Ja osobiście starałbym się dostać na jakąś wyspę gdzie zombie by nie mogły dotrzeć bo nie umieją pływać :). Ewentualnie zdobyć jacht łowić ryby a na ląd schodzić tylko na wypady.
na wypady do kina.... zarazki unosiły się w powietrzu i kazdy po śmierci zamienia się w zombie... niemusiał zostac ugryziony... najbezpieczniej było by gdyby nosic na szyji obrożę która wybuchła ny i urwała głowę po zaniku akcji serca...
Ja myślałem o zabarykadowaniu się na jakimś ustroniu. Znaleźć jakąś farmę, zebrać ekipę, ogrodzić wszystko murem ze stali pod napięciem (taka niespodzianka dla nieproszonych intruzów (nie zombie). Dalej wyłożyć pole minowe na wypadek gdyby się ktoś przez mór przedostał i można żyć. Dostosować jedną ciężarówkę do warunków bojowych ( dospawać kolce gdzie się da, podmienić koła na takie z lanej gumy żeby flaka nie złapać) no i można jeździć na wypady po zaopatrzenie bez trwogi. Widzisz grupę zombiaków to wyciskasz gaz do dechy i przebijasz się jak przez masło.
Przecież to już było w poprzednich sezonach. Byli na farmie, mieli więzienie gdzie nieźle się trzymali przez dłuższy czas. Ale co z tego, skoro największym zagrożeniem nie są zombiaki, lecz ludzie?
Zakładając, że udałoby Ci się zdobyć odpowiednio dużą łódź i paliwo, to ktoś musiałby znać się na nawigacji. Poza tym wśród amatorów żeglarzy na ten pomysł wpadłoby wiele osób i z dużą dozą prawdopodobieństwa moglibyśmy się na nich naciąć. A gospodarze z uwagi na ograniczone zasoby mogliby być bezkompromisowi.
Pewnie tak ale są jeszcze wyspy gdzie nie można dostać się samolotem a tylko statkiem po długiej podróży zombie tam nie dotrą i cywilizacja zawsze przetrwa. Chodź dziś isalmiści są chyba gorsi od zombie
Zombie chodzą po dnie, więc teoretycznie mogą dotrzeć na każdą wyspę. Szansa mała, zwłaszcza gdy wyspa jest daleko od lądu, ale jest.