Wyobraźcie sobie że wirus wybucha w Polsce. Jak byście się zachowywali. Gdzie szukali schronienia, jak układali swoje życie ?
Ja na pewno zabarykadowałbym mieszkanie (mieszkam w wieżowcu na 7 piętrze, mam mocne drzwi). Ale to tylko na przeczekanie pierwszej fali. Potem wiem że musiałbym szukać schronienia w miejscu lepiej zaopatrzonym bo w mieszkaniu zakładam szybko by się kończyły zapasy.
Dodatkowo dokuczyłaby brak wody w rurach i prądu. Bo nie sądzę że cokolwiek by działało.
Nie będę oryginalny gdy powiem że schronienia szukałbym w jakimś centrum handlowym. I to najlepiej takim żeby było dużo jedzenia i narzędzi. Najlepsze połączenie Reala z OBI :)
Takich jednak jest mało (o ile w ogóle są) bo albo będzie mało jedzenia albo mało narzędzi lub innych produktów pomocnych w przetrwaniu. liny, drewno, blachy itp.
Ale ostatecznie stawiam na Real :)
Niestety jak wirus zaatakował w dzień to lipa bo pełno szwędaczy byłoby w środku. Jak w nocy no to lepiej choć i tak kilku by było (ochrona itp)
Myślę że sytuacja w Polsce byłaby o tyle trudna że nie mamy dostępu do broni jak nasi bohaterowie. Jeżeli już ktoś zdobędzie broń to niewielu takich co potrafią ją obsługiwać.
Jakie są wasze pomysły na przetrwanie w polskich warunkach ???
W Polsce małe szanse na przetrwanie bo dostęp do broni ciulowaty, a tu jeszcze trzeba nauczyć się z niej korzystać. Młotek jeszcze może być ok na jednego typa, ale jak już jest ich 5 to jest duży problem. Schronienie na jakimś zadupiu blisko lasu. Ja akurat mieszkam na takim zadupiu, blisko lasu więc zimę się wytrzyma. Blisko również do Auchan więc samochodem się podjedzie i puszki weźmie nie tylko te z alkoholem :) Obcych na chatę bym nie wpuszczał no chyba, że kobitki do pomocy hehe :D Zlikwidowałoby się sąsiadów o ile byliby zombie dwa domki na przeciwko mnie dwa obok mnie i zapasy bym im zakosił i jakoś tą pierwszą falę by się przetrzymało. Miejscówki bym nie zmieniał bo to spokojna okolica trochę ludzi jest, ale nie tyle co w miastach oczywiście.
No tak. Kryjówka niezła :)
Ale jak by przechodziła horda to twoja chata wytrzyma ? Nie wedrą się przez drzwi, okna (nie wiem jak nisko) ?
A jak otoczą dom to gdzie byś siedział w piwnicy czy raczej na strychu ?
Ogrodzenie mam betonowe więc wydaje mi się, że by wytrzymało, po za tym nie miały by jak to zrobić jak to widzieliśmy w 13 odcinku bo te dwa domy na przeciwko mnie są w odległości dziesięciu metrów więc nie ma o tym mowy, aby ustawiła się jakaś kolumna. Może nie wzdłuż, a w szerz, ale to i tak za wiele by im to nie pomogło. Mam strych więc jak już jakimś cudem dostałyby się na plac to jest miejsce, ale tylko na chwilę, ale naprawdę wątpię, aby się dostały. Zwłaszcza, że mój dom jest na ulicy, której nawet 30 letni mieszkańcy jej nie znają, a mieszkam zaledwie 1 km od nich. Jest to taka boczna uliczka. Raczej poruszałyby się główną. Prawda jest taka, jakby wszyscy w okolicy się zarazili oprócz mnie to mam niezłą sytuację. Likwiduje tych najbliższych obok mnie (4 domy) biorę wszystkie zapasy co mają i starczy pewnie na kilka tygodni, może miesięcy. Później następne domy i znów odpoczynek. Chyba ponad rok musiałby minąć, abym podjechał do Auchana do którego mam zaledwie max 5 km na szczęście po drugiej stronie trasy więc luz. Auchan jest na takim też zadupiu, że obok niego nie ma żadnych domów, najbliższe są w odległości 1 km właśnie za trasą, więc nie powinno być zbyt wielu zombie. Dałbym radę. Ty musiałbyś wydupczać z miasta. Wieś to przyszłość jeśli chodzi o szwendaczy :D
No pewnie tak. mam teściów na wsi a moi rodzice mieszkają też w małym mieście i bocznej uliczce. Typowe zadupie gdzie 20 m od domu płynie niewielka rzeka. Niestety do rodziców miałbym 200 km. Do teściów trochę mniej (80 km) ale ich dom nie jest dobrze zabezpieczony. Okna są nisko, a na podwórko weszłyby bez problemu. Można zabić dechami i blachą okna (jak byłyby ku temu warunki i żadne zombie by się nie kręciły po okolicy w co wątpię) ale z drugiej strony perspektywa drapiących w dechy szwendaczy doprowadziłaby mnie do wyczerpania psychicznego.
Ja mam jeszcze żonę i 2 letniego synka więc jeszcze zapewnienie im ochrony. Myślę że próbowałbym skrzyknąć znajomych (jeśli by przeżyli) W grupie łatwiej by było się bronić.
Pomyślałem że w przypadku braku prądu można się ratować agregatem, ale potem stwierdziłem że to bez sensu. Agregat robi zbyt dużo hałasu i zwabiał by szwędaczy.
Łódzkie M1 albo Galeria, ewentualnie Manu. Narzędzia i jedzenie pod nosem.
Dziękuję.
Jakbym podupadła na zdrowiu psychicznym to palnęłabym sobie w łeb.
Dziękuję po raz kolejny.
Znam, znam dwa lata mieszkałem w Łodzi :) Chociaż w Łodzi może być trudno. Duże miasto to mnóstwo zombie
Wiem. Ja w Łodzi nie mieszkam. Mam niedaleko, więc po pierwszej fali czubków tam bym się przeniosła, chyba że by już splądrowali te miejsca, to kij im wszystkim po oczach :3
Najlepiej ufortyfikować Manufakturę, jest tam pod dostatkiem jedzenia, na pewno mają generatory prądu, pod CH płynie podziemna rzeka. Dodatkowo posiada atut tego wysokiego hotelu który może stanowić azyl i punkt obserwacyjny. Duży plan na środku, w okół zabudowania i kilka przejść które można zabarykadować. Świetna baza wypadowa, dużo parkingów i miejsc na magazyny i legowiska :) To co, robimy zapasy? :D
Otwieramy dyskusje i SPRAWDZAMY, że było już 10 takich tematów i nie ma sensu robić kolejnego...
Nie, nie, nie!
Centra handlowe, galerie, szpitale, wieżowce czy ogólnie duże skupiska ludzkie to najgorsze miejsca na szukanie schronienia. Nie będąc w ogromnej grupie towarzyszy nie ma szans na zabezpieczenie całego obiektu, za dużo szyb, wejść dla klientów i dla dostawców. Te pierwsze są dobre tylko w celach uzupełnienia zapasów.
Na krótki czas zapewne farma czy posiadłość na wsi, najlepiej na wzgórzu czy też w górach, tereny słabo zaludnione z dobrą widocznością, około 15-20km od stacji benzynowej.
Natomiast jeśli chodzi o coś długo terminowego to tylko i wyłącznie łodzie czy małe wyspy bez dróg na suchy ląd.
Warto też odwiedzić antykwariat w poszukiwaniu oręża, katany lub jednoręcznego długiego miecza, a amunicje i broń, jeśli już uda nam się takowe znaleźć, chomikować na czarną godzinę i do obrony przed innymi ludźmi.
PS. Właśnie przyszło mi do głowy że kusza średniego zasięgu, typu Horton Scout'a HD którym posługuje się Daryl, też mogłaby się okazać niezastąpiona w niektórych wypadkach.
Biorę mój łuk i heja banana przez ulicę po pick up'a sąsiada. xD Pewnie nie pożyłbym zbyt długo z takim nastawieniem, ale co mi tam :D
Ja bym użył długiego rozmiar XXXL z dużymi wypustkami DILDO Machał bym nim jak ta kobita mieczem samurajskim :) Ale by wszystkie zombie skakało...
Może i nie mamy broni palnej, ale mamy coś znacznie lepszego niż jankesi - ZAMKI!! Wiele fortyfikacji na wyżynie krakowsko-częstochowskiej to twierdze, które są nie do zdobycia przez dobrze wyposażoną i mądrze dowodzoną armię średniowieczną, a nie dopiero stado bezmózgich zombii.
Praktycznie wszystkie wyposażone są w studnie, czy inne źródło bieżącej wody, powierzchni jest dość by mieć ogródek, hodować kury, świnie czy nawet krowy więc można przeżyć całe życie nie wychylając nosa poza mury.
A więzienia...? W moim mieście stoi jedno i chyba byłoby dobrym punktem do zamieszkania, a poza tym w mojej okolicy jest kika zamków krzyżackich - te mury są nie do pokonania ;)
Więzienia są dobrym miejscem jeżeli są puste. Ale to obiekty w których ktoś jest 24 h/dobę więc w czasie wybuchu epidemii miałbyś tam kilkuste przynajmniej zombie do likwidacji + klawisze :)
Większą grupą może i dałoby radę to zrobić, ale i tak ciężko.
Sprobowalabym ukryc się w lubelskim tesco, a więcej międzyczasie zachaczylabym o posterunek policji, zabralabym jakąś broń. I sprobowalabym załatwić sobie kusze, luk, katane albo szable. Tylko później byłby problem, bo ja raczej mam za dobre serce i udzielalabym pomocy wszystkim tym, którzy by jej potrzebowali. Więc bardzo szybko bym zginęła pewnie. A i o ile by się dało, to sprowadzilabym swoich znajomych do tesco. Wiadomo w kupie siła xd
No właśnie, szwędacze szwędaczami, ale co gdy do drzwi pukają zdrowi ludzie proszący o jedzenie, schronienie, leki czy ogólnie mówiąc pomoc? Wiem, że teraz siedząc przed komputerem łatwo nam powiedzieć: "Nie wpuszczę, wygnam, przegonie ... zabiję". Ale czy w takiej sytuacji naprawdę nie pomoglibyśmy nikomu?
Z jeden strony więcej ludzi to więcej problemu z jedzeniem, lekami, przestrzenią, a także to większe prawdopodobieństwo kłótni i nieporozumień. No i oczywiście obcym ludziom w takich apokaliptycznych realiach nigdy nie można ufać ;].
Ale z drugiej strony, więcej ludzi to więcej par oczu do obserwowania i czuwania, więcej rąk do pracy i do zabijania (zombiaków oczywiście ;p).
Umieramy bo nie ma legalnej broni. Znaczy jakbym był w pracy to bym przeżył pare miesięcy, bo pracuje w budynku gdzie jest magazyn z pistoletami i ostrą amunicją. Ale nie ma jej tyle co w stanach. W warszawie należałoby oczyścić tunele metra i przemieszczać się wzdłóż nich, zabarykadować zejścia. Dodatkowo należałoby okopać posterunki i komendy policji, większość z nich posiada dojazd siecią tramwajową, więc z kałachami należałoby usunąć z torów samochody jakąś koparką czy czymś. Tak by przy zachowaniu prądu posiadać swobodny dostęp do transportu pomiędzy poszczególnymi bastionami obrony. W następnej kolejności należałoby spychać śmieci z torów na mostach i stopniowo oczyszczać miasto. Dałoby radę. Tesco nie jest dobrym miejscem na schronienie, to blaszane budy, łatwe do rozwalenia, mamy tą przewagę, że w polsce jest więcej ceglanych budowli,w ameryce budująz drewna albo tektury więc łatwiej się nam okopać w wielu budynkach.
Poza tym w supermarketach pojawialiby się wszyscy, głównie szabrownicy, cyganie, wietnamce nie mówiące po polsku i polujące na psy. Kobieta w takim miejscu napewno byłaby gwałcona kilka razy dziennie. Komenda jest lepszym miejscem.
Witaj sumie masz rację. Lepsze miejsce zamieszkania bronią, jeszcze jak jakiś nietkniety sklep spożywczy byłby blisko, to byłoby dopiero dobrze.
Koktajle Mołotowa.. Siekiery, młotki, widły.. Dawniej były kosy, ale teraz cięższy kaliber - KOMBAJNY.. i CO NIE MAMY BRONI?
To wszystko kwestia tego co ma się w głowie i w sercu. Pomoc pomocą, ale najlepiej jest jeśli idzie ona wiele parze z rozsądkiem. A może jednak nie? Wyobraźcię sobie, że macie jakieś miejsce w miarę bezpieczne miejsce, nagle przychodzi 2 ludzi, jeden jest ranny - wiecie, że zostal oskarżony podkreślam oskarżony o gwałt na nieletniej. Czy pomoglibyscie, czy wyciagnelibyscie broń? Jeszcze mając na głowie 2 maloletnie córki. Uważam, że kobiecie z rodzina byłoby bardzo ciężko więcej takiej sytuacji sobie poradzić. Dla mnie zostawienie na pewna śmierć nawet gwalciciela to nie jest poradzeniem sobie z sytuacja
po niektórych odpowiedziach pozostaje dziękować opatrzności i wszechrzeczy, że do takiej apokalipsy nigdy nie dojdzie... -__-''
Wystarczy zwykła wojna bez zombie łażących po ulicach żeby ludzie zaczęli skakać sobie do oczu. Jeżeli można wynieść coś pozytywnego z takich tragedii to chyba to że wojny bardzo polaryzują ludzkie postawy. Jezeli ktoś jest dobry to jest zdolny do heroicznych czynów. Zły człowiek staje się bestią.
Mieszkam w Bydgoszczy, jakbym działał? przede wszystkim po cichu, aby niepotrzebnie nie przywołać do siebie szwędaczy, broń by się przydała, więc wypadało by iść na komisariat, coś by się znalazło na pewno, schronienie?Ciemne miejsce, brak odoru krwi, Dałoby się przeżyć. Może mam coś nierówno pod sufitem lecz z jednej strony chciałbym taką apokalipse haha
Atak zombiaków na Polske to prawie jak najazd Ruskich. Od zombich różnią się tylko iloscią wypijanego spirytusu..
Mieszkam na takim zadupiu, że żaden zombiak do mnie nie trafi :D
Jakby mi neta odłączyli z powodu jakiegoś wirusa to chyba bym musiał szukać lepszego schronienia :)
A tak szczerze miałbym poważne problemy. Jestem typowym informatykiem(przyszłym :D), nie umiem zbyt szybko ani długo biegać więc dopadły by mnie szybko. Strzelać nie umiem, prowadzić samochód też nie. W sumie nie potrafię nic co potrzebne do przetrwania.
ja własnie na nią poluję ale nigdzie nie ma ;) a na jej podstawie chyba film teraz powstaje World War Z z B.Pittem
Tak niemożliwe, bo film nie powstaje na podstawie poradnika "Zombie Survival" tylko na podstawie książki "Wojna Zombie".
Ja w pierwszej kolejności starał bym się zdobyć tyle broni ile zdążyłbym unieść,najpierw obskoczył bym komendę a potem jednostkę wojskową.
z bronią jest różnie, raz znajomy chciał kupić skrzynki po broni na opał, ale dodatkowo dostał nie dość że za darmo parę skrzynek, to jeszcze w nich kałachy :D ale szybko je oddał
Zwebowałbym drużynę Przetrwańców. Ustanowił siebie Wszechwładcą ich wszystkich. Zabarykadowałbym się z nimi w stacji telewizyjnej we Wrocławiu. Koło tego budynku są trzy centra handlowe, więc starczyłoby jedzenia i narzędzi na długi okres czasu. Po jakimś czasie wybudowalibyśmy parę bram dookoła naszej siedziby i utworzylibyśmy Ludzką Strefę. Przyjmowalibyśmy każdego kto by mógł pomóc społeczności. Musiałby przysiąc mi bezwzględne posłuszeństwo. Jeśli wśród nas znaleźliśmy się inżynierowie i naukowcy, to utworzylibyśmy SPOŁECZEŃSTWO. Powstałyby szkoły dla Przetrwańców jak radzić sobie i zabijać Zombie. Rozpocząłem potem wypady w inne rejony miasta po nowe zapasy. Z pomocą ludzi zapętlilibyśmyby telewizję (jest w naszym budynku), tak aby przez 5lat powtarzała te same programy. Mamy TV! Wpuścilibyśmy do tego zapętlony sygnał o naszej bezpiecznej strefie. W końcu utworzylibyśmy coś na pozór Polis i żyli dalej. Powstałyby pierwsze zakłady, wyrabiające pociski i broń z metalów przetworzonych (patrz Metro2033). Jeśli żaden punkt planu by się nie skiepścił, to dożyłbym starości jako pierwszy władca "nowego miasta". Tą strefę pewnie nazwałbym od swojego imienia, tak aby samemu siebie upamiętnić.