PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=877975}
7,2 118  ocen
7,2 10 1 118
Frostpunk 2
powrót do forum gry Frostpunk 2

Rozczarowanie

ocenił(a) grę na 6

Takie wielkie nadzieje wiązałem z tym Frostpunkiem, a finalnie okazał się grą znacznie poniżej moich oczekiwań, bo naprawdę dobrze, to bawiłem się raptem przez pierwsze parę dni testowania produktu 11bits studio. Największym minusem tej gry jest to, że twórcy zdecydowali się na jeden scenariusz podzielony na rozdziały – w efekcie wszystko to, co sobie wypracowaliśmy w trakcie danego etapu zostaje zachowane i sukcesywnie ułatwia dalszą walkę z przeciwnościami.

Najbardziej satysfakcjonującym elementem Frostpunka dla mnie zawsze był ten początek, gdy trzeba zapauzować i chwilę główkować, jakie kroki podjąć, żeby stworzyć sprawnie funkcjonujące miasto. Tutaj ten moment jest niepokojąco krótki i występuje tylko na samym początku, bo jakąś chwilę przed nadejściem burzy, ma się odkrytą znaczną część Frostlandu, zaakceptowane najważniejsze z praw i opracowane najistotniejsze technologie. Nawet nie musiałem robić zbyt wielu roszad w samej tkance miejskiej, bo te budynki, które postawiłem na początku, w większości dotrwały do samego końca i nie musiałem niczego dobudowywać.

Już w pierwszej części występował problem braku przydatności wielu rozwiązań, ale był on po części zminimalizowany przez fakt istnieniu kilku autonomicznych scenariuszy, które zachęcały do eksperymentów – w niektórych z nich zwyczajnie nie było sensu wcielać w życie lubianej przez nas polityki do której się już przyzwyczailiśmy, bo specyfika danej misji czyniła ją nieskuteczną bądź nieopłacalną. Tak na przykład miałem z automatonami, które na ogół wydawały się game-changerem, ale implementacja ich w Uchodźcach była absurdem ponieważ posiadaliśmy tłumy bezczynnej siły roboczej tylko czekającej na znalezienie jej zajęcia.

Tutaj jest tylko jeden scenariusz i tak naprawdę wystarczy wypracowana naprędce strategia, która nie wymaga większych modyfikacji w dalszej części rozgrywki – po przetrwaniu burzy możemy sobie już zacząć korzystać z maksymalnego przyśpieszenia i wyczekiwać końca (przypomina to ostatni etap innej gry tego studia czyli This War of Mine, gdzie tylko się skipowało dni czekając na ogłoszenie zakończenia rozdzierającej bałkański pi3rdolnik wojny).

Mnogość alternatyw jest tak naprawdę iluzoryczna, bo co z tego, że proponowane technologie na pierwszy rzut oka wydają się być double-edged swords, skoro w istocie wiele z nich można olać i skupić się na pozyskiwaniu surowców z Frostlandu (fabularnie prezentuje się to jako symetryczny wybór, ale w praktyce trzeba mieć nie po kolei w głowie, aby marnować surowce i rdzenie na rozbudowanie kosztownych budynków). Podobnie zresztą jest z wieloma prawami występującymi na późniejszym etapie – nie ma sensu ich wprowadzać, bo zawsze są obarczone ujemnym handicapem, który czyni dane rozwiązanie nieopłacalnym.

I niby to samo można by było powiedzieć o pierwszej części, gdzie też pewna część contentu była kompletnie redundant, ale jak wspomniałem parę akapitów wcześniej, istnienie kilku różniących się od siebie scenariuszów zachęcało do kombinowania. Tutaj przeszedłem grę w około 15-20 godzin, a przez cały pozostały czas jedynie łowiłem achievementy robiąc niemalże to samo, co podczas pierwszego playthrough.

Poza tym czy perypetie Nowego Londynu faktycznie są aż tak intelektualnie angażujące, aby to jego społeczność czynić głównym bohaterem? W pierwszej odsłonie ta atomizacja narracji była świetnym zabiegiem, bo pozwalała nam poznać także inne osady na Frostlandzie i ich zmagania z unikalnymi problemami. Tym razem jednak twórcy nie byli tak łaskawi i zamiast dalszego rozwijania swojego mikrouniwersum, pozostawili nam jedynie śledzenie quasi-politycznych przepychanek twardogłowych członków frakcji funkcjonujących w ramach jednego miasta.

Może chociaż w DLC nie zabraknie im wyobraźni