Jak w Polsce wygląda wszystko? Wyjeżdżacie za miasto jakąkolwiek drogą i zaraz za miastem są pola, długie pola uprawne, ciągną się aż do napotkania lasu lub miasta.
A jak wygląda świat w TWD? Tam jest jedna farma Hershella na całą Amerykę! I na jego farmie nic pewnie nie rosło. Bohaterowie włóczą się wzdłuż drogi idąc dziesiątki kilometrów i dookoła nie ma nic, chodzą po lasach i nie ma nic. Jak może niczego nie być? W Ameryce przecież sporo kukurydzy rośnie, gdyby serial był realistyczny to spotkaliby pola kukurydzy, narwaliby kilka kolb i mieliby żarcie. Kapustę to pewnie każdy rolnik w Polsce ma itd, ziemniaki pewnie też. A w TWD nikt nic nie ma. W TWD nawet nie ma żołędzi w lesie, w WTD nie ma jeżyn w lesie, w TWD za to są winogrona w lasach oraz królik raz na tydzień, którego upoluje gość z kuszą i targa go wiele dni nie jedząc go wcale.
W TWD nikt nigdy nie ma noża kuchennego do obrony, chodzą z pistoletem lub czasem mają coś w łapie, ale zazwyczaj znajdują na miejscu kij golfowy lub inną rzecz i tym walczą z zombie. Tak im trudno nosić przy sobie nóż kuchenny, albo z supermarketu toporek lub maczetę zabrać? Później jest wysyp scen, że:
- "łoooo zombie mnie biją, a amunicji nie mam, co ja teraz zrobię! Aaaaa uciekam! O przewracam się i prawie ginę! O w ostatniej sekundzie pod ręką znalazła się cegła! Hurra, zabiłem/am zombie!"
Tak wygląda serial :). (btw. w książce Gra o Tron kradli chłopom żarcie, Arya jadła robaki, grubas jakiś zbierał jeżyny w lesie, matka smoków gdzieś znalazła figi itd A i dzieciaki z nocnej straży żołędzie jedli chyba).
Wg mnie powinni kręcić The Walking Dead w Afganistanie lub w Iraku, scenarzysta nie musiałby zmieniać w scenariuszu ilości pożywienia, choć nawet w Afganistanie rolnicy mają kawałek ziemi i coś uprawiają na niej (a w Pakistanie są nawet niezłe rejony uprawne w niektórych miejscach, pewnie gdzieś przy Indiach)
teraz przypomniała mi się scena z najnowszego odcinka jak zombi są za facetem a ten zamiast uciec do przodu to sobie ich nawalał i jeszcze wołał o pomoc o_0
smutne :c
http://img.pandawhale.com/109351-Walking-Dead-4x16-meme-they-sh-OQxo.jpeg
Nie ma pół ponieważ wątpię żeby ktoś uprawiał pole w takich warunkach(czytaj: musieliby rolnicy wszystko robić ręcznie; hałas od traktora czy kombajnu ściągałby walkerów).
ale to jak masz pole z ziemniakami lub z kukurydzą to musisz zajmować się nim? jak plaga zombie się pojawiła to rolnik miał gdzieś swoje pole i uciekł gdzieś daleko, albo sam stał się zombie, a ziemniaki w ziemi nagle same nie zniknęły w sekundę, a przypadkowi ludzie widząc za miastami tysiące hektarów pól z ziemniakami, ręcznie nie wykopywali sobie wszystkich ziemniaków na frytki, co najwyżej braliby kilka kilogramów i zniknęli gdzieś
Od początku plagi zombie trochę minęło(10 miesięcy może nawet ponad rok), poza tym była już zima(czas między 2 a 3 sezonem) więc ta kukurydza i te ziemniaki byłyby ciężko strawne bądź co jest bardziej prawdopodobne w ogóle nie zjadliwe.
W odcinku z zastrzeleniem ciężarówki było pokazane co zostało po zimie z pola kukurydzy - smętne brązowe szczapy.
Nie możliwe, Atlanta jest na południu. Na południu nie ma surowej zimy. Nie ma dużo śniegu. Jeśli dalej będziecie głupocić mój lord was dorwie
dla mnie ten człowiek z fryzurą rodem z późnego NRD jest wrogiem publicznym. nie dość że zastrzelił ciężarówkę to nie zastrzelił siebie! ile jeszcze ciężarówek, kombajnów, rozrzutników gnoju i innego sprzętu musi zginąć z rąk szaleńca
nie ma pol bo 90% ludzkosci to zombie, ktore chca cie zjesc. ludzie raczej wola sie ukrywac niz sadzic roslinki na otwartym terenie, zwlaszcza kiedy zombie zaczely poruszac sie w stadach ;)
O ile mnie pamięć nie myli to w drugim sezonie Hershel proponował Rickowi zająć jedną z okolicznych farm, niemniej Maggie skwitowała to tym że zdecydowana większość jest zajęta przez pomniejsze grupy zombie lub w kompletnej ruinie nie nadającej się do żadnego użytkowania. O ciągnięciu z nich jakichkolwiek profitów nawet nie wspominając. Wiesz, jak ci przejdzie taka 10 tysięczna horda (patrz odcinek bodajże trzeci sezonu czwartego lub nawet finał sezonu drugiego) to raczej niewiele z takiego poletka zostanie :) Zresztą po co mamy deliberować, przecież w więzieniu nasadzili roślin więc problem rozwiązany. Tobie raczej chodziło o to, że po upadku kompleksu nikt nie szukał jedzenia, co dla mnie raczej nie jest jakimś wielkim niedociągnięciem. Jakoś nie uśmiecha mi się oglądania jak bohaterowie buszują w zbożu. Marnowanie czasu na takie pierdoły byłby czystą głupotą.
A co do faktu drugiego, to na dzień dzisiejszy jedynie Rick i Carl ograniczyli się do broni palnej. Michonne ma katanę, Daryl swój nóż myśliwski, Carol jakiś tam kozik, Tyreese lata ze swoim hammerem, siostry Samuels i Beth też mieli po nożu dla siebie, Maggie swego czasu posługiwała się tasakiem etc. Także jak widać nie polegając jedynie na jednym sposobie obrony.
ale bywały sceny, gdy np. ta idiotka auto prowadziła, rozbiła się w aucie i nie miała czym się bronić (a wystarczyło nożyk kuchenny mieć przyczepiony do paska lub pod kolanem do nogi). Albo w innym odcinku musiał ktoś kijem golfowym bić bo nie miał noża. Chyba jeszcze były jakieś sceny gdzie ktoś nie miał nożna i był bliski śmierci, bo tak trudno wejść do losowego domu, wziąć nóż zwykły, przykleić taśmą do nogi i nosić (lub zrobić pokrowiec jakiś na to). W każdym filmie wojennym żołnierz lub jakiś bandzior uliczny ma nóż do nogi przyczepiony :)
Wybryki Lori zrzućmy na karb hormonów. No w ciąży przecież była :D A co do kija golfowego to użył go Daryl po tym jak swój nóż zatopił w głowie jednego z zombie, niemniej z racji tego że zza rogu wyszedł następny nie miał czasu go już wyciągnąć. Stąd sięgnął po tą "alternatywę". Tak to każdy chodził z czymś przy dodatkowym przy sobie.
w realu to byś nosił wiele noży wiedząc z doświadczenie, że wbijesz nóż i mogą być problemy z wyjęciem więc normalnym byłoby widzieć u każdego człowieka nóż w ręce, nóż za paskiem w spodniach i nóż przy nodze. A zapasowe noże w plecaku.
Kibole w Krakowie mają wiele maczet w aucie i młotków, oni są lepiej przygotowani na plagę zombie od idiotów z serialu z rocznym doświadczeniem xD. Teraz pomyśl sobie, że w przypadku zombie kibole nosiliby zapasową maczetę i nóż tak na wszelki wypadek i scyzoryk w kieszeni składany.
Nie przesadzaj. Weź pod uwagę to, że bohaterowie często gęsto mają pełno innych rzeczy przy sobie. Pierwsza zasada w przypadku zombie apokalipsy to zachowanie pełnej mobilności oraz co najważniejsze ciszy. Niestety im więcej sprzętu masz przy sobie tym gorzej ze spełnieniem tych dwóch kryteriów. Możesz mi wierzyć, ale wyciąganie kolejnych noży zza pazuchy, a już tym bardziej z plecaka, w przypadku bezpośredniej konfrontacji ze stadem trupów nie jest takie łatwe jakby się wydawało, szczególnie z tego względu że leci na ciebie nie jakieś chucherko ale kilkunastu kilogramowy zwał mięsa o nieograniczonej silne. To nie czuje bólu czy zmęczenia i nie zaczeka aż się oporządzisz. Owszem, można mieć jakieś nadprogramowe sztuki broni ale ile zmieścisz ich przy pasku? Druga sprawa ma się tak, że gro noży (bo o nich tutaj teraz mówimy) wysiadałaby już po pierwszej walce bo najzwyczajniej w świecie by popękała. Najwytrzymalsze w tym wszystkim byłby tasaki lub noże myśliwskie, ale tych raczej nie spotkamy w każdym zwykłym domostwie. Maczety raczej też są rzadkością.
faktycznie wszystkie fabryki z maczetami, siekierami, tanimi podróbkami katan i meczy różnych, sklepy splądrowali w sekundę... Ludzi garstka została więc co to za problem wbić do marketu po maczetę, siekierę lub do innego sklepu po katanę? Albo do fabryki tych rzeczy? A tasak jeden to jest pewnie w każdym domu, a zakładając, że w całym serialu spotkali z 50, 80 ludzi, to jest ich strasznie mało.
A do sklepów różnych bohaterowie chodzili często więc siekierę z bricomarche czy czegoś mogli zabrać na luzie. Albo kosę. Można nawet wejść do muzeum i okraść z broni średniowiecznej. Zresztą w serialu okradli posterunek policji z broni tak? a posterunków policji jest milion razy mniej od marketów i innych sklepów z siekierą lub maczetą. A inne grupy ludzi i tak miały zazwyczaj tylko bronie palne bez siekier itd, także w sklepach broń biała leży właściwie nienaruszona.
A w serialu i tak bez plecaków itd właściwie śmigają wszyscy więc nóż "wojskowy" ze sklepu losowego przyczepiony do nogi pod kolanem nie przeszkadza, bo nie ma metra. Drugi przy drugiej nodze też nie wadzi. Maczeta w łapie jedna lub siekiera nie wadzi. Nóż mały przy pasku nie wadzi. I tak oto masz 4 bronie nie sprawiające problemów. A murzynka nosi katanę wielką i jej nie przeszkadza. Na siłę chcesz udowodnić, że jedynie nóż od ziemniaków w maksymalnie jednej sztuce nie przeszkadza (i dla ciebie RPG7, snajperka i 5 karabinów przy jednej osobie też nie są problemem, ale noże dużym).
A żołnierze USA nie są mobilni nosząc kamizelki i duże obciążenia? A przecież nie kazałem nikomu nosić 40 siekier by 20 kg mieli lub ileś do noszenia.
Co to za problem wejść do marketu. Powiedz to bohaterom, którzy aby zdobyć taki cusik musieliby pojechać do miasta. A co jest w miastach? Jeden wielki cmentarz. Zobacz na jaką hordę natrafili zmierzając do pierwszej większej aglomeracji. Co najmniej 10 tysięcy zombie zgromadzonych w jednym miejscu. Kiedy już się dostali do miasta to mało co nie zginęli gdyż co krok wychodził im jakiś zombie, a przecież pojechali tylko i wyłączne do szkoły weterynaryjnej po leki. I nie mów także, że zdobycie tych rzeczy należy do łatwych bo tak nie jest. Po dwóch latach od wybuchu epidemii większość placówek została doszczętnie splądrowana. Przypominam również o tym, że w pierwszych etapach ludzie także się bronili zabierając to co mieli pod ręką. Eskapada Michonne i Carla po okolicznych domach w osiedlu chyba wystarczająco pokazała, że okolica świeci pustkami. O wyczyszczonych sklepach, aptekach czy wspomnianych posterunkach policji nie chcę nawet wspominać. Należy również zaznaczyć, że bohaterowie stacjonują w centralnej Georgii która w większości pokryta jest farmami lub niewielkimi zbiorowiskami ludzi. To nie jest industrialny obszar USA. Puste połacie ziemi jak okiem sięgnąć. Wielu fabryk tam raczej nie uświadczysz co nie raz już pokazano bo wszelkie wypady miały miejsce do niewielkich miejscowości z kilkoma punktami zaopatrzeniowymi na krzyż.
Co do siekiery i miecza średniowiecznego. Czy wiesz ile opcja numer 2 waży? Miałem możliwości trzymać taki miecz w ręce i wierz mi, ale potrzeba sporej pary w łapach aby go użyć. Precyzyjne cięcia przemilczę. To samo siekiera. Po kilku machnięciach człowiek ma dość.
"i dla ciebie RPG7, snajperka i 5 karabinów przy jednej osobie też nie są problemem, ale noże dużym)."
Wskaż mi miejsce w którym to napisałem bo go nie widzę.
"A w serialu i tak bez plecaków itd właściwie śmigają wszyscy"
Carl z torbami, Rick z torbami, Michonne z plecakiem, Daryl z plecakiem, Abraham i reszta obłożeni na całego, Tyrrese z plecakiem, a Carol z dzieckiem na rękach. Faktycznie bez niczego śmigają.
ile wg ciebie waży miecz średniowieczny? bo normalnie ważą od około 1 kg do 1.5, 2 kg, zależnie jaki. Nie ma tak, że 5 kilowymi mieczami walczyli. Ty może dźwigałeś jakieś tandetne repliki mieczy.
Nie wiem ile % ludzi w serialu nie jest zombie, ale załóżmy, że to pół procenta lub znacznie mniej. W przeciętnym domu jest scyzoryk jeden, a noży kuchennych jest od kilku do kilkunastu. Wątpię by tysiąc ocalałych w serialu (na xx kilometrach kwadratowych) okradło każdy dom ze wszystkich noży i tak dalej, bo mieliby tego żelastwa całą górę. Zazwyczaj każdy w domu ma porządny nóż w kuchni z fajnym ostrzem, które nie złamie się szybko. Dolicz do tego wielu zabitych ludzi i zamienionych w zombie, bo trudno przetrwać w takim świecie, wchodzisz do domu, a tam gnijąca grupka zombie, zabijasz ich i zabierasz ich ekwipunek z mieszkania, który zgromadzili by przeżyć. Tak na prawdę o noże byłoby banalnie łatwo. Za to w serialu jest logika inna - sarny w lesie nie uciekają nawet od huku wystrzału, skubią trawę 20 metrów od ludzi LOL, winogrona rosną w lasach, puszki z brzoskwiniami mają zawsze, a drzewa orzechowe znajdują, do tego w różnych budynkach zawsze jakąś puszkę żarcia lub sera w tubce czy czymś lol, a nożna itd nigdy. O i na cały serial przypadają aż dwa łuki tak? Bo Deryl ma łuk i jeszcze jeden gość i o dziwo strzał mają ile, 5 sztuk może? LOL. A katana jest jedna na cały świat. Siekiery chyba nie ma ani jednej w serialu? Za to auta i benzyna są, nawet czołg się znalazł na chodzie i granaty lol. Ogólnie w serialu znajduje się zawsze to co ma się znaleźć. Gdyby scenarzysta trzymał się bardziej realizmu to okazałoby się, że część ludzi inaczej by survivalowała, a rzeczy byłoby różne w różnych grupach, skupiska ludzi różne, ich pomysły na bazy itd różne. Mogłoby być nawet za łatwo serialowym bohaterom, bo np. żołędzie by zbierali, mniszek lekarski, szczaw, mirabelki, jeżyny i inne owoce dzikie, filtry do wody by mieli takie podręczne (cejrowski w jakimś odcinku pokazywał, czy tam jego kolega, odcinek z Amazonką był to i chyba nawet wodę któryś pił przefiltrowaną).
Ogniska gdyby rozpalali to w wykopanym dole (tak jak wojskowi robią w Polskiej armii), wtedy ogień z daleka nie jest widoczny, trzeba też go pilnować by nie był za duży itd.
Nawet coś z kory drzew jakichś chyba jest zjadliwe, może liście czegoś też, nie pamiętam. Ogólnie jest gdzieś książka w necie z tysiącami gatunków roślin jadalnych (chyba ta książka zwie się - Łukasz Łuczaj - Dzikie rośliny jadalne). Nie wspominając o prostych pułapkach na drobne zwierzęta.
A tak w ogóle to jak wygląda plaga zombie na Syberii lub w jakichś mroźniejszych terenach na świecie? Zombie tam zamarznięte są i tym samym zniszczone? A jak wyglądają zombie w Afganistanie? ich ciała gniją, słońce wyparowuje z nich wodę i zombie usychają i zostają zniszczone?
Można tylko domyślać się...
A tak w ogóle to zakładając, że ciała zombie gniją to muchy do nich lecą, a później robaki wyżerają ciało zombie i zostaje sam szkielet. Krótko mówiąc serial jest nielogiczny pod wieloma względami i trzeba przymykać oko na wiele spraw. (btw. wystarczy w realu zobaczyć zdechłą kaczkę na brzegu stawu, robale ją wyżerają ładnie. A w książce Cejrowskiego, gdy był w Ameryce PD u Indian to chyba coś gadał, że jakiegoś robala miał w nodze lub coś i dobrze, że lekarz się tego pozbył :D. Swoją drogą ciekawe ile dni zombie przetrwałby w dżungli u Indian).
Noże kuchenne wyjaśniłem już niżej ,ale spróbuję resztę tak for fun.
Zacznijmy od broni średniowiecznej z muzeów. Po pierwsze niekoniecznie nadaje się do użytku. Po drugie w większości wymaga umiejętności obsługi nią (np mieczem bez podstawowych umiejętności prędzej skrzywdzisz siebie niż innych). Co więcej taki miecz nie będzie dobry, bo:
- Nie przetniesz ani nie rozłupiesz nim czaszki.
- Ze względu na wagę (tak tylko 2 kilo, ale wciąż musisz dokładnie wycelować końcem znajdującym się prawie metr od Ciebie) i brak umiejętności nie ma sensu stosować go jako broni kłującej.
- Jest niewygodny w porównaniu do innych rzeczy.
Tak samo jakaś mała siekierka Tutaj dobrą bronią jest na przykład siekierka strażacka mająca czekan idealnie nadający się do przebijania przez ciężkie elementy, dobre są duże noże łowieckie i tego typu broń.
Dalej wcale nie jest łatwo znaleźć kuszę, łuk czy miecz. Wspomniane muzea to tylko duże miasta (czyli nieopłacalny zachód by zdobyć), kusze i łuki to też rzadkość. Za to w Ameryce broń palna jest bardzo popularna. W niektórych stanach w praktycznie każdym domu znajdziesz chociaż sztukę, do tego dochodzą sklepy łowieckie, posterunki itp.
Do tego wiele rzeczyt o których mówisz wymaga dokładnej wiedzy. Jedzenie roślin w lesie bez ich dokładnej znajomości to bardzo duże ryzyko. Chcesz to poczytaj komiks tudzież książkę World War Z (książkę, a nie film) to coś tam więcej ciekawostek znajdziesz. Szczególnie w tym drugim dziele.
btw. jak byłem mały to nosiłem przy sobie często nóż składany, grube ostrze było i porządne, sam nóż w kieszeni nosiłem i nie przeszkadzał mi w bieganiu i w niczym! Dlaczego wg ciebie taki nóż w lewej i w prawej kieszeni obciąży o tonę ludzi?
Tak szczerze mówiąc. Próbując bronić się nożami kuchennymi byłbyś po prostu łatwym celem. Zacznijmy od tego, że musiałbyś trafić dokładnie w oko aby się przebić (taki nożyk nie przebije kości), a i ustrojstwo łatwo złamać.
Co nie zmienia faktu, że nosić toporek strażacki, czy nóż łowiecki by wypadało.
Coś mi się obiło, że w Stanach to są ogromne przestrzenie, gdzie nic nie ma, tylko autostrada.
" Wyjeżdżacie za miasto jakąkolwiek drogą i zaraz za miastem są pola, długie pola uprawne, ciągną się aż do napotkania lasu lub miasta."
Niekoniecznie. W aglomeracji śląskiej jest miasto tuż za miastem. O tym, że wyjechałeś z jednego i wjeżdżasz do innego informują jedynie tabliczki.