzy opanowują przy tym Sycylię i przejmują Kartaginę. Nie zdarzyło mi się ani razu żeby frakcje historycznie będące imperiami cokolwiek osiągnęły. Zawsze te które powinny trząść mapą padają pierwsze. Historycznie Epir powinien być super silny. Rzym powinien być praktycznie niezatrzymany. Kartagina powinna się szybko rozbudowywać w Hiszpanii tymczasem w tej grze historyczne imperia pierwsze padają i zostaje monotonna walka z jakimiś barbarzyńcami którzy zawsze się rozrastają niepomiernie. Nie zdarzyło mi się żeby AI Rzymem wyszło poza Italię. Jeśli ma dobra passę Rzym może się zakorkować w Itali i może zająć trochę w Afryce. Kartagina natomiast nigdy nic nie osiągnęła w Hiszpanii zawsze rządzą jacyś Luzytanie i wszystko niszczą. Epir to pierwsze państwo które pada w grze. Tymczasem powinien podporządkować sobie Ateny i Spartę po czym wdać się w serię wojen z Macedonią albo zrobić inwazję na Rzym. Macedonia to kolejna frakcja która się do niczego nie nadaje. Historycznie potęga w grze nic nie jest w stanie zdziałać. Zaraz na początku rozwala ją Tylis i Tracja. Zazwyczaj mocarstwami zostają frakcje barbarzyńskie + Ateny albo Sparta. Powinni do gry dodać opcję historycznej rozgrywki która powodowałaby to że AI historycznych frakcji zawsze rozjeżdżałoby niehistoryczne AI. Można przetrawić że raz na jakiś czas zdarzy się że dojdzie do zmiany historii i np. Epir wygra z Rzymem i stanie się superpotęgą albo Hanibalowi się uda wyprawa ale żeby przynajmniej mocarstwa były budowane przez frakcje historycznie mocarstwowe nie przez jakieś mini gówienka nie mające nic historycznie do powiedzenia.

ocenił(a) grę na 6
SirDrX

Po dwóch latach nic się nie zmieniło. W Rise of the Republic Rzym zostaje pożarty... przez Tarent, który maszeruje niepowstrzymany przez całą Italię. :)