Tego się nie spodziewałam, zabić jednego z głównych bohaterów? Totalny zaskok, czy ktoś wie coś na temat Finn'a, umarł na amen, czy to jakiś przekręt ze strony Clark?
Wydaje mi się że umarł na amen ale dalej będzie grał finn'a np Clarke będzie miała zwidy z poczucia winy albo jakieś retrospekcje.Według mnie zabili go ponieważ mają za dużo głównych bohaterów(Zabijając go mogą zrobić kogoś innego głównym bohaterem jak np przywódczyni ziemian). Ale to tylko MOJA opinia.
Hell Yeah! Najlepszy odcinek ever! Ok, może nie do końca, bo mimo wszystko było w nim sporo głupot, ale Fin został uśmiercony, i to jest najważniejsze! Hell Yeah! I do tego sposób w jaki to zrobiono, coś pięknego, i bezcennego! I w ten sposób odeszła najbardziej irytująca postać, a my zostaliśmy z jednym trójkącikiem miłosnym, z Bellamim w jego centrum, bo obie dziewczyny straciła ukochanego... Podobało mi się też zachowanie Raven, która to chciała sprzedać Murphiego, ale szkoda, że nie wzięto tego w ogóle pod uwagę, bo jakby nie patrzeć zasługiwał sobie na takowy los. Ale oczywiście dobrze, że nie poszli jej tropem, bo mogłoby to ocalić Finna, a tego byśmy nie chcieli.
Popieram :) aż mi głupio, że się tak cieszę z jego śmierci. Jeśli chodzi o trójkącik to nie jestem pewna, bo jeszcze ostatnio pojawił się ten technik, który zrobił Raven stelaż na nogę. Może dobrze by było gdyby skończyli z trójkącikami...
Moim zdaniem to był jeden z gorszych odcinków Finn był jednym z moich ulubionych bohaterów więc mogli wziąść Murphiego zamiast Finn'a
niekoniecznie, to forma koszmaru na jawie, mowa jest o tym, że ta decyzja będzie nawiedzać Clarke do końca jej dni, i ta scena jest z jej perspektywy, to chyba jedynie omam, a przynajmniej mam takową nadzieje...
A mi będzie go brakowało :c lubiłam Finna. Szkoda, że go zabili, jedyny plus że Clark zrobiła to szybko żeby aż tak nie cierpiał :c
ilu ludzi, tyle opinii, bo osobiście zobaczyłbym jak płonie żywcem, oraz odcinają mu kolejne członki, i wydłubują ślepia, ale motyw tego, że został zabity przez Clarke także mi się podobał... Ale mogli oszczędzić tej dramy, i zwyczajnie go wydać na początku epizodu.
ja za nim specjalnie nie przepadałam, ale mimo wszystko trochę chłopaka szkoda; przynajmniej teraz pierwsze skrzypce będzie grał Bellamy, we wszystkim można znaleźć jakieś plusy :D
Serio? Skąd wiesz? :D mam nadzieję, że naprawdę będzie żył :D bo tytuł kolejnego odcinka (Remember me) mówi co innego... a on dopiero 21 stycznia :/
W sumie miałam taką myśl, że Clark to zrobiła bo wie jak i że ziemianie nie zauważą że on wciąż żyje, ale jednak wydaje mi się, że go zabiła :c
Clarke będzie dręczyło poczucie winy i dlatego zobaczy jak Finn otwiera oczy, ale on na sto procent nie żyje. Sam Jason to potwierdził.
Ogólnie odcinek średnio fascynujący, ale końcówka niezła. Clarke mogła sobie podarować to wyznanie miłości, ale niech już będzie. Przyznam się, że mignęło mi przez myśl, że może sama dźgnąć Finna, ale i tak mnie to z lekka zaskoczyło. Mam nadzieję, że gość jest martwy na stałe, inaczej naprawdę się zdenerwuję i będę bluzgać.
Jak się okaże, że Finn przeżył, to porzucam serial w piz... Jeśli się tak nie stanie - podwyższam ocenę do 6 :) Dawno nie było tak niespodziewanego twistu w produkcjach 'tych gorszych' stacji. Rzadko się zdarza, aby nawet zabijać postaci drugoplanowe, a co dopiero jedną z głównych i to tylko w imię scenariusza brawo, jest nadzieja! :)
No pewno o tą trucizne chodzi, ale to pewnie ta czarna szmaciura zatruła bo nie chce sojuszu
O ile się nie mylę, to Raven w zwiastunie twierdzi, że ona tego nie zrobiła. Jest taka teoria, że truciznę podłożył Murphy, wiedząc, że na Raven spadnie podejrzenie (zemsta za Finna).
Wow. Tego się nie spodziewałam.
Ogólnie odcinek zdecydowanie należy do jednego z lepszych, aczkolwiek nie obyło się bez kilku denerwujących mnie drobnostek, jak Clarke zrzucająca całą winę za śmierć 18 niewinnych ludzi z wioski na Murphy'ego, który nic nie zrobił, usprawiedliwiając tym samym całkowicie Finna. No i to, że kiedy blondyna powiedziała tej przywódczyni ziemian, że zabiła 300 (?) ich ludzi to uschło jej to płazem, wtf?
W każdym razie poza tym odcinek mi się podobał. Retrospekcje nie interesowały mnie jakoś bardzo, wiadomo było, że twórcy na koniec będą chcieli wybielić postać Finna. I w sumie w moich oczach im się to nawet udało. Zrobiło mi się go nawet szkoda na końcu. Właściwie to nawet się wzruszyłam :P W każdym razie jego śmierć zrobiła na mnie o wiele większe wrażenie, niż niedawny zgon pewnej blondwłosej bohaterki z innego, postapokaliptystycznego serialu uchodzącego za poważniejszy od zwykłej opowiastki o nastolatkach, jeśli wiecie o co kaman. A jednak tutaj twórcom to wyszło, a tam... cóż niekoniecznie. Ale to tak przy okazji.
Właściwie to byłam pewna, że Finn tak czy siak umrze, ale nie spodziewałam się, że jego żywot zakończy właśnie Clarke :o
Ogólnie bardzo mi się odcinek podobał i nie mogę się doczekać następnego + fajne sceny Bellarke :)
Ciekawe co teraz zrobi Raven...
Co innego zadawanie śmierci w walce co innego zabijanie nieuzbrojonych kobiet i dzieci.Czego tu nie rozumiesz??
Tego, że nie zostało to wyjaśnione. Ona na słowa Clarke odpowiedziała coś w stylu ''Ale Finn jest winny'' i to ma być odpowiedź? Jeśli chodzi o to co napisałeś, to twórcy mogli nie wkładać w usta tej przywódczyni ziemian takich bezsensownych tekstów :)
Mnie trochę Finn wkurzał , ale cieszyła bym się jak by żył bo trochę szkoda go ...
Może skoro Clark umie leczyć robić operacje itp .. to wbiła mu nóż w konkretne miejsce ( czyli nie w płuca ani nic takiego ) żeby przeżył .
Odcinek super szkoda że następny dopiero 21 :(
Dosyć ciekawa końcowka, można si było spodziewać jak już do niego podchodziła co sie stanie :D
Szkoda ze MW troche ucichło w tym odc. Mam nadzieję ze jakos fajnie to dalej rozkreca. Niby nie szkoda Finna , ale troche go bedzie brakowało.
pzdr
No. Tego się naprawdę nie spodziewałam. Brałam pod uwagę niemal wszystkie inne opcje, włącznie ze śmiercią Raven, bo nie sądziłam, że najbardziej oczywisty wybór będzie wyborem rzeczywistym. A jednak - twórcy mieli jaja i posłali Finna do piachu. Żałuję tylko, że sam nie popełnił samobójstwa (choć samo oddanie się w ręce Ziemian to faktycznie jakiś tego wyraz), a że zabić musiała go Clarke. A ta dziewczyna jest N I E S A M O W I T A i szkoda, że kolejny raz trafia się taki dramatycznie trudny wybór. 18latka z duszą osoby w wieku co najmniej swojej matki. Mam nadzieję, że długo po śmierci Finna nie będzie się zadręczać, bo zrobiła, co było trzeba. Ma jaja dziewczyna, choć była irytująca z tym obwinianiem Murphy'ego i gadką do Lexy o 300 zabitych Ziemianach z jej ręki. Ale - wybaczam jej to, bo zabicie Finna przekracza wszystko.
Sama śmierć Finna mało mnie ruszyła, bo za gościem nie przepadałam, delikatnie mówiąc. W tym odcinku wybielono go do granic możliwości i już nigdy nie dowiemy się, co mu się w głowie poprzestawiało, kiedy dokonał masakry tej wioski. Skupiono się na konsekwencjach jego czynu, nie na samym jego zachowaniu, z czego konkretnie wynikło (zwykła zbrodnia w afekcie? nieee) a paradoksalnie to on najlepiej na tym wyszedł, bo Clarke oszczędziła mu śmierci w męczarniach, a sama będzie mu się zmagać z tym, że z jej ręki zginęła bliska jej osoba. No ale nie można mieć wszystkiego, ja i tak jestem w szoku dalej, że serial The CW uśmierca jedną z głównych postaci, w dodatku - faceta. Rzadko spotykane.
Ładne sceny Bellarke - pełna synchronizacja, wspólne działanie, dowodzenie i rozumienie się bez słów. No i coraz wyraźniejsze uczucia Bellamy'ego do Clarke, widoczne choćby w scenie, kiedy jest lekko ranna. Na pewno coś z tego będzie, bo takiej chemii nie da się ignorować. Pytanie KIEDY. Niestety śmierć Finna fanom Bellarke (w tym i mnie) nie przyniesie raczej nic nowego, bo Clarke kocha Finna, chociaż nie jest w nim zakochana (a to dwie całkiem różne sprawy) i fakt, że to ona go zabiła pewnie na jakiś czas odsunie jej myśli od rzeczy około romantycznych, SZKODA. Za to mam nadzieję, że scenarzyści likwidując jeden trójkąt miłosny nie wprowadzą kolejnego, zamiast Finna dając Raven. To byłoby przegięcie. W każdym razie na pewno czekają nas fajne i ciekawe sceny Bellarke, nawet jeśli nie będą czymś więcej niż świetną współpracą i przyjaźnią.
..ale jak to się nie dowiemy? :) Spójrz na całą akcje z perspektywy Fina, on nie miał tej wiedzy którą mieliśmy my. Nie wiedział o MW, zobaczył ubrania bliskich w wiosce, później zegarek Clarke na szyi jednego z nich - był przekonani że za wszystkim stoją ziemianie. Zakochany w Clarke wpadł w afekt i 13 ziemian poszło do piachu.
Masz 100% racji. Po prostu chodziło mi o to, co już było kilka razy poruszono - o zbyt niespójne przejście o Finna peacemaker'a do Finna psychopaty strzelającego do wszystkiego, co się rusza. Choć ja dostrzegałam w nim już wcześniej tę 'chwiejność', to wydaje mi się, że scenarzyści poszli trochę w jego wątku na łatwiznę. Z drugiej strony takie zbrodnie w afekcie zdarzają się w realnym życiu, ile razy słyszymy w tv, że jakaś z pozoru poukładana, spokojna osoba zrobiła to czy tamto. Nie jest to aż tak oderwane od rzeczywistości. Moim zdaniem scenarzyści nie mieli pomysłu na postać Finna i stąd to wszystko. Nadal jednak nic go nie usprawiedliwia i w moim mniemaniu dostał, na co zasłużył, w dodatku Clarke okazała mu miłosierdzie, bo mógł skończyć o wiele gorzej.
Nie pamiętam dobrze końcówki pierwszego sezonu, ale czy tam w finale nie było tego typu akcji, ze Fin został na zewnątrz co w jakiś sposób uratowało Clarke?
Ja też dobrze nie pamiętam, ale wydaje mi się, że Finn został, by pomóc Bellamy'emu.
Dla mnie Finn pokazywał tylko różne przejawy egoizmu w tym odcinku.
Powiedział Clarke, że ją kocha i wszystko co zrobił, zrobił dla niej. Na pewno po czymś takim Clarke poczuła się wspaniale, bo też nic nie poprawia nastroju bardziej niż fakt, że jest się mimowolnym powodem 18 śmierci ludzi, w tym dzieci. Finn w tym momencie myślał o tym, że musi zrzucić ciężar z serca - uj, że przerzuca ten ciężar na serce Clarke. Najważniejsze, że jemu ulżyło..
Skoro tak bardzo kocha Clarke, to dlaczego nie poświęcił się od razu, kiedy usłyszał, że przez niego zginie jego ukochana w ataku Ziemian? Nie. Daje się ciągać z kąta w kąt przez coraz bardziej spanikowaną, przerażoną ukochaną wplątując ją w coraz większe kłopoty i narażając jej bezpieczeństwo i życie.
W przypływie sztucznej odwagi daje się pojmać mimo tego, że powinien wiedzieć jak jego męczeńska śmierć wpłynie na przyjaciół, na Arkę, na przymierze. Przecież po czymś takim nie byłoby szans na pokój i zaufanie między Ziemianami i Arką, krzyki torturowanego Finna zniweczyłyby nawet największe chęci do pokojowej koegzystencji.
Finn przez cały czas jest bezwolną lalką przenoszoną z kąta w kąt, pozwala przyjaciołom na martwienie się o niego i na moralne szmacenie się (patrz Raven).
Na koniec jego czyny stawiają Clarke przed nieludzkimi wyborami: najpierw ona sama się ofiaruje za niego (czym mnie wpienia niesamowicie), potem dokonuje strasznego czynu, z którym będzie musiała żyć.
Jednym słowem Finn się nie popisał i pozostaje pogratulować twórcom mimowolnego stworzenia takiego złamasa :D Pewnie intencje mieli inne ;)
Nie wiem dlaczego, ale przewidywałam śmierć Finna w tym odcinku, tylko nie wiedziałam, czy sam się zabije, czy zrobi to Clarke. Więc końcówka mnie nie zaskoczyła - wkurzyłam się tylko słysząc jak się poświęca dla niego Clarke. Ale jak tylko powiedziała mu, że go kocha, byłam już spokojna, że go zabije. Czułam, że mówi to tylko temu, żeby umarł szczęśliwy, ale miłości to tam już raczej nie było, przynajmniej nie takiej, jakiej by sobie życzył biedny Finn :)
I znowu musze się zgodzić w 100 % z Twoją wypowiedzią :D Tez zauważyłam to, że Finn był ciągany z kąta w kąt w tym odcinku narażając wszystkich na niebezpieczeństwo. W tym oczywiście swoją ukochaną, która potem idzie się ofiarować za niego, co było strasznie lamusiarskie.
Wydaje mi się, że Clarke naprawdę go kochała, ale to nie była już miłość ''romantyczna'' czyli taka, jakiej by sobie życzył Finn i jaką on ją darzył. Ona po prostu nie była już w nim zakochana, ale hmm mimo tego co zobaczyła to trudno tak nagle przestać dbać o ludzi z którymi było się w jakiś sposób związanym, wiesz o co cho :D
Też uważam, że Clarke w jakiś sposób kocha Finna, ale nie jest to taka miłość, jakiej życzyłby sobie Finn. Myślę, że Clarke była na dobrej drodze do zakochania, ale powrót Raven zastopował rozwój uczucia (Clarke jest niesamowicie dumną osobą i poczucie zdrady oraz bycia tą drugą skutecznie zabiło romantyczne uczucia). Poza tym zaraz potem wszystko zaczęło się kiełbasić, a Clarke posiadająca kompleks Harrego Pottera przelała swoją energię i emocje na grupę. Wtedy też Finn jej pomagał i myślę, że Clarke uczucia zwyczajnie zmieniły formę z romantycznych na przyjacielskie.
No ale Finn już posmakował jak to jest mieć Księżniczkę i nie mógł popuścić :D
Wiem o co cho ;) i w pewien sposób rozumiem Clarke i Bellamy, chociaż i tak uważam za dziwne to, jak ŁATWO przyszło im rozgrzeszenie czynów Finna, podczas gdy nie mają żadnych obiekcji ze szmaceniem torturowanego Murphy'go (ciekawe, że teraz taką zgrozą przejmują ich potencjalne męczarnie Finna, ale nikt łezki nie uronił nad Murphy'm, który to PRZESZEDŁ).
No i o ile kapuję związek emocjonalny, jaki Finn dzieli z Clarke, Bellem czy Raven, o tyle nie rozumiem pobłażliwości Abby i osób, które go nie znają. Jeden facet, który nazywa wprost po imieniu kim jest Finn, a także Lincoln są traktowani, jakby puścili w kulturalnym towarzystwie wyjątkowo smrodliwego bąka :D
No właśnie! Clarke i inni wieszają psy na Murphym, a Finna wybielali do granic możliwości! Pamiętam scenę, w której blondyna miała czelność zarzucić Murphy'emu, że ta cała masakra w wiosce to całkowicie jego wina. Nie pamiętam tylko, czy było to w tym odcinku czy może w poprzednim :)
I ta pobłażliwość Abby i innych dorosłych - no tutaj to już twórcy kompletnie pojechali po bandzie, zgadzam się bo jako że dla innych jak Clarke, Raven itd mógł być przyjacielem czy kimś tam, znają go itd to dla nich był właściwie kimś obcym. Ja na ich miejscu, jako że jestem tylko człowiekiem gdybym usłyszała o tym co Finn zrobił i wiedziała, że oddanie go jest jedyną szansą na pokój i ocalenie ludzi z arki to nie miałabym żadnych obiekcji co do tego jak rozwiązać tą sprawę ;)
Także nie dziwi mnie oburzenie fanów, którzy strasznie najeżdżali na Jasona i scenarzystów na twitterze i tumblrze za to odpuszczanie Finnowi jakiejkolwiek winy. A nieźle najeżdzali, oj nieźle :)
Chociaż mimo wszystko to po tym odcinku jest mi i tak chłopaka trochę szkoda :D
Nie nadążam za fandomem : ) - możesz coś więcej na ten temat napisać? O reakcji widzów na ten sezon, szczególnie na wątek Finna?
Akurat dość często śledzę tweety i tumblry ekipy z tego serialu więc wiem co nie co ;)
Hmm... właśnie największe emocje wywołuje Bellarke (3 razy ten pairing zawojował twitter będąc w Worldwide trendach ) i wątek Finna w tym sezonie. Na tym ludzie się skupiają najbardziej. Ogólnie to jakieś 90% fandomu wieszało psy na postaci Finna za to co zrobił (i dlatego bo są fanami Bellarke oczywiscie) i poleciały nawet niemiłe słowa co do scenarzystów, za to że na siłę właśnie starają się go wybielić. Nawet nawiązała się rozmowa na twitterze Jasona z jedną z fanek, która wysłała mu swój post na tumblrze co o tym sądzi http://todreaminscarlet.tumblr.com/post/105027534872/more-the-100-thoughts i napisała, że on prawdopodobnie tego nie przeczyta, bo czyta tylko to, co poprawia mu ego :P No i ogólnie wyszła jakaś kłótnia między nim, a kilkoma fanami co do tego. W ogóle były jakieś najazdy na niego że nie lubi Bellarke i specjalnie daje Flarke więc nie dziwię się, że się facet wkurzył :P On oskarżył fanów, że nie oglądają ''dokładnie'' bo coś tam, i był większy szum jeszcze. Ale chyba potem przeprosił :P No i poleciały tweety od aktorów, żeby nie brać tego aż tak dosłownie, bo to tylko fikcja tralalala coś takiego :D
to przekręt, nie widzieliście zakrwawionej ręki Clark, którą pomazała ubranie fina, nie było pokazanego pchnięcia nożem, a poza tym on jest za ważny