Co oni zrobili z tą fantastyczną grą to nie wiem. Handsome Jack w ogóle nie przekonuje jako
sympatyczny "dam się poświęcić za innych" gość. Przecież to był kompletny psychopata i za to go
uwielbiałem. Elpis jest tak sterylnym i beznadziejnym miejscem, że aż dziwie sie ze mieszkancy
jeszcze nie popełnili masowego samobójstwa. Misje nudne, polegające na przełączaniu jakiegoś
badziewia, no powrót do quake'a ludzie. Humor? Nie zauważyłem. Lokacje albo duże i puste albo
ciasne, że nie ma nawet gdzie upchnąć przeciwników. W 1 i 2 wykonywałem każdą misje poboczną
bo jeżdżenie po Pandorze było naprawdę przyjemne, tutaj tylko modliłem się o jak najszybszy
koniec gry. Jak można było tak spieprzyć świetne uniwersum to nie mam pojęcia.
Jak nie śmieszył ciebie humor - którego tutaj było najwięcej ze wszystkich części Borderlands (tak samo z warstwą fabularną, która była najbardziej rozbudowana) to nie mamy o czym mówić. To nie sa gry dla ciebie. Lokalizacja są ciekawe i mapy w przeciwieństwie do Borderlands 2 są bardzo klinicznie skonstruowane (pamiętasz te dziury w skyboxach podczas ratowania Rolanda? tutaj takich niedoróbek nie uświadczysz). Jedyne z czym mogę się zgodzić, to z tym, że pierwsze mapy są zbyt rozległe, ale to już kwestia gustu. Przeciwnicy występują w większym stężeniu, bardziej jak w Borderlands 1 niż w dwójce. Misje poboczne są identyczne co do misji z poprzednich Borderlandsów, a więc głupkowate zabij i przynieś, podlane typowym dla borderlands jajem, tylko po to byś poczuł się jak badass. Jeżdżenie w borderlands to... jeżdżenie w Borderlands, mechanika jazdy w tej grze zawsze pozostawiała wiele do życzenia, da się do tego przyzwyczaić po jakimś czasie. Pustynne klimaty dwójki zdecydowanie bardziej temu sprzyjały.
Co ważniejsze - postarali sie w pre-sequelu z drzewkami umiejętności, w końcu mamy jakieś synergie między skillami, w końcu coś tam ze sobą współgra. Oczywiście są dalej skille takie jak w Borderlands 2 (+5 reload speed + 5 meele dmg itd), ale sporo skilli oferuje coś więcej.
Nie wyminiłeś największych grzechów pre-sequela, którymi są przeciwnicy (bossowie, mini bossowie), którzy nie respawnują się po pierwszym zabójstwie, mimo że posiadają swój unikatowy loot. Jeśli wierzyć gearboxowi to z następnym DLC ma wyjść patch, który pozwoli by respawnoali prawidłowo. Kolejnych grzechech jest Grinder, zupełnie zbyteczny moim zdaniem - zabija to co w BLands jest najciekawsze, co jest esencją gry - czyli farmienie przedmiotów legendarnych.
Ta gra miała wyjść torchę jako ogromny dodatek do BL2 i jako zapychacz przed BL3 (który pewnie wyjdzie za 2-3 lata) i myślę, że spełniła swoje zadanie. Mi zapewnia ogromną frajdę, mimo że chęci do gry nie są tak duże jak w przypadku poprzedniczki. Tylu setek godzin co przy dwójce raczej nie spędzę, tym bardziej, że będzie tylko jedna dodatkowa kampania DLC, co nie zmiania faktu, że pre-sequel to GODNA część serii.