Po siódmym odcinku wiadomo, że kolega Sinon jest jednym z Death Gunów,dlaczego ? Nazywa się
Shinkawa,podobnie jak "Death Gun" jako informacja internetowa,mało zadowalający argument ? W
którymś odcinku,chyba trzecim jest pokazane, jak ktoś wyświetla na komputerze profil Sinon i
status"ma umrzeć" pewnie on jest jakoś w to wszystko zamieszany,ja od początku go
podejrzewałem.
Sam sobie zaprzeczasz i mieszasz informacje które już uzyskałeś z anime z informacjami dostępnymi w sieci (pewnie głównie spoilery z mangi?)
Z tego co było w anime - to nie ma organizacji Death Gunów, a jest jeden człowiek z dawnej gildii LF która była w SAO.
A do tej pory dowiedzieliśmy się, że kolega Sinon cały czas był przy Sinon, więc nie mógł spędzić roku czy dwóch (ile to było?) w SAO.
Nie miałby też powodu by ją zabijać, skoro w ostatnim odcinku, o którym wspominasz, wyznał jej miłość. Chyba, że Ty zawsze zabijasz to co kochasz?:d
To jak się kto nazywa nie jest ważne, bo inaczej można też uznać, że jego rodzice są Death Gunami i jego brat - WRÓĆ! o żadnym bracie nie mówiłem:p I o ile dla nas byłoby tajemnicą, bo któż to wie co kryje się pod japońskimi nazwiskami, to dla japońskiego widza (głównego odbiorcy) byłoby to zbyt banalne.
Daj pokój. Oglądaj, nie kombinuj:)
Obejrzałem z 25 tytułów anime,i każdy mnie zaskoczył,a mianowicie zakończenie,założę się że tutaj też dadzą niezłego kopa,różnica pomiędzy pierwszym sezonem a drugim jest taka,że w SAO już wiedzieliśmy kto jest antagonistą,tutaj znamy jedynie jego przydomek "Death Gun".To anime jest z lekka przewidywalne,poza tym nie rozumiem twojej wypowiedzi,on nie był cały czas przy Sinon,czasem pomagał jej przy grze a tak to sama się logowała i grała a on był "wolny" zapewne wtedy coś wykombinował,jak dla mnie to są to dwie-trzy osoby które przebierają się za jednego Death Guna,i jedną z tych osób jest właśnie kolega Sinon,nie ma powodu jej zabijać ? Może poznamy jego motywy...
W SAO nie wiedzieliśmy kto jest antagonistą, chyba że tak nazywasz samą grę. Nie można tak nazwać twórcy gry, bo prócz pierwszego odcinka w którym pokazano awatar podający się za twórcę, to nic o nim nie mówiono aż do wiadomych wydarzeń.
Tutaj też niewiele wiemy, bo jak sam zauważyłeś, Anime mają to do siebie, że są w nich drastyczne zwroty akcji (chociażby Code Geass). Równie dobrze, odwrotnie niż w SAO, mogłoby się okazać że Death Gun uchodzący przez większość czasu za złego, jest tym dobrym:p
Przeczytaj jeszcze raz tamto zdanie, a zrozumiesz. Nie pisałem o GGO, ale o SAO. Death Gun rozpoznał Kirito i miał tatuaż gildii LK, która była w SAO. Zatem gdyby to był ten młody, to by musiał spędzić wiele miesięcy w SAO, co by oznaczało, że nie mógłby być w tym czasie z Sinon. A w którymś odcinku wspomniano, że znają się od lat i był przy niej ten cały czas.
Death Gun, którego widział Kirito podczas przerwy turniejowej to mógł być "głównym" death gunem,a kolega Sinon to może być jakaś jego...prawa ręka czy coś,nigdy nie wiadomo ; )
Hmm... A niby jak to zrobiła??? Rozdwoiła się czy co??? Przecież w trakcie turnieju siedziała z przyjaciółmi w kawiarni w ALO i oglądała zmagania w GGO, a sam Death Gun mierzył niejako w ich stronę z broni. Polecam zobaczyć nowy odcinek. Tam jest wszystko czarno na białym. A sam Klein wysnuwa wnioski odnośnie tożsamości Death Gun'a.
Heh, awansowałam na kapitana :D. Dzięki!!!
Ps. Zostawiam to Twojej ocenie ;). Pozdrawiam cieplutko ;).
W dobie internetu sam dotrze do tej informacji :D. W końcu sam się przyznałeś :D. Ale jak coś to ja nic nie wiem :D.
Jak nie może dotrzeć to danych gildii LC, to nie dotrze do mojej wypowiedzi;)
Zresztą to "doba" internetu, a nas dzieli z 10 lat:P (przypuszczalnie, bo tyle dzieliło wejście do SAO i stworzenie anime).
Dzięki naszym komputerom zaglądamy w przyszłość, a może nawet i do innego wymiaru:d
Hmm.... wobec tego, powinienem wcześniej napisać, że to ja nim będę:d
A tak na marginesie, odcinek znów w 90% przegadany:( Kilka dialogów ciekawych, ale 1/3 odcinka znów siedzieli w jaskini:d
Heh, co prawda to prawda :D. Przebiegły jesteś DG :D.
No fakt, przegadany, ale później już było fajnie :D. Jak Kirito usunął się przed nabojem - cudo jak dla mnie :D. Ale czekam w końcu na Twoją walkę z nim :D.
Ostro go złoję! Trzeba przyznać, że w SAO, gdy walczył z moją gildią, szło mu lepiej. Teraz dał się zranić jak amator... i jeszcze go trafię kilka razy. Spiłuje jego HP niemal do zera i pójdę zając się Sinon. Dopiero wtedy, ostatkiem sił, ledwo żywy, ruszy by uratować niewiastę w opresji i mnie pokona... Osobiście to bym go załatwił bez terad, ale Tajna Organizacja Zarządzająca Twórczością Filmową zakazuje zabijania bez pogadanki dającej głównemu bohaterowi możliwości pokonania złoczyńcy.
Ale dostrzegając Twoją sympatię do mnie, będę jeszcze negocjował z reżyserem;)
Sinon też cały czas mu się wypłakuje w rękaw, że to ona powinna mnie zabić, aby pozbyć się tego panicznego lęku i by pokazać, że kobieta też może! I ma za sobą feministki, co to narzekają na nierówności patriarchalnego społeczeństwa, w którym to zawsze facet ratuje dziewczynę z opresji... a przecież już wywalczyły, że Kirito musi mieć dziewczęcego avatara, mało im?
Ech... ciężkie życie złego bohatera... o nasze równe prawa nikt nie dba, żadnego parytetów na zwycięstwo, możliwości zakładania związków zawodowych, czy prawa do molestowania głównej bohaterki w każdym sezonie:(
...przynajmniej ksywki mamy przyzwoite:P
No ja liczę na Waszą epicką walkę :D. No i pewnie masz rację z tym ratowaniem damy z opresji... Żadne anime nie może się obejść bez głównego bohatera. Na przykład taki Eren. Zeżarł go tytan, a ten się odrodził jako jeden z nich, noga i ręka mu odrosły i voila!!! Wrócił do żywych. Ale Kirito nie ma szansy na zmartwychwstanie, także po prostu znajdzie jakąś leczącą miksturę i pójdzie uratować Sinon, zabijając tym samym Ciebie. Już taki los Złego Chłopca, nic nie poradzisz :D. Ale może w prawdziwym życiu pomolestujesz jakąś panienkę??? W każdym razie tego Ci życzę :D. A co do ksywki to racja - wzbudza respekt :D.
Nie to, że nie ma szans na zmartwychwstanie, po prostu mu nie wypada - w końcu już raz zmartwychwstał, gdy został zabity w SAO;)
Co do Twojej (ukrytej między wierszami) propozycji, to z wielkim żalem muszę Ci odmówić.
Wewnętrzną harmonię osiąga się przez równowagę, ba! cały wszechświat dla istnienia wymaga równowagi! Pragnienie molestowania Sinon jako DG, przeniesione na RL, z pewnością zburzyłoby tą równowagę i doprowadziło do dezintegracji tego wszechświata.
DG w prawdziwym życiu jest jak Marilyn Manson poza sceną. Gdy kończą się imprezy i wywiady, Braian musi zmyć makijaż, wyjąć srebrne zęby i zdjąć czarne ciuchy. Bierze wtedy gorącą kąpiel, zakłada na siebie błękitny kaszmirowy szlafrok i różowe papcie z słonikami, siada wygodnie w fotelu ze sztucznej skóry, bierze w rękę kieliszek koniaku, i jak przystało na porządnego obywatela chwyta za pilota by pooglądać Mode na Sukces:)
DG nie może biegać po mieście i molestować panienek. W prawdziwym życiu DG jest pacyfistą, romantykiem i kochankiem. Taki, nie zrywa z kobiet ciuchów siłą, a rozpala je słowem i pieści komplementami, tak by same, z gorąca, wyzwalały się z okowów swych ubrań:p
DG pod maską skrywa delikatnego chłopca pragnącego miłości. Takiego co wpija się w gorące usta spragnionej dziewczyny, tuląc się do niej z przejęciem, jakby robił to pierwsze raz.
Z pewnością nie jest złym chłopcem, takim rudzielcem co biedną obandażowaną blondyneczkę całuje znienacka, gdy jest nieprzytomna, ojj nie!
I nie bałamuci zalęknionej nastolatki przez trzy odcinki w jaskini (gdy jego ukochana z niepokojem czeka w innej grze), jak to robi ten drań Kirito!
DG ubóstwia czułość, długie spacery w świetle księżyca i intelektualistki i rozmowy o uczuciach... Tylko ci okropni scenarzyści wcale mnie nie rozumieją:( I jeszcze ten czarny PR ze wszystkich stron:(
Wystarczy spojrzeć tutaj, na takiego Agrona334, założył wątek i doszukuje się, kim to ja jestem, a niby po co? Pewnie by pikietę urządzić przed moim domem! Przyjść z kółkiem różańcowym i opowiadać sąsiadom, że jestem satanistą, komuchem lub Putinowskim separatystą (tylko dlatego, że mam pistolet z gwiazdką). I pewnie powie, że mam zły wpływ na dzieci... Już teraz wymyśla, że kogoś morduje... a przecież ja tylko gram w grę, jak inni:(
Niech mnie ktoś przytuli!!!
Co racja to racja :D. Kirito powinien nieco przystopować ze zmartwychwstawaniem, bo robi wiochę.
Co do Twej wypowiedzi o potrzebie czułości, nie znałam Cię od tej strony i jestem bardzo mile zaskoczona. "Moda na sukces" to chyba obowiązkowa pozycja wśród ziomków pana Mansona, a dodatek odpowiednich kapci i szlafroka to już się samo przez się rozumie :D.
Jeśli potrzebujesz przytulenia, pójdź w me ramiona :D. Ale poza przytulasem nic więcej nie mogę zaoferować, gdyż nie będę się przywiązywać do człowieka, którego przyszłość jest niepewna... W każdym razie jeśli masz potrzebę wypłakania się, służę ramieniem, rozmową i tabliczką czekolady, albo całą blachą ciasta, żeby się nie rozdrabniać i żebyś nie twierdził, że skąpa jestem :). Mam nadzieję, że to co mogę zrobić, wystarczy Tobie, drogi DG. I życzę epickiego pojedynku z panem Długowłosym :).
Pozdrawiam,
R.
Niepewna przyszłość? No wiesz!
Przyszłość wszystkich osób jest taka sama. Moja zaś, jest niezwykle klarowna. Można ją wręcz wyliczyć na palcach jednej ręki - i to żółwia ninja: 27 września, 4 października (wbrew temu co twierdzi FW, 4 a nie 14!) i wielki finał 11 października!
Opowieści o mych chwalebnych czynach z OVA, nie liczę, bo to opóźniona teraźniejszość a nie przyszłość.
I byś się o mnie nie martwiła, od razu Ci zdradzę, że wcale nie umrę! Tylko trafię do więzienia lub psychiatryka, z prywatną celą, internetem (bym mógł zbudować sektę na 7 sezon), oraz rozszerzoną opcją widzeń małżeńskich:p (to nie są oświadczyny, mimo że ciasto i przytulanie brzmią kusząco:d)
Hmm... Skoro tak stawiasz sprawę, trudno mi zaprzeczyć :D. Jak trafisz do więzienia, niezależnie jakiego rodzaju, będę Cię odwiedzać i dodawać otuchy, byś nie zwariował. W międzyczasie będziemy czekać na Twój finał i, mam nadzieję, chwalebny happy end :D. A co do sekty na 7 sezon, życzę powodzenia i mam nadzieję, że po finale jeszcze zobaczymy Cię na ekranach, gdyż aktualnie napędzasz akcję SAO, bez Ciebie po prostu nie byłoby GGO :).
R.
I jak? Pewnie spodziewałaś się walki przez cały odcinek, a tu "rachu-ciachu i do piachu".
Zginąłem za szybko, zwłaszcza w porównaniu z tymi przegadanymi odcinkami.
Molestowanie też przypadło innemu:(
Za to duży plus za motyw z granatem, trochę przypominał jagody z Igrzysk Śmierci, ale był przezabawny:)))) Najlepsza część odcinka.
Epicka walka może na finał;)
...albo w Mahouka Koukou no Rettousei:d
Chyba ze wstydu powinienem zapaść się pod ziemię.
Oczekiwałaś epickich pojedynków a było co było:(
Okazało się, że wielki finał ma być powtórką, czy raczej, całą akcję z poprzednich odcinków zamknął w jednym - i pewnie tylko on będzie dobry:D
Walka finałowa na którą tak liczyłem trwała poniżej minuty i 20 sekund - i była to najbardziej żałosna walka w historii anime:(
A potem wszystko znów zostało przegadane i nawet nie pokazali aresztowania:D
Po tych 14 odcinkach muszę przyznać, że było to jedno z najgorszych anime jakie widziałem.
3 to maksymalna ocena jaką można temu wystawić. Średnia za oba sezony spadła do 7.
I oficjalnie wszystko odwołuje, to nie ja byłem Death Gunem!:p Był nim "wstyd i żal":D
PS: Kirito na finał, przedstawił Asunę jako swoją koleżankę:D Kozak, no nie ma co:P
Death Gunem jest brat Shinkawy Kyoujiego, Shinkawa Shoichi, który w SAO posługiwał się nickiem XaXa. On "zabija" w GGO, a prawdziwe morderstwa dokonuje jego brat i jego kolega z LC Johnny Black za pomocą jakiejś trucizny niezostawiającej śladów w organizmie po sobie.
Pozdrawiam i polecam czytanie książek.
Heh, dzięki za info :). Przeczytam jak wydadzą po polsku, bo Kotori tak nas kocha, że postanowiło dać fanom powieść w ojczystym języku ;).
Te ostatnie odcinki są strasznie nudne. Mam wrażenie jakbym oglądał modę na sukces. Ile można siedzieć w jaskini?:d
Pierwszy sezon był świetny, ale ten póki co oceniłbym na 4.
Widzę, że zapowiedziane jest 14 odcinków? A do 11 prawie nic się nie wydarzyło!
Spoilerowiec zachęca do książek, ale treści tutaj tylko co na jedno krótkie opowiadanie. Jeśli było więcej, to współczuje czytającym.
Dla mnie ten drugi sezon to wielkie rozczarowanie. Sądziłem, że poszukiwania Death Guna będą jakieś emocjonujące, porywające i odrobine detektywistyczne, a oni całość spalili. Kirito zwyczajnie rzucił karty na stół, siedząc i myśląc w jaskini...
Całkiem miło spędzając czas - niczym na randce - z głową dziewczyny na kolanach, gapiąc się na jej tyłek i pozwalając jej się kleić do siebie. Pewnie kamerka pokazała ich, bo operator liczył na coś więcej. I kto wie, czy by się nie przeliczył, gdyby kamerka nie rzucała się tak w oczy. No bez głosu, to Asuna da mu popalić w domu:P
Żeś teraz poleciał stary..nie wymagaj za dużo od tego sezonu,jak dla mnie całe przemyślenia na temat Death Guna były udane,nie jakieś mega ale po prostu udane,po co tyle krytykujesz ? Wiesz co ja mówie w takich sytuacjach ? Wymyśl lepszą historie/zakończenie i opublikuj ją,zobaczymy czy się sprzeda...
to ty poleciałeś stary...
to, że nie mamy umiejętności twórczych jak autorzy mangi nie zabrania nam oceniania jej. Gubio napisał bardzo dobrze, odcinek był nudny, przegadany.
Forum jest po to żeby każdy mógł ocenić dzieło oczywiście subiektywnie, a ty wyjeżdżasz z tekstem typu, że krytykować mogą ci co potrafią zrobić to lepiej...
No dobra stary,ale jak napisałeś że mogli psychologicznie dojść do tego,kto jest Death Gunem to mi szczęka opadła,przecież to jest fantasy a nie psychologia...
Jak to, mam nie wymagać za dużo? Czyli teraz z sezonu na sezon ma być coraz gorzej?
Jeśli twórca nie ma pomysłu na kontynuację, to nie powinien jej na siłę robić. Inaczej, w pewien sposób oszukuje fanów, żerując na ich przywiązaniu i sympatii do pierwowzoru.
Przemyślenia na temat Death Guna były tylko przemyśleniami. To był pomysł, a nie dedukcja na podstawie dowodów.
Gdybym to ja robił kontrdedukcję, to powiedziałbym że nie całość nie trzyma się kupy, np:
1.Po co właściwie w grze satelita? Przecież system wie gdzie są gracze. A jeśli już, to przecież tam są budynki i tereny zalesione, więc przy skanowaniu wizualnym z satelity, rzadko dałoby się pokazać lokalizację. Gdyby satelita skanował w podczerwieni, to kamuflaż Death Guna nie powinien go chronić przed wykryciem. Dodatkowo, w grach nie powinno być możliwości używania sprzętu poza miejscami walk. Czyli nie mógłby podglądać jak gracze wpisują swoje dane. Zresztą w tego typu grach, dane wpisuje się albo na samym początku (przy rejestracji do gry), albo w przypadku wygrania eventu.
2. Nie dałoby się zabić kogoś wstrzykując mu jakąś substancję i nie pozostawić śladu. O ile są substancje które szybko znikają, to ślad po wkłuciu jest zawsze! To kwestia biologii.
3. Zamki elektroniczne, jakie pokazano w anime, mają zapis kto i kiedy je otwiera. By je otworzyć, a później wykasować jeden pojedynczy wpis do rejestru potrzeba by naprawdę dobrego specjalisty ze sprzętem. Drugiego by zrobić truciznę. Mając tak dobrych ludzi, nie trzeba by patrzyć na zegarek jak Death Gun, bo osoba taka powinna wejść do pokoju tuż po rozpoczęciu turnieju. To wszystko jednak i tak nie ma sensu, bo Death Gun patrzył na zegarek już po zabójstwie:P Czyli domysły Kirito jakby sprawdzał w ten sposób czy jego człowiek jest na miejscu nie mają sensu.
4. Ile trwa turniej? Próbował zabić Sinon dość szybko po poprzednim zabójstwie. Pokazali chyba dwa skany pomiędzy, więc 30 minut? Musiałaby mieszkać bardzo blisko, by tam dotrzeć, a gra obejmuje całą Japonię. Dziwny byłby to zbieg okoliczności, jakby dwójka czołowych graczy mieszkała na tej samej ulicy. A trzeba też pamiętać, że skrytobójca musiałby się dostać do jej domu, więc musiałby poświęcić czas na podróż, otwarcie zamka, uważać na świadków etc.
5. Gdyby domysły Kirito były prawdziwe, powinien wziąć adres Sinon, wylogować się i powiadomić szefa, który wysłałby do jej mieszkania policję. Złapaliby skrytobójcę, który pewnie wydałby wspólników. Obecny plan nic nie daje, bo zabójca się wycofa, ale nic nie zyskają. Zresztą nie musi się wycofywać, bo Death Gun zabił pierwszą osobę strzelając w ekran w GGO, więc skoro można używać broni poza polem walki (co same w sobie brzmi absurdalnie), to nawet jak go pokonają poczeka na Sinon w tym pomieszczeniu gdzie gracze wracają po walce i wtedy do niej strzeli (a zabójca dokończy sprawę).
6. Brak dostępu rządu Japonii do rządowych danych o uratowanych z SAO to kolejny bezsens. Nie powinno być żadnego problemu ze sprawdzeniem osób i podaniem ich nicków.
7. Kirito zakłada, że jest dwóch, a równie dobrze mógłby być tylko jeden, który złamał zabezpieczenia gry, lub jak w przypadku SAO, ma jakieś powiązania z twórcami (czy sam jest twórcą) i ma wgląd w dane graczy, oraz może manipulować grą do pewnego stopnia. W takim przypadku mógłby stworzyć sobie korytarz w grze i połączyć swój pistolet do zdalnego wyzwalacza jakiegoś toksycznego gazu. Wystarczyłoby umieścić pojemnik z trucizną w aerozolu w pokoju ofiary, lub wentylacji, a strzelając wypuścić toksynę. Nie byłoby śladu po igle i nie byłoby ryzyka że ktoś zobaczy zabójcę kręcącego się pod drzwiami ofiary w okolicach czasu śmierci.
8. Ostatecznie, skoro wcześniej gra mogła upiec umysł, a później ktoś mógł mieszać graczom w głowie (w ALO), to teraz ktoś mógłby tak namieszać w systemie, aby przekonać mózg do wyłączenie serca. Skoro może przekonać do bycia w innym świecie, do czucia zapachów i smaków, a zarazem odcięcia słuchu, węchu i wzroku w normalnym świecie, to pewnie mógłby i to.
Mógłbym tak długo, ale to tylko próbka, podważająca rozważanie Kirito i pokazująca alternatywne rozwiązanie o które sam prosiłeś:p
Kolejne refleksja po kolejnym odcinku.
Gdyby któryś cel, został zabity przed tym jakby dorwał go DG, to wkurzony gracz pewnie zaraz by zerwał z siebie te okulary i....
Wyobraźcie sobie tę scenę! Zrywa a nad nim facet ze strzykawką:
"Służba zdrowia. Program: wychodzimy do pacjenta z darmowymi szczepieniami przeciwko grypie" - odparłby skrytobójca:D
Mina gracza - bezcenna:d
A przemyślenia Kirito jak zwykle rozczulające. Teraz doszedł do wniosku, że jest ich więcej?
Zabrakło mu dwóch osób, do tego podejrzewał chęć zabicia trzeciego, pana nr 2 poprzedniego turnieju i Sinon - czyli paczka Death Gunów powiększyła się do 5 osób?:) To już połowa ocalałych z LC!
Dziwne też jest to, że DG strzelając do swojej pierwszej ofiary w turnieju i do Sinon, miał na sobie kamuflaż, a strzelając do Kirito już go nie miał (by Sinon mogła go namierzyć i by plan Kirito mógł się powieźć).
Ogólnie ten kamuflaż to świetny patent; czyni zawodnika niewykrywalnym, niewidzialnym i właściwie niemal niezniszczalnym (bo ciężko, nawet w walce wręcz, zabić kogoś kogo się nie widzi.) Mając taki kamuflaż, zabijałbym nożem - byłoby to bardziej pokazowe:)
Może kamuflaż działa tylko wtedy kiedy gracz jest ,,out of combat". Death Gun mógłby się przemieszczać itd ale gdy już wyciągnie broń i zacznie strzelać kamuflaż znika. Tak to działa w mmo więc może i tu ;D.
Włączyłem sobie te dwie sceny, z ciekawości. W pierwszej nic nie widać. W drugiej, gdzie obrywa Sinon, po strzale pokazują pustą przestrzeń, DG ściąga kamuflaż, robili kilka kroków, pod płaszczem widać lunetę karabinu, a po kolejnym kroku karabin ma już na plecach:p
Wniosek mój taki, że gdyby strzelał bez kamuflażu, to by go nie nakładał na 3 sekundy, by zaraz go zdjąć. Ale jak w przypadku tego karabinu pod płaszczem, a po chwili na plecach, może to być niedociągnięcie twórców.
Gubio,weź że zacznij pisać scenariusze albo jakieś fan fiction, bo masz lepszą dedukcję niż ktokolwiek kto jest odpowiedzialny za drugi sezon SAO.