Każdy ma prawo mieć swoje gusta co do wątków które lubi i których nie lubi. Nie jesteś żadnym ideałem, wzorem człowieka, żeby decydować, że inni mają mieć takie poglądy jak ty;) więc idź być patusem gdzieś indziej.
Między innymi gustami a mową nienawiści jest kolosalna różnica. Ale skąd ty to możesz wiedzieć? Na pewno nie z TVpiss. Póki co ty tu reprezentujesz patologię.
Jest różnica, ale tu żadnej mowy nienawiści nie było ;) Pudło, nie oglądam tv i pluję na pisowskich socjalistów. Nie traktuj neta jako lekarstwo na swoje urojenia.
Tak, głównie homo sapiens.
Nauka śmieje się z twojego mentalnego średniowiecza.
Ta z moich wykładów z psychiatrii nie bardzo. I w średniowieczu w najgorszym wypadku nietolerowano jedynie gejów za to, że sprowadzali się do roli kobiet, pogardzano kobietami, nie stricte gejami, więc powtarzasz frazes, którego nawet nie rozumiesz ;)
>nauka mówi nam co jest moralnie dobre, a co złe xD
Nie mówię, że bycie gejem jest złe, ale weź poczytaj może o granicach nauki, a nie walisz scjentyzmem rodem z XIX wieku.
Gdybyś był tylko przeciwny wątkom homoseksualistów w filmach, to nie nazywałbyś ich „homoniewiadomo” . Samo określenie, którego użyłeś wiele mówi o twoim stosunku do tematu.
nie, to jest neutralne określenie, o żartobliwym zabarwieniu; Nie na homoseksualistów, tylko homoseksualiści + transeksualiści o orientacji domyślnie heteroseksualnej + osoba po generalnej zmianie płci i o homoseksualnej orientacji + drag queen. Ale tak, ogólnie jestem przeciwko. Widzę, kiedy osoba z tych kręgów jest dodawana do odhaczenia parytetu, żeby na koniec roku był kolejny artykuł o tym, ile % postaci było tęczowych, a za większością takich charakterów nie idzie żadna, żadna sensowna i wciągająca geneza. Jedyne postacie jakie lubię oglądać, to ludzie w stylu Taylor z Billions, Klaus z Umbrella Academy i nie będę miec z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia, więc gdyby ktoś mi odpowiedział "tak, dużo" to już jasne, że produkcja postawiła w pierwszej kolejności na orientację, a może w żadnej na ciekawą osobowość ;)) Nie lubię ewidentnej propagandy i koniec. Jak ktoś ma z tym problem, to jego problem.
Ktoś Cię tutaj nazwał idiotą - może według niego też jest to neutralne określenie o żartobliwym zabarwieniu ;) Generalnie, skoro budujesz sobie własne definicje, zwrot „homo” w odniesieniu do płci jest jednoznacznie kojarzony z osobą o orientacji homoseksualnej. Jeśli natomiast chcesz rozmawiać o propagandzie środowiska LGBT i pochodnych, to jest to temat do szerszej dyskusji, bo takie propagowanie w branży filmowej oczywiście ma miejsce. Jedni to robią perfidnie dla pieniędzy (łatwiej zorganizować środki na film sprzedając w nim czyjeś idee i reprezentując interesy inwestora), a inni faktycznie robią filmy z osobami LGBT po to, żeby tworzyć przestrzeń do dyskusji. Tyle, że trudno rozmawiać rzeczowo na ten temat z kimś, kto otwiera rozmowę szyderą z homoseksualistów. Odbiera Ci to wiarygodność i stawia w pozycji homofoba. Warto oddzielić nierzetelnych twórców od środowiska osób nieheteronormatywnych, to nie musi być jedno i to samo.
well, nie przeszkadza, co kto o mnie myśli. Nie pieszczę się z innymi, a osoby, które mają protekcjonalny stosunek do lgtb+ mogą sobie przynajmniej ego popodnosić.
Czyli masz zastrzeżenia do propagandy LGBT w branży filmowej, ale co do osób nieheteronormatywnych nie masz zastrzeżeń, a sformułowania „homoniewiadomo”, „tęczowi”, to tylko takie Twoje pieszczotliwe, żartobliwe określenia? Dobrze rozumiem?
Dobrze, ale nie tyle pieszczotliwe, co ironiczne. I to nie jest jedyna grupa, z którą nie obchodzę się jak z jajkiem, więc raczej będą Ci jeszcze przeszkadzac moje wpisy przy wątkach rasowych, o plus size, katolach, muslimach, socjalistach, itd itp. Pozdro;)
Dość osobliwy punkt widzenia, ale rozumiem, że może on mieć swój przewrotny sens ;) Z ciekawości, do jakiej „ironicznej” grupy przypisałbyś swoją osobę? Jak byś siebie określił według tych samych kryteriów?
Trochę oszukujesz. To nie do końca te same kryteria. Musisz w coś wierzyć, być jakiejś narodowości, pewnie jesteś chudy lub gruby, zapewne masz jakieś poglądy polityczne, orientację seksualną. Jak by to brzmiało całym zdaniem?
Nie bardzo, mnie najbardziej definiuje to co piszę, bo mam widoczny niedowład ręki i przypuszczam, że gdy mniejszości ugruntują w serialach i filmach swoją pozycję na 50-60% castu i rosnącą, to przyjdzie pora na obsadzanie takich osób jak ja i będzie coraz więcej i więcej osób z ułomnościami (deformacje, zespoł downa, bielactwo, zapalenia skóry, trądziki), co będę hejtować jeszcze bardziej, bo lubię oglądać ładny zgrabny cast.
Oceniając osobę hms nie da się wskazać jej wyznania czy wagi, poglądów politycznych, więc hmm? Z pozostałych cech jestem ateistą, waga w normie, poglądy dość wolnościowe i antysocjalistyczne, tu by musiał na mnie coś wymyśleć ten, kto by mnie np. nie tolerował ze względu na te cechy. Chociaż zimą można mnie podciągnąć pod szkieleta, może być?:)
I nie masz problemu, kiedy ludzie zwracają uwagę na Twoje schorzenie i w obraźliwy sposób je komentują, albo mają własne, zabawne określenia na Twój temat? Bo wiesz, w szacunku do drugiej osoby fajne jest to, że działa on w obie strony. Szanujesz innych i masz pełne prawo oczekiwać, a nawet domagać się tego samego względem siebie.
Generalnie wychodzę z założenia, że szacunek do odmienności i próba zrozumienia są też fajnym punktem wyjścia do rozmowy na ten temat, bo zupełnie inaczej się rozmawia i spiera, kiedy obie strony mogą rozmawiać merytorycznie.
I żeby była jasność, jestem wielkim fanem dystansu do siebie i świata. Problem polega na tym, że ludzie bardzo często wyładowują swoje frustracje i lęki na innych, zazwyczaj właśnie na tych, którzy reprezentują niestandardowy punkt widzenia. Taka postawa nie ma nic wspólnego z dystansem.
BTW.. w kinie uwielbiam właśnie to, że poszerza moje horyzonty, mogę zrozumieć rzeczy, zjawiska i przede wszystkim ludzi, których wcześniej nie znałem lub miałem o nich, ich życiu, czy ich problemach płaskie wyobrażenia. Dlatego cenię historie o ludziach, których łatwo zaszufladkować jako odmieńców.
I jasne, że obecnie w kinie jest wiele sytuacji, kiedy w sposób sztuczny i na siłę tworzy się tego typu postacie. Tyle, że nikt nie pamięta słabych produkcji, a obronią się i wytrzymają próbę czasu wyłącznie te, które stoją jakością i mają do przekazania prawdziwe wartości (te najgłupsze historia też zapamięta, ale już w innej kategorii).
Nie mam problemu żadnego, dopóki ktoś mnie nie bije za to ;) Nie mam dystansu, po prostu mi to wisi, są większe problemy na świecie, np. codziennie jest gdzieś gwałcone małe dziecko, ktoś ginie, a dopóki takie rzeczy się nie skończą, to nie będę się przejmować bardziej trywialnymi. Od dołu nic się nie zmieni, a nikt się nie zabiera za zmiany od góry.
Z resztą się zgadzam. Choć ja osobiście mam inny gust do wątków i raczej mało takich historii byłoby w mojej filmografii.
Dopiero 2 odcinki wyszly, tak ze pytanie nie na miejscu. W filmie nie bylo ani jednej sceny milosnej, co zdarza sie w jednym filmie na 100 i miedzy innymi dlatego byl genialny (jak na ruchome obrazki). Ale, ze serial robi netfliks, to ja stawiam, ze w polowie drugiego sezou glowny bohater okaze sie osoba dumna, z tego ze pozwala sobie wsadzac penisa do odbytu.
A co do bycia antykatolem, to naprawde myslisz, ze niewiara w Boga jest logiczna? W sensie, co tracisz wierzac?
Thx za info. Zobaczymy, byle chociaż to nie była jego jedyna cecha :D
A co tracę nie wierząc? ^^ Wg mnie wiara w Boga jest potrzebna niektórym ludziom, żeby widzieć sens w różnych rzeczach, sens w śmierci, liczyć na zaświaty, znajdować w sobie siłę do różnych działań, walk z chorobami. Mi to nie potrzebne, żyję wg maksymy, że jest w nas zablokowana możliwość domyślenia się kto jest nad nami, kto rządzi światem, kto go stworzył i po prostu ja staram się być swoim własnym bogiem.
Co tracisz nie wierzac? Posluze sie cytatem z Pratchetta: "Na wszelki wypadek wierzyl we wszystkich Bogow". Czy jakos tak.
W drugim odcinku miejsce ma scena gdy jeden z biedoty z Ogona (facet) oralnie zadowala policjanta aby zdobyć lekarstwa dla matki - ogólnie nie widać nic (ot kamera na stękającą twarz policjanta) ale sytuacja i dialog nie pozostawiają za dużo dla domysłów i z góry wiadomo o co w niej chodzi a więc już w drugim odcinku mamy na wołanie do homo.
Sama w sobie jest ok, pokazuje do czego są zmuszani (czy też zdolni) ci najbiedniejsi aby dostać choć trochę pomocy i nie ważne w niej jest czy była by to kobieta czy jest to facet.
No to dzieki, nie obejrze w takim razie. Rozumiem, ze tego typu sutuacje sie czasem zdarzaja, ale zdarza sie tez, ze facet kopuluje z koza i jakos nie pokazuja takich fascynujacych scen (jeszcze).
Jak na Netflixa nie za dużo tym razem. Może w kontynuacji okaże się że czarnoskóry jamajczyk jest homoseksualnym detektywem i transwestyta ;)
W 3 odcinku scena z dwiema ciepłymi pannami. Nieprzypadkowa, wygląda na dłuższą relację i może zrobią niestety z tego wątek.
Był jeszcze strażnik, któremu robiono dobrze za narkotyki i to nie była płeć piękna. Z tym i sceną lesbijek z 3 odcinka można śmiało rzecz, że to typowa produkcja Netflixa.
1. Strażnik nie jest postacią pozytywną tylko dilerem narkotyków, który wykorzystuje tragiczną sytuację "ogonowców". To raczej nie wpisuje się w "homopropagandę".
2. Wątek lesbijski został zmarginalizowany i ugrzeczniony. W porównaniu do Netflixa ta postać nie jest w centrum uwagi. To nawet nie rzuca się w oczy o ile ktoś nie jest na tym punkcie przewrażliwiony.
Główny bohater to umięśniony hetero, który ma dwie żony i pewnie jeszcze jakaś kochanka się trafi. :P