Z każdą godziną spędzoną z tym tytułem odnosiłem coraz większe wrażenie, że mam do czynienia z grą, w którą twórcy włożyli dużo serca. Nie jest to wydmuszka, zdecydowana większość elementów została odpowiednio dopracowana. Owszem, historia to sztampa - od "zera" do bohatera, wiele zadań również nie grzeszy oryginalnością, ale świat jest na tyle ciekawy, że wspomniane elementy przestają mieć znaczenie. Dawno nie grałem już w erpega, w którym warto eksplorować, zbaczać ze ścieżki, gdzie to wścibstwo jest nagrodzone przedmiotem o interesujących właściwościach. Nie ma tutaj żadnej losowości - nawet w zniszczonej beczce na krańcu mapy możemy natrafić na ciekawy element zbroi. Jak w innych RPG z tzw. wyższej półki z czasem okazuje się, że eksplorować się nie opłaca, bo trafimy na setną, nieprzydatną rzecz, tak w tym elemencie Balrum zostawił większość gier daleko w tyle.I za to pokochałem tę grę. Ale nie tylko. Ogromne możliwości craftingu broni, zbroi, mikstur i innych przedmiotów zabierają wiele godzin, ale nie odczuwa się znużenia. Oprócz tego możemy hodować sobie jakieś zwierzaki lub uprawiać ziemie - wszystko pod żywność, która jest istotnym elementem gry - bez niej jesteśmy zmęczeni, co ma negatywny wpływ na nasze statystyki, co z kolei jest widoczne szczególnie podczas wymagających walk. Do tego możemy stworzyć własny bezpieczny azyl, w którym wszystko możemy robić (o ile rozwijamy się w tym kierunku), jeśli nie po drodze nam z alchemikiem czy kowalem - coś na wzór własnej Wieży w Divinity II.
Podczas rozwijania postaci warto się zastanowić na co przyznać punkty. Rozwój jest powolny, gra stawia bardziej na rozwiązywanie zadań aniżeli łapanie punktów na wyrzynaniu zwierząt i przeciwników. Przy 3 rozdziale możemy wstąpić do jednej z 3 gildii - magów, wojowników lub gildii cienia czyli złodziei. Walka jest turowa, ale nie sprawia jakiś trudności, choć niektóre walki są dość wymagające.
Zdecydowanie polecam fanom RPG - początek może przytłaczać ogromem możliwości jakie daje nam gra. Powoli się też rozkręca, ale jak się da jej te parę godzin na poznanie "co i z czym się je", tak później może wciągnąć na dobre.
Tyle dobrego słyszałem o grze, uwielbiam serię Eschalon a wydawało mi się coś podobnego, ale to powolne poruszanie się mnie dobiło. Przejście kawałka mapy w tej grze to udręka ;/
no ale na pewno dam jej kiedyś kolejną szansę
I jeszcze jedno, nie lubię w grach craftingu - a przy tym tytule prawie każdy o tym elemencie wspomina. Da się spokojnie grać olewając go i opierając sie tylko na przedmiotach znalezionych/kupionych/zdobytych?
Co do powolnego poruszania się, to można tworzyć miksturę przyśpieszającą - przydatne, gdy wracamy w jakieś miejsce. Pod koniec gry miałem ich mnóstwo.
Co do craftingu to sądzę, że można się obejść bez niego. Ja grałem łucznikiem i tworzyłem sobie mnóstwo różnorodnych strzał, ale jeśli chodzi o mnogość przedmiotów to gra bardziej nastawiona jest na postacie wojownika lub maga. Można jak najbardziej kupować u handlarzy poszczególne przydatne rzeczy, tylko trzeba uważać, bo mają ograniczone fundusze, które zależą też od tego co u nich kupimy. Dużo przedmiotów też znajdujemy, mniej jest zdobycznych, bo głównie walczymy ze zwierzętami, bestiami, choć chyba kościotrupy dzierżą jakiś oręż...