Niestety gra jest za łatwa. Przeżycie wojny nie jest większym wyzwaniem i w 3 osoby można grać bezproblemowo. W 3-osobowym składzie przeżyłem wojnę chyba 4 razy i nie musiałem podejmować żadnych ciężkich decyzji, czy np atakować kogoś. Chodziłem tylko do miejsc w miarę bezpiecznych, produkowałem leki i alkohol, które szły na handel. Dzięki temu było 0 problemów z jedzeniem, w zimie nie miałem problemu z opałem, a na rabusiów zawsze miałem broń, do której tylko dokupowałem amunicję. Wystarczy grać rozważnie i rozgrywka robi się naprawdę dość łatwa. W czteroosobowym składzie jest nieco ciężej, ale wcale nie tak ciężko jak powinno być.
Niestety również nie czuję, by postacie, którymi kieruję były normalnymi ludźmi. Jestem graczem, który łatwo się wzrusza i identyfikuje z postaciami, jednak tutaj to w ogóle nie działa. To nie są dla mnie postacie, tylko zbiór pikseli, którymi kieruję. Poza tym co sprawia, że dramaty filmowe są naprawdę dobre? Momenty, gdy daje nam się odpocząć. Tutaj tego brak ciągle jesteśmy przytłoczeni tą atmosferą, brak czegoś co pozwoliłoby od niej odetchnąć. Przez to nie mogę się wciągnąć uczuciami w tytuł.
Ostatnim mankamentem jest brak wolności. Mogę robić tylko to na co pozwolili twórcy. Nie mogę wysłać dwóch osób na przeszukiwanie zapasów, przez co jedna osoba szuka zapasów, druga pilnuje, a trzecia i każda kolejna jest kompletnie bezużyteczna. Dodajmy do tego podejmowanie złych wyborów. Ok, można w teorii zrobić dużo. Możemy np obrabować staruszków, ale kto o zdrowych zmysłach by to robił, gdy kończy się to depresją kierowanego przez nas awatara. Wolałbym by charaktery ludzi były bardziej różnorodne. Np mogliby w drużynie znajdować się ludzie nieczuli, którzy nie są wrażliwi na krzywdę innych. Niestety w grze nie podejmowałem złych czynności, nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że wiem, iż przyniesie to same kłopoty.
Z tym, że jest za łatwa, zgadzam się. Ostatnio, po dłuższej przerwie, wróciłem do gry i wygrywam wszystkie scenariusze jak leci. Wyzwaniem jest tylko to, żeby wszyscy przeżyli i byli pod koniec wojny w dobry stanie fizycznym i psychicznym.
Natomiast nie zgadzam się, że gra nie wywołuje uczuć i emocji. U mnie zawsze wywołuje, zwłaszcza gdy leci końcowy film podsumowujący czas spędzony w schronie. :)
Mam szybki zapłon, ale śpieszę donieść, że postacie MAJĄ różne charaktery i są wśród nich tacy, którzy lepiej lepiej (pani prawnik, dziewczyna wychowana przez ulicę) lub gorzej (nauczycielka lubiąca dzieci) sobie radzą ze śmiercią i nieszczęściem. Podejmują też zupełnie inne decyzje w zależności od stanu psychicznego - jedni będąc w depresji kładą się do łóżka i odmawiają jedzenia, inni są sukinkotami, kradną od nas zasoby i uciekają >_>
Mają, ale nie ma dużego zróżnicowania. Np nie ma jakichś socjopatów co lubią robić zło. Każdy łapie doła jak ma np okraść staruszków.
Wydaje mi się, że nie zrozumiałeś sensu tej gry.
Jest powiedzenie, że "wojna zmienia ludzi" i to właśnie pokazuje This war of mine - ta gra to nie przygodówka, w której można by zagrać zwyrolem, który okrada ludzi. To symulator sytuacji, w której ocaleni w oblężonym mieście starają się przeżyć dzień za dniem.
Piszesz, że gra "przytłacza atmosferą" od której nie można ani na chwilę odpocząć. Myślisz, że mieszkańcy Donbasu, którzy na swoim osiedlu widzą naparzającą artylerię [wojska strzelają z blokowisk, by uniknąć uderzeń zwrotnych] mogą "odpocząć" od takiej atmosfery? Wojna to dramat, ale nie filmowy. Warto mieć to na uwadze.
Jeśli według Ciebie postaci są zbyt mało zróżnicowane pod względem charakteru, to wyjdź na ulicę i rozejrzyj się wśród ludzi - widzisz tam przeciętniaków, czy raczej cwaniaczka jednego z drugim, z których każdy kombinuje, jak orżnąć resztę?
Gra to nie jest życie! Takie porównania są kompletnie idiotyczne. Jednak skoro już idziemy tropem "realizmu" to dlaczego nie mogę chodzić kiedy chce i gdzie chce?
Ale właśnie ta gra miała odzwierciedlić to, co dzieje się w prawdziwym życiu właśnie w takich sytuacjach.
Wiedziałeś, że jednym z jej twórców był koleś, który za małolata widział czołgi z okna własnego mieszkania? Takie widoki pamięta się przez resztę życia.
A jeśli masz problem z tym, że idąc po zapasy możesz wysłać raptem dwie osoby - pomyśl przez chwilę: wysłałbyś na zwiady WSZYSTKICH, by po powrocie znaleźć splądrowaną miejscówkę? Zresztą wychodzenie po zapasy to nie wyprawa po bułki w biedrze - idziesz w teren, w którym każdy dba tylko o swój interes i zrobi wszystko, by go osiągnąć.
A co do argumentu "Możemy np obrabować staruszków, ale kto o zdrowych zmysłach by to robił, gdy kończy się to depresją kierowanego przez nas awatara." to brak mi słów. Wynika z niego, że gdyby postaci nie łapały moralniaków po takim uczynku, to rabowałbyś staruszków do oporu. Wybacz, ale to pokazuje, jakim rodzajem człowieka jesteś.
"A jeśli masz problem z tym, że idąc po zapasy możesz wysłać raptem dwie osoby - pomyśl przez chwilę: wysłałbyś na zwiady WSZYSTKICH, by po powrocie znaleźć splądrowaną miejscówkę? "
Ale to moja decyzja! Ja powinienem móc decydować o tym i ponosić konsekwencje swojego wyboru. We wszystkich survivalach mogę np oddalić się od kryjówki w nocy. Jasne gine wtedy, ale to moja decyzja. Tu nie mamy w ogóle wolności. Gra jest też zdecydowanie zbyt prosta.
" Wynika z niego, że gdyby postaci nie łapały moralniaków po takim uczynku, to rabowałbyś staruszków do oporu. Wybacz, ale to pokazuje, jakim rodzajem człowieka jesteś."
Wybacz, ale to pokazuje, że nie rozumiesz co napisałem. Chodzi mi o to, że zamiast paraliżować moich ludzi, gra powinna wzbudzić we mnie poczucie winy. Nie robi tego kompletnie.
Wydaje mi się, że masz za mało lat, by grać w tę grę.
Poczytaj sobie relacje osób z oblężonych miast. Obejrzyj "Aleję Snajperów" lub inny film pokazujący wojnę z perspektywy cywili i zastanów się nad tym, co piszesz.
W This war of mine nie będziesz robił tego, co ci się żywnie podoba, bo gdybyś był w sytuacji, w jakiej są bohaterowie gry, też byś miał ograniczone pole działań - wyszedłbyś za dnia na miasto, by wystawić się snajperom? Albo zadecydował, że w nocy wszyscy idą po zapasy, ryzykując że inna grupa buchnie wam to, co do tej pory wytworzyliście, lub zajmie wasze miejsce? Nie sądzę.
I fakt, nie rozumiem o co Ci chodziło w takim razie ze staruszkami - napisałeś swój argument w taki sposób, jakby jedynym ograniczeniem przed okradaniem staruszków był fakt, że po takim uczynku morale twojej postaci spadną - samo branie pod uwagę takiej opcji: okradanie starych, bezbronnych ludzi nie wywołuje od razu poczucia winy w twojej osobie? Ciekawe.
Jestem osobą, która łatwo wczuwa się w grę. Chociażby na Walking Dead się bardzo wzruszyłem, a złe zakończenie wiedźmina wywołało u mnie długo trwającego kaca moralnego. Tu tego kompletnie nie ma. W ogóle nie czuje, że mam do czynienia z żywymi postaciami! W innych grach identyfikuje się z postacią, tutaj wiem, że to tylko zbiór pikseli! Ich historie mnie w ogóle nie obchodziły. Do tego jeśli chodzi o poziom trudności gra leży. Po dwóch pierwszych rozgrywkach zobaczyłem jak gra działa i teraz jestem w stanie przetrwać wojnę za każdym razem na koniec mając aż za dużo zapasów. Wystarczy umiejętnie handlować i wytwarzać przedmioty i można bez problemu przejść grę! A to powinno być wyzwanie... Chce być zmuszany do wyboru okraść kogoś, czy samemu zaryzykować śmierć moich ludzi. Chce mieć kaca moralnego po złym uczynku. Tutaj tego nie ma! Nie muszę robić nic złego, bo moich zapasów wystarcza aż nadto!
To Ty mnie obrażasz, więc nie wiem kto tu powinien być spokojny ;) Przywołując Twoje argumenty o realizmie. Ludzie w takich sytuacjach jak ta w grze zmuszani są by robić złe rzeczy. Bo inaczej nie przetrwają. W This War of Mine tego nie ma. Tutaj tylko ponura muzyka i grafika sprawiają, że jest smutno. Jednak nie robi tego rozgrywka. Ludzie w takich sytuacjach nie mają jak ja w grze. Gdy mam czwórkę ludzi w domu pełną lodówkę jedzenia i zapasów na długi czas, do tego pełno leków! Tutaj w połowie gry zawsze tak mam. Gdzie ten Twój realizm? :P
Widzę, że rozmawiam z ekspertem, który w niejednym oblężonym mieście już był i robił "złe rzeczy aby przetrwać, bo to konieczne" ;]
Sam napisałeś, że grając na handel i zbieranie zapasów udało Ci się przeżyć wojnę, zgadza się?
W momencie, w którym wybucha konflikt, nie każdy rzuca się jak zwierzę na innych "bo przecież jest wojna". Ludzkość przetrwała między innymi dlatego, że w trakcie konfliktów większość ludzi zachowuje się JAK LUDZIE ale ty najwidoczniej masz za mało lat na karku, aby to zrozumieć.
Wydaje mi się, że Twoje oczekiwania wobec gry są wygórowane, a poza tym nie potrafisz odebrać sensu tej produkcji. Serio nie miałeś moralniaka po skończonej rozgrywce? I to mówi ktoś kogo wzrusza taka bajka jak Wiedźmin?
Ja po skończonej grze, wychodząc na miasto nie mogłem przestać się gapić na ruch na ulicy, na ludzi, na życie. Ta gra uświadomiła mi, jak łatwo możemy pozbawić się tego, co nas otacza i zacząć żyć w świecie, w którym walczy się o każdy dzień.
"Widzę, że rozmawiam z ekspertem, który w niejednym oblężonym mieście już był i robił "złe rzeczy aby przetrwać, bo to konieczne""
Wychodzi z Ciebie hipokryzja, gdyż sam zachowywałeś się jak ekspert mówiąc mi jak ludzie się zachowują podczas oblężenia ich miasta. :P Ja słuchałem opowieści chociażby mojej babci i wiem jak ciężko jest przetrwać. Matki, które odbierały sobie jedzenie od ust, by nakarmić dzieci to było coś normalnego. Tutaj jedzenia jest za dużo, by mieć dylemat kogo nakarmić.
"Serio nie miałeś moralniaka po skończonej rozgrywce? "
A czemu miałem mieć? Jeśli byłem wręcz rycersko dobry i przetrwali wszyscy? Nie odczułem wojny, bo nie brakowało moim postaciom niczego.
"Ta gra uświadomiła mi, jak łatwo możemy pozbawić się tego, co nas otacza i zacząć żyć w świecie, w którym walczy się o każdy dzień."
Właśnie o to chodzi, że w tej grze nie walczy się o każdy dzień, bo jest za prosta. Czy Ty to zrozumiesz wreszcie? Jak mam mieć takie rozważania skoro gra nie odzwierciedla tej tragedii? Moje postacie były najedzone, zdrowe itd. Praktycznie były całkowicie bezpieczne. Nie tak to powinno być zrealizowane w takiej grze.
Ja roumiem co twórcy chcieli osiągnąć, ale przez niziutki poziom trudności im to kompletnie nie wyszło.
Wojna sama w sobie jest tragedią i być może Ty potrzebujesz większego hardkoru, by się o tym przekonać.
Ja grałem w sposób mniej zapobiegawczy niż Ty, i dzięki temu mogę powiedzieć, że gra ma klimat. I to miejscami bardzo ciężki.
Może grając w sposób mniej zapobiegawczy, odczujesz to samo i zmienisz zdanie co do poziomu trudności?
"Wojna sama w sobie jest tragedią i być może Ty potrzebujesz większego hardkoru, by się o tym przekonać."
Wojna, żeby była przekonująca w grze, filmie, książce musi być dobrze ukazana. Bez tego jest bardzo mało wiarygodna. Tobie widać wystarczy sam opis w stylu gra się dzieje w czasie wojny. A ja muszę odczuć ją w rozgrywce. Nie mogę odczuć jej, gdy moje postacie są w 100% bezpieczne. Nie potrzebuje większego hardkoru, potrzebuje dobrego przedstawienia wojny.
"Może grając w sposób mniej zapobiegawczy, odczujesz to samo i zmienisz zdanie co do poziomu trudności?"
Nie ja jestem od tego, by sobie grę utrudniać. Autorzy powinni to zrobić, szczególnie w takiej grze. Przetrwanie powinno być wielkim wyzwaniem, a nie małą niedogodnością. W grach z o wiele lżejszym klimatem, np Don't Starve było o wiele wiele ciężej przeżyć, szczególnie jak zaczęła się zima.
Człowieku, grasz po najmniejszej linii oporu - i masz pretensje do twórców, że nie utrudniali Ci rozgrywki?
Przeszedłeś grę na jeden z wielu, wielu sposobów. Jeśli spróbujesz zagrać bez tak rozbudowanego zaplecza, przekonasz się, że gra nie jest nudna.
"Człowieku, grasz po najmniejszej linii oporu - i masz pretensje do twórców, że nie utrudniali Ci rozgrywki? "
Nie gram po najmniejszej linii oporu, tylko mądrze a to różnica. Po najmniejszej linii oporu byłoby gdybym np pozabijał większość postaci i zostawił dwie, a ja tak nie robie. Po prostu mądrze gospodaruje zasobami, dzięki czemu jestem w stanie przetrwać. Jak mam to zmienić? Mam trwonić zasoby, by mi się trudniej grało? Nie wykorzystuje błedów w grze, nie zabijam postaci, nie robie nic złego. Powiedz mi jakim cudem doszedłeś do wniosku, że przeszedłem po najmniejszej linii oporu? Bo chyba nie z tego co napisałem :D Wystarczy grać mądrze, ale jeśli ktoś jest zbyt głupi, to już nie moja wina.
"Przeszedłeś grę na jeden z wielu, wielu sposobów. Jeśli spróbujesz zagrać bez tak rozbudowanego zaplecza, przekonasz się, że gra nie jest nudna."
Znowu wyciągasz wniosek z tyłka. Przeszedłem grę na kilka sposobów bez wykorzystywania błędów w grze. Każdy jest łatwy.
I ta gra polega na przetrwaniu, więc w domyśle też na rozbudowie swojej "bazy". Mam zrezygnować z jednego z najważniejszych elementów rozgrywki? Twoje argumenty to są jakieś jaja :D To tak jakbyś mi w NFSie kazał jechać cały czas na wstecznym :D
Dla Ciebie przetrwanie oznacza rozbudowanie bazy, okej. Ale są też inne sposoby, by osiągnąć ten cel.
Więc mam grać w zupełnie inny sposób niż mi odpowiada w grach survivalowych... ciekawe podejście do gier. Idąc tą logiką pewnie w strzelankach miałbym unikać strzelania, a w skradankach nie skradać się. W czasie poscigu w GTA V powinienem wysiadać z samochodu i pieszo gonić gościa w samochodzie :D Zabawny jesteś :D
Oglądałem kiedyś wywiad z twórcami This war of mine. Mówili w nim, że celem ich produkcji nie jest przetrwanie samo w sobie, lecz zaprezentowanie, jak wojna wygląda z perspektywy cywili.
Ty podchodzisz do tego jak do kolejnego tytułu survivalowego i wybacz, ale mam wrażenie że masz za mało doświadczenia życiowego, by zrozumieć przesłanie tej gry.
"nie jest przetrwanie samo w sobie, lecz zaprezentowanie, jak wojna wygląda z perspektywy cywili. "
Czyli wygląda tak, że po kilkunastu dniach są w 100% bezpieczni, najedzeni i praktycznie nie odczuwają żadnego dyskomfortu? Bo tak jest w tej grze.
Wszyscy, co do jednego? Elegancko. Jak ja grałem, to miałem pełen przekrój statystyk. Jedni bohaterowie mieli dobre zdrowie i morale, a inni byli wrakiem człowieka.
Przy mądrzej grze wszyscy byli zadowoleni. Dochodziło do takich kuriozalnych sytuacji, że przez tydzień przed zakończeniem wojny nie wychodziłem w ogóle po zapasy, gdyż miałem tyle jedzenia i naboi do obrony (nie wspominając o alkoholu i papierosach), że nie było sensu. Więc oprócz jednej osoby (która nocą pilnowała) reszta spała w łóżeczkach. Jak ktoś zachorował był zapas leków. Żyć nie umierać! :P