Na początku rzeczywiście ciężko przyzwyczaić się do tych niskobudżetowych efektów ale z odcinka na odcinek przestaje się je w końcu dostrzegać. Bohaterzy są super, do nikogo nie odczuwa się większej niechęci jak to bywa w często porównywanym "modnym" serialu o zombie. Postaci nie zachowują się często aż tak absurdalnie i działają dla dobra grupy (dla mnie najbardziej wiarygodna wersja zachowania się w obliczu zagłady) i w sumie, że spotykające ich inne grupy ludzi są bardziej niebezpieczne od żywych trupów nie zniechęcają się i dalej ślepo ufają obcym dlatego często spotykają ich różne niebezpieczne przygody. Jedyna postać jaka wkurza mnie z całego serca to Murphy ale na człowieka obarczonego tak wielką odpowiedzialnością przymykam na to oko bo byłoby w sumie za kolorowo ;). Niektóre odcinki troszkę się dłużą, niektóre fantastycznie bawią a następne podnoszą ciśnienie i wywołują w człowieku palpitacje serca (odcinek z incepcją Macka i Addy) ;). Nie rozumiem jeszcze dlaczego jedne zombie biegają a inne tylko ślamazarnie podążają za potencjalnym posiłkiem oraz tego, że nagle porzucili pomysł z Zunami (w sensie, że nie dokończyli tego wątku - mam nadzieje, że tak się stanie w drugim sezonie). Macie jakieś wytłumaczenie na biegaczy???