Mam wielki sentyment do tej gry, ponieważ była to moja jedna z pierwszych gier
komputerowych w jakie zagrałem będąc bardzo małym. Muzyki, nastroju, i wielu innych
aspektów nigdy nie zapomnę. Z pewnością jest to gra mojego dzieciństwa, w dodatku
dzięki niej osłuchałem się nieco w angielskim akcencie (w grze nie ma dubbingu, jednak
uważam że to plus). Coś niesamowitego, ale gra czasem wkurzała, dlatego daję 9/10.
Minusem jest oczywiście kiepska grafika, ale jak na tamte czasy to rewelacja. W dodatku o
wiele bardziej podobają mi się właśnie te stare gry z beznadziejną grafiką, bo do nich czuję
największy sentyment :)
Pod względem grafiki -.- , ale gry lepsza od każdej po zakonie z nim razem wzięty czara mniej.
Ale uwielbiam każdą część
Pozdrawiam :)
dobrze, Waćpan, gadasz ;D Grafika i fizyka w grze leży, to prawda. Tekstury są całkowicie płaskie, to 'boli' zwłaszcza gdy się podejdzie bliżej do drzew/krzaków [kto grał wie o czym mówię :) ]. Harry jak się podciąga, żeby wejść na jakieś podniesienie, to zawsze w tej samej pozycji, bez względu na to czy na wysoki stopień, czy niski. Zaklęcia rzuca zawsze z taką samą intonacją głosu i nie ma możliwości robienia kroku w lewo, czy kroku w prawo. Chodzenie po hogwarcie jest bardzo ograniczone, w przeciwieństwie do innych części. Praktycznie nigdzie nie można pójść samemu. Jak już, to jest sala wejściowa, kawałek błoń zamkowych i jeden długi korytarz na górze do chodzenia. Tak poza tym, to trzeba się trzymać fabuly. Ale... są to jedyne wady tej gry. :) Młodsze pokolenia tego zapewne nie zrozumie - jak można grac w tak starą, beznadziejną grę? No więc można.
Są wakacje to mam czas na granie. Stwierdziłam, że chętnie pogram sobie w HP, ot tak z sentymentu. Ściągnęłam najpierw z PL dubbingiem 'HP i więzień azkabanu', w którego też kiedyś grałam. Przyznam szczerze, że nie umywa się do HP 1.
Gra ma niesamowity klimat. Jako jedyna chyba przedstawia Hogwart jako piękny, ale i równie tajemniczy zamek. Grałam w tą grę jako dziecko,w dodatku ogarnięte szałem na punkcie HP [jeszcze zanim pojawił sie film miałam już w pewnym stopniu przeczytaną 1 częśc :) i już wtedy miałam na punkcie HP bzika], więc przeżywałam losy bohaterów gry jakbym sama brała w niej udział. Zawsze ciekawiły mnie tajemnicze miejsca, z których nagle wychodzili Fred i George będąc święcie przekonaną, że skoro oni jakoś z tamtąd wyleźli, to i ja dam radę. Gdy w pelerynie niewidce uciekam przed Filchem pzez bibliotekę, to do tej pory mam dreszcze. I zawsze ten sam zawód jak mnie złapie wysapuje to swoje 'well well well... we've got a problem right now, aren't we?'.
No i muzyka. Ahh, muzyka jest bajkowa. W żadnej nastepnej części [i w grze i w filmie] nie było takiej muzyki jak w części 1. Niesamowite.