Zdecydowanie, nie wiem czy taki był do końca zamysł autora, ale była to dla mnie strasznie odrzucająca postać, bierna i męcząca bułę, im dalej w książkę tym było gorzej
(Sorki to miało być ostrzeżenie bo chciałam napisać coś innego ale potem pomyślałam, ze nie pod tym postem)
Główny bohater totalnie bez jaj co kontrastuje szczególnie z jego małżonką
Nie, serial ma mało z książką wspólnego. Dla kontrastu "Ślepnąc od Świateł" był znakomicie odwzorowany, jednak "Wzgórze Psów" odbiegło zbyt daleko od książki.
Książkowi bohaterowie są jacyś, mają charakter.
Może nie oglądałem uważnie, ale czy w książce, albo serialu wyjaśnione jest skąd wzięło się mięso w żołądku?
W książce nie było mowy o żołądku raczej, tylko o zębach, dziąsłach, jamie ustnej. Może nie wprost, ale bezpośrednio w miare można się domyślić.
W książce głęboko wierzący Wiedźmin, kazał staremu Bernatowi jako pokutę jeść ciało młodego Bernata. Jakieś tam nawiązanie do Abrahama, który syna w ofierze składał.
No właśnie, wiadomo dlaczego scenariusz serialu tak bardzo różni się od książki? Czy Żulczyk wypowiedział się w tej kwestii? Książka mi się bardzo podobała a scenariusz serialu przy tym to nieporozumienie
Tak, w książce główny bohater też był taki "przywieszony"i bez życia. Naprawdę dobrze odegrana rola. Książkę zdecydowanie polecam. Obszerna ale godna uwagi :)
Dobrze odegrana rola to jest przez Arkadiusza Jakubika w "informacji zwrotnej". Książkę odrzuciłem w połowie przez antypatycznego bohatera. A serial obejrzałem i to z przyjemnością dzięki Jakubikowi, który z tego bohatera zrobił człowieka któremu chciało się kibicować. Na tym polega dobre aktorstwo. Tutaj jest ewidentna pomyłka obsadowa. Gość przez cały serial gra na jednej nucie poczucia winy z podkulonym ogonem, nie ma w nim walki, zmagania się. Ma grać kogoś kto wyszedł z heroiny, a nawet obok kogoś takiego w życiu nie stał. Albo po prostu nie umie grać.
No ale Jakubik gra postać zapatrzonego siebie rockmana, lwa salonowego, głośnego pijaka a Kościukiewicz gra bezjajecznego introwertyka i pseudointeligenta z prowincji.
W książce miał powód by takim być, bo razem z Justyną wrócili do Zyborka, gdyż nie mogli utrzymać się w Warszawie. W serialu tego nie ma, a Mikołaj jest odnoszącym sukcesy pisarzem. W powieści też napisał książkę, ale to było kilka lat przed akcją "Wzgórza psów" i kasę, którą wtedy zarobił przepił i przećpał.
Tym rizni się książka od filmu. Nie książka która napisal ale kłopoty finansowe i totalna niemoc by coś z tym zrobić. On jest strasznie antypatyczny wręcz czasami go nie ma . Dodatkowo małżeństwo z Justyną jest w totalnym kryzysie czego nie pokazali w serialu.
Dokładnie. Nie wiem czy ten aktor jest taki slaby czy taki dobry ze mial taka role i umial grac taka sierote
Moim zdaniem Kościukiewicz idealnie dobrany i taki był zamysł reżysera/autora książki. Taki antypatyczny, rozmemłany, posępny autystyczny inteligent z prowincji, uciekający w świat używek, którym ojciec tyran gardzi za to jego egocentryczne rozmemłanie. Tam trochę w tej postaci jest Mirosława Nahacza i Żulczyka właśnie.
Tak, w ogole książka jest mega męcząca. Trudna w czytaniu, brudna, wyniszczająca i wpuchająca w deprasje, Czytajac zastanawialem się czy na swiecie są aż tak smutne miejsca jak to miasteczko.
Nie da się patrzeć na Kościukiewicza. Rozumiem, że nie do końca miał być bohaterem, któremu się kibicuje, ale on nic nie robi. Przez cały serial snuje się bez celu, aż na końcu ktoś go bierze i mu wszystko mówi.
Nie czytałam, ale dla mnie dość wiarygodny, przecież jego nikt tam nie lubi, może poza żoną. Nie wiem jaki był zamysł, ale dla mnie taka antypatyczna postać wpisuje się tu bardzo dobrze