Od lat docierały do mnie słuchy o oskarżeniach wobec Sapkowskiego o plagiat - innymi słowy, o to, że ukradł z innego źródła pomysł na Wiedźmina i jego świat.
Nie o procesie o plagiat, ale o oskarżeniach rzucanych przez pewne osoby na forach różnych i w dyskusjach. Nigdy żadnego konkretu na ten temat nie usłyszałem i niespecjalnie przykładałem wagę do tych zarzutów - aż do dzisiaj.
Spotkałem się z całkiem interesującym nagraniem na youtubie w którym ktoś dość dokładnie wytłumaczył na czym opiera stwierdzenie, że Sapkowski ukradł cudzą własność intelektualną. Nie podejrzenie. Stwierdzenie.
I muszę przyznać, że sprawa wygląda mocno podejrzanie. Żyje nadal pisarz Michael Moorcock. W 1961 rozpoczął cykl o Elryku z Melnibone. W 1985 r. ta książka została przetłumaczona na Polski. Sapkowski zajmował się wówczas od paru lat... tłumaczeniem książek z angielskiego na nasz język. I calkiem przypadkiem w 85 r, napisał pierwszą wersję przygód Geralta.
To samo w sobie niczego nie dowodzi. Ale chciałem żeby była jasność - mógł nie tylko zetknąć się z twórczością Moorkocka ale nawet zrobić to jeszcze zanim oficjalnie wydano ją w naszym kraju.
Najistotniejsze są jednak inne podobieństwa (a przypominam, że jeśli ktoś na kimś tu się wzorował to nasz rodak bo Moorckock był o ćwierćwiecze szybszy):
1) Elryk to ubrany na czarno, szczupły bladolicy szermierz do wynajęcia (w dodatku bardzo wybredny w doborze klientów) o siwych włosach. Tak samo można opisać Geralta
2) Elryk ma ksywę "biały wilki". Przypomnijcie mi - jaką ksywę ma Geralt?
3) Obaj tworzą mikstury wspomagające ich w walce zwiększające ich sprawność a nawet poprawiające wzrok
4) obaj władają pewnymi formami magii - Elryka oparta jest na runach a Geralta na znakach które defacto zasadniczo też są runami
5) Magia i potwory pojawiły się w świecie Elryka po wydarzeniu zwanym Koniunkcją sfer. W świecie wiedźmina też potwory i magia pojawiły się nagle po pewnym wydarzeniu. Dla odmiany zwanym... KONIUNKCJĄ SFER!
6) Elryk odmawia krzywdzenia smoków, Geralt też nie chce z nimi walczyć.
7) Obaj kochają się w rudowłosej czarodziejce
Niektóre z tych podobieństw można pewnie zbyć machnięciem ręki i mówiąc "przypadek". Ale inne (tu pozdrawia choćby koniunkcja sfer) stanowczo wykraczają poza zbieg okoliczności. A to nie są nawet wszystkie podobieństwa - w filozofii bohaterów i świata w którym żyją jest więcej spójnych niuansów (konflikt porządku z chaosem) w które niestety nie mogę się tu zagłębić bo opieram się na cudzych badaniach - moja własna znajomość twórczości Sapkowskiego (2 gry, 1 opowiadanie, 1 sezon serialu netflixa i 1 polski filmoserial) i Moorckocka (przeczytałem jego jedną książkę, kilka razy, wiele lat temu) nie pozwalają mi się rozpisywać o detalach.
I nim skończę chciałbym wyjaśnić 2 rzeczy które mogą niektórych nurtować:
1) wiedźmin wcale nie jest blady i chudy - jest. W książkach. I był w pierwszej grze. Ale potem pojawiły się oskarżenia o plagiat wysuwane przez fanów Moorcocka na zachodzie więc w drugiej części by zatrzeć ślady wiedźmin nabrał ciemniejszej karnacji i więcej ciałka. W dodatku w części 1 bardzo dużo mówiło się o koniunkcji sfer a w drugiej wcale żeby wyciszyć skandal dotyczący porównań obu postaci. A w trzeciej części Geralt nie tylko wygląda jak koksik (choć postacie nadal zwracają się do niego jakby wyglądał jak szkielet), ale też zapuścił brodę
2) skoro to taki plagiat to dlaczego "ofiara" nie wytoczyła "złodziejowi" procesu. Michael Moorcock nie jest Sapkowskim. I mówię to w dobrym dla Michaela sensie. Sapkowski to brzydko mówiąc pazerna menda - CDP oferował mu udział w zyskach za prawa do wykorzystania jego świata w grach, Sapek podyktował cenę jaką chciał w gotówce bo nie wierzył w sukces gry. Gdy okazało się, że gry sukces odniosły a procent od zysków byłby lepszym rozwiązaniem zaczął pozować na ofiarę i próbował szantażem zmusić CDPRed do oddania sobie większych pieniędzy. Mało tego chwalił się na lewo i prawo, że Redzi powinni mu dziękować bo to dzięki jego książkom ich gry odniosły sukces. A prawda jest taka, że przed grami był autorem w świecie nieznanym. Po grach sprzedaż jego książek się zwielokrotniła - czyli wzrosły dzięki nim jego dochody i tak. Serial pod którego wątkiem piszę te słowa nie powstał dzięki ksiązkom a dzięki grom. Także nie miałem o Endriu najlepszej opinii jeszcze zanim dowiedziałem się dziś, że jest zwykłym złodziejem.
Natomiast Michael Moockock... rozważał pozew przeciw Sapkowskiemu (i biorąc pod uwagę ilość skradzionych pomysłów raczej by wygrał - wiele wygranych przez ofiary procesów o plagiat w filmach, książkach i komiksach ani połowy argumentów Moorcocka nie miały). Natomiast nie jest pieniaczem. Nie liczy się dla niego tylko kasa. Chce dożyć ostatnich swoich lat w spokoju, napisać jeszcze coś nim umrze a nie awanturować się w sądzie. Nie Sapkowskiemu jako jedynemu czy pierwszemu odpuścił, wiele znanych cyklów fantasy ukradło wiele jego pomysłów, najwięcej chyba miał za złe Warhamerowi bo wiedział, że kradną nie tylko od niego ale też innych pisaży więc wkurzała go ilość krzywd jakie tym ludziom robią a nie jego osobisty interes. Sapkowski na jego miejscu puściłby kogoś z torbami, Michael wolał dać spokój, on nie jest od tego biedniejszy a miło mu, że tylu twórców inspirowało się jego pracą.
Są w tym wszystkim 2 smutne elementy. Po pierwsze pewnie samemu Michaelowi i jego fanom wystarczyłoby gdyby Andrzej miał jaja i sumienie przyznać skąd czerpał inspirację. Ale ten samolub woli kłamać, że wszystko wymyślił sam.
I co może najgorsze - miał powstać serial bodaj dla Amazona oparty na sadze o przygodach Elryka. Nie powstanie. Projekt skasowano bo.... za bardzo przypominał Wiedźmina. Kurtyna.
Ciekawa sprawa... Muszę przeczytać tamten cykl, bo "Sagę" znam niemal na pamięć. Jeśli się nie pogniewasz, spróbuję rozwinąć Twoje porównanie, a film z youtuba jednak sobie daruję.
Pozdrawiam.
Jak kiedyś pochłoniesz tamten cykl to daj znać jak wrażenia z porównania. Ja za Wiedźmina się 10 lat zabieram i zabrać nie mogę (nie pomagał gasnący z każdą chwilą respekt dla autora).
Ale Moorcka chętnie poczytam więcej, jedną jego książkę znam niemal na pamięć choć z 15 lat jej nie czytałem, ale była z zupełnie innego cyklu^^
Ale filmik mimo wszystko polecam - Razorfist jest zdecydowanie lepszym mówcą niż ja^^
Cóż, zaczyna się ZUPEŁNIE inaczej, już widzę różnice między Geraltem a Elrykiem. Ale nie wyszłam poza pierwszy rozdział.
damn, szybka jesteś^^ znaczy chyba szybka wybacz jeśli mylnie dokonałem wstępnego rozpoznania płci. Tak z ciekawości czytasz oryginał czy tłumaczenie?
A i jedna ważna sprawa - z filmiku się dowiedziałem, że pierwsze rozdziały tego cyklu to prequele. Potwierdza to polska wikipedia gdzie pierwsze fabularnie tomy są napisane kilkanaście lat po oryginale, ale opisują wcześniejsze wydarzenia (taki miałem zagwozdkę, bo pamiętałem, że cykl z 61 a na wikipedii pierwsza książka data 76 chyba miała, dopiero jak przyjrzałem się bliżej okazało się, że ten 61 jest na liście ale trochę niżej bo choć pisany wcześniej w świecie książek toczy się później.
Piszę o tym bo o ile zrozumiałem Razorfista oryginalne tomy dużo więcej z Geraltem niż akcję toczącą się w prequelach. Tak tylko o tym wspominam, bo to może tłumaczyć czemu narazie jest inaczej.
Zresztą plagiat nie oznacza, że przepisał książki słowo w słowo:P wystarczy, że sobie przywłaszczył kilka pomysłów (jak pisałem komuś na tamtym wątku gdzie na mnie wpadłaś/eś - jeżeli napiszę komiks o nastolatku którego ugryzła genetycznie zmodyfikowana tarantula i który dzięki temu nabył moce i walczy z przestępcami pod imieniem Tarantulaman dzięki swojej sile, zwinności, rzucając sieci tarantuli z nadgarstków i mając zmysł tarantuli ostrzegający go przez niebezpieczeństwem to czy napisałem coś oryginalnego czy jednak chyba troszkę komuś tu coś trochę kradnę?:P)
Akurat nie miałam co czytać ;) I szukam czegoś, co mnie oderwie od "Downton Abbey", bo szósty raz Z RZĘDU oglądać ten sam serial to jednak już przesada. (serio, oglądam go w kółko!). Ale jak na razie mnie nie wciągnęło...
Czytam polskie tłumaczenie, z angielskiego jestem kiepska.
I myślałam, że mój avatar wystarczająco mocno sugeruje moją płeć ;)
no niby tak, ale wydaje mi się, że niektórzy faceci na filmwebie mieli w avatarach laski które im się podobały więc ostrożności nigdy dość.
Jeśli chodzi o Moorcocka to chyba wspominałem, że mam jego jedną książkę. Długo była jedną z moich ulubionych, ale byłem dzieckiem i wielu nie znałem,
Aczkolwiek on jest popularny w USA a u nas nie bardzo. Może dużo traci na tłumaczeniu? Podejrzewam, że najlepszy zagraniczny pisarz nie wypadnie dobrze jak tłumaczy go jakiś osioł bez polotu...
suche pierdy, nasłuchałeś się zachodniego geeka który pewnie zna z dwie książki i z trzy komiksy na krzyż. dodatkowo nie zna literatury klasycznej, realiów późnego PRLu i najwidoczniej nie jest mu także znany fakt iż Sapkowski wielce oczytanym i bywałym człowiekiem jest. zapominasz też że cykl o Wiedźminie to aż osiem pokaźnych tomów a ty podajesz tu kilka estetycznych zbieżności i chcesz wywodzić z tego jakiś plagiat. rysujesz tu jakieś "teorie spiskowe" bo akurat coś ci przypasowało. czemu nie okrzykniesz "Pana Twardowskiego" plagiatem "Fausta" albo legendy o "Smoku Wawelskim" plagiatem fragmentu o smoku z "Księgi Daniela"??? no ale przyjrzyjmy się, jakie to też są te "podobieństwa". Elryk jest albinosem o czerwonych oczach, Geralt albinosem nie jest, ma stałą utratę pigmentu we włosach, ale tak samo jak w przypadku zmian jego oczu jest to cecha nabyta przekształcenie, ulepszenie w wyniku mutacji. albinizm jest wadą genetyczną i wrodzoną usterką, Geralt po prostu osiwiał. są podobieństwa ale i znaczące różnice! ...że obaj są cynicznymi typkami i twardzielami jak ktoś to określił "sk..synami w imię dobra"? a mało jest w literaturze czy kinie takich postaci? James Bond taki nie jest? Indiana Jones taki nie jest? lwia cześć ról Clinta Eastwooda w spaghetti westernach, to takie właśnie role. jego też podejrzewałbym o użyczenie tego szelmowskiego mrużenia oczu Geraltowi XD co następne? eliksiry? jak już pisałem tu akurat podobieństwo większe do Kronosa bo Elryk stosuje zioła ale początkowo tylko by móc w ogóle funkcjonować i zrównać "braki albinistyczne" z innymi. Kronos zaś definitywnie używa ich jako booster i doping. zresztą co to za argument... mało jest magicznych eliksirów i konkokcji w świecie fantasy??? nie można stwierdzić by Elryk miał na to monopol! co następne? miecze? no właśnie czy to aż takie podobne??? miecz Elryka, nie dość że ma imię (stormbringer) to jest magiczny i runiczny... tyle że miecze Geralta już magiczne nie są. jeden ten rzekomo meteorytowy to w rzeczywistości zwykły miecz ze stali syderytowej, drugi stalowy okuty srebrem z runiczną inskrypcją która jest sentencją nie zaklęciem (serio... runiczny miecz... w fantasy nigdzie indziej tego nie ma XD) o magicznych właściwościach tych mieczy książki nic a nic nie wspominają. wręcz odwrotnie! ogólne co do profesjonalnego zabójcy noszącego na plecach dwa miecze i noszącego czarne skórzane odzienie nabijane srebrnymi guzami to, jak najbardziej, jest taka postać, ale w serialu "Robin of Sherwood", nasir. jest nawet motyw z srebrnymi łbami wilka! bo takie właśnie w pierwszych odcinkach ma na głowicach obu mieczy (szabli czy tam sejmitarów nawet) a tak na marginesie premiera serialu wypada jakieś dwa lata przed pierwszym opowiadaniem dodając że był to hit tak w polsce jak i na świecie to posądzenia o inspiracje są jak najbardziej na miejscu! co teraz? biały wilk? dopiero co byliśmy przy serialach popularnych w tamtym okresie w polsce, był jeszcze jeden nazywał się chyba "szary wilk" i był o losach Czyngis-chana, być może Sapkowski zapożyczył i sparafrazował to stąd... nie sposób tego potwierdzić ale i nie można wykluczać. (musisz sobie jeszcze do tego dodać fakt że w tamtych czasach w telewizji były 2 kanały a jakiś ciekawszy film czy serial leciał raz czy dwa razy w tygodniu, czyli impakt zupełnie inny niż dziś). co zostało? koniunkcja sfer??? wiadome jest że Pan Andrzej jest wielkim pasjonatem (prócz fantasy) polskiej literatury klasycznej. w "Rękopisie Znalezionym w Saragossie" Jana Potockiego jest wzmianka o koniunkcji planet a także o tym że podczas niej egregory, serafiny i inne byty ponad-naturalne mogą przenikać do naszego świata. nie jest to zresztą wymysł Potockiego (pewnie pochodzi to z kabały XD), a jego książka po raz pierwszy opublikowana została 1805... zdziwiony? czyli nie jest to absolutnie patent Morrocka. to że Sapkowski był pod wpływem tej książki można również wywieść z powtarzających się u niego imion i nazw. Potocki również epatuje niejednokrotnie lekkim szyderstwem i prześmiewstwem, obnaża brudy władzy, wymiaru sprawiedliwosci czy stanu kapłańskiego. Potocki również jak Sapkowski nawiązuje i adaptuje wiele znanych i mniej znanych w jego czasach historii, mitów itp!i mógłbym dalej wymieniać, że prawo niespodzianki jest obecne również (oprócz bajki o "Jasiu Jeżyku") w "Mistrzu Twardowskim" J.I. Kraszewskiego. że niektóre imiona nawet zapożyczone zostały z tak śmiesznych źródeł jak serial "Arabela"... ale co z tego????
co z tego???? to nadal są tylko bzdety... w sztuce nigdy nic nie bierze się z powietrza zawsze jest jakaś "inspiracja". tak jak Batman jest wzorowany na złoczyńcy z filmu "The Bat" z 1926, czy postać Jokera wizualnie, na postaci z filmu "The Man Who Laughs" z 1928. od razu może stwierdzimy że Sapkowski bezczelnie ukradł większość swoich postaci.... no bo Nivellen i jego historia to bestia z "pięknej i bestii" Renfri to śnieżka, Jeż z Erlenwaldu to "Jasio Jeżyk" braci Grimm itd itd itd.... czemu nie założysz w ten sposób? wiesz dlaczego? bo te źródła doskonale wcześniej znałeś i uznajesz je za powszechnie znane. zakładasz wówczas że autor nie mógł liczyć na przypisanie sobie autorstwa w 100%, a cały zabieg zaś jest celowy i zaplanowany. tylko dlatego że książki o Elryku z Melnibone nie były i chyba nadal nie są znane w pl zakładasz że po cichu i chytrze Sapkowski liczył na coś odwrotnego? dziwne bo tymczasem musiał przecież zdawać sobie doskonale sprawę z tego że na zachodzie to klasyka fantasy niemal, znana od pół wieku... to samo tyczy się Kapitana Kronosa. w tamtych czasach horrory z wytwórni Hammer były odpowiednikiem dzisiejszych "blockbusterów" innymi słowy były bardzo popularne i powszechnie dobrze znane. wiele można A.S.owi zarzucić ale z pewnością nie to że jest głupi... poza tym jak pisałem wcześniej Geralt to postać wzorowana na wielu innych w tym na Elryku i Kronosie, z tym że należy pamiętać że przede wszystkim jest to PASTISZ! a podstawową rolą pastiszu jest że do czegoś konkretnego "pije". poza tym traktowanie pisarstwa Sapkowskiego jako jakieś uber-autorskie czy w 100% oryginalne po prostu mija się z celem i jest totalnie bez sensu. sam Sapkowski kilkukrotnie zauważał że w przypadku świata "Wiedźmina" nie mamy do czynienia z tym klasycznym "Tolkienowskim" wzorcem gdzie są mapy, sheda całego świata, kultury, języki... wszystkie te elementy służą mu tylko do opowiedzenia historii a sam "wzór" tworzenia takich światów uważa jednak za naiwny i infantylny. są u niego natomiast najdziwniejsze inne wpływy, Potocki, Sienkiewicz, Legendy Arturiańskie tuż obok zupełnie popkulturowych wpływów z przeróżnych mediów. kiedyś pisałem z jakąś osobą która miała w tej kwestii przeogromna wiedzę i podawała listę literackich i kinowych inspiracji, wpływów, zapożyczeń, nawiązań... szczęka opada ile tego jest! niestety nie znajdę ci teraz tego... nie jest to teraz zresztą najistotniejsze. istotne jest to że, jak pisałem, wcześniej sam Sapkowski nigdy tego nie krył a w tekście w którym 99% pochodzi z innych źródeł nie ma sensu wykazywać plagiatu bo rozbije się to o kwestię wyimaginowanych i domniemanych intencji autora. nie jest prawdą też że pan Andrzej coś ukrywał czy kłamał na ten temat, w przedmowie do "coś się kończy, coś się zaczyna" dosłownie mówi że do stworzenia vranów zainspirowała go jakaś okładka książki sf w berlińskiej księgarni. Sapkowski puszcza oko do czytelnika i to bardzo często w bardzo zawoalowany sposób, kto wyłapie ten będzie wiedział. A.S. często polemizuje wypacza i wręcz ośmiesza klasyczne wzorce, oblewając kubłami pomyj zimnego i cynicznego realizmu, co mu się chwali. lepiej tego "Kronosa" obejrzyj i nie powtarzaj bzdur jakichś zachodnich "odkrywców" którzy absolutnie nie znają i nie rozumieją kontekstu pisarstwa Sapkowskiego :)
Zacznijmy od tego, że nasłuchałem się człowieka po obejrzeniu 100 filmów którego nie mam powodu powątpiewać w jego inteligencję. W odróżnieniu od większości osób które tu na niego plują bo Sapia skrytykować się ośmielił. To raz. Zwłaszcza, że na ile mi wiadomo żaden z nich tego materiału nie obejrzał.
Poza tym. Przeczytałeś władcę pierścieni. Chcesz napisać własną książkę gdzie będą ludzie, elfy, krasnoludy i orkowie - ok, dopóki nie ma w niej księcia ciemności którego biżuterię trzeba wrzucić do wulkanu w którym została wykuta i paru innych tego typu detali ok. Zwłaszcza jeśli orkowie nie są okaleczonymi zmutowanymi elfami.
Przeczytałeś cudzy cykl o siwowłosym albinosie władającym mieczem i magią, łykającym ekstrakty alchemiczne by zwiększyć swoją sprawność bojową, zwanym białym wilkiem i żyjącym w świecie w którym magia i potwory pojawiły się tysiące lat wcześniej w trakcie wydarzenia zwanego koniunkcją sfer...
I postanawiasz napisać własny cykl o siwowłosym albinosie władającym mieczem i magią, łykającym ekstrakty alchemiczne by zwiększyć swoją sprawność bojową, zwanym białym wilkiem i żyjącym w świecie w którym magia i potwory pojawiły się tysiące lat wcześniej w trakcie wydarzenia zwanego koniunkcją sfer...
To jesteś złodziejem. Po prostu. Nie ważne, że przygody mają inne. Zwłaszcza, że musiałeś zacząć pisać swoje pierwsze opowiadanie o Wiedźminie od którego zaczęła się twoja droga do sławy i bogactwa dosłownie w odstępie roku odkąd przeczytałeś dzieło z którego kradniesz.
I kradłeś - to oczywiste. Pewnie myślałeś, to tylko jedno opowiadanie do jednego czasopisma jakie są szanse, że ktoś przeczyta je i będzie znał cykl o Elryku który dopiero się ukazał?
Ale potem karuzela zaczęła się kręcić trzeba było w to brnąć zwłaszcza, że kasa się zgadzała, ale byłeś znany tylko lokalnie. Dopiero dzięki grze na zachodzie skapnęli się co odrypałeś.
W każdym razie nawet jeśli ktoś upiera się żeby uznawać to co się stało za inspirowanie się dziełem X a nie kradzieżą dzieła X. OK. Ten burak do dziś nie miał jaj i przyzwoitości oddać honoru autorowi na inspiracji twórczością którego zrobił całą karierę. Brawo.
...śmieszne rzeczy piszesz, powinieneś zostać komikiem........ w jakimś przedszkolu :)
jak widzę nadal linia twojego rozumowania zasadza się na domniemaniu takiej czy innej intencji Sapkowskiego. wcześniej wykazałem ci kilka innych źródeł popularnych i bardzo popularnych w tamtych czasach z których Pan Andrzej mógł to i owo zapożyczyć ale w przeciwieństwie do ciebie żadnych pewników nie stawiam. wiesz co to szuryzm? słyszałeś o czymś takim? bierzesz za pewniki zbór wypadków i uznajesz że skoro pasują to na pewno czegoś bezwarunkowo to dowodzi. a gdzie miejsce na dystans i domniemanie niewinności? dopóki definitywnie komuś czegoś nie udowodnisz???.
tym bardziej że praktycznie żaden z tych elementów nie jest autorskim wymysłem Michaela Morrocka.
żeby było śmieszniej to lwia część cech charakterystycznych dla Elrica to standard w literaturze fantasy. mało tego że standard, są obecne dosłownie od samego początku gatunku... a żeby było jeszcze śmieszniej to samo "fantasy" również zapożyczyło te elementy z wcześniejszych kulturowych i literackich źródeł. niektóre z nich liczą już sobie, bez mała, setki a niektóre nawet tysiące lat i dziś nie jesteśmy już nawet w stanie wskazać ich autora. magia, magicy, magiczne miecze, magiczne napoje, runy, koniunkcje, przenikanie się światów i płaszczyzn, potwory... itd itd... wszystkie te elementy były obecne w literaturze przed Morrockiem są obecne niezależnie od niego dziś i będą długo po nim. jedyne co zrobił to dokonał "jakiejś" ich kompilacji. czy Sapkowski ową kompilację jako zestaw "estetyczny" zapożyczył czy nie trudno będzie dowieść, zresztą oprócz określenia "biały wilk" resztę pozmieniał. bo określenie "koniunkcja sfer" istniało w literaturze ZNACZNIE wcześniej. reszta jak mówię jest poddana zmianom! jak już wcześniej pisałem to tylko zestaw cech estetycznych bo nie piszemy tu o komiksie czy kreskówce dla dzieci gdzie takie elementy są elementarną i bardzo istotną sprawą dla całokształtu "dzieła". rozpatrujemy tu kwestię plagiatu literackiego a do tego niestety (lub na szczęście) to za mało. żeby nastąpił tu plagiat literacki to, biorąc pod uwagę zarówno rozmiar jednej jak i drugiej serii, musiano by wykazać iż przynajmniej 10/15 % fabuły jest również zbieżne. o tym jednak w tym przypadku nie ma mowy. i nic dziwnego bo znając charakter i temperament obu panów już dawno byliby na drodze sądowej. póki co nie są i póki co nie potrzebują "internetowych adwokatów" wątpliwej jakości, w tej sprawie. tym bardziej że "adwokaci" owi żerują zwyczajnie na taniej sensacji licząc na żebrolajki, clickbait i (docelowo zapewne) monetyzację. na co, naiwniacko i po frajersku dałeś się złapać. gdyby kryteria jakie proponujesz potraktować na poważnie w dowodzeniach jakiegokolwiek plagiatu, to jakieś 70 % literatury mogłoby znamiona takiego plagiatu posiadać.
pozdrawiam cieplutko :)
Dobra chłopczyku to teraz znajdź mi wykaz autorów których książki do 1985 r. wydano w Polsce a którzy pisali o: siwowłosym albinosie władającym mieczem i magią, łykającym ekstrakty alchemiczne by zwiększyć swoją sprawność bojową, zwanym białym wilkiem i żyjącym w świecie w którym magia i potwory pojawiły się tysiące lat wcześniej w trakcie wydarzenia zwanego koniunkcją sfer...
Podobieństw między cyklem o Elryku a Geralcie jest więcej. Ja czepiłem się tych. Mówisz, że mógł je sobie pożyczyć od większej liczby autorów? Sypnij nazwiskami, sprawdzę o czym pisali - zobaczymy. Ja nie wnikam czy Sapek pożyczał sobie pomysły inne od jeszcze innych osób. Jeżeli tak to najwyraźniej w Wiedźminie jest jeszcze mniej oryginalności niż przypuszczałem, dzięki, że mnie w tym oświeciłes. Śmieszy cię, że zakładam intencje sapia?
Jak napiszę książkę o siwowłosym albinosie zwalczającym potwory imieniem Garet którego zwą białym tygrysem i który potrafi używać prostych czarów wykonując w powietrzu magiczne symbole zwane pieczęciami i który walczy z potworami przy użyciu srebrnego miecza, ale ma też drugi - stalowy - na przeciwników o mniej mistycznym pochodzeniu na których lepsza jest zwykła stal... Ciekawe czy Kipgas będzie bronił mojej niezależności jako pisarza który przecież miał prawo inspirować się czym chciał czy raczej stwierdzi, że kopiuję cudze pomysły i to niezależnie czy przygody Gereta będą inne niż Geralta czy nie.
I spokojnie - nie musisz odpowiadać, wiem co by się stało niezależnie od tego czy hipokryta miałby przyzwoitość to przyznać czy udawałby, że postąpiłby inaczej niż by postąpił.
XD nie. muszę nic ci wyszukiwać ani niczego udowadniać bo jak widzę nie rozumiesz nawet tak prostej sprawy jak fakt że WCALE NIE TWIERDZĘ I NIE STWIERDZIŁEM POWYŻEJ ŻE SAPKOWSKI NIE POŻYCZYŁ OD MORROCKA. ...znów włączyło ci się to domniemywanie i imputowanie komuś swoich własnych wyimaginowanych motywów działania. co śmieszniejsze jeszcze chcesz bym wyszukiwał na nie sam dowodów. lepiej przeczytaj ze zrozumieniem to co pisałem powyżej XD poza tym każdy mało wiele oczytany człowiek znający też sagę o wiedźminie wyłapie ile tam jest przeróżnych wpływów! powtórzę dla pewności że zrozumiesz MULTUM! PRZERÓŻNYCH!!! nie tylko polskich i nie tylko europejskich. a że literatura nie zna granic i do tego Sapkowski podróżował to nie możesz ograniczyć tego tylko i wyłącznie do rzeczy znanych w Polsce czy PRLu. układasz sobie prostackie równania w "morzu" "otchłani" wręcz źródeł i wpływów... bo coś ci tam zagrało i coś przypasowało, zapominając jednocześnie że większość artystów działa pod wpływem inspiracji. mało tego artyści którzy wynaleźli by coś po raz pierwszy czego nigdy wcześniej nie było w praktyce nie istnieją. każdy opiera się na tym co zastał. nawet artyści tworzący abstrakcję, opierają się na tworzywie i ograniczeniach które zastali. jest dla nich pewna fizyczna granica nie do przekroczenia.
pozdrawiam z rodzinką :)
Bardzo dużo piszesz i nie wiem który kawałek ma być puentą.
Czy możesz zaprzeczyć, że wymienione przeze mnie elementy z prozy Moorcocka powtórzyły się u Sapkowskiego, a, że mówimy o rzeczach trochę konkretniejszych niż "są orkowie i są też smoki" raczej nie ma mowy o przypadku (zwłaszcza, że powtarzają się przynajmniej dwie nazwy własne - biały wilk i koniunkcja sfer, pierwsze opisuje niemal identycznego bohatera a drugie niemal identyczne wydarzenie).
O ile zrozumiałem nie próbujesz temu przeczyć (co ciekawe jak na kogoś kto zaczął od rzucania, że bzdury piszę kiedy pisałem właśnie o tym).
Jeżeli nie przeczysz to teraz uzasadnij, ale krótko jak człowiek bez filozoficznych banialuków na 4 akapity - co usprawiedliwia to działanie.
Bo co go nie usprawiedliwia ja napisałem - brał cudze pomysły podając je za swoje czym okradał autora tychże pomysłów nie tylko z jego wizji, ale też z szacunku. Bo szacunek wymagałby żeby jednak przyznać, że inspiracją w twojej pracy były dzieła autorów X, Y, Z. Tak jak pisałem wcześniej RR Martin nie musi udawać że wszystko wymyślił sam żeby mu stawał. Potrafi uczciwie przyznać, że inny wielcy pisarze pewne elementy jego dzieł inspirowali.
Aha i tam parę razy pewnie trochę zbyt agresywnie Ci pocisnąłem w tej dyskusji. Sorry. Miałem tutaj parę ciężkich tematów od wczoraj i chyba już odruchowo odpowiadałem agresją na wszelkie zaczepki.
spox, nie podchodzę do takich rozmów ani emocjonalnie ani osobiście. no dobra to krótko: Sapkowski mógł zapożyczyć skąd sobie chciał bo docelowo to nie te elementy są motorem napędowym akcji w jego obszernych dziełach ani "sukcesu" jaki książki odniosły. prawda jest taka że powyższe "plagiatowane" elementy pojawiają się w samej fabule rzadko. same opisy użytych znaków, mieczy, medalionu, geneza całej tej koniunkcji sfer itd są w książkach przytaczane i dosłownie przedstawiane tak rzadko jak ballady Jaskra. nie służą też jako jakiś filar fabuły a są jedynie drobną częścią szkieletu na którym Pan Pisarz obudowuje swoje narracyjne głębsze pokłady treści i podtekstów. inaczej mówiąc elementy które mogą być tu pożyczone od Elrica nie są sensem, treścią czy sednem tych opowieści, wręcz odwrotnie są tylko ozdobnikami. ale wiem co może ten obraz zamydlać, gry! bo tam te wszystkie "sensacyjne" elementy zostały wyciągnięte na pierwszy plan.
Mówisz, że na początku zapożyczone przez Sapkowskiego elementy nie były ważne. A przecież jego debiut to opowiadanie o Geralcie zatytułowane "Wiedźmin". To jak to co sobie pożyczył mogło nie mieć wpływu na początek jego kariery skoro pożyczył sobie cały wizerunek (włosy, cera, figura, ubranie) a nawet ksywę wiedźmina od Moorcocka właśnie?
W każdym razie dla mnie wcale nie jest najgorsze to ile od kogo pożyczył tylko to, że nigdy się do tego nie przyznał. Myślę, że takiemu Moorcockowi byłoby miło gdyby autor którego dzieła święcą takie sukcesy (gry, serial) oddał mu ten symboliczny honor.
Ale spoko, Michael skończył 80 niedługo umrze i po stresie.
....tyle że w pierwszym opowiadaniu nie ma nic o koniunkcji sfer, ani nie ma użytego przydomka "biały wilk" ani słowa o obiekcie uczuć Geralta... i zdecydowanie nie to że Geralt ma białe włosy czy inne drobiazgi spod znaku "magii i miecza" zafundowały temu opowiadaniu sukces. moim zdaniem to nie "składniki" tej "zupy" ale finalny efekt. w tym wszystkim nie zapominajmy o sporej domieszce "polskości" "słowiańskości" oraz o tym iż generalnie była to całościowo dość niespotykana wcześniej kompilacja. z jednej strony trochę horroru a z drugiej humoru ale nie parodia a raczej wysmakowany pastisz. z jednej strony temat nie tyle fantasy co raczej nawet baśniowy a z drugiej strony brud cynizm, proza życia i prawd o ludzkiej naturze... a do tego jeszcze "nasze" swojskie klimaty. moim zdaniem tym właśnie Sapkowski kupił czytelników. poza tym jeśli, zresztą, o to konkretne pierwsze opowiadanie chodzi to akurat mi osobiście bardziej ono wspomnianym Kapitanem Kronosem pachnie. włączając fakt że Elric nie jest profesjonalnym zawodowym łowcą bestii a Geralt i Kronos owszem. jeszcze raz, jeśli nie oglądałeś to szczerze polecam.
Nie jest łowcą bestii ale najemnikiem czyli kimś oferującym swoje usługi za pieniądze (przy czym te usługi to walka bo zdaję sobie sprawę, że samo wynajmowanie usług za kasę to i prostytutkę by opisywało w sumie) Geralt zasadniczo też jest najemnikiem - sikizmora zabija Ci owce to wynajmujesz wiedźmina żeby ją zarąbał. Upraszczam w cholerę ale co tam.
Anyway w kwestii Sapkowskiego się nie dogadamy (zapewne jesteś jego fanem, ja wręcz przeciwnie - jestem fanem świata jaki stworzył, postaci i opowieści jakie się w nim toczą ale sam Sapko budzi moją odrazę)
Aczkolwiek chociaż zgadzamy się w ocenie tego serialu. W sensie moja jest parę punktów wyższa, ale też uważam go za g*wno. Podoba mi się parę kreacji jak Geralt (trochę chyba z wyrzutów sumienia bo byłem wielkim sceptykiem Cavilla w tej roli a zaskoczyło mnie jak dobrze tam wypada) Jaskier, parę momentów bardzo mi się podobało....
Ale sam serial to jedno wielkie badziewie bez ładu i składu nie wiem jak niekompetentnym pisarzem trzeba być by spłodzić taki badziewny scenarius.
Also świat wiedźmina znam z gier, seriali i jednego opowiadania. Nie dam sobie ręki uciąć w tej sprawie. Ale nie wierzę, by w oryginale Yenefer była garbusem obleśnym. Może tak było nie dam sobie jajek uciąć, że nie. Ale nie wierzę by ojciec który spłodził dziecko którego się tak brzydził zgodziłby się by nazwać je "Yenefer" czy jakoś inaczej ślicznie a nie np jako Quasimodo, Harybda, Gargamella czy coś w tym guście. Nie wiem. Może to głupi element by się go czepiać ale mega mnie rozbija. Prędzejbym uwierzył, że w ogóle nie dał jej imienia i wołał do niej per "to" (a opieram to na obrzydzeniu jakie do niej czuł, teraz detali nie pamiętam, ale chyba mega negatywny jednoznacznie miał do niej stosunek, z rodzaju takich, że jakby się dowiedział, że zmarła to by jednej łzy nie uronił a może prędzej odetchnął z ulgą - jeden problem mniej).
LOL... nie jestem fanem Sapkowskiego, ale też właśnie raczej wiedźmińskiego cyklu (gier też, ale książki zawsze na pierwszym miejscu dla mnie). tyle że niestety tu jedno wynika z drugiego, bez Sapka nie było by Geralta. a jako osoba "typek" mnie denerwuje nieraz swoją arogancją i sposobem bycia, także to że aprobuje ten nędzny serial. co zrobić... lepiej zachować w pamięci książki. nie znasz książek??? nadrób koniecznie, warto. jak nie lubisz czytać to są jeszcze audiobooki i słuchowisko, i to całkiem niezłe. szkoda że go nie skończyli i nie wiadomo czy skończą :( ja osobiście przeorałem sagę i zbiory 4 razy a fragmentami więcej. sezon burz ze 2/3 razy... i powiem ci że jeszcze wrócę nie raz do całości. co do Yennefer w tym nowym "serialu" to cała ta geneza tej postaci jest dodana i rozbudowana (tak jakby nie było nic ciekawszego do opowiedzenia w tym uniwersum) a w książkach jest zaledwie napomknięte że kiedyś była garbuską. raz domyśla się tego Geralt w opowiadaniu "ostatnie życzenie" a później w sadze, w którejś z części, w wizji samej Yennefer przypomina się jakaś pato-scenka miedzy jej ojcem i matką. ale też to jest szczątkowe i krótkie. i to wszystko (. generalnie historia Yennefer w książkach jest raczej owiana tajemnicą i niewiele się wyjawia. poznajemy ją już jako ukształtowaną i wyposażoną w bardzo silną osobowość, potężną magiczkę świadomą swoich sił bardzo doświadczoną przez swoje długie życie, silną piękną i inteligentną, może trochę oschłą i cyniczną. ale na pewno nie takie rozchwiane, niepewne i niewiedzące czego chce dziewczątko jak nam to "szitflix" pokazał. cały ten serial zresztą jest z "gównolitu" XD (jak dla mnie)
Serial gówno, ale Cavill wypadł dobrze i "toss a coin to the witcher" wpada w ucho. Nie wdając się w szczegóły żaden woke film ani serial nie będzie nigdy dobry. Nie dlatego, że nie może być dobry film/serial z kolorową obsadą bo jasne, że mogą i są takie. Tylko jest różnica między napisaniem dobrego scenariusza a potem nakręcenie na jego podstawie czegoś w czym kolorowa obsada jest sprawą totalnie drugorzędną. To się tyczy nie tylko kwestii rasowej, ale też woke tytułów gdzie niby mamy silne niezależne kobiety.
W wiedźminie pani scenarzystka postanowiła nakręcić serial "zróżnicowany rasowo" i to był jej priorytet. Już dawno widziałem wywiady, że chce aby drugi sezon był jeszcze bardziej zróżnicowany rasowo. Nie lepszy. Nie ciekawszy. Nie mądrzejszy. To pokazuje priorytety. I mamy owoce. Kiedyś cynicznie mówiłem, że postanowili mieć 1/4 postaci ciemnoskórą i losowali na kogo wypadnie. Z perspektywy może coś w tym półżarcie prawdy było. Ale jestem pewien, że kilka postaci było pisanych z myślą o tym, że będą czarne. Np. ta czarodziejka co zastała Nilfgard osr*any a zostawiła ucywilizowany. Jestem pewien, że pisząc o jej roli nie wiedziała kto ją zagra, ale wiedziała jaki będzie miała kolor ta aktorka.
Co do woke w oderwaniu od rasy. Wmawia nam się, że w kinie nie było silnych bohaterek w głównych rolach zwłaszcza w typowo męskich gatunkach jak akcja. I pcha nam się takie Rey Palpetine o których świat zapomni za parę lat a o Lei nie zapomni nigdy. Pcha nam się takie Capitan Marvel cynicznie nam wciskając nie dość, że są pierwszymi superbohaterkami z własnym filmem ale też, że są inspiracją dla młodych dziewczyn. CO JEST W NIEJ INSPIRUJĄCE? PRZESŁANIE, ŻE JAK MASZ BOSKIE MOCE TO MOŻESZ WSZYSTKO? Pfffff
Tak się kończy tworzenie filmu z kobiecą bohaterką kiedy stworzenie filmu z kobiecą bohaterką jest celem nadrzędnym czy nawet jedynym (oprócz próby wyciągnięcia z tego kasy).
W kinie mamy wiele świetnych bohaterek, niektóre wyprzedzają te wspomniane wydmuszki o kilka dekad - Elen Ripley zaistniała w latach 70tych, Sara Connor w latach 80tych. Dzisiejsze holywood zachowuje się jakby nigdy nie istniały co mnie wkurza. Ja je uwielbiam. Myślę, że dla feministek są "be" bo nie były kinematograficznymi feministkami. Nie biły ani nie upokarzały facetów, potrafiły z nimi współpracować czasem nawet ich potrzebowały (choć oni ich też). Miały wady, słabości, nie zawsze wygrywały, z każdym filmem się rozwijały (mówię o częściach 1-2 obu cyklów bo dalej wolę udawać, że nic więcej nie było). To teraz niemodne. Gdyby Kyle Reese przeniósł się w czasie by ratować Sarę Connor w dowolnym momencie między rokiem 2015 a dziś (mowa o roku produkcji filmu a nie momencie akcji filmu) to albo powiedziała mu żeby spadał bo silna niezależna kobieta nie potrzebuje pomocy (po czym sama skopała by tyłek terminatora) albo by tą pomoc przyjęła i romans między nimi też by miał miejsce - ale wtedy Kyle musiałaby być kobietą.
Wkurza mnie to niemiłosiernie, że prawdziwie niewiarygodnie silne (jeśli chodzi o charakter) i inspirujące (nie tylko dla kobiet - i może w tym właśnie problem?) bohaterki są wymazywane z kart historii a lansuje się takie wydmuszki jak kapitan marvel, rey, batwoman nową (i batwoman jeszcze nowszą).
Rospisałem się, ale puenta jest taka, że można mieć film dobry z kolorową obsadą czy z kobiecymi bohaterkami, ale jeżeli priorytetem jest jakość i treść - skupiasz się na jak najlepszym scenariuszu, wiarygodnych bohaterach, interesującej fabule itd. Wtedy czy główną rolę gra Facet czy kobieta i jaki mają kolor jest bez znaczenia bo film będzie dobry raczej z dobrym scenariuszem i w dobrej reżyserii.
A jak do pisania i kręcenia nie zatrudniasz ludzi utalentowanych w tym tylko amatorskich aktywistów politycznych którzy mylą scenariusz i cały film ze swoim politycznym manifestem... Dostajesz TLJ, Wiedźmina od netflixa i inne tego typu gnioty.
wiesz co? to wszystko co tu podałeś jako powody tego że serial jest gniotem, martwiło mnie raczej przed premierą. mam na myśli to że zanim zobaczyłem jak wygląda sam serial, bo faktyczne coś takiego nas "atakowało" z trailerów i teaserów. jednak po obejrzeniu całości sezonu okazało się (przynajmniej dla mnie) że serial ten ma o wiele większe problemy. ale po kolei. co do toss a coin. nie mój klimat, nie moja nuta. od podstawówki słucham metalu, w tym najekstrmalniejszych odmian tego gatunku. poza tym trochę muzyki klasycznej poważnej, poważnej eksperymentalnej współczesnej, trochę dark ambientu, neo folków, dungeon sythu. oprócz tego niektóre soundtraki filmowe też do mnie trafiają. kapele takie jak percival schuttenbach, ich trole, żywiołak, czy nawet kapela ze wsi warszawa słuchałem jakieś 10/12 lat temu. bo wtedy przechodziłem fazę fascynacji muzyką etniczną, folkiem, neo folkiem i folk metalem. co do "toss" jak dla mnie za mało w tym klimatu "średniowiecznego fantasy" jednak, poza tym nie cierpię popu wiec może lepiej bym się nie wypowiadał. co do czarnoskórych, to fakt definitywnie nie pasują, i co by kto tam nie argumentował, to nie są kanoniczni w tym uniwersum a przynajmniej nie jako pełnoprawni obywatele i w takiej ilości. co do wpływów SJW i feminizmu. było kilka drobiazgów które mogą kłóć w oczy. nawet nie tyle propagandą co niskim jej poziomem. no bo nabijanie się ze wzwodu kontrolowanego przez magię czyli "penis na damskiej smyczy" czy te pierdy w rozmowie Yennefer z królową Kalis, czy później ten monolog na plaży, w dodatku wizualny wydźwięk tej sceny (nie wiem czy wyłapałeś) "trupek dziecka na plaży".... to co zrobili z Eycka, czy Foltesta, to że Borch jest mikro żulem i ledwie go widać zza muskułów zerrikanek.... wszystko to naprawdę jest NISKIE!!! no jest jeszcze kilka większych rozmiarowo wpływów "feminizmu" na ten serial jak właśnie zepchnięcie roli Geralta i jaskra do "kąta" by zrobić miejsce Ciri i Yennefer czy sam casting. i nie mam tu na myśli tego że są czarnoskórzy a fakt jak brzydka jest większość aktorek, włącznie z tymi które według książek powinny być "magicznie" powalająco piękne. no ale jak dla mnie wszystko to jest tylko drobnym i ostatecznym gwoździem do trumny tego "potworka". najgorszy dla mnie w tym wszystkim jest fakt iż jest to "łiczer" bez "wiedźmina". nie wiem jak udało im się tego "dokonać" ale absolutnie roznieśli na kopytach samo sedno tych historii, okroili, zgnoili, ośmieszyli, spłycili i roznieśli w proch. stworzyli jakąś bezzębną upośledzoną karykaturę tego co jest w książkach. wielokrotnie pomijają jakieś bardzo ważne kwestie, później wkładają jakąś losową sentencje w dialogach bezpośrednio z książki i jeszcze często wkładają to w usta zupełnie innej postaci i w efekcie nic z niczym się nie klei. widz który nie zna książek i tak nie wyłapie kontekstu a całość zamienia się w totalna bzdurę. zresztą, generalnie z bardzo głębokich treści z książek zrobili tu komiksowe frazesy. jest jeszcze coś, może to zabrzmieć seksistowsko ale moim zdaniem po cześć zły wpływ na ten serial ma ilość kobiet wśród "twórców". w tym fakt że główna zwierzchność również jest w rękach kobiety. wiedźmin to męskie historie, pisane przez mężczyznę. historie pisane z męskiego punktu widzenia, historie o mieczu i o "kamienistej glebie męskiego serca". niezależnie od tego czy brzmi to szowinistycznie czy nie, kobiety nie czują co mężczyzną w sercu gra, tak jak mężczyźni nie czują perspektywy kobiet.
Problemem nie jest sama ilość kobiet. Kobiety potrafią pisać bardzo dobrą SF i fantasy, owszem stanowią mniejszość autorów ale nawet jeśli piszą trochę inaczej, to zyskują tym tylko na oryginalności.
Problemem jest, ze są to niewłaściwe i na dodatek nawiedzone kobiety, które ani nie cenią ani nie rozumieją fantastyki, wpychając nam zamiast niej jakieś swoje ideologiczne wokeistyczne wyp...
chciało Ci się to czytać? :3 ...wiesz, ja nie twierdzę że "kobiety nie potrafią pisać". raczej chodziło mi o to że mają inną autorską "perspektywę". w sposób naturalny zainteresowane są jednak trochę innymi zagadnieniami. do tego ten declan de barra wybitnie udowodnił że samo posiadanie penisa o niczym jeszcze nie przesądza... :'(
No... takie mam niestety spaczenie, że lubię czytać. Dlatego później zazwyczaj cierpię podczas oglądania form wizualnych.
Kobiety (statystycznie) mają oczywiście trochę inną perspektywę, ale jeśli rozpatrujemy osoby zajmujące się fantastyką, to te odmienności schodzą jednak na dalszy plan, bo dominującym czynnikiem staje się podobny poziom nerdozy ;)
Natomiast tutaj, jest ten problem, że to są kobiety dosłownie z łapanki, zaangażowane do robienia fantastycznego widowiska, dlatego, że... są kobietami.
Podobne zjawisko obserwowałam czytając o ekipie scenarzystów robiących niedawno Fundację. Autorki się wypowiadały i czy mówiły coś na temat SF i Fundacji w szczególności? Nie! Jarały się jakie to jest cudowne uczucie pracować we wspierającej i w większości kobiecej ekipie z dużym udziałem czarnych :(
co do tych czarnoskórych jeszcze... muszę wyjaśnić dlaczego kanoniczni nie są. po pierwsze zerrikanki. nie wiem czemu wszyscy zakładają że powinny być czarne????? bo jeśli tak to i wszyscy nilfgardzczycy i nazairczycy też. bo zerrikania leży gdzieś na południowym wschodzie. poza tym w opowiadaniu "granica możliwości" pod koniec, kiedy wpadają chołopolanie na wozach, jest fragment opisujący "jasne warkocze" zerrikanek. więc.......... owszem Geralt wspomina krainy w których ponoć (bo sam nie widział) żyją konie w paski. ALE. krainy te (ofir i zangwebar) są na zachodzie za morzami, więc zupełnie gdzie indziej. co do reszty czarnoskórych w całym ośmiotomowym dorobku "spotykamy" (w cudzysłowie bo ich nie spotykamy XD) tylko 2 razy. pierwszą jest czarnoskóra lejla która robi striptiz w portowym mieście temerskim, gors velen. tylko teraz zbierzmy informacje do kupy. po pierwsze to jest miasto portowe nad "tym" wielkim morzem właśnie a fakt że ta leila jest unikalną atrakcją potwierdzało by że tam jest więcej takich unikatowych atrakcji, jak np. wiwerna w klatce udająca bazyliszka. plus że to miasto portowe a gdzie jest więcej dziwek i domów rozpusty niż w miastach portowych??? plus że to miasto portowe czyli pełne egzotycznych dziwów zza morza a mimo że w mieście gdzie pełno burdeli i goła baba nie jest wielką atrakcją i mimo że jest to miasto portowe gdzie powinno być pełno czarnoskórych zza morza to do namiotu z tym striptizem ustawia się spory ogonek.... więc chyba jednak czarnoskórzy to unikat. jest i drugi fragment jeszcze głupszy bo tylko w wyobraźni Fringilli która domniemywa że czarodziejki północy mają czarnoskórych niewolników walących w bębny podczas orgii, których jednak jak się potem okazuje BRAK. poza tym fragment ten również wskazuje nam tu niewolniczy raczej charakter czarnoskórych. poza tym, innych czarnych brak!!! wszystko wszystkim ale na 8 tomów książek dwie postacie w tym jedna wyimaginowana XD do tego zastanówmy się czemu rasizm jest przedstawiany na przykładzie nieludzi? do tego jeszcze można by stwierdzić że saga i zbiory były napisane już jakiś czas temu i wtedy tematu tego jeszcze w kulturze aż tak jak dziś nie było... ale sezon burz jest pisany stosunkowo niedawno a i tak nie ma o tym tam ani pół słóweczka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Znaczy wiesz, od paru lat jest jakaś moda (albo narzucona zasada) by 1/4 obsady była czarna. Nie tylko obsady ogólnie ale ludzi w danej scenie. Pamiętam bo oglądałem materiał kolesia który jak ja bardzo lubi historię (zresztą to też moja praca) i odniósł się do jakiegoś serialu edukacyjnego bbc gdzie 25% postaci było czarnych. Ale żadna nie była niewolnikiem (co w Rzymie byłoby akurat sensowne). Legioniści, nawet centurionowie - czarni. Ale nie niewolnicy. Bo polityczna poprawność. W filmie teoretycznie edukacyjnym!
No i potem oglądam Wiedźmina i tak patrzę, 4 bandytów go napada i jeden jest czarny. Sala tronowa tego obleganego królestwa (szlag nazwy nie pamiętam) i generał jest czarny.
SKĄD CZARNY GENERAŁ W BIAŁYM KRÓLESTWIE? Właśnie o takie coś mi chodzi. Ludzie będą mi wmawiać jak takie coś skrytykuję, że jestem rasistą, ale mi nie chodzi o to, że czarny jest generałem w królestwie fantasy tylko skąd się wziął?
Bo Gra o tron i Wiedźmin - dwa popularne seriale fantasy (przy czym GoT po finale już popularna nie jest, o jej głupocie nawet nie piszę bo życia by mi zabrakło na wszystkie absurdy ostatniego sezonu).
W obu mamy czarnoskórych aktorów. Ale. W Grze o tron są różne kontynenty i różne krainy. Jest białe westeros i są krainy wschodu w różnych odcieniach niebiałości. Ma to sens? Jasne czemu nie, u nas też tak jest i było, że na różnych kontynentach różne rasy były (a w niektórych miejscach obok siebie dwie różne). Ok.
A w Wiedźminie? Jest sobie królestwo i 25% populacji jest czarna. Bo tak. Bo w usa tak jest. Inne królestwo i to samo. Tylko, że w USA tak jest bo ktoś Amerykę skolonizował i sprowadził niewolników. Samo się to wszystko nie potoczyło. Gdyby akcja serialu toczyła się w Ameryce dzisiejsze czy 100 lat temu czy dwieście to nikogo by czarni nie dziwili. Ale w Kedwen czy Temerii może mi ktoś wyjaśnić jakim cudem część populacji ma taki kolor? Jakie wydarzenie to wywołało? No ale rozsądne pytania też są rasistowskie.
Nie widziałem tego serialu od miesięcy i raczej nie zamierzam, ale wydaje mi się, że elfy i driady też część biała a część czarna - bo tak.
To jakby już wszystkie driady albo elfy były czarne - ok. Dziwne. Ale taka koncepcja, zrozumiałbym.
A jak chcieli ludzi zróżnicować rasowo to też ok - są królestwa białe i niech sobie będzie jedno czarne chociaż żeby to miało sens raczej powinno by być na innym kontynencie. I wtedy byśmy wiedzieili, że każdy czarny kupiec, najemnik, bandyta, emisariusz, mag w takim kolorze jest z tamtej krainy. Ale po co zrobić coś żeby miało sens jak można po prostu pomalować 1/4 obsady na czarno i każdego kto spyta "czemu 1/4 królestwa X jest czarna?" nazwać rasistą....
wg. mnie nie jesteś rasistą a race-swapping to w istocie głupota. bo czemu niby ma to służyć? z pewnością nie służy walce z rasizmem, moim zdaniem jest absolutnie bez wpływu i bez związku. ale wiem czemu to służy. słupkom sprzedaży, bo kontrowersyjne. przykuwa publiczną debatę, nagłaśnia i reklamuje. tak jak Madonna kiedyś powiedziała że w show-biznesie nie jest ważne co mówią, ważne by mówili. to moda też częściowo. mam wrażenie że to się skończy tak szybko jak ludzie przestaną na to zwracać uwagę. mało tego może nawet będzie odwrotnie. przerzucą się na nutę mono-rasowego przedstawiania bohaterów udając że na sercu mają iż tak jest historycznie, a w rzeczywistości też tylko po to by znów wzbudzać kontrowersje i zarabiać. kto wie...XD chyba jedynym wyjściem jest to olać i nie dawać im na tym zarobić "piracąc" co się da XDDD
"Sapek podyktował cenę jaką chciał w gotówce bo nie wierzył w sukces gry."
wziął (przed pierwszą grą) 30 tys. złotych za zrzeczenie się praw autorskich
raczej wziął, ile mu dawali, a nie ile chciał
ale fakt, że zrobił duuuuuuży błąd odrzucając procent od zysków z gier
"A prawda jest taka, że przed grami był autorem w świecie nieznanym."
ale polskie gry CD Projektu powstały pod wpływem polskiego serialu "Wiedźmin" (2002)?
PS.
początek serialu "Wikingowie" (2013) to chyba plagiat powieści "Ostatnie królestwo" Bernarda Cornwella
https://www.filmweb.pl/serial/Wikingowie-2013-659055/discussion/%C5%81udz%C4%85c o+podobny+do+pewnej+powie%C5%9Bci,2347203
1) wziął ile mu dawali czy ile podyktował miał opcję inną niż gotówka. A na tamte czasy kwota jaką dostał wcale nie były tak mała jak się wydaje z dzisiejszej perspektywy zwlaszcza dla anonimowego przeciez nadal studia.
2) nie bardzo rozumiem o co ci chodzi. Książki Sapkowskiego w świecie zyskały popularność dzięki grom, przed nimi był znany, ale tylko w Polsce i jej bezpośrednim sąsiedztwie. Sprzedawać trochę książek w Czechach a być popularnym pisarzem na rynku amerykańskim - widzisz różnicę jakby co?
3) Wikingowie bazują na historii - Ragnar, Bjoern, Rolo, Bezkościec i cała reszta towarzystwa to postacie historyczne. W serialu ich losy są trochę inne niż w historii. Jeśli w powieści do której się odnosisz Rolo był bratem Ragnara jak w serialu (oryginalnie nie żyli w tych samych czasach) to jestem skłonny uwierzyć, że serial podebrał pomysły z powieści.
Nie jestem pewien czy twoje punkty miały być zgodne ze mną czy nabijać się z tego co pisałem więc nie bardzo wiem jak Ci odpowiedzieć bo to kompletnie zmienia perspektywe
po pierwsze. pan Sapkowski wziął od CDPR z góry bo miał już nieprzyjemne, wcześniejsze doświadczenia z innymi twórcami gry, która w efekcie nigdy nie powstała i procentu na który się z tamtymi umówił nigdy nie dostał. wziął więc to na co się umówili z CDPR podejrzewając że i tym razem nic z tego nie będzie. chyba ((tak to przynajmniej wygląda, (jeśli nie to sorka) ale piszesz dość mętnie)) próbujesz przedstawić sytuację że: "Sapkoś łapczywie wziął co mu łaskawie na dzień dobry CDPR rzucił" a chyba nie tak to wyglądało. 30 kafli to dziś może nie jest jakaś duża kwota, ale wątpię by te kilkanaście lat temu Sapkowski przymierał głodem. do tego też trzeba pamiętać że CDPR było wtedy tylko malutkim studiem robiącym spolszczenia do gier a cały ten projekt mógł się jednak okazać wtopą. wątpię by wtedy zdawali sobie sprawę gdzie dziś będą i by w ogóle na aż taki sukces liczyli. tym bardziej że powstawanie pierwszej części gry było dość chaotyczne (jest o tym świetny film dokumentalny na YT,"Biały Wilk: Historia komputerowego Wiedźmina) kwestia czy powodem sukcesu gier jest świetna podkładka fabularna z książek i istniejąca już przed grą baza ich fanów w Polsce i krajach ościennych? czy też wpływ tu miały tylko i wyłącznie talent, ciężka praca i świadomość rynku ludzi z CDPR??? tu jednak wstrzymywałbym się od wydawania wyroków. dla mnie wygląda to tak: gry są świetne bo są na podstawie świetnych książek, ale i książki choć świetne to zostały na świecie rozreklamowane dzięki właśnie tym świetnym grom. jeden filar podpiera i uzupełnia drugi . nie ma się o co bić. tym bardziej że to dwa różne media i nie wchodzą sobie w paradę. szkoda tylko że echo świetnych książek i gier wraca z zachodu w formie tak chujowego serialu. czy roszczenia Sapkowskiego do CDPR o kaskę poniewczasie były słuszne czy nie... to chyba nie nasza już sprawa tylko sprawa bezpośrednio zaangażowanych stron, i choć było to może odrobinę burackie to z drugiej strony czy w interesach jest miejsce na sentymenty??? po drugie. to chyba nie masz racji pisząc o: " zrzeczeniu się praw autorskich". nie mógł się ich zrzec a co najwyżej sprzedać ich cześć w jakiejś formie dotyczącej określonych warunków. gdyby zrzekł się praw to nie mógłby dziś sprzedać praw do serialu szitflixowi. po trzecie: "prawda jest taka, że przed grami był autorem w świecie nieznanym"... czy był wtedy znany??? czy dziś jest znany????? w Polsce? europie? na świecie? ludzie ogólnie czytają coraz mniej. znam sporą cześć osób znających gry a nie znających książek, i jeszcze nie mało takich którzy nie znają ani jednego ani drugiego, znają za to seriale. co to w ogóle też znaczy że ktoś jest znanym pisarzem?... czy to oznacza że jego nazwisko jest znane? czy że jego dzieła? bo jeśli to drugie to jednak wydaje mi się że i dziś Sapkowski nie może być uznany za "znanego pisarza" nawet w Polsce. szczerze, ciekaw byłbym ankiety społecznej w Polsce, w tej sprawie XDDDDDD. a po czwarte serial z 2002 zawsze na propsie :3
Yen nie była ruda.
Natomiast jeśli chcesz wiedzieć skąd Sapkowski wziął ogólny pomysł na Wieśka, obejrzyj ten film - najemcy łowca wampirów i super szermierz, scena w karczmie to żywcem scena z pierwszego opowiadania "Wiedźmin", albo walka z Profesorem i kumplami itd. https://www.youtube.com/watch?v=L_sCRZ2m8s8
I chór z Elrykiem, nawet jeśli AS coś tam "pożyczył", to różnica jest taka, że Moorcock nie potrafił pisać, a Sapkowski potrafił.
A tropiąc dalej podobieństwa - w "Thorgalu" była ruda czarodziejka Slivia. I niby nic wielkiego, wszędzie pełno rudych wiedźm, ale była tam też taka druga ciekawa - z magicznej rodziny, z nieszczęśliwym dzieciństwem, z wrednym ojczymem, za to kruczowłosa… przypomina nam to kogoś? ;P
Kriss de Valnor. Tylko że tutaj odwrotnie, to czarna wykorzystuje amnezję Thorgala i go usidla - no cóż, CDPR "Thorgala" znali na 100% … tylko zamienili je rolami - Kriss, Triss…
Tak naprawdę w fantasy wszyscy zrzynają ze wszystkich, a wszyscy od Tolkiena, ten zaś od starszych i z mitów. Dzisiaj mamy już więcej pomysłów, jest nawet fantasy starorzymska i chińska, ale w czasach Sapka genre był tak ubogi, że u 90% TFUrców były smoki, elfy, albo czarodziejki i jakiś bohater z nadnaturalnymi mocami... lub u słabszych autorów z nadnaturalnym szczęściem, pozwalającym ich wszystkich pokonać.
... albo bohater przeznaczony do tego - swoją drogą, jeden z najczęstszych motywów w fantasy, to bohater mający jakieś głębokodupne przeznaczenie do wielkich rzeczy lub uratowania świata... Dziecko Przeznaczenia - mówi nam to coś?
tak naprawdę elric to zwykła anty-kalka postaci conana.
conan nie lubi gadów, węży i smoków - elric na nich lata.
conan nie lubi i nie używa magii - elric używa.
conan jest siłaczem -elric początkowo jest tak słaby że ledwie przeżywa.
conan jest czarnowłosy - elric to białowłosy albinos.
siłą conana są mięśnie i wola, miecz to tylko stal - elric dosłownie, bezpośrednio czerpie moc z magicznego miecza.
conan zaczyna jako w zasadzie nikt i staje się królem - elric zaczyna jako cesarz a kończy jako włóczęga.
stormbringer i mournblade to również "zrzynka"... od tolkiena u którego eöl wykuwa z meteorytu dwa czarne, bliźniacze, "złośliwe" miecze. anglachel i anguirel.
z kapitanem kronosem to bardzo dobry trop. też to zauważyłem jakiś czas temu. scena w karczmie to raz... ale, kronos tak jak geralt, zawodowo tępi potwory (taka profesja). pali jakieś zioła i medytuje przed walką. mistrz miecza, nie lubiany przez wieśniaków (nawet w go filmie atakują). podróżuje za zajęciem. outsider na bakier z prawem i obyczajami (uwalnia skazaną z dybów). wyrzutek preferujący towarzystwo wyrzutków (uwolnioną cygankę przyłącza do kompanii, coś jak angoulême). zimny i cyniczny. używa dwóch mieczy (w sumie trzech, z których jeden jest "specjalny na potwory/wampiry bo wykuty z krzyża). nawet ma katanę, jak michał żebrowski (żarcik taki..... choć po przeczytaniu opisanych przez sapka proporcji wiedźmińskich mieczy w "sezonie burz" to już nie wiem co myśleć... XD). ta scena z karczmy to już praktycznie "kopiuj, wklej" (a tak przy okazji to kłania się tu pierwsza scena z mandaloriana... i w ogóle nie tylko to w "mandalorianie" przypomina mi "wiedźmina")
...ale tak w sumie... jest jeszcze inna postać (pisałem to kiedyś tam wyżej). w serialu "robin of sherwood" jest saracen, nasir. małomówny, z cynicznym złośliwym uśmieszkiem, istny wirtuoz szermierki. asasyn, co w serialu przedstawione jest jako taki arabski ninja, czyli w sumie profesjonalny zabójca :3. nosi czarną skórzana kurtkę nabijaną ćwiekami i dwa miecze NA PLECACH. do tego w pierwszych odcinkach głowice tych mieczy (w sumie szabli) to srebrne łby wilków. a jeszcze, symbolem jego bractwa jest srebrny medalion...............
tak sumując to myślę że każdy komu przyjdzie do głowy oskarżanie sapka o plagiat, powinien wpierw przeczytać pierwsze jego opowiadanie o wiedźminie. później bajkę romana zmorskiego o strzydze. następnie wija nikołaja gogola. potem powinien dodać sobie do tego, że dwaj ostatni zainspirowali się do napisania swoich opowiadań ustnym podaniem ludowym..... i dopiero potem zastanowić się nad tym jaka właściwie jest różnica między plagiatem a inspiracją :)
o właśnie, o "Wiju" zapomniałem, Sapek pożyczył stamtąd choćby pianie trzeciego kura - BTW, nawet z kiepskiej adaptacji Wija można zrobić świetny teledysk, to jest fanvid, który mi się bardzo podoba https://www.youtube.com/watch?v=Lm0cM58BseY
Kronosa, odkąd kiedyś przypadkiem trafiłem, uważam serio za protoplastę wiedźmina, Nasir to tak średnio ;P
"uwalnia skazaną z dybów" - nawet pomijając Novigrad i Łowy na czarownice, Geralt w grze ratuje Tomirę (o pięknym tyłku) ze stosu :|
...nasir to tak wizualnie tylko (miecze na plecach, czarna skóra, srebrne ćwieki, medalion, zabójca/szermierz). właściwie sam serial niewiele nam o nim opowiada.
jeśli o ratowanie ze stosów i dybów chodzi to nawet może nie musimy szukać tak daleko. tzn. niczego nie sugeruję bo film jest z 1989... ale może kojarzysz "żelazną ręką"? jest tam nawet szpiegujący lutnista (to że jaskier szpieguje okazuje się dopiero w sadze) :3. polecam zresztą ten film jeśli nie znasz. choć trudno dorwać go w dobrej jakości.
co do kronosa, to ja naprawdę mocno żałuję że wtedy, w tamtych czasach nie nakręcili tego więcej... albo serialu. bardzo lubię stare "hammery".
jeśli chodzi o adaptacje wija to "the power of fear" tak średnio mi podchodzi. a znasz tę radziecką wersję z 1967? zdaje się ze był też jakiś starszy z1916. szukałem kiedyś ale nie znalazłem. tak przy okazji to zdaje się że w książce choma brut siwieje podczas jednej z nocy w cerkwi. więc może to też cośtam jakośtam...
Żelaznej ręki nie kojarzę, Wija z 1967 wszyscy na pewno kojarzymy, natomiast kiepska wersję z 2006 znam pod tytułem "Wiedźma".
Twórcy gier (które są najlepszą ekranizacją Wiedźmina, dla mnie np. Yennefer zawsze już będzie wyglądać jak w Wiedźminie 3 i mówić jak w Witcher3 eng. version) wykorzystali Thorgala, Vabank (kasiarz Quinta), legendy o Twardowskim, Mysiej Wieży, mnóstwo słowiańskiego folkloru i muzyki zresztą też... Skellige wygląda jak skrzyżowanie Skandynawii i Szkocji, Toussaint jak Toskania, wesele w Bronovitz to oczywiscie Wesele w Bronowicach, a jeden troll nawet śpiewa "Niflgaardczyka goń, goń, goń" itd. itp., jest tego mnóstwo.
tak poniewczasie to mi się jeszcze trylogia dolarowa przypomniała i "high plains drifter" z 1973 z eastwoodem.... to mrużenie oczu, zabicie kilku oprychów by zrobić wrażenie na lokalnym watażce... i koronny tekst o gównie w uszach :(
ps. czy to przypadkiem nie z Tobą (kiedyś tam) 'kłóciłem'
się o śmierć geralta i yennefer??? :3
"Obaj kochają się w rudowłosej czarodziejce" - no litości, ktoś się nagrał w gry (i to jeszcze niezbyt uważnie, bo nawet z nich można się dowiedzieć, że wcześniej to Yen była jedyną miłością) i próbuje rozprawiać o plagiacie w książkach których nawet nie zna... Podziwiam że niektórym chciało się ciągnąć wątek z kimś kto wyraźnie po prostu nie cierpi Sapkowskiego i nie wie o czym pisze tylko papuguje to co gdzieś tam słyszał.
Typowy miszcz z internetów - z całej listy argumentów wybrał jeden który uznał za najłatwiejszy do obalenia i ogłosił zwycięstwo jakby obalił wszystkie.
Po drugie mogłem spokojnie udawać, że to moje dziennikarskie śledztwo, ale w odróżnieniu od większości pozerów netowych nie lubię kłamać więc napisałem jak jest - trqfiłem na film w którym argumenty wydały mi się przekonujące i przytoczyłem jeśli nie wszystkie to te które najbardzirj zapadły mi w pamięć.
Bo uważam, że czy zarzuty są słuszne czy nie dyskusja mogła być interesująca. I możer była - po tylu latach nie pamiętam. Dużo zależy od tego czy wielu było takich internetowych cenzorów którzy chcą decydować za wszystkich kto ma prawo mówić o czym.
Jak kiedyś będę chciał pogadać o literackich wartościach cyklu o wiedźminie to tak - będę musiał go preczytać (od roku mam go na półce, czeka w kolejce).
Ale dopóki rozmawiam o grach - wystarczy, że znam gry.
Dopóki rozmawiam o serialu wystarczy, że znam serial.
A dopóki rozmawiam o zarzutach o plagiat wystarczy, że znam te zarzuty.
I to tyle ode mnie w temacie. Żegnam.
PS: w jednym sie zgadzam. Też podziwiam osoby które w dyskusji uczestniczyły zwłaszcza kulturalnie nawet jeśli się nie zgadzały (a może nawet tym bardziej jeśli się nie zgadzały).
To o wiele bardziej godne szacunku niż "nie mam argumentów więc zostają personalne ataki na drugą stronę debaty i odebranie jej prawa głosu"
"moja własna znajomość twórczości Sapkowskiego (2 gry, 1 opowiadanie, 1 sezon serialu netflixa i 1 polski filmoserial) i Moorckocka (przeczytałem jego jedną książkę, kilka razy, wiele lat temu) nie pozwalają mi się rozpisywać o detalach. "
Sam przyznajesz, że nie znasz twórczości żadnego z autorów, więc to co piszesz jest skopiowane od innych. Moorcock nie wymyślił pseudonimu Biały Wilk. Elryk to cesarz, który bawi się w najemnika, a nie łowca potworów. W ogóle oskarżanie Sapkowskiego, który jest znany z zapożyczeń z mitów,, historii o...zapożyczenia jest komiczne. Moorcock go nie pozwał, bo pewnie prawnicy mu powiedzieli, że by przegrał z kretesem