Serialowa adaptacja Wzgórza psów Jakuba Żulczyka niestety rozczarowuje na wielu poziomach. Największym problemem jest fatalna jakość dźwięku – co drugi dialog brzmi, jakby aktorzy mruczeli coś pod nosem, co sprawia, że widz zmuszony jest do wytężania słuchu lub włączenia napisów. To niedopuszczalne w produkcji tej klasy, zwłaszcza że książka Żulczyka opiera się na emocjach i relacjach między bohaterami, które powinny być w pełni zrozumiałe.
Kolejnym zgrzytem jest decyzja o przeniesieniu zdjęć na Dolny Śląsk, mimo że akcja książki dzieje się na Warmii. Zmiana lokalizacji odbiera produkcji jej unikalny klimat, który w powieści odgrywa kluczową rolę. Warmińskie krajobrazy są integralnym elementem opowieści, a brak ich w serialu to spory cios dla fanów oryginału. Takie podejście do adaptacji sprawia wrażenie lenistwa produkcyjnego i świadczy o niezrozumieniu istoty materiału źródłowego. Szkoda.