Co myślicie o tym odcinku ? Oglądam odcinki z przyzwyczajenia . Serial stracił już swoją tzw. magię. Odbiegają daleko od swoich dawnych założeń. Sheldon ? Już nie ten sam typ człowieka - a szkoda . Amy , Penny - żenujące postaci, zniszczyły serial. Sam można było zauważyć,że Leonard nie chce ślubu z Pennym. Ona mu się nie podoba, robi życie takiego nudne. Jeśli scenarzyści pójdą tak daleko to może Penny wyjdzie za mąż za Stuarta ? Oni do siebie pasują.
Odcinek do bani. Przekształcił się w Modę na Sukces.
Nie chcę się wypowiadać na temat tego, czy poziom serialu spadł czy nie, bo to kwestia tego, co kto lubi. Nie mogę się jednak zgodzić, że zmiana Sheldona jest czymś złym. Nie ma takiego człowieka, który przez całe życie jest taki sam. Ludzie, których poznajemy mają na nas wpływ i to nas zmienia. Gdyby Sheldon pozostał taki sam to byłoby to dla mnie nienaturalne, a do tego byłby bardzo samotnym człowiekiem. Co do Penny i Leonarda też momentami mam mieszane uczucia. Jak Penny mogła zniszczyć serial skoro jest jego fundamentem? Na jej relacji z "nerdami" opierał się na początku serial, a potem pojawiły się Amy i Bernadette.
Zgadzam się. Lata mijają, Penny w drugim sezonie miała 22/23 lata więc w tym ma 28/29. Podejrzewam, że Sheldon jest starszy więc dziwne byłoby gdyby się nie zmieniał i ostatecznie został starym kawalerem :)
Moim zdaniem serial byłby nudny gdyby było wciąż jedynie 5 głównych postaci, bo faceci nie mają zbyt wiele rozrywek ;) Bernadette i Amy może i są specyficzne (dla niektórych irytujące) ale idealnie pasują do swoich wybranków :)
I nie zgadzam się z upadkiem jakości. W tym sezonie było wiele odcinków, które przypominały mi pierwsze sezony, w przeciwieństwie do np. sezonu 7.
A co do ślubu to myślę, że do niego nie dojdzie, chociaż myślę i mam nadzieje, że ostatecznie będą razem.
właśnie skończyłam ten odcinek i nie mogę się doczekać 9 sezonu.
może właśnie przez to jaki jest Sheldon Amy go zostawi i niestety będzie starym kawalerem...
Serial faktycznie odbiega od pierwowzoru, ale z drugiej strony ciężko byłoby uwierzyć, że lata mijają a postacie "tkwią" w miejscu - nerdy pracują, grają w planszówki, ślinią się do dziewczyn a penny goni za karierą aktorską podając serniki. Mam mieszana uczucia, ale sama nie wiem co musieliby wymyślić scenarzyści aby wszyscy byli zadowoleni.
Z tą Modą na Sukces to może przesadziłeś, ale finał ewidentnie taką telenowelą był. Twórcy chyba na siłę chcieli zrobić dramę, żeby nagrzać fanów relacji międzyludzkich na sezon 9. I muszę przyznać, że mnie nagrzali, a raczej zostawili po ostatniej scenie z "wtf?!" na twarzy. Oczywiście chodzi mi o Shamy, reszta związków ani postaci mnie już zbytnio w tym serialu nie interesuje.
Z plusów: beka scena przed czołówką - anyway :P Scenki rozmowy Sheldon-Leonard-Penny nawet śmieszne. Kiedyś sobie myślałam, jak mogłyby wyglądać nieuchronne Sheldona oświadczyny. I skojarzenie z LotRem nasunęło się samo, chciałam, żeby wykorzystali ten motyw i właśnie w jego przypadku, bo jego najbardziej takie rzeczy kręcą. Cóż, dostałam jakąś namiastkę tego, ale i tak propsy, za wrzucenie tutaj LotRa. Obstawiałam oświadczyny repliką pierścienia na Comic Conie, ale Amy jest niezdolna do trawienia takich tematów w ten sposób ( do tej lamy za chwilę wrócę). No i ostatni plus - prawdziwa drama w związku Shamy. Serio, ale 8 sezon już się robił tak mdły momentami w ich wykonaniu (praktycznie full zrozumienie co było aż nienaturalne), że awantura i separacja może wyjść tylko na dobre i serialowi, i samym postaciom. Zawsze nowe pole do wrzucenia nowych gagów.
A teraz największe dla mnie nieporozumienie tego odcinka - reakcja Amy w ostatniej scenie. Tak, chciałam jakiejś dramy między nimi, ale postawionej na konkretnych fundamentach, a nie z dupy. I tak jak darzyłam tą postać jakąś sympatią tak teraz ją straciłam zupełnie. Potrzebuje czasu na myślenie po tym jego od niechcenia wspomnieniu o Flashu? To tak jakby powiedziała: potrzebuję czasu na przemyślenie, bo się okazało, że Sheldon jest Sheldonem. Wcześniej miała większe powody, żeby myśleć (walentynki w pociągu z kolegą o imieniu Eric, a wówczas zachowała się jak dupa wołowa), teraz, po czymś takim to niewczas i śmieszny powód, ot taki, którym Sheldon obdarza ją pewnie każdego dnia.
Jest jeszcze opcja, której bym bardziej przyklasnęła. Wiemy, jak to będzie w sezonie 9, czyli on będzie się starał udowodnić jej, że na nią zasługuje. Ja jednak ten jej czas na przemyślenie interpretuję jako przyznanie się jej, że jest jeszcze niegotowa na poważny z nim związek. Spotkało ją z jego strony tyle zaskakujących, pozytywnych i dla niego samego milowych kamieni, że się przestraszyła. W finale kto wie, do czego by się nie posunął na kanapie, a podczas rozmowy przez komunikator, gdyby mu jędza nie przerwała, kto wie co pozytywnego na temat ich związku chciałby jej zakomunikować (dodać do tego pierścionek w biurku i jego wcześniejszą konwersację z Leonardem i Penny). Kolega widać, że się stara jak może, choć nie potrafi tego za bardzo komunikować, za to Amy dużo gada, mało robi. I mam nadzieję, że to właśnie to sobie uświadomiła, że to być może z nią jest coś nie halo (choć wątpię, zawsze z Sheldona robią winnego), że to ona jest niedojrzała i dziecinna w swojej wizji romantycznego związku z człowiekiem, który najzwyczajniej taki nie jest i że to ona będzie się bardziej starała w s9. Bo on już swoje zrobił, z nawiązką.
Idealną dla mnie wizją dla nich na sezon 9 byłoby związanie się Amy ze Stuartem (Penny i Stuart? nie żartuj), a dla Sheldona powrót na stare, dobre, naukowe śmieci i jakieś (w końcu!) realne osiągnięcia w tej kwestii, albo/dodatkowo do tego związek z inną laską, która naprawdę by była jego klonem, z natręctwami i uwielbieniem dla geekowych rozrywek (czego Amy nie trawi i nie strawi), ale na taki duet teraz to już za późno, niestety. Amy w tej kwestii nie podołała i nie podoła. A i tak skończy się na tym, że się hajtną w s10 i tyle z dywagacji.
Nie zgadzam się z Twoją interpretacją reakcji Amy. Amy miała dość ciągłego starania się, patrzenia przez palce na pewne zachowania.. I ciągnęło się to latami.. i w tym momencie, kiedy pierwszy(?) raz się całowali.. co jest imho dość istotne.. Sheldon właśnie był Sheldonem, ale to była jej granica i taka błaha sprawa zadziałała jako zapalnik tego ciężaru gromadzonego przez lata.
Amy była świadoma zachowań Sheldona od samego zawarcia związku. Jej zachowania są infantylne.Po prostu nie pasuje do Sheldona.
Jedyny stabilny związek ma Howard. Natomiast ja bym uporządkował związki:
- Leonard + asystentka Sheldona
-Raj czy Rej + dziewczyna o charakterze ,wyglądzie siostry Sheldona . Obecna jego dziewczyna do niego nie pasuje. Może potrzebuje naukowca dziewczynę ?
-Penny + ? = zakonnica
-Amy + no może Stuart jw.napisano
-Sheldon + typowa kobieta taka ,która już odwiedziła i spała u Sheldona - była doktor fizyki ? ... Powinien już w tym sezonie zdobyć nagrodę za jakieś tam osiągnięcia.
Ostatnio mało pokazują Uniwersytet..
edit: Chciałbym Penny widzieć w ostatnich odcinkach 9 sezonu no może w połowie 10 jako bezdomną bez pracy ( poszła na aktorstwo ,została nikim- odizolowała się od geeków i dziewczyn) i jest sama, Najlepszy moment byłby na ulicy gdy obok niej przechodziłby Leonard i jego dziewczyna . Przechodząc obok niej ,Leonard nie poznałby Penny (brudna,etc) a wtedy Penny powiedziałaby - Leonardzie , szkoda,że Ciebie zostawiłam... Na końcu ulicy odwróciłby się Leonard i powiedział - Przypomina mi ona Penny, ale za chwilę jego dziewczyna by powiedziała - Daj spokój . I idą dalej opowiadając sobie kawały....
Powiem Ci, że akurat z trójki dziewczyn (Emily nie liczę, bo to z Rajem trudno nazwać związkiem) to najbardziej fair w stosunku do swojego chłopaka jest właśnie ona. Pozostawia mu najwięcej przestrzeni na jego "zabawki", które dla Amy są dziecinne, a dla Bernadette tylko stratą pieniędzy. Nie stawia wygórowanych czy nierealnych oczekiwań jak Amy, ani tak nie manipuluje i nie rządzi swoim chłopakiem jak Bernadette. Jakby nie patrzeć - Leonardowi trafiła się najbardziej "zdrowa" na umyśle laska. Tym bardziej naciągana jest drama między nimi w tym odcinku, dla mnie tak samo niezrozumiała i nietrafiona jak w przypadku Shamy.
Jedyny mój zarzut do Penny to przerobienie jest z kelnereczki na kobietę sukcesu. Zawsze scenki w Cheese Factory mi się podobały i miały duży ładunek pozytywnych emocji i śmiesznych scen. Niestety, wokół jej kariery trudno o śmieszne gagi. W tym sensie postać straciła mnóstwo ze swojego dawnego komizmu.
seks i okazywanie sobie uczuć nie są w zdrowym związku nierealnymi oczekiwaniami-a takie ma Amy względem Sheldona...
Biorąc pod uwagę postać Sheldona i jego problemy z dostosowaniem się do normalnych oczekiwań to tak - one są nierealne. Jakby nie patrzeć to przez 5 lat znajomości z Amy zrobił ogromne postępy.
swoją drogą,o jest naprawdę dobrze napisana i zagrana postać,skoro można podyskutować o jej charakterze:)
z jednej strony się z Tobą zgadzam,ale fajnie by było,gdyby po tym sezonie Sheldon próbował się odrobinę dopasować do innych,być bardziej elastycznym,a nie oczekiwać,by inni dostosowali się do niego
Miałam na myśli dokładnie to, co @Badly. To, do czego dziś jest zdolny społecznie Sheldon, a do czego był na początku serialu to jest przepaść. A Amy i tak mało. I w sumie to nie wiem, o co jej chodzi, bo jeśli chodzi o seks to już dawno przyznał, że jest możliwy, tylko trzeba mu dać czas, wiadomo, a okazywanie uczuć? W ostatnich sezonach robił to aż nadto. Nie wiem, wnerwiła mnie Amy w finale niemiłosiernie. I on już jak na siebie jest bardzo elastyczny w stosunku do innych. Wydaje mi się, że jeśli pójdą z tym dalej, a już balansują na krawędzi wiarygodności tej postaci, to to już nie będzie Sheldon i ostatnia, najciekawsza postać straci urok.
Fakt, postać świetnie napisana, a jeszcze lepiej zagrana :)
Nie powinno mnie już dziwić takie zachowanie no ale cóż. Amy zachowuje jak najbardziej w normalny sposób. Może i to oczywiste, że Sheldon jest nietypowy i jak na 5 lat zrobił duże postępy, może i Amy wiedziała jaki jest ale to normalne, że chce czegoś więcej. Kocha go i oczekuje, że i on w jakiś sposób to okaże a tu nie dość, że na etapie pocałunku są już jakiś czas to jeszcze robi to w zwykły mechaniczny sposób nie zwracając na to szczególnej uwagi. Może i nie powinno to jej za bardzo dziwić ale każdy prędzej czy później by nie wytrzymał.
Osobiście liczę, że oni będą razem bo jednak ciężko by było i dla Sheldona i dla Amy znaleźć kogoś bardziej odpowiedniego. Amy i Stuart? Przecież ta ich randka była zupełnie bezsensowna, chemii żadnej nie było. Już bardziej zgadzam się z tym, że bardziej Stuart pasuje do Penny.
Co do reszty związków to dla Lenarda najlepsza według mnie była jego dziewczyna, o ile się nie mylę to Stephanie, z któregoś z pierwszych sezonów. Nie pamiętam dokładnie, którego. Lekarka, która przez jakiś czas z nim mieszkała jednak wtedy bał się zaangażować, a szkoda. Ich przyszłości z Penny udanej nie widzę co zresztą jest dość oczywiste.
Nowa dziewczyna Raja też mi nie pasuje za bardzo do niego i z niecierpliwością czekam na powrót Lucy.
U Bernadette i Howarda się już raczej na szczęście nic nie zmieni.
Może faktycznie z tą Modą na sukces to lekka przesada, ale zgadzam się z tym, że serial z komediowego zmienia się w obyczajowy. Ja nigdy nie kupowałem tego rozwoju postaci i tłumaczenia tym słabości serialu. To ma być komedia. Co mi po rozwoju bohaterów jeżeli stają się coraz mniej zabawne i śmieszne. Jakbym chciał oglądać serial o związkach to bym obejrzał jakiś serial obyczajowy, tymczasem z pierwotnej formuły serialu nic nie zostało. Dla mnie ciągłe problemy w ich relacjach damsko-męskich są męczące do oglądania. Niestety.
Moim zdaniem nie przesada, jako serial komediowy, bbt leży. Jako fabularny, lezy ponownie. Początkowe serie oceniałem 8/10, ostatnie serie 2/10... Najbardziej irytujący jest śmiech publiczności... Nic śmiesznego się tam nie dzieje.
Gdyby nie było tych relacji damsko-męskich, wszyscy narzekaliby na to że serial zmierza do nikąd. Geekowskie żarty w końcu by się wyczerpały albo zaczęły by się powtarzać. A tak mamy humor w relacjach damsko-męskich i do tego troche dramatyzmu co dodaje uroku i sprawia, że czeka się na kolejne serie.
Takie małe porównanie. W serialu Przyjaciele w ostatniej serii było też dużo jak to się mówi "Mody na sukces" ale to było idealne żeby dobrze zbudować dramaturgie. Dzięki temu ostatni sezon bił rekordy oglądalności.
Nie porównywałbym tego badziewia do przyjaciół... Fakt oba seriale zmieniły nieco kierunek ale przyjaciele trzymali poziom do końca. Zobacz na zarys postaci w obu serialach, wszyscy byli interesujący, można było się z nimi utożsamiać. Po 10 sezonie przyjaciół czuję się pustkę, jakby to moi przyjaciele się porozchodzili. Po 8 sezonie BBT czuję zażenowanie i zastanawiam sie kto, i po co to gówno dalej kręci. BBT skończył się na 7.
Dokładnie. W dodatku w przyjaciołach relacje nie wpłynęły tak bardzo na bohaterów. Monika nadal lubiła trzymać porządek, mieć wszystko poukładane, uwielbiała wygrywać i dominować a Chandler nadal pozostał niedojrzałym gościem, który uwielbiał wszystko obracać w żart i używał sarkastycznych komentarzy, żeby zatuszować swoją niepewność. W TBBT związki wpłynęły na bohaterów do tego stopnia, że zmieniła się cała formuła serialu i moim zdaniem styl i jakość humoru.
Bo ludzie się tak nie zmieniają. BBT w większości nie ma sensu ale nie było to istotne w momencie, gdy jeszcze był serialem komediowy i bawił. Teraz nie wiem co to, to jest. Zabierając humor pozostał jedynie nieinteresujący, nielogiczny, monotonny serial.
Dla mnie TBBT skończył się tak naprawdę na S04. Potem jakieś flaki z olejem, ale oglądam z przyzwyczajenia, trochę się zawsze pośmieję - ale to już nie to. Natomiast koniec Przyjaciół to było coś bolesnego - tam nie dało się przewijać odcinków, bo można było dobrą scenę stracić ;)
No bez jaj z tymi przyjaciółmi. To dopiero było badziewie i gniot. Strasznie realne było to, że Rachel kocha Joeya a za kilka odcinków odwrotnie itd. No i jaki face byłby taki upośledzony umysłowo, żeby po tym wszystkim zostać Rachel
Z tym kochaniem to bym nie przesadzał, bardziej bym to nazwał zauroczeniem + wpływ na uczucie miała wieloletnia przyjaźń. Ale owszem było to bardzo realne a jeśli się nigdy z czymś takim nie spotkałeś a tym bardziej nie umiałeś przeanalizować dokładnie ich sytuacji to Twój problem.
Naprawę nigdy nie spotkałeś się z sytuacją, w której jednej osobie podoba się druga ale bez wzajemności po czym te role się odwracają? To chyba czas najwyższy wyjść z pokoju.
Greendale piszesz posty jak typowa blondynka... Z tego co napisałeś wywnioskowałem, że te postaci miały rozdwojenie jaźni .
też się zgadzam ,że przyjaciele to był totalny gniot. Z góry już wiedziałem co będzie w nast.odcinku
W takim razie czekamy na twój serial. Chociaż jeśli potrafiłeś przewidzieć wszystkie śmieszne sytuacje jakie będą w następnym odcinku to chyba kariera wróżki w telewizji będzie lepszą opcją.
chodziło mi o relacje inter personalne między postaciami nie o śmieszne sytuacje. Typowi z Was ludzie stanowiący dowód na istnienie brakującego ogniwa Darwina.
No to chyba jednak pomyliłeś kategorię bo raczej w serialu komediowym relacje nie są głównym punktem a właśnie śmieszne sytuacje.
jeśli chodzi o tbbt to już nie komedia lecz romantyczny serial gdzie bardziej skupia się na relacjach tj.: Amy-Sheldon, Wolowitz i Bernadett. , a jeśli chodzi o friends to po ślubie Rachel i Rossa nastąpił spadek poziomu - scen śmiesznych , etc.
Hmm... A oglądałeś chociaż ten serial? Bo coś czuje, że może kilka przypadkowych odcinków i nic więcej.
Nie , niestety nie wiem. Szkoda było mi czasu na tak beznadziejny serial. Jak nie wzięli ślubu to słusznie. Ta kobieta miała omamy hipnopompiczne czy nawet pseudohalucynacje.
No to nie rozumiem czemu wyskakujesz z takim porownaniem skoro nawet nie obejrzales do konca.
Jeżeli nie rozumiesz bez tłumaczenia, to znaczy, że nie zrozumiesz, choćbym ci nie wiem ile tłumaczył.
Jeśli uważasz, że Twój mózg jest kiepski w myśleniu lateralnyn , a chciałabyś to zmienić, powinnaś się pobawić i brać przykład z jakiegokolwiek ośmiolatka z własnego osiedla, który na pewno jest wzorem w dedukowaniu truizmowych zagadnień czy zdań.
Twojego postu komentować nie muszę bo sama swoimi jakże lotnymi tekstami pokazujesz swój iloraz inteligencji. Rzeczywiscie spostrzegawcza jesteś w kwestii kultury osobistej, której ci brak.
Hahahah sorry ale nie bede sie wiecej znizac do Twojego poziomu. Milego dnia zycze
Wystarczy przejrzeć historię Twoich postów i od razu rzuca się w oczy pustka osobowości oraz problemy z rodzimym językiem .Słabeusze ustępują, plus za to, że znasz swoje miejsce w szeregu