Świetna. Jedna z najtrudniejszych gier w jaką grałem. Zęby na niej zjadłem, ale przeszedłem ;-)
Tak, piękna gierka. Przechodziłem kilka razy. Niektóre misje są naprawdę trudne, ale gra jest tak wciągająca że człowiek kombinuje na wszystkie sposoby żeby ją ukończyć. Twórcy Commandos trafili w dziesiątkę wpadając na tak banalny pomysł jak unikanie pola widzenia wrogów i cichego ich eliminowania. Klasyk.
Brakuje mi takich gierek. Dwójka trzymała jeszcze poziom ale kolejne części Commandosów to już kiszki. Fajnie że jest jeszcze Desperados, to też była fajna gierka, podobna do Commandosów.
Rzeczywiście w Robin Hooda nie grałem, ale mam na dzieję że kiedyś nadrobię to zaniedbanie ;) Z pewnością to również ciekawa gierka.
Hah, to była jedna z pierwszych gier na moim własnym pececie. Opanowałem ją do tego stopnia, że sam sobie zacząłem stawiać wyzwania pokroju przejścia jakiejś misji bez zabijania :) Ojczulek był w szoku, jakim cudem stałem się lepszy od niego w Commandosa (miałem jakieś 8-9 lat).
Tak wiem, to brzmi niewiarygodnie :p Ale ja naprawdę grałem w tę grę codziennie przez baaaardzo długi czas.
Mi wystarczyło że spędziłem zyliony godzin na przejście tej gry. Nie musiałem już szlifować na nowo każdej misji ;-)
Pamiętam, że najbardziej lubiłem szpiega ;) Uwielbiałem łazić po mapie, zwabiać marlborasami szwabów (was ist das? pamiętasz?) , ogłuszać ich, przebierać się za niemieckiego oficera... Heh, zostało mi to do dzisiaj, bo lata później pokochałem serię Hitman, w której na dobrą sprawę robi się dokładnie to samo co szpiegiem w komandosie ;)
Sapera i Marynarza francuzika też bardzo lubiłem.
Proste że pamiętam, nie wiem czy grałeś w polską wersję z takim kiepskim dubbingiem ;-) (zrobione....czego tylko chcesz...;-) szpiegiem niezłe ciśnienie było..wykryją nie wykryją...a hitmana po prostu uwielbiam ;-)
Czy w tej polskiej wersji o której piszesz Zielony Beret, gdy nie mógł czegoś zrobic, to mówił "pope*doliło was"?
Coś takiego było..tylko chyba nie jako pierwsza kwestia tylko kolejna..jak sie próbowało zrobic cos czego beret nie mógł zrobic..
Pamiętam, jak przy wykonywaniu polecenia Nurek mówił: "Yes... sir." To sir dodawał po pewnej chwili, jakby od niechcenia.
Hehe, ja lubiłem akcje szpieg+green beret : Butcher cichaczem dziabie nożem pogrążonego w rozmowie ze Szpiegiem Aryjczyka ;) Moja ulubiona misja to ta, w której byli tylko ci dwaj w scenerii zimowej, Szpieg wjeżdża kolejką linową na górę, gdzie czeka na niego Butcher, który wcześniej wspiął się tam po skałkach. Na górze robią kuku Niemcom, w ruch wchodzi śmiertelny zastrzyk i śmiertelne zagadywanie :) Potrafiłem ta misję grać kilka razy pod rząd...
Zgadza się, ta gra jest kure wsko trudna. Ja straciłem wiele nerwów i godzin na nią xD Ale radość po przejściu - bezcenna ;-)
Kurna..tak gadamy o tej grze że z chęcią bym w nią przyciął jeszcze raz ;-) Chociaż z drugiej strony może nie psuć legendy. Co było kiedyś już nie wróci..więc lepiej zachować tamte wspomnienia...
Ja tam już w nią parę lat nie grałem,płyta się zapodziała,ale zamówiłem antologię na allegro i już jest w drodze,tak więc znowu zagram w tą wspaniałą grę.
Ciekawe ile czasu zajmie Ci przejście jej na nowo i czy w ogóle będziesz po takim czasie chciał znowu całą przejść.
Oczywiście że bede.Beyond the call of duty i dwojke już przeszedłem dwukrotnie, a chciałem zagrać w jedynke i trojke(w ktorą nie grałem),wiec po to zamowiłem antologie
Cholera, mam problem z jedynką.Otoż gra chodzi z zawrotną predkością.Niemcy biegają jak jakiś Bolt normalnie.O co chodzi?
Genialna gra. Ku*ewsko trudna, ale prawie całą przeszedłem. Radość po długich staraniach bezcenna. I niech nikt nie mówi że przeszedł dodatek Call of Duty, bo przejście tego jest w moim odczuciu NIEMOŻLIWE. :)
Noo hmm ten tego mi się jakoś udało..chociaż pamiętam że te dwie gry dały mi najbardziej w kość..ale się zawziąłem ;-)
co jet w call of duty niemozliwe, dodatek jest sporo latwiejszy od beyond of enemy lines