SPOILER
Duuużo odpowiedzi i całkiem zgrabnie wykonany wg. mnie, choć jeśli chodzi o tempo to bije na głowę nawet Ab Aeterno (spierałbym się jednak, czy również poziomem). Za szybko jest to wyjaśniane, przyzwyczailiśmy się do skrajnie wolnego tempa a końcówka jest nam podawana z prędkością światła :/ No tak to wygląda, można to było rozłożyć na więcej odcinków, pokazać tamto plemie, pokazać iście makabryczny mord, nic z tego - za mało czasu do końca. Dodatkowo raziło mnie słabe aktorstwo kilku osób (w szczególności prawdziwej matki Jacoba).
"Sekret" wyspy, tajemnicza energia, źródło... dla mnie naprawdę ciekawie to wszystko wygląda. Pamiętam, jak nie mogłem się przekonać do tego miejsca z kołem kilka sezonów temu, tak teraz kupuje to bez zająknięcia.
Pytanie teraz: magia czy nauka? Wtedy za pomocą tego koła zaczęli podróżować w czasie, więc puszczony luzem brat Jacoba mógł "dryfować" w czasie, a właściwie odpłynął daleko w przyszłość. Yep - dymek to nie jest (wg mnie) żaden mistyczny twór, to jest raczej naukowy eksperyment, kto wie, może DHARMY? Pamiętacie odcinek, jak Ben za pomocą jakiegoś urządzenia w sekretnym miejscu "aktywował" dymka, żeby ten pozbył się ekipy Keamy'ego? Co byście powiedzieli na... sztuczna inteligencję, mechanizm obronny, samodoskonalący się, hm, cokolwiek w ten deseń. Mi to pasuje. I ten eksperyment wymyka się spod kontroli, w daleką przeszłość. I ten dymek jest nie tylko bratem Jacoba - jest każdym kogo "przejął" z wszystkimi wspomnieniami, marzeniami i myślami. Karkołomne to, ale jak na ten pokręcony serial ma to ręce i nogi.
Czy brak czasu czy po prostu brak powodu, po co pokazywac zycie wioski i jej zniszczenie, skoro nie zyli tam wazni dla serialu bohaterowie, teraz w Lostach chodzi juz o cos innego, o rozwiazanie najwazniejszych zagadnien calego serialu wiec po co jeszcze wplatac jakies zwalniajace akcje watki? Widac ze scenariusz juz od 1 sezonu byl dokladnie przemyslany (para w jaskini - bo to bylo w 1 prawda? :)). Dymek nie jest bratem Jacoba, ale efektem Dharmy tez nie, bo przeciez uciekl ze zrodla na setki lat przed przybyciem Dharmy, co to jest i dlaczego przyjmuje postac brata Jacoba to nie mam na razie pojecia, jak na zlosc nadal nie podali jego imienia. I dlaczego Dym tak bardzo chce oposcic wyspe? Chyba ze to tylko cialo brata jest martwe ale jego dusza czy wspomnienia czy co tam jeszcze ozylo wlasnie w Dymku. Odcinek super, ale to tez pewnie dlatego ze byl wyczekiwany z niecierpliwoscia. I ciekawe jest to ze Jacob nie widzial ducha matki, ale juz jego brat tak, zupelnie jak Hurley
Nie. To "źródło" na wyspie ma taką energię, która pozwala (według
Farradaya) na podróże w czasie, a ona była na długo przed Dharmą - to
Dharma dopiero odkryła jej właściwości (konkretnie Farraday), no i jak
wiemy po przekręceniu koła Sawyer, Juliet, Miles, Farraday i Charlotte
zaczęli podróżować w czasie - a koło czerpie energię z tego samego źródła,
do którego wpłynął brat Jacoba. Right?
To żadne potwierdzenie że dym jest wytworem Dharmy. Dym pojawił się akurat wtedy gdy brat Jacoba wpłynął do źródła. Mało prawdopodobne by był to aż taki zbieg okoliczności, że akurat wtedy co do sekundy Dharma robiła eksperymenty. Dym od tamtej pory pozostał jakieś 2000 lat - odcinek z Richardem to potwierdza.
"Mało prawdopodobne by był to aż taki zbieg okoliczności, że akurat wtedy
co do sekundy Dharma robiła eksperymenty".
Co ma przeniesienie do przyszłości wspólnego z tym samym momentem co do
sekundy na wyspie :| Ludzie, wystarczy logicznie pomyśleć, że wtedy nie
było Dharmy na wyspie. Aż mi się nie chce tłumaczyć.
Ale wiesz co to są podróże w czasie i wiesz, że przyszłość nie jest w tym
samym momencie co teraźniejszość, nie?
Tak, jednak powinieneś wykroczyć głębiej. Skoro Dharma stworzyła dym (co jest wg mnie bzdurą, uważam ze to brat Jacoba, uzasadnienie niżej) to jakie jest prawdopodobieństwo przeniesienia się w czasie co do sekundy z lat 70. do 23 roku n.e. Dym pojawił się dokładnie wtedy kiedy wpłynęła tam ciało brata (żyjącego bądź nie).
Popraw mnie, jeśli się mylę, ale wszystkie dotychczasowe podróże w czasie
(Desmonda, Sawyera z ekipą) wracały w końcu do tego samego momentu w
którym się zaczęły. O ile pamiętam, eksperyment na myszy Daniela
Farradaya (tylko, że tam chodziło chyba tylko o jaźń myszy) trwała
niecałą sekundę.
Z tego źródła korzysta zdaje się stacja Perła (mogę się mylić co do
nazwy) która umożliwia teleportowanie, oraz w obrębie źródła Dharma
budowała swoją bazę, przypomnij sobie odcinek w którym Daniel spotyka się
z Pierre Changiem - to właśnie wtedy informuje Changa, że to źródła ma
taką moc, która umożliwia podróże w czasie.
To tylko sugestia, że dymek jest Dharmy - może być i jeszcze z dalszej
przyszłości, dajmy na to z XXIV wieku. Nieprzytomny brat Jacoba w trakcie
takiego dryfu wplątał się w jakiś sposób z jakimś eksperymentem w
przyszłości i wrócił, żeby stać się częścią mitologii wyspy.
Wiem, że to skomplikowane, ale pisałem o tym wcześniej. Według mnie to
jest też ciekawsze wyjaśnienie, niż po prostu potraktowanie dymku
jako...demona ze świecącego źródła.
Chodzi o to że ciało brata wpłynęło wcześniej niż powstała Dharma. Nie jest możliwym działanie w przyszłości wywołujące skutek w przeszłości, jednak przed tym kiedy się pojawiło. Dharma nie mogła mieć wpływy na wywołanie czegoś, co w przyszłosci skutkowało jej powstaniem. Mogła jedynie dzięki podróżom w czasie zmienić coś co w przyszłosci wywołało inne skutki. Takie rzeczy mieliśmy w czasie podróży Faradaya (np. bomba czy jego śmierć), Desmonda na statku. Podam przykład dlaczego trzeba wykluczyć możliwość przeniesienia się dymy z lat 70. do 23 roku naszej ery (gdyby nie to że miał świadomość brata który wtedy zginął, to jeszcze by przeszło- ma tą świadomość więc ta możliwość odpada). Prościej: przecież niemożliwe jest np. by Faraday cofnął i został swoim własnym ojcem - to wyklucza jakiekolwiek spojrzenie na podróże w czasie i równoległe wymiary. :)
No rozumiem o co Ci chodzi, ale sprawa jest bardziej skomplikowana:
przecież to, o czym piszesz już miało miejsce w "domyślnej" linii czasowej,
którą obserwujemy od początku serialu - Sayid postrzelił małego Bena,
Sawyer, Jin i reszta byli w przeszłości pracując w Dharmie, itd. Tym samym
historia zatoczyła dziwne koło. Dajmy na to, że w latach 70 Sawyer
zastrzeliłby wszystkich swoich rodziców, i nie mógłby się urodzić. Dziwne
to, zdaje sobie sprawę, ale daje Ci przykład, że to o czym mówię mogło mieć
miejsce. Być może podróżami w czasie twórcy strzelili sobie lekko w stopę,
nie wnikam ;)
Jakiś początek ten dym musi mieć - jeśli Dharma go mogła stworzyć to albo
na bazie tego, co ujrzała na wyspie, albo to kompletnie autorski projekt,
który przeniósł się do przeszłości, ciężko cokolwiek gdybać o twórcach
dymu, ja jednak powiadam: to jest monstrum z przyszłości. Lost to s-f pełną
gębą.
Acha, i jeśli dymek mógł przeskanować martwego Christana, to jaki problem z
bratem Jacoba?
Tak, prawda ze historia zatoczyła dziwne koło, jednak tam nie na tak wielką skalę. Postrzelenie Bena przez Sayida cieżko wytłumaczyć logicznie, jednak tam sytuacja była mniej skomplikowana. Gdyby dym Dharmy wypuścić w tamtym czasie wpłynąłby na całą historię serialu - dzięki temu Richard znalazł się na wyspie,potem WIldmore, powstałaby Dharma, główni bohaterowie rozbiliby się na wyspie. Podchodząc do tego w ten sposób można dojsć do wniosku, że gdyby nie Dharma nie byłoby wszystkiego co znamy z serialu. Takich rzeczy jeszcze nawet tu nie mieliśmy. :)
''Acha, i jeśli dymek mógł przeskanować martwego Christana, to jaki problem z
bratem Jacoba?''
To akurat pisałem w innych postach tematu. :) Podałem kilka argumentów - rozmowy, zachowania itp. Christian jest wyłącznie jego narzędziem, a świadomość brata to priorytet, tym czym się kieruje kiedy jeszcze żył.
Własnie mi przyszedł pomysł z AlterX - może w tej rzeczywistości dymek
dopiero powstaje, a jego konsekwencje to już to wszystko co oglądaliśmy od
początku? Innymi słowy, ta rzeczywistość nie jest spowodowana wydarzeniami
na wyspie, tylko na odwrót. Ja wiem, że to wszystko trzyma się w zasadzie
tylko na pomyśle, że dymek wziął się z dalekiej przyszłości, ale brałbym ta
ewentualność pod uwagę. Ba, jeszcze się okaże, że to właśnie dzięki dymkowi
wyspa nie zatonęła i taki był cel jego powstania (ale to jak dla mnie jest
już zbyt pokręcone).
Przybrana matka Jacoba i Bezimiennego wyraźnie powiedziała, że kto wejdzie do światła, ten nie umrze a stanie się z nim coś gorszego, czego nikt by nie chciał przeżywać. Ciało Bezimiennego jest martwe ale on nadal żyje jako Dymek-dziwna materia.
UWAGA CZŁOWIEKI - NIE CZYTAĆ JAK KTOŚ NIE OGLĄDAŁ
Napiszę tak.
Twórcy powiedzieli: że odpowiedzą na pytanie tak jakby zadawali je rozbitkowie a nie widzowie. Oznacza to, że nie muszą podać imienia Dymku (a raczej brata Jacoba), co, jak i dlaczego. Równie dobrze Wyspa może być ekspozycją w hipermarkecie bo taki był pomysł scenarzystów.
Dlatego też nie podano imienia Dymku. Bo pewnie rozbitków nie obchodzi jego imię tylko kwestia przetrwania.
Obejrzę na spokojnie wieczorem - zastanawia mnie tylko kim w rzeczywistości jest Dymek. Czy jest w 100% bratem Jacoba (czy posiadł po prostu jego osobowość i wybiera fizyczny kształt osoby najbliższej postaci znajdującej się na Wyspie. To by tłumaczyło zdolności Dymku - istoty, która jest od wieków, nabywa zdolności zmarłych bądź egzystował pod postacią człowieka i nauczył się pewnych czynności ,np. konstrukcja bomby zegarowej). Nie jestem tego taki pewien.
Chyba kumam - Jacob czuje się winny śmierci brata bo uwolnił coś na czym można zapanować tylko na Wyspie. Jest więc Wyspa tym korkiem a dusze zmarłych i Dym są zawartością butelki, są maną Dymku. Może oznaczać to, że Jacob jest zwykłym kolesiem. A co za tym idzie mógł go zabić każdy ale nie Dym (dlaczego?) a sztylet - pugio, miał wymiar symboliczny. Śmierć brata i uwolnienie Dymu spowodowało, że Jacob zaczął poszukiwać alternatywy, następcy gdyby miał umrzeć. Kandydatów było zawsze wielu, dochodziło do pewnej selekcji, niektórzy kandydaci byli skreślani z jakiegoś powodu (przede wszystkim śmierci). Zastanawia mnie tylko długowieczność Jacoba. Bo zakładam, że był on zwykłym śmiertelnikiem, ale dzięki jakieś właściwości Wyspy (elektromagnetyzm?) mógł żyć dłużej i się nie starzeć. Coś co przypomina mi obecne właściwości Des-a. Stąd pytanie Dymku, dlaczego Des nie odczuwa strach. To Dym boi się Des-a bo jako jedyny opanował właściwości emocjonalne bliskie Jacobowi. Podobnie jest chyba z Jackiem. Z tymże Jack raczej nie nabył tylko nabywa etapami, podobnie jak Jacob (stąd to rozbicie luster w Latarni). Jakby pielgrzymował do pewnego stanu. Może i odcinek powolny - ale jeśli chodzi o szukanie interpretacji niezły. Przynajmniej nie było wymiany ognia jak w Szeregowcu Ryanie(patrz 6x14). Dlatego nisko w rankingu - bo nie było Mortal Kombat, Rambo, Terminejtora i Wojny Światów. Odcinek o motywach, zbrodni, karze, winie i przekleńtwie (Jacob, który czuję się odpowiedzialny za kontrolowanie Dymu?). Kamienie biały i czarny to nic innego jak kwestie wyboru w danej sytuacji, ale też pionki w grze. Można to interpretować dowolnie. Hm, także nie byłbym taki pewny, że wszystkie duchy, które pojawiały się Hugo - chciały dobrze. Reszta może później jak onejrzę na spokojnie. Pozdrawiam.
ZARARUSTRA, MOŻESZ MIEĆ SPORO RACJI Z OSTATNIM AKAPITEM, JA POSZEDŁEM BARDZIEJ W STRONĘ MISTYKI. ALE TWÓJ ARGUMENT NAUKOWY JEST TEŻ BARDZO, BARDZO TRAFNY. DYMEK - NOWĄ, NIEZNANĄ FORMĄ ŻYCIA. PYTANIE: DLACZEGO NIE POTRAFIŁ OPUŚCIĆ WYSPY? I JAKA BYŁA W TYM WSZYSTKIM ROLA JACOBA?
...chyba, że:
1. było zawsze tyle osób na WYSPIE, tylu kandydatów, że nie mógł ich wszystkich wyeliminować (załóżmy, że Wyspa to taki Trójkąt Bermudzki, w którym od zawsze ginęły statki, samoloty, etc.)- tylko dlaczego (kandydat przestawał być kandydatem gdy miał pewien defekt, Dym nie mógł kandydata stuknąć - tu nie mogę znaleźć naukowego wytłumaczenia )?
Latarnia to tylko symbol, nazwisk mogło być dużo, dużo więcej.
2. sprowadzenie różnych postaci, inicjatyw armii, było poszukiwaniem rozwiązania na dalsze niewolenie Dymu. Ten jednak był tylko o krok za Jacobem. Posiadał świadomość wszystkich ofiar, których ciała znalazły się na Wyspie.
3. gra - zasady. Tutaj argument naukowy najbardziej siada. Brakuje jakiegoś elementu w grze między Dymem a Jacobem. Czy rzeczywiście Dym niemoże pozbawić życia Jacoba czy użycie Bena było tylko symboliczne, że przeciwnie do Richa, Ben posłuchał Dymu.
Reasumując:
1. może się mylę, brat Jacoba, nazwijmy go umownie Titus nie jest Dymem to Dym jest Titusem. Przybrał jego postać bo Titus był pierwszą istotą, z którą się zetknął. Może wcielać się w każdą postać, która wykorkowała (pytanie skąd na Wyspie Isabel) na Wyspie (czy tylko na niej?).
2. jest Tworem nie z tego świata: albo nową formą pochodzącą z głębi Wyspy, albo tworem mistyznym.
3. Wyspa jest jego więzieniem, pytanie dlaczego Kandydaci ograniczają Dym. Czy dlatego, że są takie reguły gry czy dlatego, że posiedli właściwości elektromagnetyczne Wyspy.
4. Jacob nie jest bogiem, był strażnikiem Wyspy pilnującym Dym (predestynował też jednostki do przybycia na Wyspę). Pytanie o powoływanie ludzi przybywyjących na Wyspę - dla mnie większość to ludzie nie mający nic do stracenia, z problemami, dylematami, ryzykanci?, mogący zaakceptować swój los.
5. Zabicie Dogena i Lennona - przede wszystkim dlatego, że posiadali wiedzę o Dymie, że byli w stanie rozpoznać opętanego przez Dym i jego samego w ludzkiej postaci. Cel - osłabienie bariery chroniącej Wyspy (to samo zabicie Jacoba).
6. Cel Dym-u spie..ić z Wyspy. Problemy - w kwestii mistycznej uwolnić dusze; w naukowej uwolnienie Dym-u spowoduje zachwianie równowagi elektromagnetycznej świata poza Wyspą.
7. Jeśli Kandydaci są barierą to dlaczego, mistyka - gra, nauka - stanowią barierę elektromagnetyczną?
8. Czym w rzeczywistości i na jakiej zasadzie zafunkcjonował element przywołanie Dym-u (tutaj nie byłbym pewny zapewnien twórców, że wszystkie wątki mieli przemyślane od początku). Chyba, że Ben złamał niepisaną zasadę i przywołał Dym. Lub DHARMA wymyśliła ten mechanizm - tu idziemy w stronę nauki. Okazało się jednak, Dym że osiągnął taką świadomość, że nie można już nad nim zapanować.
9. Dymek jest chyba wq...ny więc ciekawe co wymyśli w 6x16. Jak dla mnie powienien stuknąć Widmore jest jak Japończyk od Świątyni.
Nie rozumiem, z czym to się kłóci. Jest mistyka, magia, duchy,
wskrzeszanie, nieśmiertelność, znikający Jacob - to wszystko jest magia.
Ale jest też podróżowanie w czasie, teleportacje i dymek, który według
mnie wziął się z przyszłości i niefortunnie (a może celowo) stał się
kontynuatorem zaciekłej rywalizacji między Jacobem a jego zmarłym bratem,
by toczyć wyniesiona na daleeeki level grę w tryktraka... zapewne level
również magiczny.
Może to nie Jacob i MiB są tutaj bohaterami, ale wyspa. Wyspa o
specjalnych właściwościach, i ten, kto stoi na jej straży, jest w jej
posiadaniu może zrobić z nią, co zechce. Jacob bronił ją przed ludźmi,
tak jak jego "matka" bo wiedziała co się stanie, jeśli wyspa trafi w
niepowołane ręce. I dopóki jest kandydat, to on sprawuje władze nad
wyspą.
Jedyne co mi śmierdzi z MiB to to, że nie może przekroczyć kręgu popiołu.
Zupełnie jak demon czy inny szatan. Ale te wszystkie dźwięki i
wyładowanie elektryczne - to wszystko mi śmierdzi jakimiś eksperymentami
i nauką na kilometr.
'3. gra - zasady. Tutaj argument naukowy najbardziej siada. Brakuje jakiegoś elementu w grze między Dymem a Jacobem. Czy rzeczywiście Dym niemoże pozbawić życia Jacoba czy użycie Bena było tylko symboliczne, że przeciwnie do Richa, Ben posłuchał Dymu.''
Na pewno nie symbolicznie. Tak bardzo mu zależy na wydostaniu się, a czekałby kilkaset lat na kogoś komu da sztylet, kiedy może zabić sam? Bardzo wątpliwe. Po prostu z jakiegoś powodu własnoręcznie nie może zabić ani Jacoba ani kandydatów.
''1. może się mylę, brat Jacoba, nazwijmy go umownie Titus nie jest Dymem to Dym jest Titusem. Przybrał jego postać bo Titus był pierwszą istotą, z którą się zetknął. Może wcielać się w każdą postać, która wykorkowała (pytanie skąd na Wyspie Isabel) na Wyspie (czy tylko na niej?). ''
Ja twierdzę że jest to Titus. Ma inne świadomości oprócz jego, lecz tamte nie mają dla niego znaczenia. Zależy mu na tym samym co Titusowi, zachowuje się jak on (nawet w ciele Locka). Za wszelką cenę chce opuścić wyspę. Nadal miał stosunki emocjonalne względem Jacoba - należy przypomnieć sobie inne odcinki. Jako Locke nie zachowywał się jak on względem innych osób.
Ogólnie rzecz biorąc, odcinek naprawdę dobry, aczkolwiek (podobnie jak Ab Aeterno) nie tak zjawiskowy jak np. Sundown, który jest chyba moim ulubionym odcinkiem LOST.
Mam tylko zastrzeżenia do kilku "technicznych" kwestii odcinka. Można to było zrobić inaczej, bardziej wiarygodnie. Np.
- najpierw sobie macocha gada z Claudią po łacinie (i to jeszcze z amerykańskim akcentem), a później od razu po angielsku?? Serio?? Oglądając to miałem wrażenie, że scenarzyści mają mnie za półgłówka. Jeśli akcja odcinka faktycznie odbywała się w 23AD to sorry, ale wtedy nie było czegoś takiego jak 'język angielski'. Ja rozumiem, że to amerykański show, ale można było się postarać i np. wymyślić jakiś zupełnie fikcyjny język (to byłoby wiarygodniejsze),
- 3miesięczne noworodki bez pępowin, krwi i z otwartymi szeroko oczami (oprócz małego MiBa, ale on też jakiś taki wyrośnięty się wydawał). No błagam...
Ja rozumiem, że ludzie są zafascynowani mitologią serialu, Flockami i innymi MiBami, i nie zwracają uwagi na detale (a jak już zwracają to nie na te co trzeba...), ale proszę Was, takie wpadki są okropne i niegodne tak kapitalnego obrazka jakim jest LOST.
czepiasz sie jak nie wiadomo co XD - najpierw sobie macocha gada z Claudią po łacinie (i to jeszcze z amerykańskim akcentem), a później od razu po angielsku?? Serio?? Oglądając to miałem wrażenie, że scenarzyści mają mnie za półgłówka. Jeśli akcja odcinka faktycznie odbywała się w 23AD to sorry, ale wtedy nie było czegoś takiego jak 'język angielski'. Ja rozumiem, że to amerykański show, ale można było się postarać i np. wymyślić jakiś zupełnie fikcyjny język (to byłoby wiarygodniejsze),
wiarygodniejsze... XD ehhh też sie doczepie ale do tego slowa... jak to brzmi XD ale cóz i bardzo dobrze ze na poczatku mówili po "swojemu" a pozniej przeszli na angielski. byłoby to męczace jakby naginali cały odcinek nie po angielsku... i w dodatku w naszej Polskiej wersji napisy by przeszkadzały napisom... wiec nie ma o co sie czepiac. a co do Tych dzieci to przegiąłeś. w 95% produkcji pokazaja starsze dzieci wiec doprawdy litości...
co jak co, ale - skoro wytrzymaliśmy ze scenarzystami kilka lat w niewiedzy, ale z przekonaniem, że jest powód, dla którego wciąż oglądamy* - chyba można przetrzymać napisy? poza tym możesz je przenieść pod obraz, żeby w ogóle nie zasłaniały pola widzenia - przynajmniej w niektórych odtwarzaczach...
*ha
Dym moze miec cos wspolnego z bratem J, bo nie moze go zabic, a o tym mowila braciom ta kobieta z wyspy (skad ona sie tam wziela?), ze oni nawzajem nie moga sie zranic, poza tym J przestal sie starzec w wieku 30lat czyli od tego momentu jak napil sie z butelki przy zrodle, jezeli jego wiekiem rzadzi wyspa to dlaczego nie przestal sie starzec wczesniej?
A z tymi noworodkami to czesto sie zdarza, ale na pewno nie jest latwo znalezc rodzicow ktorzy dadza swoje nowonarodzone dziecko do filmu- zeby scena byla realistyczna i dlatego biora starsze dzieci, moze w ekipie nie bylo osoby na tyle upartej by tego dopilnowac :)
A jesli ten czarny jest Jacobem??
wydaje mi sie, ze postac za ktora uwazamy Jacoba moze sie pod nia podszywac...
'Każde kolejne pytanie będzie rodzić następne.' to takie 'Daj se na luz!' od scenarzystów dla nas ;) Lost się skończy i pozostaną kolejne pytania. Trzeba pogodzić się z faktem, iż nie dowiemy się wszystkiego. No chyba, że ktoś nakręci prequel (taaaaaaa). Tak czy inaczej został nam ostatni odcinek :) Good game.
Ezaw (Edom) - bohater biblijny, syn Izaaka i Rebeki, starszy brat-bliźniak Jakuba.
Był ulubionym synem Izaaka, natomiast jego matka Rebeka bardziej lubiła Jakuba. Jako młodszy syn, Jakub podstępem uzyskał od ojca błogosławieństwo przeznaczone dla pierworodnego. Ezaw chciał go zabić w zemście, czym zmusił go do ucieczki. Po pewnym czasie jednak bracia spotkali się i przebaczyli sobie.
Taaa, a pozniej bedzie jak ze Star Wars, ktos 'sie wezmie' i nakreci skad to sie wzielo :)
Z imieniem brata J nie chodzilo mi o to, ze nie wiadomo jak bardzo zalezy mi na jego poznaniu, ale to troche bez sensu jak przez caly czas slyszy sie Jacob Jacob a do tego drugiego 'bracie', toz to jawna prowokacja :)
to nie ze "ktoś się weźmie", tylko epizody I II III, były dawno już znane... - a przeszłość wyspy znasz?
A ja naprawde podziwiam twórców LOST, to jest niezwykłe zrobić jeden z najważniejszych odcinków w serialu, zrobić 42 minuty materiału, pokazać to co widzowie chcą zobaczyć a jednocześnie jeszcze bardziej zagmatwać akcję i nie powiedzieć tak naprawde nic konkretnego. Mistrzostwo :)
Ale do rzeczy, jak na odcinek który miał zaostrzyć mój apetyt na finał, to raczej nie miał takiego poziomu, wręcz przeciwnie czuje niedosyt, a nawet lekkie rozczarowanie i brak przekonania. Nie będzie więcej odcinków poświęconych mitologii Wyspy i wydaje mi się, że ten temat pozostanie już do końca LOST zamknięty co nam daje....żadnego przyzwoitego wytłumaczenia wielu istotnych wątków, a w większości pójście na łatwizne. Spodziwałem się chociaż słowa o chatce, o kręgach z popiołu które go powstrzymują, namiastki wyjaśnienia...
Nie chce teraz tego oceniać bo może coś tam napomkną w finale albo dalej w co jednak szczerze wątpię, bo finał ma się skupić na łączeniu flash'ów z tym co na Wyspie.
Wolałbym nie wiedzieć, kim byli Adam i Ewa a dowiedzieć się, skąd była ta kobieta na Wyspie, kim byli ci dzicy ludzie, kto i dlaczego zbudował posąg, co to za energia i skąd się wzięła?? Chyba to nie będzie jednak dane, a tym tropem można dojść nawet do wyjaśnienia, że Wyspa to Arka Noego.
- ale można wysnuć kilka teorii o Dymie.
Jeżeli brat Jacoba zmarł, to skąd się wziął dym. To nie jest jego brat tylko jakiś...twór, jakieś monstrum, które zostało uwolnione na skutek wejścia człowieka do tego miejsca. I jak na ironie takie dziwadło wprost z "najwspanialszego" miejsca na Wyspie. Skoro mógł przybierać postać każdego to był jednocześnie każdym i nikim. Można dojść do wniosku, że Dym to twór samoistny. Czego więc Jacob ma chronić tak naprawdę..światła, życia, odrodzenia, czy śmierci, zła, ciemności??
Bo z tego wychodzi, że jego brat nie był wcale zły, nie był złem, miał tylko inne poglądy. To ich matka spaczyła im umysł a Jacobowi zwłaszcza. To, że nie chciał go wypuścić to tylko z przekonania, że jest zły, że sprowadzi koniec na świat. No chyba, że DYM jako istota samoistna jest złem samym w sobie, uwolnionym, a "podszycie" się pod jego brata to tylko jego materialność, bo ogólnie Dym to pusta istota.
Do momentu chlapnięcia sobie kielona przez Jacoba był zwykłym człowiekiem, wiec to była jego przemiana. Był kontynuatorem, zastępcą, bo jakby nie patrzeć to oboje byli KANDYDATAMI zupełnie jak rozbitkowie z 815. Ale tylko jeden mógł dostąpić tego zaszczytu. Pewnie ta kobieta także była następczynią kogoś innego itd. itd.
MiB miał być zwykłym człowiekiem, ale jego przemiana była przypadkowa. A raczej śmierć i przejęcie świadomości przez jego brata przez to DYM.
- nie przeknoała mnie wiedza ludzi z 23 roku naszej ery, o energii elektromagnetycznej, z nikąd brat Jacoba wiedział, że tam koło będzie pasowało i że się wydostanie. Przecież do momentu przemiany on był zwykłym,prostym człowiekiem więc skąd to wiedział?
Skąd kultura egipska, świątynia, hieroglify na Wyspie których w tym odcinku nie było ani troszke i to samo i tradycji "Innych"...
- i moje małe zdziwnienie - studnie wykopano około 23 roku naszej ery, Sawyer, Miles i reszta w sezonie 5 przenieśli się przez moment do czasu gdu studni nie było, ale był posąg bo go widzieli. Dlaczego posągu nie było w tym odcinku, a nawet wspomnienia o nim. Szkoda, bo działało by to na spójność fabuły.
Generalnie można polemizować, ale jeżli wchodzą w grę takie rzeczy jak Światło itp. to polemika może przekraczać granice wyboraźni :)
"Widac ze scenariusz juz od 1 sezonu byl dokladnie przemyslany (para w jaskini - bo to bylo w 1 prawda? :))"
Dla mnie to kwestia sporna. Dobry scenarzysta bez problemów ułoży historię pod parę anonimowych szkieletów i kamieni go gry w backgammon wplatając je w główny wątek serialu i czyniąc go WIELKĄ ROZWIĄZANĄ TAJEMNICĄ.
Nie jest to krytyka serialu ale szczerze wątpię by twórcy od początku mieli tak dokładnie rozplanowaną akcję. Gdyby tak było w pierwszych sezonach powinien pojawić się wątek podróży w czasie - dlaczego żaden rozbitek nie spotkał swojego sobowtóra z przyszłości, dlaczego na archiwalnych zdjęciach Dharmy nie znaleźli własnych podobizn itd.
Prawda jest taka że mało jest rzeczy powiązanych między sezonem 1-2-3 a 5-6 kiedy zaczęto wyjaśniać część sekretów wyspy. Jedynym wyjaśnionym wątkiem, który w pełni mnie satysfakcjonuje jest motyw Latarni, w której Jacob obserwował kandydatów. Wcześniej powiązania między bohaterami wydawały się zbyt przypadkowe i często mało logiczne jednak kiedy okazało się że na wyspę sprowadził ich Jacob rzeczywiście cała historia stała się przejrzysta.
Pytanie tylko czy twórcy od początku mieli taki plan? Też wątpię, jak mówiłem dobry scenarzysta potrafi wymyślić odpowiednią historię na zadany temat i wdrożyć w fabułę.
Ci dzicy ludzie, których bracia spotkali na wyspie to rozbitkowie ze statku, na którym płynęła ich matka zanim się rozbił. Uratowali się oni i zaczęli prowadzić życie na wyspie. Posąg być może zostanie dopiero zbudowany, podobnie jak koło, którym później kręcił Linus. Wydaje mi się, że dymek będzie wykorzystywał kolejne zdobycze techniki na przestrzeni dziejów, żeby zwiać z wyspy. Zostało jasno pokazane, że korzysta on z ludzi tak jak z instrumentów aby osiągnąć cel.
Zostało powiedziane, że brat Jacoba jest wyjątkowy zatem ma on jakieś zdolności, np. widzi zmarłych. Co się z tym wiąże mógł uzyskać jakieś wiadomości na temat tego jak skonstruować urządzenie i że w ten sposób się wydostanie.
Zastanawia mnie jak ta kobieta wybiła całą wioskę?
No właśnie, dobre pytanie, bo w pojedynke nie dałaby rady.
Może miała jakieś właściwości lub moce o których nie wiemy. A może była 2 w 1. Troche dobra, troche zła. Nie wahała się zabić niewinnych i matki obu chłopców i uwielbiła sobie tego który był "grzeszny", a nie uczciwego Jacoba.
A jednocześnie, chroniła "serce" Wyspy. Ale sprawiała chwilami wrażenie jakby miała wyprany mózg heh
No właśnie zginęła od ciosu sztyletem więc dymem raczej nie była, bo on jak wiadomo jest niezniszczalny (jak dotąd). Ale być może mogła przywołać dym, tak jak Linus w jednym z odcinków, a ten wybił wszystkich i zasypał dziurę. Być może był to taki system obronny, dopóki świadomość brata Jacoba przejęła nad nim władzę.
Inna opcja jest taka, że jeżeli na wyspie są duchy, które nie mogą pójść dalej, a ucieczka dymu sprowadzi piekło na ziemię to można przyjąć, że są tam też złe duchy, które chcą się wydostać. Brat Jacoba widział zmarłych, co jeśli to oni zmanipulowali go i powiedzieli mu, że dzięki tej energii wydostanie się z wyspy? Tak naprawdę chodziło o to, żeby go opętać i wykorzystać. Być może dym był aktywny już wcześniej i to on wybił wszystkich w wiosce, ale nie mógł ruszyć "kandydatów" dlatego sprowokował sytuację, w której jeden zabił obrońcę wyspy, po czym Jacob odebrał mu życie i dym mógł przejąć wygląd jego brata. Tak jak z Yemim i Mr.Eco "Mówisz do mnie tak jakbym był Twoim bratem". Bo skoro już wcześniej istniał obrońca wyspy i światło to teoretycznie istniała też ciemność.
Słusznie zauważyłeś, że skoro istniał obrońca to musiało istnieć zło. Dym już wtedy mógł ostnieć, chociaż pewnie by się ujawinił przez tyle lat ich pobytu.
A może matka była dobrem i złem w jednym. Może też była Dymem, albo mogła przybierać jego postać. Zauważ, że gdy wyciąga kamienie do gry unosi czarny, tak jakby cały czas bardziej kochała tego "gorszego", jakby była za tym grzesznym a nie posłusznym. Dlaczego hołdowała złu,a nie dobru??
A wiedza o tym, że wejście do źródła = wieczne potępienie, też musiała skądś sie wziąć. Ktoś może wszedł tam wcześniej...
Ciągle obstaje przy tym że DYM jest sam sobie....nie jest niczyim wcieleniem. Tym bardziej nie jest nim brat Jacoba, to tylko forma w jakiej został "uwolniony", pierwsze jak się zdaje i przez to przejął jego jedyne pragnienie wydostania się z Wyspy. Brat Jacoba definitywnie nie żyje i koniec "żegnaj bracie" nie zostało wypowiedziane bez powodu. Pytanie tylko co jego ciało robiło tak daleko od Źródła??
Hmmm... Tak też może być, być może była ona strażnikiem życia i śmierci w jednym. Moją uwagę zwróciło, że ona była zaskoczona narodzinami bliźniaków. Być może na wyspie był tylko jeden strażnik do tej pory i miał jednego następcę a w tym momencie nastąpił podział na dwie strony. I stąd mogła być jej wiedza, ponieważ ona osobiście weszła do tego światła wcześniej. To by też tłumaczyło w jaki sposób wybiła wioskę pełną mężczyzn. A także jej zbrodnicze skłonności, ale również zdolność do miłości, że tak naprawdę była w niej miłość do jednego i drugiego chłopca. No i z jakiegoś powodu podrzuciła tą grę.
Chyba, że był tam ktoś jeszcze kogo nie pokazano, ale wątpię.
To by raczej pasowało. Bo w pojedynke nie dałaby rady zakopać do tego całej studni. Tak samo sama stwierdziła, że każdego z braci kocha w inny sposób. Jacoba miłością, a Titusa nienawiścią. Przez co powstały dwie strony.
Fakt zabicia jej przez Titusa jest ciekawy o tyle, że wbił jej ten sztylet w pierś i zabił ją.
W taki sam sposób i tym samym sztyletem miał zabić Jacoba Richard, a później na polecenia Dogena Sayid miał zgładzić Flocke'a. Łączył się z tym jeden warunek, nie mogli pozwolić im przemówić. Oboje wtedy się spóźnili ale Titus zabił matkę, nim ta cokolwiek powiedziała i poskutkowało.
Druga opcja jest taka, że poskutkowało dlatego, że ten sztylet był naelektryzowany (w końcu Titus przebywał non stop przy tej energii). Może tak można zabić DYM, właśnie energią elektromagnetyczną....Tym z czego powstał....
''Ciągle obstaje przy tym że DYM jest sam sobie....nie jest niczyim wcieleniem. Tym bardziej nie jest nim brat Jacoba, to tylko forma w jakiej został "uwolniony", pierwsze jak się zdaje i przez to przejął jego jedyne pragnienie wydostania się z Wyspy. Brat Jacoba definitywnie nie żyje i koniec "żegnaj bracie" nie zostało wypowiedziane bez powodu. Pytanie tylko co jego ciało robiło tak daleko od Źródła??'''
Uważam ze dym to brat. Co do ''zegnaj bracie'' jest logiczne wyjaśnienie, że Jacob nie zdaje sobie sprawy z tego że brat stał się dymem. Jednocześnie może chodzić o symbolikę - pożegnanie człowieka, który był bratem, gdyż narodził się teraz jako potwór w niematerialnej postaci, chcący osiągnąć cel jeszcze bardziej.
Uważam że dym to brat ponieważ:
1. Za wszelką cenę chce opuścić wyspę, co nie bez powodu w tym odcinku było wiele razy podkreślane przez żyjącego brata Jacoba. Miało to na celu wyjaśnienie, dlaczego dym tak bardzo chce uciec w wyspy. Nie bez powodu pokazano wielkie marzenie brata. Z każdą sceną podkreślano jego zainteresowanie opuszczeniem wyspy - gra o której Jacob miał macosze nie mówić, gdyż brat myślał o niej jako przedmiocie spoza z wyspy (Jacob nie interesował się czy coś poza wyspą istnieje); następnie rozmowa z jego prawdziwą matką; chęć przystąpienia do ludzi; radość z powodu odkrycia możliwości opuszczenia wyspy; słowa macochy, że nie opuści wyspy. Takich rzeczy nie pokazuje się bez powodu, nakręcając sytuację z każdą sceną. Jaki sens to robić skoro brat zginął? Dym to dalej on, zmotywowany tym samym co poprzednio.
2. Świadomość brata Jacoba jest jakby priorytetowa, ma ten sam cel, stosunek emocjonalny do Jacoba- należy sobie przypomnieć pierwszy odcinek (szybko zapominacie) kiedy siedzą na plaży i odcinek o Richardzie, jego zachowanie - czego nie można powiedzieć o świadomościach innych osób które przejął np. Locke'a, która nie ma dla niego żadnego znaczenia.
3. Nie bez powodu mamy scenę rozmowy brata z Jacobem. Brat wypowiada to co później będzie tym czym się kieruje. Spytany o ludzi potwierdza słowa macochy, że są ''źli''. Mówi też że jest z nimi bo są mu potrzebni do opuszczenia wyspy. Cel opuszczenia jest dla niego nadrzędny i już wtedy pokazuje Jacobowi, że inni ludzie nie mają dla niego znaczenia. Miał to na niego wpływ macochy, która wyprała mu mózg ukazując wyłącznie złe cechy ludzi. Utrwaliło się to w jego głowie i nie widział cech dobrych. Dokładnie tym samym kieruje się dym - cel najważniejszy - opuszczenie wyspy, ludzie - narzędzie do osiągnięcia celu, są źli - nie mają więc dla niego znaczenia, nie liczy się ich życie. Ta rozmowa nie była przedłużeniem akcji. Jak wiemy takie rozmowy nie są w tym serialu bez znaczenia. Pokazała ona tym czym później kieruje się dym i dlaczego to robi. :)
''kim byli ci dzicy ludzie''
Dzicy? To byli rozbitkowie.
''kto i dlaczego zbudował posąg''
Pewnie jakaś kolejna fala rozbitków (lub wcześniejsza niż pokazana w odcinku). Rozbitkowie których tu widzieliśmy byli Rzymianami.
''co to za energia i skąd się wzięła?? Chyba to nie będzie jednak dane, a tym tropem można dojść nawet do wyjaśnienia, że Wyspa to Arka Noego. ''
Energia zostanie wyjaśniona. Przecież na tym skupia się serial już od momentu wciskania przycisku w bunkrze, potem eksperymenty Dharmy a teraz właściwości Desmonda. Ta energia jest przecież kluczem do zakończenia serialu. :)
''Jeżeli brat Jacoba zmarł, to skąd się wziął dym. To nie jest jego brat tylko jakiś...twór, jakieś monstrum, które zostało uwolnione na skutek wejścia człowieka do tego miejsca.''
Wielu z Was tak uważa. Jednak ja myślę że to może być brat, po prostu zmienił swoją postać pod wpływem elektromagnetyzmu.
''Bo z tego wychodzi, że jego brat nie był wcale zły, nie był złem, miał tylko inne poglądy. To ich matka spaczyła im umysł a Jacobowi zwłaszcza. To, że nie chciał go wypuścić to tylko z przekonania, że jest zły, że sprowadzi koniec na świat. No chyba, że DYM jako istota samoistna jest złem samym w sobie, uwolnionym, a "podszycie" się pod jego brata to tylko jego materialność, bo ogólnie Dym to pusta istota. ''
Zauważ że dla Dymu zależy na tym samym co bratu a poprzednie odcinki pokazały też emocjonalny stosunek do Jacoba. Wg mnie to brat w innej postaci.
''studnie wykopano około 23 roku naszej ery, Sawyer, Miles i reszta w sezonie 5 przenieśli się przez moment do czasu gdu studni nie było, ale był posąg bo go widzieli.''
Ta studnia została zasypana. Możliwe że tamta którą widzieliśmy później to inna studnia.
Posąg mógł istnieć w tym czasie lub dużo wcześniej. Nie pokazano go bo mógł zostać zbudowany przez innych rozbitków, którzy pojawili się przed Jacobem i resztą.
DYM nie jest bratem Jacoba, on nie żyje, a jedyne co przetrwało to jego wcielenie, albo ludzka postać DYMu prawdopodobnie pierwsza z możliwych. To samo tyczy się Locke'a. To że go widzimy, że ma wspomnienia Locke'a to nie znaczy że to jest Locke. Lock nie żyje tak jak Titus. A DYM jest sam sobie.
To, że chce opuścić Wyspę jest wynikiem tego, że przejął wspomnienia Titusa i "nauczył się", że jest taka możliwość. Dlatego będzie to kontynuował. Tym bardziej, że DYM pochodzi ze Źródła to może opuszczenie przez niego Wyspy = zgaśnięcie źródła = zapowiadany koniec świata.
Co do studni, to była ta studnia, koło w końcu nie znalazło się tam bez powodu a Titus wspomniał, że właśnie w tej znaleźli coś wyjątkowego.
Co do energii nie byłbym taki pewien. Ja myślałem że wyjaśnią z chatką i popiołem w tym odcinku a tu lipa :).
Jeżeli posąg pojawił się przed Jacobem to jego pokazanie byłoby tym bardziej wsakazne, żeby "uspójnić" fabuła co najmniej chronologicznie.
Zbyt wąsko do tego podchodzisz wg mnie. Nie bez powodu były sceny z podkręcaniem celu brata jeśli chodzi o opuszczenie wyspy. Podobnie ze świadomością brata - ma ona dla niego znaczenie, a świadomość innych nieżyjących już nie np. Locke'a
Wkleję posta pisanego wcześniej:
Uważam że dym to brat ponieważ:
1. Za wszelką cenę chce opuścić wyspę, co nie bez powodu w tym odcinku było wiele razy podkreślane przez żyjącego brata Jacoba. Miało to na celu wyjaśnienie, dlaczego dym tak bardzo chce uciec w wyspy. Nie bez powodu pokazano wielkie marzenie brata. Z każdą sceną podkreślano jego zainteresowanie opuszczeniem wyspy - gra o której Jacob miał macosze nie mówić, gdyż brat myślał o niej jako przedmiocie spoza z wyspy (Jacob nie interesował się czy coś poza wyspą istnieje); następnie rozmowa z jego prawdziwą matką; chęć przystąpienia do ludzi; radość z powodu odkrycia możliwości opuszczenia wyspy; słowa macochy, że nie opuści wyspy. Takich rzeczy nie pokazuje się bez powodu, nakręcając sytuację z każdą sceną. Jaki sens to robić skoro brat zginął? Dym to dalej on, zmotywowany tym samym co poprzednio.
2. Świadomość brata Jacoba jest jakby priorytetowa, ma ten sam cel, stosunek emocjonalny do Jacoba- należy sobie przypomnieć pierwszy odcinek (szybko zapominacie) kiedy siedzą na plaży i odcinek o Richardzie, jego zachowanie - czego nie można powiedzieć o świadomościach innych osób które przejął np. Locke'a, która nie ma dla niego żadnego znaczenia.
3. Nie bez powodu mamy scenę rozmowy brata z Jacobem. Brat wypowiada to co później będzie tym czym się kieruje. Spytany o ludzi potwierdza słowa macochy, że są ''źli''. Mówi też że jest z nimi bo są mu potrzebni do opuszczenia wyspy. Cel opuszczenia jest dla niego nadrzędny i już wtedy pokazuje Jacobowi, że inni ludzie nie mają dla niego znaczenia. Miał to na niego wpływ macochy, która wyprała mu mózg ukazując wyłącznie złe cechy ludzi. Utrwaliło się to w jego głowie i nie widział cech dobrych. Dokładnie tym samym kieruje się dym - cel najważniejszy - opuszczenie wyspy, ludzie - narzędzie do osiągnięcia celu, są źli - nie mają więc dla niego znaczenia, nie liczy się ich życie. Ta rozmowa nie była przedłużeniem akcji. Jak wiemy takie rozmowy nie są w tym serialu bez znaczenia. Pokazała ona tym czym później kieruje się dym i dlaczego to robi. :)
A Ty zapominasz, że to jest LOST i nic tam nie jest oczywiste :). Czy wpadło CI do głowy, że przez cały 5 sezon nie widzisz Locke'a tylko kogoś innego?? Jak spojrzałeś pierwszy raz na MiB to pomyślałeś, że patrzysz na człowieka. A jeden i drugi to jest TO samo - DYM. Tylko oczy widzą co innego, a istota jest ta sama.
Co do generalnie Twojej wypowiedzi. No to by się zgadzało wszystko. Ale to, że Titus chciał za wszelką cenę opuścić Wyspę jeszcze o niczym nie świadczy. DYM też mógł chcieć ją opuścić. Ale bez świadomości Titusa nie mógłby. Tak jak w terminatorze 2. T-1000, przybierał różne postacie, ale forma była jedna, pierwotna w której przybył co nie zmieniało jego struktury i też się uczył a cel miał jeden. To że zbierał informacje, albo podszywał się pod innych nie zmieniało faktu misji. To samo jest z DYMEm. DYM to struktura, a forma to wcielenia które przyjmował. Bo w gruncie rzeczy co mu zależało pojawiać się w swojej postaci brata Jacoba???
''A Ty zapominasz, że to jest LOST i nic tam nie jest oczywiste :). Czy wpadło CI do głowy, że przez cały 5 sezon nie widzisz Locke'a tylko kogoś innego??''
Tylko, że w tamtym przypadku po tym jak już wiemy ze to nie Locke, lecz ktoś podszywajacy się (na początku nie było wiadomo kto po odkryciu ciała prawdziwego Locke'a) nie zostały niedopowiedzenia. Jednoznacznie wynikało, że to na pewno nie Locke i wystarczyło przypomnieć sobie każde wydarzenie z tą postacią by dojść że to dym i dlaczego kłamał. Tutaj mamy inną sytuację. Właśnie po śmierci za dużo pasuje do brata. Za dużo argumentów, zdania i rozmowy wypowiedziane nie bez powodu. Po obejrzeniu odcinka od razu się nasunie - MiB to nie brat, w podobny sposób jak się nasunęło Locke zmartwychwtał. To zbyt proste rozwiązanie. Ja twierdzę że dym to nie tyle że brat, bo to wydaje mi się prawie pewne. Ja twierdzę że MiB może okazać się dobry a Jacob zły. Ten serial też do tego przyzwyczaił. :) Argumenty pisałem gdzieś w temacie.
''DYM też mógł chcieć ją opuścić. Ale bez świadomości Titusa nie mógłby. Tak jak w terminatorze 2. T-1000, przybierał różne postacie, ale forma była jedna, pierwotna w której przybył co nie zmieniało jego struktury i też się uczył a cel miał jeden. To że zbierał informacje, albo podszywał się pod innych nie zmieniało faktu misji. To samo jest z DYMEm. DYM to struktura, a forma to wcielenia które przyjmował. Bo w gruncie rzeczy co mu zależało pojawiać się w swojej postaci brata Jacoba???''
Ma to trochę sensu jednak zapominasz o paru rzeczach. Dym jako Locke wyłącznie manipuluje, lecz jako Titus zdradza poszczególne fakty ze swojego zycia których nie musiał. Jako Locke mógł skłamać Bena i resztę co do faktów im znanych badź wprowadzić w jakiś błąd mając cel. Jednak rozmawiając z Richardem, wyjawia że Jacob go pozbawił ciała. Dlaczego miałby kłamać? Przecież dla Richarda i celu nie miała to znaczenia. Richard nie wiedział że byli braćmi, ile czasu żyją więc jaki miałby cel kłamiąc to? Żadnego. Tutaj powiedział prawdę, nie miał interesu kłamać. Widać że dalej świadomość brata, jego marzenie jest świadomością właśnie dymu. :) Locke i inne mają mu pomóc, tak jak to powiedział w rozmowie kiedy jeszcze żył - ludzie są jego narzędziem, a że są źli nie liczy się dla niego ich życie.
No powiedział mu, że Jacob zabrał mu ciało...i powiedział też, że Jacob to diabeł. Też zmanipulował, najpierw rozgryzł Rycha, a później wykorzystał to przeciwko niemu. To wcale go nie odróżnia od postaci Locke'a pod którą manipulował.
No ale generalnie jeżeli był jego bratem, bo przypomniałeś mi jego rozmwe z Kate gdzie faktycznie nawijał o swojej matce itd., nie był już sobą. Tzn. o tyle jako człowiek miał współczucie i uczucia, o tyle jako DYM był pozbawiony jakichkolwiek uczuć pasowało by do niego to co mówił Sayid o sobie, że nie czuje smutku, żalu, miłości itd. itp. Stał się zombie, więc po bracie został tylko cel, wygląd i świadomość...nic więcej.
Może masz rację z tym że jest pozbawiony uczuć, jednak uważam że jest to dokładnie brat Jacoba. To jego postać i świaodmość, lecz co najwyżej pozbawiona pewnych cech ludzkich. Nie kupuję tego że dym jest osobną istotą która przejęła wspomnienia brata.
Kto ma rację już okaże się niebawem. :)