Czy ktokolwiek jest w stanie mi wyjaśnić, o co chodzi w tym serialu? Obejrzałam właśnie ostatni odcinek 6 sezonu i nic mi to nie rozjaśniło, a wręcz przeciwnie, rozumiem jeszcze mniej.
Czasem lepiej wcale nie pisać komentarza, niż pisać coś takiego.
Po pierwsze, po czym stwierdziłeś, że nie obejrzałam od początku do końca? Po drugie, zadałam konkretne pytanie, a nie prosiłam, żebyś się wymądrzał. Najwyraźniej sam nie wiesz, o co chodzi, bo wystarczyło po prostu wyjaśnić. W każdym razie poproszę o komentarz kogoś, kto zna odpowiedź i nie jest zarozumiałym dzieciakiem jak nillvo. O co chodzi w ostatnim odcinku?
Super. Kiedy zginęli? W trakcie katastrofy? Czym w takim razie były te ich "przygody" na wyspie? No i o co chodziło z tym ich alternatywnym życiem poza wyspą?
Każdy zginął w swoim czasie - np. Boone podczas upadku z tego samolotu itd.
Ta alternatywna rzeczywistość to było coś w rodzaju "czyśćca" w którym nie ma pojęcia czasu. Kiedy sobie wszyscy uświadomili że nie żyją, to mogli się wtedy zebrać razem i "moving on" w stronę światełka.
Czyli na wyspie byli naprawdę? Czy to też była jakaś forma tego "czyśća? Chodzi mi o te ich wszystkie przygody przez sześć sezonów, a nie o sam fakt katastrofy. To wszystko łącznie z opuszczeniem i powrotem na wyspę wydarzyło się naprawdę? Kate, Sawyer i Claire odlecieli z wyspy dlatego, że zginęli później? Dlaczego Aaron również zginął?
Tak.
Nie, oni serio odlecieli i potem każdy sobie umarł czy to od starości, czy od czegoś innego.
Chyba nie ma tu jednej interpretacji. Każdy powinien po prostu „wyciągnąć” z tego serialu coś dla siebie. Mi najbardziej daje do myślenia przemiana bohaterów. Nie będę tu wszystkich analizować. Ale weźmy na przykład James’a (Sawyera). W retrospekcjach pokazany jako oszust z niepoukładanym zupełnie życiem, zbuntowany i dążący do samodestrukcji. W futurospekcjach jest już detektywem. Jack w retrospekcjach jest kompletnie zagubionym człowiekiem, nie potrafi ułożyć sobie życia. Kuleją jego kontakty z kobietami i z ojcem. W futurospekcjach jest już całkiem przykładnym ojcem. Sun i Jin Kwon w retrospekcjach to para raczej słabych ludzi, która dała się zupełnie zdominować ojcu Sun. W futurospekcjach to już silni, pewni siebie ludzie, którzy przeciwstawili się ojcu Sun i są ze sobą szczęśliwi. Hugo w retrospekcjach to nie wierzący zupełnie w siebie pechowiec a w futurospekcjach odnoszący sukcesy i zadowolony z życia biznesmen.
Więc ja rozumiem LOST tak, że wyspa (symbolicznie) dała bohaterom szansę naprawy swojego życia, pogodzenia się z pewnymi rzeczami. Potem pokazane jest właśnie te ich nowe, lepsze, życie. Myślę, że wyspa symbolizuje przemianę bohaterów. Każdemu z nich pozwala uwierzyć w siebie. W serialu wielokrotnie padło stwierdzenie, że nic nie jest w życiu nieodwracalne. I ja właśnie takie przesłanie widzę, że nie należy się godzić z losem, tylko próbować. Dlatego na przykład James w futurospekcjach pokazany jest jako w miarę poukładany policjant, chociaż sam przyznał, że był ten moment kiedy był na rozdrożu i mógł zostać albo oszustem albo policjantem i wybrał to drugie. Kwestia WYBORU w życiu też jest poruszana w LOST wielokrotnie – człowiek zawsze ma wybór i powinien z tej możliwości korzystać. Podobnie powiedzmy jest z Claire. W retrospekcjach jest gotowa oddać swoje dziecko do adopcji a w futurospekcjach jest sugerowane, że je zatrzyma.
Bohaterowie oczywiście są martwi od początku. A ostatni odcinek pokazuje jak idą no właśnie gdzie – może NIEBA – ale umarli jako lepsi, wartościowsi ludzie.
Może wyspa to czyścieć i dała im kolejną szansę na dobre przeżycie swojego życia. Ale co pewnie twórcy serialu chcą powiedzieć to to, że w życiu niestety mamy tylko jedną szansę i trzeba je przeżyć najlepiej jak umiemy. Żadnego kółka nikt nie przesunie i nie cofniemy się w czasie ani na chwilę, żeby naprawić swoje błędy.
He He :) zaczęłam moralizować, więc kończę te wywody ;)
Ale tak jak pisałam na początku – ile ludzi tyle interpretacji. Ja akurat lubię z filmów wyciągać takie rzeczy. Na pewno ciekawym tematem jest też symbolika w LOST.
Twórcy nie muszą tego mówić, jest to jasne, że bohaterowie żyli naprawdę i było to wałkowane na tym forum wiele razy. A alty z 6 sezonu to zaświaty. Wystarczy przeanalizować rozmowę Jacka z Christianem w kościele (swoją drogą według mnie genialna scena). Dziwi mnie fakt, że niektórzy żyją jeszcze w przekonaniu, że wyspa była czyśćcem, naprawdę podziwiam Was :D
co do wypowiedzi "ana filmweb" - zgadzam się z tą symboliką ukazania altów i pokazaniu, że ich życie w altach wyglądają tak dlatego, że wyspa im w tym pomogła. Ale bohaterowie są tymi samymi osobami, bardziej duszami, które swojego życia nie pamiętają. To co się dzieje w altach w 6 sezonie jest uwarunkowane ich poprzednim życiem i tym co przeżyli, więc również wydarzeniami na wyspie.
OK, no dobrze, to jest jedna z interpretacji. Więc rozumiem, że serial należy rozumieć jak niżej:
1) RETROSPEKCJE - prawdziwe życie bohaterów przed katastrofą
2) Bohaterowie jako pasażerowie feralnego lotu znajdują się na wyspie.
3) FUTUROSPEKCJE - ukazują życie tych, którym z wyspy na kilka lat udało się wydostać.
4) Bohaterowie wracają na wyspę.
5) Tak naprawdę wszyscy giną, bądź też umierają w późniejszym czasie na wyspie.
6) FLASH SIDEWAYS ukazują ich życie po śmierci (śmierć na wyspie w wyniku wydarzeń 6 sezonu a nie katastrofy lotniczej). Wszyscy się jednoczą jako duchy.
Oczywiście taka interpretacja ma sens i absolutnie jej nie neguję. Interpretacja taka jest jak najbardziej logiczna. Ale dlaczego nie dopuszczasz innych interpretacji?
Uważam, że interpretacja, gdzie WYSPA jest czyścem, Jacob Bogiem itd jest ciekawa i chyba w nią wierzę bardziej. Nie bez przyczyny twórcy serialu "naszpikowali" serial religijną symboliką. Przecież aż się prosi, żeby właśnie tak to interpretować.
Ale zgadzam się z Tobą również. Chcę tylko powiedzieć, że każdy ma prawo do swojej interpretacji pod warunkiem, ze jest w stanie poprzeć ją solidnymi argumentami. Ty jesteś więc dlatego mówię, że zgadzam się z Tobą, ale sercem jestem jednak z interpretacją, która ukazuje wyspę symbolicznie jako czyściec :)
A ja sercem jestem za swoją interpretacją, bo w mojej oni przeżyli to w swoim prawdziwym życiu, dlatego połączyli się z najważniejszymi sobie osobami, które poznali w ich najważniejszym okesie życia (wyspa ich odmieniła, to co ich spotkało było czymś wyjątkowym). Oczywiście zgadzam się z tym, że twoja interpretacja jest osiąknięta religijnościa i metaforą jeszcze bardziej niż moja i powiem Ci szczerze, że za to kocham Losta - niedosyć, że posiadam świadomość tego co bohaterowie przeszli to istnieje teoria, że cały ten serial to jeden wielki symbol. Lubię tę teorię, bo lubię cała metaforyzację tego serialu, symbolikę postaci Jacoba, MiBa itd, ale doszedłem do wniosku, że jest to bardziej ukryte pod tymi postaciami i oni żyli naprawdę, nabiera to dla mnie większego sensu przekazu serialu, czyli dążenia do odnalezienia sensu życia ;)
Tylko wiesz mi chodziło o to, że niektórzy zupełnie nie zdają sobie sprawy z tego, że mogą być w błędzie, że instnieje inna interpretacja i myślą cały czas, że wyspy nie było. A według mnie to jest tak, że taka teoria może istnieć, ale to tylko domysły, a wszystkie znaki na niebie, czyli statek Kahana, powrót do normalnego świata, słowa Christiana wskazują, że było to prawdziwe życie. Ty widzę, że zdajesz sobie z tego sprawę tylko wolisz wierzyć w swoją teorię :) i dobrze ;) Za wolność interpretacji zakończenia i w ogóle całego serialu uwielbiam Zagubionych :) co nie zmienia faktu, iż uważam, że to się wydarzyło naprawdę i taka powinna być główna interpretacja tego dzieła, z lekkimi domysłami Twojej teorii :D
przeżyli katastrofę lotniczą gdzie samolotu rozpadł się kilometr nad ziemią jeszcze w takie liczbie...ciekawe przecież to nierealne. bez dwóch zdań są martwi od początku gdy chociaż wodował.
Seriale nie muszą być realne. To tak jakbym powiedział np."Skąd wzięły się smoki w got, przecież smoki nie istnieją"
Weź pod uwagę, że przeżyło około 50 osób na 300...ogonowcy było pokazane wylądowali w wodzie i ocalała garstka, którą wyrzuciło do wody, reszta z przodu najprawdopodobniej tez mogla wylądować w wodzie przy brzegu, a resztki znalazły się na plaży, albo w ogóle ich część lądowała na plaży wzdłuż brzegu. Przecież wielką zagadką jest pobudka Jacka, który obudził się wśrod bambusów, nieźle go musiało wyrzucić, podobnie jak Bernarda z ogona, który zatrzymał się bodajże na drzewie. Samolot mógł do ostatniej chwili być rozrywany przez siłe elektromagnetyczną, która nasilała się, gdy Desmond nie zdążył jeszcze wpisać kodu.
"Dziwi mnie fakt, że niektórzy żyją jeszcze w przekonaniu, że wyspa była czyśćcem, naprawdę podziwiam Was :D"
Ja w to nie wierzę, tylko napisałem do ana_filmweb, że to co się działo na wyspie działo się na prawde.
Masz rację :) No ale powiedzmy, że tak chociaż kilka procent racji też mam ;) bo w sumie w Zagubionych na flash sideways też w pewien sposób można patrzyć jak na flash forwards, bo ukazują wydarzenia z przyszłości bohaterów: http://lostpedia.wikia.com/wiki/Flash_sideways
przeżyli katastrofę lotniczą gdzie samolotu rozpadł się kilometr nad ziemią jeszcze w takie liczbie...ciekawe przecież to nierealne. bez dwóch zdań są martwi od początku gdy chociaż wodował.
Pomijając fakt, że to serial S-F, a sama wyspa w nim przedstawiona rządziła się swoimi specyficznymi prawami to nawet w realnym życiu mieliśmy już do czynienia z przypadkami, które wydają się być co najmniej nieprawdopodobne:
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/63-latka-wyskoczyla-z-samolotu-i-przezyla/js4c7
http://tvp.info/informacje/ludzie/przezyla-upadek-z-wysokosci-10-km/6289918
http://pl.wikipedia.org/wiki/Juliane_K%C3%B6pcke
Mnie zastanawia czemu w ostatnim odcinku w kościele była też Penny. Kiedy ona umarła? I padło tu że każdy umarł w swoim czasie. Czy jeśli Penny umarła po latach od śmierci Desmonda to czekałby tak długo na nią żeby w kościele razem przeszli w stronę jasności?
Nie wiadomo kiedy umarł Desmond ani Penny. Penny pojawia się w kościele ponieważ jest silnie związana z Desmondem. Nawet jeśli by Penny umarła duuużo później niż Desmond, to tak jak powiedział Jack w ALOHA to LOST po zakończeniu emisji finału, czas w alternatywnej rzeczywistości "czyśćcu" płynie inaczej. Jedna nanosekunda może odpowiadać np. jednemu rokowi na ziemi. Więc nawet jakby umarła 20 lat po nim to on czekałby na nią 20 nanosekund.
Dopiero miałem okazję obejrzeć ten serial :)
Moim zdaniem przedmówcy zbyt głęboko szukają jakiegoś sensu.
Moim zdaniem samolot nie spadł na żadną wyspę, utonął - tak jak to pokazywali w TV, zatonął, znaleziono szczątki itp. Nie było żadnego miliardera który to sfingował.
Ofiary których sytuacja była jasna - poszły np do nieba, nie pojawiły się w ogóle w całej tej przygodzie. Natomiast osoby które miały coś na sumieniu, przeszły istne szkolenie przemiany w lepszych ludzi na wyspie. Następnie zdawały coś w rodzaju egzaminu z tej przemiany w równie nieistniejącym równoległym świecie, ale przypominającym ich codzienne przedśmiertne życie, co więcej wymazane miały wcześniejsze wspomnienia gdyż testem było to czy zmieniły się wewnętrznie i to aby było to bez wpływu wspomnień z wyspy - dopiero później dowiadywały iz to 'wydarzyło się naprawdę' wracając im wspomnienia z wyspy.
Nie każdy oczywiście był zły, były też osoby takie jak Jack, czy Hurley. Moim zdaniem zadaniem ich przemiany było pokochanie życia, pokochanie siebie. Być może mieli być również kimś kto miał zastąpić Jacoba gdyby zło w końcu go pokonało, by wyspa nie została w rękach zła.
Cała reszta moim zdaniem jest mało istotna i bez sensu doszukiwać się tam niuansów, czy głębszego sensu. Można to sobie wytłumaczyć że taki scenariusz tym ludziom po prostu napisał szatan, i bóg jako próbę. Skoro codziennie wymyślaną nowe scenariusze dla milionów ludzi trafiających do czyśćca, to nie ma się co spodziewać że każdy będzie realny i z sensem :)))
A czasem być może celowo starano sie skomplikować fabułę aby widz zbyt szybko nie połapał się w fabule o co tak naprawdę chodzi, a to spowodowało pewne sytuacje które nie trzymają sie kupy a ni d**py
Jacob chyba nie był Bogiem, Być może był to współczesny Jezus, którego i tutaj jak w Biblii zamordowano dając wiarę szatanowi.