Na wstępie witam wszystkich po tak długiej przerwie ;)
Temat dotyczy tego co dzieje się między naszymi bohaterami a mianowicie Darylem i Carol. Jak w 1 odc 3 sezonu widzimy dość ciekawą moim zdaniem sytuację. Daryl jak gdyby nigdy nic zabieram sie do masażu obolałego karku Carol, ta nie dośc że zaskoczona to jeszcze szczęśliwa :) Myślicie że coś z tego będzie w późniejszych odcinkach? Para Carol i Daryl? ^^ Jak dla mnie byłoby to naprawdę bardzo nie dobre dobranie charakterów ale jak to się mówi że przeciwieństwa sie przyciągają :P
Będzie szczególnie, że są w podobnym wieku i samotni. Chyba aż tak się nie różnią.
Myślę, że to bardzo prawdopodobne.
Zastanawiamy się nad już od drugiej serii ;)
Tylko póki co wszystko staje pod znakiem zapytania, nie wiemy czy Carol żyje czy nie (przynajmniej ja).
Na pewno. Już od dawna mają się ku sobie^^ Kij z Carol, ale ja chcę żeby Daryl był szczęśliwy xD Może bobaska sobie zrobią, bo mnie urzekła scena, w której karmił dziecko Ricka xD
Ale Maggie i Glenn są poprostu zwykłą parą, jakich jest wiele na świecie (oczywiście nie tym z TWD), czyli nic nadzwyczajnego. Chyba, że chodzi Ci o urzędowanie miedzy półkami sklepowymi, albo w wieży strażniczej xD
Coś w tym stylu, sam wiesz o co mi chodzi.
A i urzędowanie za plecami Hershela o tym nie zapomnij ^^
Kurcze... FW opanowała płeć damska i myśl facet kiedy jakich zwrotów używać..
Muszą nie muszą, pamiętam jak w jednym odcinku 2 sezonu Hershel przestrzegał Maggie że ma sie nie przywiązywać.
No bywa xD
Bo to jego kochana córeczka jest. A on myślał że ekipa Ricka odejdzie i Maggie by wtedy cierpiała. Daryl i Carol nie są w takiej sytuacji.
Eeee nie, raczej wątpie żeby po kilku-kilkunastu dniach mogła wyruszyć z grupą Ricka przy boku Glenna a Hershel o tym dobrze wiedział.
Ale później dał Glennowi chyba zegarek przekazywany z pokolenia na pokolenie, co za pewne miało oznaczać że został "przyjęty".
czy ja wiem czy taka zwykła??azjata+biała.... chyba ze masz na mysli różnicę wieku, to wtedy carol+ daryl wyróżnialiby sie
Wiesz, nie wiedziałem, że pochodzenie ma jakieś znaczenie w doborze partner ale co ja tam wiem :D Co do Daryla i Carol, to między nimi może być raptem 5 lat różnicy. Daryl jest "mid 30's" czyli około 35-37, Carol jest "early 40's" czyli 38-42. Reasumują tak wielkiej różnicy między nimi nie ma.
Dokładnie,po prostu Carol tak wygląda.Ale jak ma wyglądać w świecie opanowanym przez trupy...
Tak samo reszta,przecież najważniejsze jest przetrwanie...a nie ułożone włosy,albo odpowiednio modne ubranie :)
Carol pasuje do Daryla,takie jest moje zdanie.Teraz Carol jest moją ulubioną bohaterką,jest opanowana i utrzyma przy sobie Daryla. Ma dobry wpływ na Niego,a Ona dzięki Niemu pozbierała się po śmierci córki.
I stała się bardziej stanowcza,waleczna. Więc czekam na Ich romans :)
Zaraz...Ty jesteś facetem, tak? I piszesz: "Więc czekam na Ich romans :)" i lubisz Carol?
http://wiki.tarantino.info/images/Jules.jpg
What the hell is wrong with you? :O
A czemu mam Jej nie lubić? Bo wygląda staro? To od razu mogę nie lubić połowy ludzi, bo wyglądają jak wyglądają. Poza tym wygląd nie jest najważniejszy, jakbyś chciała wiedzieć.
I Ona idealnie pasuje do Daryla, więc może pora dorosnąć? I nie wzdychać do serialowej postaci Daryla?
Bo to tylko serial i tylko postać, ale to chyba wiesz?
Easy does it! To nie był atak, więc nie napinaj.
Tu nie chodzi o wygląd. Po prostu dla mnie jako postać, ona jest nudna i nieciekawa, a do Daryla to mi już bardziej pasuje Michonne, bo to baba z charakterem. Choć wolałabym już nie oglądać kolejnych romansów, bo będę rzygać tęczą.
Poza tym ja nie wzdycham do Darliny.
Oczywiście, że to był atak. Bo ktoś ma inne zdanie niż ty, i już jesteś wielce oburzona. Niczym dziecko, któremu zabrało się balonik.
Ale to tobie pasuje. A ty nie decydujesz o scenariuszu?
Ja oczywiście też nie, ale wątpię, żeby Michonne była z kimś...
Bywaj...
Ojej, ojej, łamiesz mi serce...proponuje wyluzować, a nie naburmuszać się jak jakaś damulka.
No i co z tego że to nie ja decyduje o scenariuszu? To nie znaczy, że nie mogę nic powiedzieć.
Patrząc na komiks, to nie była bym pewna że Mich z nikim nie będzie ;]
Wiedziałam :D
Ja już pomijam tego Daryla z 3 sezonu - bo tak, taka kluska to świetnie pasuję do Carol.
Chodzi mi o całokształt. Gość był takim samotnym wilkiem, redneckiem z pazurem i to było fajne i ja bym chciała powrotu do tego (niedosłownie), a takie romansiki,obawiam się że tylko zrobią z niego już całkiem rozgotowane kluski. Poza tym mieliśmy trójkącik Szejn-Lori-Rick, potem Glenn z Maggie, Andreę z Gubciem...no ileż można? Czy tfurcy potrafią pokazać coś oprócz romansów?
Nie wiem czy jest możliwość powrotu do tamtego Daryla. Niestety ale nie z miejsca w którym go pozostawiono. Musiałby chyba grom z jasnego nieba spaść by go gdziekolwiek ruszyć. Skoro nawet śmierć Merla nie miała na niego tak dużego wpływu...
Podobno w 4 sezonie mamy zobaczyć jakieś skutki śmierci Merle'a w zachowaniu Daryla.
Może będzie się to objawiać jakimiś spinami z Rickiem i ogólnym zdystansowaniu się do reszty. Choć raczej nie wielkie szanse na to.
Mówili o tym, ale jak z tym wyjdzie? Nie ma zielonego pojęcia. Sezon (ponownie) zapowiada się bardzo intensywnie i boję się, że te wszystkie obietnice znowu nie będą miały pokrycia. Aczkolwiek Gimple to co obiecuje spełnia także różnie to może być. Nawet jeżeli wprowadzą taki wątek to nie wiem, czy bodziec którego zadecydują się wykorzystać będzie na tyle intensywny by wprowadzić racjonalne posunięcie akcji. Wiesz, sama śmierć Merla nie może stać się decydującą, bo cała reszta grupy też wiele straciła.
Dlatego pisałam, o nie wielkich szansach, bo znając tfurców, to nie zdziwię się jeśli może coś takiego nie mieć w ogóle miejsca, albo Daryl wspomni sobie Merle'a w jednym zdaniu i na tym się skończy jego "żałoba" i będzie dalej wielbił Ricka i jeszcze sobie będzie romansował z Carol.
"Wiesz, sama śmierć Merla nie może stać się decydującą, bo cała reszta grupy też wiele straciła. "
Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli :D
Chodzi mi o to, że sprawa Merla nie może być decydującą kwestią w domniemanym zwrocie Daryla przeciwko całej grupie( bo jakby nie patrzeć takim był właśnie Dixon [odizolowany] na przestrzeni pierwszych dwóch sezonów.) Czymś to musi być jeszcze podszyte. Potrzeba jakiegoś drugiego, solidnego dnia. Gdyby twórcy wprowadzili taki właśnie wątek (czyli sam Merle) to jednocześnie zaimplementowali by jedną wielką nielogiczność. Daryl stracił brata, a co mają powiedzieć Hershel, Rick, Carol czy Carl? Oni mają wewnętrzne problemy ale zawsze są "pro ogółowi". Niemniej jednak z drugiej strony, Rick i reszta żyją w świecie w którym to jest podział jedynue na biel i czerń. Nie ma nic po środku więc też byłoby to jakieś wytłumaczenie.
Dla mnie to nie jest takie nielogiczne - Daryl może obwiniać Ricka o śmierć brata, bo ten prosząc go o to żeby załatwił sprawę z Mich, jednak się do tego trochę przyczynił. Dodatkowo wpływ może mieć ostatnia rozmowa z Merlem, w której Merle uświadamia Darylowi, że dla Ricka i reszty jest "dirty workerem" i Daryl może dojść do wniosku, że Rick też go traktuje w takich kategoriach, a jeszcze dodatkowo dochodzi kwestia Pączka, który się stanie prawą ręką Ricka... tak że dla mnie było by to całkiem sensowne i śmierć brata, wystarczyła by żeby Daryl się trochę od nich odizolował.
Tylko widzisz, tutaj przedstawiłaś sprawę Merla jako bodziec podszyty drugim dniem. Jego śmierć nie jest decydująca, gdy Daryl ma jakieś inne powody. To już ma logiczne zabarwienie bo jest coś jeszcze, co popycha Dixona do takich a nie innych kroków.
Dlatego wspomniałam o Tyreesie. Jeżeli Rick się z nim skuma i Daryl zostanie odepchnięty na rzecz Pączka, to sumując to wszystko, Dixon może mieć podstawy do tego żeby odwrócić się od Szeryfa. Zresztą sam to napisałeś na forum Strefy ;P
To może wydawać się głupie i nielogiczne, ale taka zmiana frontu, pozwoliła by jakoś popchnąć Daryla do przodu no i to co na tamtym forum napisałeś - w końcu Daryl przestał by być nieskazitelny.