PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=624440}
8,9 47 008
ocen
8,9 10 1 47008
Grand Theft Auto V
powrót do forum gry Grand Theft Auto V

Wyznania zawiedzionego gracza

użytkownik usunięty

Zastanawiam się, jak powinien zacząć temat z wyznaniem cokolwiek wstydliwym, które najpewniej uczyni ze mnie od razu enfant terrible większości graczy. Być może najlepiej będzie prosto z mostu: GTA V zupełnie mi się nie podoba. Całkowicie. Do cna. Nie ukończyłem tej gry i nigdy nie ukończę (stąd nie wystawiam oceny). I tego mi cholernie żal, bo - co jak co - ale seria GTA wyjątkowo mnie obchodzi. Dlaczego?
Bo przechodziłem każdą jej część, od GTA I, przez GTA II (a nawet London po drodze), GTA III, VC, SA... I każda z nich dawała mi TO COŚ. Czwórka była już krokiem wstecz - szare budynki, nieprzekonujący, cyniczny bohater, z którym nie da się zżyć... A GTA V jest tylko rozwinięciem pomysłów poprzedniej odsłony, wzbogaconej o ogromną ilość wywabiaczy klimatu. Zaczyna się od rozdrobnienia na kilku bohaterów, co sprawia, że w ogóle nie obchodzi mnie ich los. Gdzie ten wiecznie milczący, ale jakże charyzmatyczny Claude Speed? Gdzie przyciśnięty do muru Tommy Vercetti, biegający wśród neonów Miami w hawajskiej koszuli? Gdzie zrezygnowany, pogrążony w żałobie CJ, który próbuje przywrócić potęgę swojego gangu? Został tylko cyniczny, wygrzewający się na leżaku dziadek, rzucający nieśmiesznymi żartami Murzyn (i jego niedorozwinięty kolega) oraz psychopata. Z takimi ludźmi mam się utożsamić? No cóż, może byłoby prościej, gdybym nie przełączał się między nimi i nie widział, że robią coś niezależnie ode mnie. W GTA: SA CJ był rozwinięciem mnie: teraz pójdę na siłownię, kupię nowy ciuch, a potem objadę rowerem Los Santos i okolice. Tego elementu boleśnie brakuje mi w GTA V.
Innym zabijaczem klimatu jest osadzenie serii we współczesności. Gdzie lecące z głośników L7, Guns'n'Roses czy inne przeboje lat 80 (VC) i 90 (SA)? Stacje radiowe (jest ich stanowczo za dużo) są stacjami radiowymi - najczęściej emitując coś, co wlatuje jednym uchem, wylatuje drugim i nic nie zostawia w środku. Nie drgnie nawet struna emocji. Do tego smartfon i inne gadżety, które nie pozwalają, żeby przedstawiony świat mnie wciągnął, bo to samo mam na co dzień. Współczesne miasto nie ma nawet krztyny kunsztu - wieżowce i szybkie samochody, budynki z żelaza i szkła... Kto odróżni współczesne LA od Hong Kongu, Nowego Jorku czy Warszawy? Ten świat ZNAM, przez co nie budzi on moich emocji.
Misje - czyli znowu to samo. Idź, ukradnij, zastrzel. Nie oczekiwałem nic innego. Ale czym innym jest kradzież książki z rymami, albo uzasadnione fabularnie śledzenie Big Smoke'a czy sprzedawanie kokainy z samochodu z lodami, a czym innym kradzież samochodu i odstawienie go na miejsce "bo tak". W wykonywanych zadaniach nie kryje się nic, co mogłoby mnie ująć, co sprawiłoby, że chociaż przez sekundę naprawdę coś PRZEŻYJĘ. GTA V po prostu mnie nie obchodzi - nie jest historią, nie jest zbitkiem emocji. To tylko gra - sztucznie wykreowany świat, do którego zasiadam po godzinach i od którego nie mogę nic więcej oczekiwać. A jeżeli tak, to po co mi fryzjer, sklep z ciuchami czy cokolwiek innego? To już nie jest Doświadczenie, to zwyczajny produkt elektronicznej rozgrywki. Napakowany pieniędzmi, ale pozbawiony duszy.
Że niby grafika? Owszem, doceniam trud włożony w wykreowanie tego wielkiego, różnorodnego świata. Ale czy to cokolwiek mi daje? Czy to powstrzymało mnie przed tym, by po kilkunastu godzinach gry odłożyć pada i nigdy nie wracać do GTA V? Bo widzicie - ja odszedłem od gry tylko na chwilę; miałem wrócić do niej po południu. Nie wróciłem do tej pory, czyli przez ponad miesiąc. I już nie wrócę. W międzyczasie przechodziłem inne gry, przy których przechodził mnie dreszcz, do których chciało się wracać, by zgłębić fabułę i psychikę bohaterów. Do GTA V nie przyciąga mnie nic.
Rozumiem hype na tę grę. Rozumiem młodych graczy, którzy oczekują akcji, dobrej grafiki i nic więcej. Ja najwyraźniej robię się za stary na współczesne produkcje. Bawi mnie jeszcze Heavy Rain czy L.A. Noire, uwielbiam trzecią część Far Cry oraz dziecinnieję przy Ratchecie. Ale zarazem nie lubię Batman: Arkham City, a Uncharted uważam za sukces czysto komercyjny, bo cała seria jest po prostu zła. Teraz jestem zmuszony po raz kolejny wyznać: nie podoba mi się GTA V. Domyślam się odpowiedzi na mój komentarz, ale muszę to głośno powiedzieć. Jeżeli ktoś z Was ma jakimś cudem podobnie, niech wie, że jest nas dwoje. Dwoje starych graczy, którzy nie potrafią odnaleźć się w dzisiejszym świecie elektronicznej rozrywki.

ocenił(a) grę na 9

Każda część GTA różniła sie klimatem i realiami. Vice city to lata 80-te, Floryda, koszule w palmy i klimacik z Człowieka z blizną/Miami vice. San Andreas to hip hop, gangi, hazard, murzyn z getta wspinający sie po przestępczej drabinie do kariery. GTA 4 - kariera cudzoziemca w zepsutym przestępczością i korupcją Nowym Jorku.
GTA V to czasy współczesne - metropolia, apartamenty, iPhony, celebryci, politycy i kryzys gospodarczy, toksyczny kapitalizm.
Gra odchodzi od kradzieży samochodów na rzecz różnorodności i otwartości. Otwarty świat ot co.
Fabuła może się nie podobać podobnie jak klimat ale obok wielkości, otwartości i różnorodności świata w GTA V nie można przejść obojętnie. Nie ma chyba drugiej tak grywalnej gry na konsole.

użytkownik usunięty
Penguin27

Mój problem polega właśnie na tym, że tej grywalności już nie czuję. Jeżeli GTA odchodzi od kradzieży samochodów na rzecz pełnokrwistego sandboksa, to życzyłbym sobie, żeby przy okazji ten świat po coś był. Być może stąd właśnie bierze się moje wrażenie, że GTA V to wydmuszka - piękna, różnorodna i otwarta - ale wydmuszka. Zgadzam się z Twoim komentarzem, ale nie z wnioskiem. Sądzę wprawdzie, że "metropolia, apartamenty, iPhony, celebryci, politycy i kryzys gospodarczy, toksyczny kapitalizm" to piękne i trafne hasło, tyle że w pełni marketingowe. Wciąż bowiem pozostaje pytanie - co mnie może dać ten świat. Co może mnie zachęcić do jego zgłębienia i spędzenia w nim kilkudziesięciu godzin. Jak można wywnioskować z mojego komentarza odpowiedź brzmi - nic.
Tak czy inaczej, dobrze poznać Twój punkt widzenia. Rzadko mi się to zdarza, ale dzięki za komentarz :)

ocenił(a) grę na 9

Komercji nie unikniesz., Zawsze na pierwszym miejscu będzie kasa a dopiero na drugim gracz.
Takie gry mają bawić a nie uczyć. Mają relaksować a nie edukować. Nie szukaj w tego typu rozrywce głębi i przesłania.

użytkownik usunięty
Penguin27

Wiesz, ja to rozumiem. Nie po to się wywala ćwierć miliarda zielonych, żeby na tym nie zarobić. Może wygórowane oczekiwania to mój błąd? Pewnie masz rację - liczyłem na zbyt wiele. Z tego, co widzę, Ty oceniłeś GTA jako produkt rozrywkowy. I tu się z Tobą zgadzam - ta gra, jako czysta rozrywka, sprawdza się świetnie. Po prostu trudno mi się pozbyć wrażenia, że poprzednie części niosły z sobą jednak coś więcej. Coś, czego mi tu zabrakło. No, ale to mój problem i moje gorzkie żale. Nie krytykuję tych, którzy GTA V oceniają wysoko. Szkoda mi jedynie, że ja nie mogę dołączyć do tego grona :)

ocenił(a) grę na 5

Zgadzam się, miałem bardzo podobny problem.
Swego czasu przeszedłem każdą (poza 4, której w sumie nie tknąłem) GTA dobrze się przy tym bawiąc. Tu tego nie ma. Jest gra i tyle.
Gra, która jest marketingowym sukcesem i tyle.

Swoją drogą pograj sobie w takie Rule of Rose, to powinno być coś czego szukasz ;)

użytkownik usunięty
Dealric

Dzięki za sugestie. W ostatnim zdaniu chciałem poprosić graczy, którzy mają podobne wrażenie do mojego, by zasugerowali mi produkcje z klimatem, które nie pozwalają oderwać się od ekranu. Ale popatrzyłem na długość posta i pomyślałem, że i tak nikt nie doczyta go do końca. Cieszę się również, że masz podobne zdanie do mojego. Powiedzieć, że nie lubi się GTA V to popełnić spore faux pas. Ale cóż - w końcu musiałem. Dobrze wiedzieć, że nie jestem odosobniony w swojej opinii :)

ocenił(a) grę na 9

Z klimatem jest ponoć The Last of us. Ciekawy będzie też Alien isolation.
Wydaje mi sie że wasz problem leży po stronie swego rodzaju rozpieszczenia. Wiele już widzieliście, niewiele jest was w stanie zaskoczyć i zająć na dłużej. Mam coś podobnego jeśli chodzi o filmy. Nagle zacząłem narzekać na efekty i tęsknić za głębią i treścią. To efekt "przejedzenia". Dziś wszystko jest niszczone przez nachalną promocję, trailery, fragmenty, wywiady, teasery, reklamę. Często to wszystko zawiera spojlery.
Poza tym GTA V jest przez wielu porównywane do San Andreas które w roku 2004 było czymś przełomowym i które wg. wielu pozostaje lepsze niż GTA V - 3 duże miasta (w V mamy jeden stan), tereny wiejskie, pustynia. Rockstar chyba widzi problem i dlatego każda aktualizacja dodaje do GTA V nową zawartość. W przyszłości wersja na next geny i PC ma zawierać kolejne bajery które były właśnie w San Andreas (np. Hydra, Skimmer) tak by narzekających było jak najmniej. Mniej narzekaczy to większe zyski.

użytkownik usunięty
Penguin27

I otóż to, drogi Penguin, chyba trafił Pan w sedno problemu. Ile razy można podziwiać otwarte światy, które jednak nic nie wnoszą do naszego życia, wycinając z niego jedynie cenne godziny? Ja w pewnym momencie wyleciałem z filmowego obiegu. To całe typowo rozrywkowe kino - nie chcę powiedzieć, że jest złe, ale po prostu mnie nie interesuje. Mam co robić w życiu, nie muszę tracić czasu na to, żeby ani przez sekundę nie myśleć, tylko grać/oglądać. Dlatego coraz częściej sięgam po kino skandynawskie, czy niezależne kino europejskie oraz po gry, które po prostu miażdżą z emocji żołądek. Heavy Rain, The Walking Dead czy L.A. Noire to dla mnie najlepsze przykłady tego, jak emocjonalnie zaangażować gracza. I chyba pomogłeś wydobyć mi to, czego brakło mi w GTA V - emocji. Nie tych związanych z pościgami czy akcją - po prostu nie czuję już emocjonalnego zaangażowania. A Twoja wypowiedź świetnie wskazuje przyczyny tego stanu rzeczy.
Oczywiście, nie chcę mówić, że każdy gracz poszukuje tego, co ja. Jeśli gra kipi akcją, świetnie. Jeżeli oferuje ogromny, tętniący życiem świat - jeszcze lepiej. Niech ma tę wysoką notę i masę fanów. Niestety, gorzej się mają ci rozpieszczeni gracze, którzy wszędzie szukają intelektualnej przygody. No, może dziwi mnie jedynie, że San Andreas mnie zaskakiwało, a GTA V tylko nuży. Ale - ponownie świetnie podsumowałeś, na czym polega problem.

ocenił(a) grę na 9

Najgorsze jest to że branża rozrywkowa coraz bardziej stroni od treści, głębi i emocji. Liczy się efekciarstwo i rozmach. Niedługo zapomnimy czym jest myślenie, przesłanie, puenta. No ale widocznie właśnie na takie coś jest popyt. Zestresowani, zagonieni i zapracowani ludzie szukają w grach i kinie rozrywki. Nie chce im się myśleć ponieważ myślą w szkole, pracy. Im więcej codziennych problemów tym większe zapotrzebowanie na coś lekkiego i zabawnego. Nie dziwię sie temu. Każdy czasem musi odlecieć do bajkowej krainy szczęśliwości w której nie ma biedy, chorób, bezrobocia, cynizmu, wyścigu szczurów, wyzysku. Jeżeli ktoś w tej krainie ma władzę to są to ci którzy na co dzień w realu cierpią i tłumią emocje.
Ja osobiście w grach nie szukam głębi. Cenię w nich jednak precyzję, dokładność, dbałość o szczegóły, zróżnicowanie za którą idzie grywalność.
Głębi szukam w kinie. Klimat i głębia to podstawa.

ocenił(a) grę na 10

Rozumiem Twoj punkt widzenia. Ja w GTA od czasu SA szukam wlasnie niecodziennego klimatu - podrozy bez wychodznia z mieszkania. Jak w jednym z odcinkow Kiepskich gdzie zamiast wybrac sie sie na kosztown wycieczke, grali w gre. Dla mnie V to podroz do slonecznego Los Angeles i przedmiesci, do czegos czym sie jeszcze nie nasycilem (bo NY jest ograne do bolu) wiec najwiecej przyjemnosci mam poprostu zjazdy po miescie. Tego IV mi niestety nie dala.

ocenił(a) grę na 10

Rozumiem, że do GTA SA czy VC ludzie mają ogromny sentyment (ja też), ale bez przesady, że którakolwiek część może się równać z "piątką".
Najnowsze dzieło Rockstara to w mojej opinii najlepsza gra w jaką grałem. I nie będę tutaj silił się na teksty, że "gra nie ma przesłania, bohaterowie nudni itd". Po prostu ta gra to kapitalna satyra współczesnego społeczeństwa (nie tylko Ameryki). Stąd te wszystkie iphony, celebrycie, bezmózgie nastolatki, programy typu Fame or Shame. Każda część GTA ośmiesza pewne stereotypy, wzorce zachowań itd. DO GTA V dostało się już chyba wszystkim i wszystkiemu. Ja nie mogę zrozumieć jednej rzeczy. Jakim cudem świat GTA SA czy VC wciągnął Cię bardziej od tego w GTA V? Patrząc z perspektywy czasu, San Andreas i Vice City prezentuje się bardzo słabo w porównaniu do V. Więc dziwne, że nie możesz znaleźć czegoś ciekawego w Los Santos, ale odnajdujesz to w małym Vice City lub większym, ale pozbawionym życia (jak by nie było) San Andreas. Jeśli powodem tego jest fakt, że gra nie wciągła Cię emocjonalnie, to jakim cudem zrobiło to San Andreas czy Vice City? Ja dopiero po zagraniu w GTA IV i V uświadomiłem sobie jak te części blado wyglądają po ponad 10 latach. Ja nie mam zamiaru użalać się "jak to dawniej było". GTA to najlepszą seria gier, a V część jest najlepsza. I patrząc obiektywnie, ten stan może zmienić dopiero część VI. Kto uważa inaczej, albo w GTA V nie grał, albo po prostu na siłę próbuje być inny niż wszyscy. Taka jest moja opinia.
Pozdrawiam.

ocenił(a) grę na 9

Nie jesteś sam w tych odczuciach. Rzadko używam tego slowa przy filmie i całej sztuce w ogóle, ale niech będzie - w GTA 5 brakowało mi przesłania. Po prostu. Tego, co pozwoliłoby mi uwierzyć, że to robię ma jakiś sens, problematykę. Twoje zarzuty są słuszne i się pod nimi podpisuję.
Dlatego wyżej cenię chociażby Red Dead Redemption czy The Last of us. Tam jest to coś wiecej. To dziwne ze Rockstar potrafił stworzyc wybitnego RDR po czym spaść z formą przy Max Payne 3 i GTA 5.

Moim zdaniem to takie narzekanie żeby sobie ponarzekać - "Bo kiedyś było lepiej"
Każdy ma chyba sentyment do dawnych lat nawet tych które zbyt dobre dla nas nie były.
Ja sam do tej pory pamiętam jak na dwiudziestoparo calowym telewizorze potrafiłem przesiedzieć cały dzień przed Mario i jak o tym myślę to mam ochotę wejść na strych odgrzebać schowanego do pudełka Pegazusa i znowu spędzić dzień próbując odnaleźć tą cholerną księżniczkę, obejrzeć Dragon Ball, a na koniec napić się oranżady.


Są ludzie którzy mówią że "Za Komuny było lepiej" bo sąsiad z pod trójki żył jeszcze, bo każdy był biedny i aż tak tego się nie odczuwało, bo filmy były ciekawsze, dzieci nie siedziały cały dzień w domu tylko bawiły się na podwórku itd.

Ale powiedzmy sobie szczerzę że to też bujdy, ludzi pojono propagandą sukcesów i nastawiano przeciwko Ameryce, a w sklepach brakowało jedzenia i podstawowych artykułów.

I właśnie takie samo odczucie mam w Twoim wypadku.
San Andreas jest grą 3-4 razy mniejszą od GTA V, w dodatku gorsza pod każdym względem.
Misje - Nudniejsze i żmudniejsze (nie wiem o jakiej różnorodności mówisz)
Mapa - Mniej szczegółowa
Ba nawet głupich Easter Egg-ów w GTA V jest znacznie więcej.
Bohaterowi jest aż 3 po to żeby każdy z graczy znalazł jakiegoś dla siebie.
Miasto jest również olbrzymie i naprawdę fantastyczne, zwłaszcza jak podziwiasz je nocą z lotu ptaka.
Ty mówisz że tobie to nie odpowiada bo GTA IV jaki i V jest osadzone we współczesności i dlatego miasta są takie same jak te które widujemy na co dzień, a ja mówię - WOW jak udało im się tak świetnie odwzorować rzeczywistość i klimat obecnego świata.
Co nie jest wcale takie proste patrząc na np. Watch Dogs.

Dlatego ja uważam że obecne czasy są na tyle dobre że niektórym ludziom zaczyna to przeszkadzać.
Niektórych zaczyna wkurzać rzeczywistość - Smartfony, Tablety i dostęp do gier, filmów, telewizji i internetu z każdego miejsca na świecie.
Wkurzają ich już nawet gry dopracowane 100% bo fabuła dzieje się w obecnych czasach.

"Najszczęśliwsze są te lata które nie zapisały się na kartach historii" -

Doceńcie to co Macie.

ocenił(a) grę na 9
XXXD

Kiedyś lepsze było to że gracz niewiele wiedział o grze przed jej premierą. A teraz trailer goni trailer. Spojler goni spojler. Nie ma przez to zaskoczenia, niespodzianki. Oczekiwania są byt duże. Kto śledzi info np. o Alien isolation na PPE.pl ten wie o czym mówię.

Co prawda to bardzo stary wątek ale co mi tam... odkopie z nudów :). Za dzieciaka i w czasach nastoletnich jakoś ominęła mnie ta seria (GTA) więc w ramach nadrobienia przeszedłem sobie w ostatnim czasie VC, SA, IV oraz V i mam nieco zbliżone odczucia odnośnie tej odsłony. Wszystkie poprzednie części miały "to coś" co sprawiało, że wspaniale mi się spędzało przy nich czas a V wydaje mi się jakaś taka.. hmm ok i nic poza tym. Tzn. jest w porządku, nawet przyjemnie mi się grało ale czegoś w niej zabrakło. Nie wiem jako to wytłumaczyć. Niby pod wieloma względami jest to najlepsza część ale mimo wszystko jakoś nie potrafiłem polubić jej aż tak jak poprzedników. Momentami wręcz mnie irytowała co mi się nie zdarzało w starszych częściach. Trochę mnie rozczarowała a liczyłem na to, że będę się przy niej bawić najlepiej. Każdą część przechodziłem z chęcią na 100% a tej mi się jakoś nie chce... Najbardziej do gustu przypadła mi IV, potem na równi dałbym VC i SA a V ku mojemu zaskoczeniu wędruje na ostatnie miejsce mojego osobistego rankingu. Pozdrawiam :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones