PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=133834}

Zagubieni

Lost
2004 - 2010
7,6 180 tys. ocen
7,6 10 1 180145
7,1 35 krytyków
Zagubieni
powrót do forum serialu Zagubieni

Tak, spojlery. Ja rozumiem to tak, że tak naprawdę wszyscy zginęli w tej katastrofie. W tej pierwszej, właściwej. W sumie od pierwszego odcinka nikt już nie żył. A całość była tylko coś w rodzaju ars bene moriendi, żegnaniem się z życiem itd. A wy?

ocenił(a) serial na 10
MrAnderson

Nie...ja rozumiem to tak, że większość zgineła podczas 'trzęsiania' wyspy; Jack zginął wtedy, Hugo i Ben pewnie po kilku latach bycia na wyspie; a Kate, Claire i reszta co wylecieli samolotem też póżniej zgineli. Ogólnie każdy prawie umarł w innym czasie, ale żadne z nich nie 'poszło do nieba', bo czekali na siebie nawzajem.Kiedy już wszyscy poumierali, spotkali się razem, przypomniało im się, że żyli kiedyś razem na wyspie jednak umarli i że teraz czas odejść.

ocenił(a) serial na 9
izus2302

A Sun i Jin? Said? Czy ta akcja z łodzią podwodna była prawdziwa? W ogóle kim był Jacob?

ocenił(a) serial na 10
MrAnderson

Wszystko działo się NAPRAWDĘ, Sun, Jin, Sayid i inni, którzy zginęli wcześniej OCZYWIŚCIE również trafili do nazwijmy to "czyśćca".

ocenił(a) serial na 9
aqu32

A w jaki sposób Jack, Kate, Ben. Said wrócili w ogóle na wyspę? W to samo miejsce, drugi raz katastrofa i o - znowu wszyscy przeżyli. Oni już od początku nie żyli tak mi się wydaje.

ocenił(a) serial na 10
MrAnderson

Wróć do sezonu piątego, tam masz to wyjaśnione. Pomoc tej kobiety w stacji "Latarnia" + magiczne właściwości wyspy spowodowały, że kandydaci (był nim Jin!, a Sun nie) znaleźli się w latach 70-ych, a reszta (w tym wspomniana Sun, a także Ben) wylądowała w miarę bezpiecznie na wyspie samolotem, w którym za sterami siedział Frank

ocenił(a) serial na 9
aqu32

Ale jak to się stało? Ja drugi raz doszło do katastrofy? Czy cała "Latarnia" i powrót na wyspę nie jest nielogiczny? Jest, i dlatego ja interpretuję to w kategoriach metaforycznych. Oni już wtedy nie żyli.

ocenił(a) serial na 10
MrAnderson

Stacja Latarnia potrafiła dokładnie określić położenie wyspy w danym momencie czasu, na pokładzie stworzono podobne warunki do tych, które panowały podczas lotu Oceanic 815, dlatego samolot był w stanie wlecieć w obszar działania wyspy, nawet bez specjalnego obliczania kursu (jak to wcześniej robił Daniel dla Franka latającego helikopterem). W momencie przekraczania "granicy" działania wyspy kandydaci obecni na pokładzie zostali przeniesieni do lat 70-ych (gdzie byli już pozostali kandydaci, czyli Sawyer i Jin), a reszta w wyniku turbulencji została zmuszona do lądowania, Frank bezpiecznie posadził maszynę na wyspie, nie było żadnej drugiej katastrofy.

aqu32

Skąd wiesz, że kandydatem był Jin, nie Sun? Kiedy to się wyjaśniło? Możliwe, że coś przegapiłem.

ocenił(a) serial na 10
DarkHunter

Nie pamiętam już kto to napisał, ale prawdopodobnie joe_kaktus, że tym co wyróżniało kto trafił w lata 70te a kto wylądował z resztą pasażerów była właśnie przynależność do "bycia kandydatem". To jedyne co tak przejrzyście tłumaczy dlaczego Kate czy Jack zostali przeniesieni do lat 70-ych, a już na przykład Sun oraz Ben wylądowali na wyspie. W samym serialu nie jest wspomniane kto nim był (pewnie scenarzyści dają na to odpowiedź w komentarzach do odcinków, które ponoć mają znajdować się w wersji blue-ray serialu (nie posiadam, więc sam nie jestem pewien ;])

ocenił(a) serial na 10
MrAnderson

to było coś takiego że jacob i ten czarny dym to bracia, ten dym zabił ich matkę? został chyab przeklęty czy coś, a jacob był opiekunem wyspy, jakoś tak, ale nie wiem na pewno;.

ocenił(a) serial na 10
MrAnderson

Ja to nakreśliłem tak. Była wycieczka i akurat nad wyspą coś się w samolocie popsuło i spadł. Żaden z pasażerów nie przeżył, ale w chwili spadania i śmierci ich mózg wyparł ze świadomości ich śmierć i stworzył dla nich życie na wyspie. "Rozbitkowie" umierali kolejno ale u silniejszych jednostek mózg znów zadziałał zapobiegawczo i wytworzył sytuację, w której samolot nie spada na wyspę i każdy przeżywa katastrofę.

Niestety, nawet najsilniejsze jednostki kiedyś umrą i początkiem tego są te przebłyski z wyspy (np. w scenie gdy Jack dotyka stopy Locke'a). Mózg zaczyna stabilizować sytuację, utrzymywana przez niego dusza w końcu godzi się ze swoim stanem i każdy umiera. Jack był najsilniejszy, przez co zmarł na końcu. Kościół był bramą do Nieba, więc Ben nie mógł do niego wkroczyć, bo jeszcze się nie pogodzi ze swoim życiem. Reszta przekroczyła próg.

Ojciec Jacka (patrząc w mitologię, to Charon) i pies (również postać z mitologii, czyli Anubis) byli swego rodzaju przewoźnikami dusz. Zaś Jacob i jego brat to Bóg i Szatan, którzy do końca walczyli o dusze z Czyścca.

ocenił(a) serial na 6
loginnuss

Bardzo ciekawa i daleko idąca interpretacja. To by wyjaśniało wiele rzeczy, ale w sumie nie pasuje mi przybycie na wyspę Widmore'a z tą łodzią...

loginnuss

Moim zdaniem ten cały dym to nie był brat jackoba. Brat jackoba zabił "matke" a potem zmarł , jego ciało leżało na skalach w strumieniu. A ten dym to była po prostu zła istota

loginnuss

Przemawia do mnie ta interpretacja, na pewno jest ciekawa, musiałabym też obejrzeć od nowa serial, żeby spojrzeć na wątki pod tym kątem

ocenił(a) serial na 9
MrAnderson

Mam dwie interpretacje.

1) Wszyscy zginęli od razu a Jack jest tym, który umiera ostatni i pamięta tych wszystkich ludzi z samolotu i wyobraża sobie co byłoby gdyby jednak przeżyli. Zarówno co byłoby gdyby byli rozbitkami jak i gdyby samolot nigdy się nie rozbił.
To nie wyjaśnia jednak tych przebłysków co działo się na wyspie, gdy ich dusze uświadamiają sobie, że nie żyją?

2) Wszystko co działo się na wyspie było prawdą. Jednak gdy Jack ratuje wyspę, wszystkim się wydaje, że to co zrobił naprawdę podziałało i ich dusze (mimo, że umarli) nie chcą przyjąć do świadomości tego, że faktycznie nie żyją i są przekonani, że czas znowu się cofnął a oni nigdy nie rozbili się na wyspie. Ta rzeczywistość jest wędrówką dusz, które stopniowo zaczynają dopuszczac do siebie fakt śmierci i godzą się z nią. Ale nie wszyscy są jeszcze gotowi na odejście (Ban, Ana Lucia, Miles).


Tylko nie rozumiem jednej rzeczy: Czemu po bezpiecznym wylądowaniu samolotu Oceanic 815 Sun i Jin nie są małżeństwem, a na lotnisku przed odlotem byli?

ocenił(a) serial na 10
katarzyna_fiuk

Z tego co coś tam czytałem to wg wielu jest oczywiste że oni żyli na wyspie od momentu odlotu, nawet twórcy serialu mówili że to nie był jeszcze czyściec, poszukacjie w lostopedii, coś takiego chyba jest.

ocenił(a) serial na 10
scottpilgrim

LOGINNUS, ZAJEBIŚCIE TO UJĄŁEŚ, dzienks xD teraz to już wszystko kumam.

ocenił(a) serial na 9
MrAnderson

Chyba najlepiej tę alternatywną rzeczywistość nazwać właśnie czyśćcem. Każdy z bohaterów Lost, którzy umarli przenosi się do tego czyśćca. Początkowo nie znają się, lecz największą rolę odgrywa tutaj wcielający się w role pasterza Desmond. To on kieruje tu ludzi, zbliża ich do siebie. Znajdując swoje drugie połówki bohaterzy zaczynają sobie przypominać co działo się przed ich śmiercią. Pozytywnie zdali test w postaci wyspy. Niektórzy muszą jeszcze czekać, jak choćby Ben w "poczekalni". Być może dlatego, że nie rozbił się w pierwszym wypadku a do bohaterów dołączył dopiero w którymś sezonie, dlatego musi jeszcze odczekać na swoją kolei. Na spotkaniu pojawili się wszyscy ci, którzy byli ze sobą zżyci na wyspie, dlatego też mogło to nie obejmować Michael'a. Ana Lucia była zwykle obojętna na los innych, to może dlatego, że nie wykorzystała szansy teraz wciąż błąka nie wiedząc o swojej śmierci... Jeszcze wracając... nie wiadomo kiedy oni umarli (oczywiście poza niektórymi osobami jak na przykład Jack). Hugo i Ben jako że "rządzili" później wyspą jeszcze mogli trochę pożyć. Szczególnie Hugo bo w tym "czyśćcu" wygląda poza Des'em na najbardziej zorientowanego ze wszystkich. To on zresztą zaprowadza Sayid'a na spotkanie z Shannon. Swoją drogą ostatnie sceny były mistrzowskie. Montaż, muzyka, nawiązania do pierwszego sezonu (szczególnie zamknięcie oka przez Jack'a i pies Vincent). Jedne z najlepszych w całym serialu. Ponadto Jack umiera z uśmiechem na twarzy - zdał sobie sprawę, że zrobił dla wyspy wszystko co mógł... Kate umarła długo po Jack'u, o czym dowiadujemy się z ich dialogu. Kate stwierdza, że długo na niego czekała i bardzo tęskniła.

MrAnderson

Nurtuje mnie jedna kwestia... Czym w zasadzie była Wyspa? Wiemy, że Jacob się nią opiekował, wiemy że posiadała cudowne właściwości, znamy odpowiedzi na inne pytania, ale... Czym ona była?

ocenił(a) serial na 10
Turin_Turambar

Wyspa była jak to określił Jacob "korkiem", czyli swoistą bramą, która zamknięta torowała drogę "złym mocom" do wejścia do naszego ludzkiego świata. Ale żadne zdania tego nie oddadzą, tak jak ujął to sam Jacob:

“Think of this wine as what you keep calling hell,” Jacob (Mark Pellegrino) tells Richard Alpert, holding the wine bottle. “There’s many other names for it too–malevalence, evil, darkness, and here it is, swirling around in the bottle unable to get out because if it did, it would spread. The cork is this island. And it’s the only thing keeping the darkness where it belongs.” (użyj google translate jeżeli nie rozumiesz angielskiego)

Gdy mechanizm wyspy uległ odłączeniu bramy zaczęły się uchylać, a wyspa zaczynała się rozpadać (co skończyłoby się jej zatonięciem). Strażnik wyspy miał za zadanie chronić ją i nie pozwalać, aby proces jej działania ulegał przerwaniu.

aqu32

Dzięki za przypomnienie tego wątku, teraz to rzeczywiście ma ręce i nogi ^^

Hmm... Tak sobie siedzę i tak sobie myślę... Nie wiem czy też tak macie, ale czuję się jakoś dziwnie... 6 lat Zagubieni towarzyszyli mi w codziennym życiu, że teraz świadomość o ich zakończeniu wprowadza mnie w dziwny nastrój... Finał zamknął w zasadzie opowieści o rozbitkach z lotu 815, ale mimo to chciałbym poznać resztę tajemnic skrywanych przez Wyspę, chciałbym po prostu poznać jej pełną historię... Wiem, że to byłoby naciąganie scenariusza, ale czuję się jakbym był uzależniony od Wyspy :D

Choć jest jeden wątek który mnie autentycznie zniesmaczył... Sposób w jaki pozbyli się Widmora. Ta postać zasługiwała na coś bardziej okazałego :|

ocenił(a) serial na 10
Turin_Turambar

Trzeba przyznać, że było kilka wątków, które mogły zniesmaczyć. Dla mnie było to między innymi wyjaśnienie szeptów przez Michaela z zaświatów jednym zdaniem. Ten wątek zasługiwał według mnie na jakieś ciekawsze rozwiązanie, przedstawienie. Mogliby poświęcić jeden odcinek żeby jakoś fajniej to pokazać, że te szepty to głosy zmarłych uwięzionych na wyspie. No ale widocznie nie było pomysłu na to. Te drobne mankamenty nie przysłaniają mi jednak obrazu genialnej całości. Także cieszy mnie, że nie starali się wytłumaczyć na siłę wszystkich niedopowiedzeń bo mogło by to wyjść podobnie jak z tymi szeptami, a tak serial zachował do końca swój unikalny charakter tajemnicy.

Turin_Turambar

Hej, Turin. Jak najbardziej zgadzam sie z Toba (sorry za brak polskich znakow). Na pewno bedzie nam brakowalo bohaterow serialu. Dla mnie pomysl byl rewelacyjny i choc nie jestem zwolennikiem seriali to czekalem niecierpliwie na kolejne odcinki.
Serial laczyl kilka gatunkow, byl tajemniczy, barwni bohaterowie o dosyc skomplikowanym zyciorysie. Tak sie zlozylo ze czwartki kiedy byl emitowany pierwszy sezon (przynajmniej w TVP1, gdzie go ogladalem), byly dla mnie dosyc ciezkie ale wieczory i kolejne spotkanie z Zagubionymi poprawialy mi humor :-). Dlatego teraz tez tak jakos dziwnie sie czuje ze to juz bylo ostatnie spotkanie...... ale moze jednak kiedys pojawi sie jakas kontynuacja bo nie wszystko bylo takie do konca pewnie i do konca wyjasnione i zapewne o to moglo chodzic zeby zostawic furtke do kolejnogo sezonu... mam nadzieje ;-). Pozdrawiam wszystkich fanow serialu......

aqu32

To jak wytłumaczyć to że jak już drugi raz lecą samolotem jest pokazane że wyspa jest pod wodą i są tam domki i posąg.

MrAnderson

Wyspa to czyściec.
W retrospekcjach pokazano przeszłość i grzechy bohaterów. Kate zabiła ojca. Sawyer był oszustem i naciągaczem. Jack nie szanował ojca, Hurley to samo, był obżartuchem, nie potrafił sobie ułożyć życia. Sayid był zabójcą. Sun zdradzała męża. Jin był zabójcą. Claire chciała oddać swoje dziecko itd.
Wszyscy mieli jakieś rzeczy na sumieniu. Na wsypie mogli się poprawić, udowodnić, że mogą być lepsi, choć nie byli tego świadomi. Sawyer się zakochał, Hurley opamiętał się z jedzeniem, stał się opiekuńczy. Wszystko ma znaczenie symboliczne np. wydostać się z wyspy, czyli iść do nieba lub piekła. Światło a potem ogień, czyli "korek" to granica pomiędzy dobrem i złem.

ocenił(a) serial na 10
weeman86

Wyspa była najzupełniej prawdziwa i realna, katastrofę Oceanic 815 przeżyli Ci których widzieliśmy. Czymś w stylu "czyśćca" była "alternatywna rzeczywistość". Po szczegóły możesz udać się na lostpedia.wikia.com (najlepiej angielskojęzyczną)

ocenił(a) serial na 10
weeman86

Tak jak kolega wyżej napisał w realiach serialu wyspa była prawdziwa. Czyśćcem można ją nazwać tylko metaforycznie. Ponieważ bohaterowie trafiając na nią mieli szansę zmienić swoje życie i zrehabilitować się za błędy, które wcześniej popełnili. Wybrał ich Jacob dlatego, że byli zagubieni w swoim dotychczasowym życiu. Przypominam, że "Lost" to serial fantastyczny stąd teoretycznie wszystko jest w nim możliwe. Alternatywna rzeczywistość to miejsce, w którym wszyscy ludzie, którzy byli dla siebie za życia ważni (i zasłużyli swoim postępowaniem na to aby pójść dalej) czekali na siebie po to, żeby znowu być razem.
Oczywiście można doszukać się symbolicznego znaczenia i potraktować je jako metaforę życia i śmierci.

ocenił(a) serial na 10
MrAnderson

Wiecie jak w końcu widziałam zakończenie (smutne) zmieniłam zdanie co do serialu nigdy nie wiedziałam o co w nim do końca chodzi ale teraz już wiem i scenariusz serialu stał się dla mnie zrozumialszy i film bardziej ludzki.

P.S Muszę zacząć oglądać od początku jeszcze raz bo wiele odcinków opuściłam

ocenił(a) serial na 10
Gienek16

"opuściłam" ? Jesteś kobietą, a dajesz sobie jako nick "Gienek16" ? :] <lol>

ocenił(a) serial na 10
aqu32

Tak jestem kobieta zdziwiony?

ocenił(a) serial na 10
Gienek16

bez urazy. ale chyba sama przyznasz, że nicki sugerujące przeciwną płeć od posiadanej brzmią z lekka dziwnie

użytkownik usunięty
MrAnderson

To nie jest istotne kiedy kto umarł, Kate i James mogli umrzeć jako 80 latkowie, co nie zmienia faktu że wydarzenia na wyspie były prawdziwe, a alternatywna rzeczywistość okazała się być czyśćcem/miejscem po śmierci...

ocenił(a) serial na 9

Dobrze że ktoś założył ten wątek bo wczoraj oglądając ostatni odcinek Lost w tv nie do końca zrozumiałam o co tak naprawdę chodziło, a teraz już kumam. Loginuss to najlepiej wyjaśnił. Dużo osób mówiło że zakończenie jest rozczarowujące, ale ja uważam że było świetne choć nie od razu zrozumiałe. Tylko nurtuje mnie jedna rzecz - co się stało z Richardem, Milesem i Lapidusem?

ocenił(a) serial na 10

Zatem przypuśćmy, że Kate umiera w wieku 80 lat. I w momencie śmierci jej "świadomość", "duch" przenosi się ponownie na pokład samolotu Oceanic 815, ląduje bezpiecznie, po "przygodach" z Claire itp. spotyka Des'a i zaczyna rozumieć że jest w "czyśćcu". Ci Ludzie byli dla siebie tak ważni, że musieli razem iść "dalej". Rozumiem też, że gdy już "przenieśli" się świadomością po śmierci do "czyśćca" ich losy były już ułożone inaczej (np. Jack miał syna, James pracował z Millsem w policji - czy ford w realu, przed wyspą też był policjantem???) tak jak chcieliby, by mogli "zapracować" na ten przyszły raj. Dobrze rozumuję?

ocenił(a) serial na 8
Davidoff_Novothny

Jeśli ten "kościół" to czyściec, albo po prostu miejsce spotkania wszystkich zagubionych, zmarłych... nieważne, co to było...
to dlaczego zabrakło w nim miejsca dla tak kluczowych postaci jak MICHAEL i jego syn WALT?
A znalazło się np. dla Desmonda i ... PENNY.
A co ma Penny wspólnego z wyspą, poza tym, że jest ukochaną Desmonda?
Prędzej zaprosiłbym PANA EKO.
Jeśli pamiętano o Shannon i Boonie (i bardzo dobrze, bo to były fantastyczne postaci), to o WALTCIE i MICHAELU też powinni byli.

użytkownik usunięty
AutorAutor

Eko nie mógł dogadać się z twórcami serialu bo chciał za dużo many...

A co do Michaela to chyba oczywiste że tak jak i Ben nie zasłużył na miejsce w kościele...

AutorAutor

Nie było tam też Any Lucii

ocenił(a) serial na 10
Davidoff_Novothny

Ich życie w "alternatywnej rzeczywistości" wygląda dokładnie tak jakby wyglądało, gdyby NIE dotknął ich JACOB. Także w przypadku Johna Locke'a, którego w prawdzie ojciec nie wypchnął z okna, ale i tak stracił władzę w nogach w zupełnie inny sposób.

ocenił(a) serial na 7
aqu32

Mylisz się. W "Alternatywnym świecie" Jin i Sun nie byli małżeństwem, a w normalnym gdy JAcob ich dotknął już byli, więc

ocenił(a) serial na 10
marcoxp1233

Nie wiemy czy nie byli małżeństwem wcześniej. Jacob dotykając ich dał im błogosławieństwo bycia razem do śmierci. Nie jest wykluczone, że w alternatywie też się pobrali, ale potem unieważnili małżeństwo lub coś w ten deseń.

MrAnderson

ja kompletnie nie rozumiem ostatniego odcinka. w ogole odnosze wrazenie, ze tworcy ogromnie zaplatali sie w tych swoich 'intrygach' i nie zdolali wyjasnic wielu watkow. co mnie osobiscie zniesmaczylo, bo pierwsze sezony byly absolutnym mistrzostwem.

ocenił(a) serial na 10
Allie_

A wg badań mamy podobno 3 najwyższe IQ w Europie (po Holandii i Niemczech) :] Szkoda, że praktyka tego często nie potwierdza

aqu32

tak, tak. po prostu zakonczenie bylo mega slabe i tyle. mysle, ze kazdy mial prawo oczekiwac czegos znacznie lepszego od tworcow lost (ktory nota bene nadal pozostaje w czolowce moich ulubionych seriali).

ocenił(a) serial na 6
aqu32

Ciągłe powtarzanie osobom którym tym serial czy finał się nie spodobał, że go nie zrozumieli staje się już powoli nudne. To jest jak mantra dla fanatyków :). Piszesz coś co sobie przeczy....serial był o ludziach, a nie zagadkach, to powiedz mi co wypełniało 80% fabuły tego serialu?? (serialu całego, a nie sezonów).

Poza tym, nie wiem co można rozumieć w tym finale poza tym, że umarli i spotkali się tym wykreowanym świecie poza czasem i następnie "poszli dalej" cokolwiek to znaczy? To się rozumie samo przez się, więc gdzie ta wielka tajemnica, ta wielka prawda którą dostrzegli oświeceni fani tego serialu? Pytam retorycznie, bo ten argument jest waszym jedynym i wciąż przytaczanym dla wszelkiej krytyki.

ocenił(a) serial na 10
darek_sith

Darek_sith : Czytaj ze zrozumieniem, ok ? Allie_ napisała w poście na którym odpowiadałem, że "kompletnie nie rozumiem ostatniego odcinka", co jest akurat o tyle trudne, że tam nie było za bardzo czego nie rozumieć...
Ty natomiast odpowiadasz na mój post, jakbym napisał zupełnie coś innego.

ocenił(a) serial na 8
aqu32

To wcale n ie jest takie proste, jak darek-sith mówisz:
"nie wiem co można rozumieć w tym finale poza tym, że umarli i spotkali się tym wykreowanym świecie poza czasem i następnie "poszli dalej" cokolwiek to znaczy? To się rozumie samo przez się, więc gdzie ta wielka tajemnica, ta wielka prawda którą dostrzegli oświeceni fani tego serialu? Pytam retorycznie, bo ten argument jest waszym jedynym i wciąż przytaczanym dla wszelkiej krytyki".

Co w takim razie oznacza równoległa do sekwencji w kościele, wędrówka Jacka przez wyspę w końcowej sekwencji i obserwacja samolotu (którego?!), gdy upada na ziemię?
Gdzie on w końcu jest?
I co to oznacza?
I co to znaczy, że dla Michaela nie ma miejsca w czyśccu? Przecież czyściec jest od tego, żeby wyczyścić.
Braku jego syna - Walta zupełnie nie rozumiem. Pana Eko również.
Wg mnie to błąd logiczny.

Przede wszystkim jednak ostatni odcinek zawodzi nie tyle jako odcinek spinający i zamykający wszystkie wątki, ale zawodzi, bo brakuje mu oddechu, czaru.
W końcu żegnamy się z niebanalnymi przyjaciółmi - usadzanie ich grzecznie w ławkach jest zwyczajnie bez wyrazu.
Np.
Jednoznaczny wybór przez KATE JACKA też nie jest dobrym rozwiązaniem. To zawsze była dziewczyna dla dwóch (ten drugi to SAWYER).
JULIET zawsze była ledwie cieniem Kate. Monogamia jest w tym przypadku tchórzostwem scenarzystów i złym rozwiązaniem. Kate kocha Sawyera i Jacka. Oni kochają ją. I ok.
Mi to odpowiada. Im chyba też. A tu na siłę wpychają Juliet, żeby widz nie miał zdrożnych myśli. Bzdura. Kompromis. Tchórzostwo.
Widz rozumiał, że Doktor Żywago kocha i Larę i swą żonę Tanię i akceptował to.
Dlaczego tu miałoby być inaczej?
Ostudzono niezwykłą chemię tego trójkąta.
Szkoda.
Zabrakło odwagi.

ocenił(a) serial na 10
AutorAutor

Z Eko, Michaelem, Charliem, Boonem, Shannon czy Aną Lucia i innymi aktorami, którzy umarli w poprzednich sezonach problem był taki, że oni nie mieli już ważnych kontraktów i z nie każdym na finałową serię udało się podpisać stosowne umowy tak aby obie strony były zadowolone. (przede wszystkim chodziło o terminy kręcenia zdjęć). Pewnym wyjątkiem był Eko, który w trzecim sezonie sam wymusił na scenarzystach jego śmierć (chciał odejść z serialu) i ci niechętnie widzieli go w finałowej serii. Natomiast aktor grający Walta bardzo wydoroślał i nie pasował już do roli trzynastoletniego dzieciaka (w serialu minęło tylko 3 lata, w prawdziwym życiu 6). Ostatecznie zaadaptowano go do epilogu, który umiejscowiony w czasie był trochę dalej niż finałowa seria, ale i tak starano się ukryć to, że wygląda już na 18latka ;]

ocenił(a) serial na 6
AutorAutor

No ja nie pochwalam wcale ostatniego odcinka i też uważam że zabrakło mu tego "czegoś", a w zasadzie wszystkiego co "lostowe".

ocenił(a) serial na 6
aqu32

Tak, ale gdzieś wcześniej przeczytałem takie Twoje stwierdzenie (odnośnie tego, że serial był o ludziach, a nie zagadkach), a to co przytoczyłeś napisałem generalnie, bo już x-razy to przeczytałem, że niektórzy "nie rozumieją" zakończenia stąd moje pytanie, co w nim takiego widzą. W sumie moje przeoczenie, że podpiąłem to pod Twoją wypowiedź

ocenił(a) serial na 9
MrAnderson

Zgadzam się z tymi przedmówcami, którzy uważają, że alternatywna rzeczywistość to czyściec bohaterów, przedsionek do kolejnego etapu, finału wędrówki (motyw wędróki wszchobecny w serialu). BOhaterowie nie mogli zginąć od razu w pierwszej katastrofie, bo jak wtedy wytłumaczyć związek Sawyera i Juliet, którzy przed lotem Oceanic nie znali się... Mnie serial bardzo się podobał. Chociaż 4. i 5. sezon robiony był jakby na siłę (takie mam odczucia). Warto jednak było dotrwać do końca.