Jestem po trzech odcinkach, serial pewnie nie wybitny, ale wyjątkowa obsada robi robotę. Zarowno Hardy, jak i Brosnan rewelacja. Słabo wypada moim zdaniem Helen Mirren w roli Maeve. Dla mnie wyjątkowo odrażająca postać, kompletnie bez charyzmy, nie jestem pewien, czy taki był zamiar. Główna w tym pewnie wina scenarzystów, ale raczej nie tylko. Wyszła stara, psychopatyczna baba, o której odstrzelenie modlisz się od pierwszego odcinka, ale wiesz, że będzie się trzeba z nią męczyć z uwagi na nazwisko aktorki. Kompletnie nie czuję też tego Paddy'ego Considine - nie leżał mi kompletnie w Rodzie Smoka, tu też nie.
Piosenka z intro wpada w ucho :).