Co myślicie o dostępnych zakończeniach? U mnie kierowałem się od początku potrzebną przeżycia V. Co się udało, niestety, kosztem poświęcenia Johnego. I końcem życia jako najemnik, ponieważ po operacji nasz układ nerwowy nie jest w stanie obsłużyć wszczepów. Na dodatek bohater wybudza się ze śpiączki po dwóch latach!!! Wszyscy jego bliscy spisali go na straty i nie chcą mieć z nim kontaktu. Jedynie Viktor chce się z nami spotkać. Ale udało się uratować Somi i Reeda. Songbird przeżyła, natomiast resztę życia spędzi w więzieniu lub służąc Meyers, a Reed będzie pracował za biurkiem, szkoląc nowych rekrutów. Sekwencja powrotu do Night City opanowanego przez Militech nie jest zachęcająca, miasto się zmieniło. Nie ma dawnych gangów. Victor pracuje dla korporacji, a Nina wyjeżdża na zawsze. Końcowa sekwencja, gdy się z nią żegnamy, jest niesamowicie smutna, ale jednocześnie uświadamia mi, że w NC żyją tysiące takich ludzi, jakim stał się nasz V. Bez niesamowitych wszczepów, próbujących żyć jakoś. Kończąc te zakończenie, uważam, że nie jest najgorsze. V w końcu dostał ofertę pracy w NUSA. A nasi nowi znajomi przeżyli. A co wy o tym myślicie?
Podobnie jak pozostałe zakończenia tej gry - są gorzkie, a nawet i depresyjne. To jednak wywraca świat dla V do góry nogami. Zauważmy, że tutaj to MY de facto stajemy się takim Johnnym, który budzi się może nie po 50 latach, ale raptem (i aż) po 2 i widzi jak świat zdążył się zmienić w tym zepsutym do korzeni świecie. Nasze znajomości i reputacja w zasadzie nic już nie znaczą, jesteśmy tabulą rasą. Jest to przytłaczające do tego stopnia, że gracz zaczyna rozważać czy śmierć nie byłaby już lepszym rozwiązaniem? Może jednak Johnny nie był wcale taki zły, bo potrafił być naszym przyjacielem, a teraz nawet i jego już nie ma, a był on swojego rodzaju nauczycielem. Summa summarum, tytuł tego dodatku jak najbardziej ma sens i dopiero w ostatnich minutach poznajemy, iż była to w rzeczy samej iluzja wolności. Ostatnia cutscenka wręcz zadaje pytanie - czy było warto?
Mimo wszystko na tę chwilę jest to jedyne zakończenie, które gwarantuje V 100% pewność przeżycia. Może jest aż za gorzkie, ponieważ na koniec okazuje się, że praktycznie wszyscy, którzy coś V zawdzięczali się od niego odwrócili. Nawet Panam (zakładając, że była romansowym wyborem) wielce obrażona odcięła się od bohatera, co wzbudza wątpliwości w szczerość jej uczuć.
Szkoda, że nie da się połączyć wyeliminowania Smashera z operacją w klinice :D
Panam nie odcięła się od V. W grze było wyjaśnione, że ona rzadko się do kogoś przywiązuje, ale jeśli to na 100%, i tak było z V. Kochała V, ale on ją opuścił, tak jak zrobili to inni, Ci przez których Panam ufała nielicznym.
Panam musiała długo się otrząsnąć z braku V, i dlatego Mitch poprosił byśmy się z Nią nie kontaktowali, bo to zniszczyło by ją na nowo.
Gdybyśmy się uparli to wtedy widzielibyśmy reakcję Panam... Ale V prawdopodobnie się poddał. Chyba, że później starał się ją znaleźć. Wszystko zależy, czy posłucha Mitcha.
SPOJLER. A czasem najlepsze zakończenie dla V to nie jest przeżycie z wszczepami i wyjazd z Nomadami? (Zostajemy przecież i tak legenda Afrerlife grająca zawsze w 1 lidze ) z takim wyjątkiem ze przeżywamy a nie kończymy jak większość legend- w piachu. :) Zgranie swojej duszy w arasace to raczej przegrana… zostanie normikiem to już wgl abstrakcja… pójście z rouge czy samemu po to żeby zrobić dymy a na koniec i tak umrzeć na zleceniu od blue eyesa? No chyba tez nie o to nam chodziło! A może trzeba było oddać ciało Johnemu? ;) [strasznie trudne i smutne te zakończenia :/ ]
Dla mnie to słodkie zakończenie z mega gorzkim posmakiem. V pozbywa się Chipu Relic ale przez to traci kompana Johnego, miłość oraz 2 lata życia. Zyskuje jedynie czas by może doczekać spokojnej starości ale może się to okazać czas życia w samotności. Dla mnie jedyną opcją jest powrót do Reeda i smutne życie na państwowym garnuszku. Osobiście uważam że lepszym zakończeniem było zakończenie z Nomadami.
Ciekawa perspektywa. Więc daje ci pół roku życia jako ktoś komu WYDAJE SIE że jest ważny, albo pozwalam ci dożyć starości jako przeciętny zjadacz chleba. Dexter o to pytał przy zapoznaniu. Założę się, że wybierzesz żywot spokojnego człowieka
Ja tam jednak pozostaje przy Johnym i wiedząc że V zostaje engramem gdzieś tam w Blackwall może w kolejnej części, czy jakimś DLC będzie go można jakoś z tego wyciągnąć. Mnie zastanawia czy przy ewentualnej kontynuacji jakie zakończenie bedzie brane pod uwagę.
Sprawa nie jest jednoznaczna Lecząc się w nusa traci się siebie Świat się zmienił a my będziemy sami Słuchając dokładnie świata czytając dialogi ze zrozumieniem widzi się, że Somi tak jak my chciała przeżyć wszelkimi sposobami Od reeda różni ją że jest z nami szczera w scenie z ucieczką ze stadionu gdzie mówi że ludzie zginą ale my będziemy żyli Zaufała nam i pomagając jej nasza przyszłość nie jest przekreślona Bilet załatwił jej mr blueeyes który jest takim ukrytym strategiem w świecie CP i jest związany z ludźmi którzy są potężniejsi od Myers Możemy ją oddać po dowiedzeniu się że matryca jest jednorazowa ale to jeszcze nie koniec Wybierając ścieżkę z reedem widzi się jego hipokryzję Jest wiernym pieskiem Myers i nie ma żadnych skrupułów by żyć na chwałę prezydentki Widać też że Somi chciała uciec od tego życia i jest słowem Johnego tak zdeterminowana że zasługuje na szacunek Jej umiejętności pozwalały na bycie bombą atomową cyberprzestrzeni i zatraciła się w sobie co widać pod rdzeniem w retrospekcji Możemy jej pomóc pozostać wolną tym bardziej wiedząc co może ją czekać Odmawiając mamy ją na sumieniu i jesteśmy hipokrytami kontrakty za kilkaset eurodolarów i itp więc wiadomo Przyjęcie pomocy Myers jest słodkogorzkie Tracimy swoje marzenia przyjaciół świat się zmienia Pomagając odejść somi w rdzeniu odkupujemy swój brak zaufania i pomagamy powstrzymać przyszłą tragedię jaka może się zdarzyć po kolejnym połączeniu jej z blackwallem Przyjmując pomoc zdradzamy somi i reeda i tak nic nie zyskał na pomocy świat się zmieniał niewspółmiernie szybko w stosunku do nas Odmawiając pomocy wprost zdradzamy somi,którym jedynym kłamstwem było nie powiedzenie nam całej prawdy naraz Wysyłając somi na księżyc ratujemy ją bo jak nie było nam dane przeżyć to dajmy żyć innym Niewiadomo czy mr blueeeyes czy ktoś inny później nie skontaktował się z nami lub czy jesteśmy w kogoś planie Tak ja to widzę Jeszcze ciekawa rzecz Wybierając ścieżkę reeda dostajemy więcej bonusów jak canto erebus i więcej niż w ścieżce somi banita tuner co ukazuje też że takie osoby jak myers dadzą ci więcej ale co ci to da jak oszukujesz samego siebie i nie jest się całkowicie wolnym Somi miała najlepsze wszczepy ale jak V umierała Nie była wolna więc zdradzała swoich i kombinowała by żyć Tymbardziej V powinien się utożsamić z sytuacją somi bo samemu się tak robiło jak pacyfika atak na arasakę liczne porwania i ratowanie ważnych postaci Już kończąc wiele zależy od tego jak uważnie się czyta i interpretuje wypowiedzi i fakty Teraz czekać na Orion by zobaczyć jak mogło się to skończyć