"Breakthrough" wydaje się nieco bardziej zróżnicowane niż "Spearhead", ale sama rozgrywka jest po prostu przeszarżowana. Odczuwalne jest to zwłaszcza pod koniec, kiedy zaczyna brakować amunicji, rozpętuje się niezłe piekiełko. Momentami idzie się nieźle wkurzyć, a F5 i F9 używa się praktycznie non stop. Lubię trudne gry i nie chodzę na łatwiznę, ale tutaj nie udało im się tego jakoś odpowiednio wyważyć.
Amunicji brakuje, to fakt. Nie zapomnę fragmentu w którym trzeba było osłaniać gościa otwierającego wytrychem drzwi. Otwierał je przez 5 minut a gracz musiał sobie radzić w tym czasie z falami przeciwników nadchodzącymi jednocześnie z dwóch stron - dodam że nie było nigdzie ani amunicji ani apteczki a "włamywacz" ginął bardzo szybko. Ten moment zjadł mi wiele nerwów, ale nie żałuję że go ukończyłem, bo gra jest genialna.
Fantastyczna była też jedna z końcowych misji, w której wszedłem do kościoła szukając amunicji i momentalnie wpadło do niego kilku niemców. Wyjście z tego kościoła zajęło mi dobre pół godziny.
Jak dla mnie to kolejny dobry dodatek do Medal of Honor Allied Assault,choć przyznaje się że bardziej podobał mi się Spearhead ale i ten dodatek pod tytułem Breakthrough trzyma również dobry poziom są czarno-białe filmiki jest trudno a zarazem przyjemnie a grafa trzyma poziom więc nie ma co narzekać tylko grać.W skali oceniania dodatków daje 7/10 oraz polecam.Pozdro
Dobra jest ale dokłądnie, za trudna!!! Nawet nie skończyłem ostatniej kampanii w tym dotatku, tej co się zaczyna na karabinie w jeep'ie bo nie mam cierpliwości do wyzionywania ducha co 30 sec. :)
W kościele jeden szkop zawsze zostaje na samej górze, trzeba strzelać w sufit między deski żeby go skasować.
Dokładnie, amunicji jest tyle co kot napłakał. :D Ale mi chodziło o ostatnią misję, gdzie szkopy siedzą na jakichś takich wzgórzach po obu stronach i napierdzielają, nie ma się gdzie schować. Z tego co później obejrzałem w walkthrough na yt to byłem jakieś 5-10 minut od końca gry ale nie żałuję, zachowałem resztki nerwów dzięki temu bo ten ostatni chapter mi grał już mocno na nerwach. :P
Co nie zmienia faktu, że cała Allied Assault z dodatkami jest jedną z najlepszych wojennych strzelanek w jakie grałem.
Chodzi Ci o ten wąwóz ? :) Po prawej na wzgórzu są nasi, a po lewej strzelają szkopy i nawalają z moździerzy i rakietnic. Likwidowałem snajperką po kolei tych na górze, i na dole, i przyklejałem się do głazów żeby uniknąć bombardowania :) Ja przeszedłem wąwóz i całą gierkę przedwczoraj.
Tak, właśnie ten wąwóż. Denerwujący moment, przed samym końcem daliby coś łatwego i przyjemnego, tak jak w nowych grach. :D
Uwierz mi że to nic, w porównaniu po tym, co czeka po przejściu wąwozu w ostatnich 20 minutach finalnych gry ;) O wiele większa mordęga. Oczywiście amunicji jak na lekarstwo i apteczek.
Dokładnie. Jeśli poziom trudności wyraża się też przez to, ze wrogi żołnierz przyjmuje na siebie cały magazynek i żyje to ja dziękuję. Tak samo jak z bliska dostaje 3 kulki w łeb, ale i tak po chwili się podnosi. Przy braku amunicji poziom trudności został niepotrzebnie wyżyłowany do granic możliwości. Niepotrzebnie.