Uff... finał i po finale. Nie mogłem się nie podzielić publicznie moim zachwytem, a nie stworzenie osobnego tematu dla dzieła sztuki, jakim jest ten odcinek byłoby karygodne.
Wrażenia... Na razie chyba mówią emocje wywołane finałem, więc nie będę się rozpisywał i zalewał posta przymiotnikami, ochami i achami.
Ale niech mi ktoś powie, że serial nie jest rewelacyjny... niech ktoś go skrytykuje (rozsądna argumentacja)... Niech mnie ktoś sprowadzi na ziemię, bo aktualnie jestem zdania, że obejrzałem właśnie najlepsze 1,5h filmu/serialu
Dodam, że muzyka była powalająca, cudowna, wbijająca w fotel, godna najlepszego filmu. Choć muszę powiedzieć, że ta melodia na przykład przed skokiem Sherlocka przypominała trochę tą, którą nieraz można było usłyszeć w Misfitsach. Tą, którą tak wielbię :D
WSZYSTKO w tym odcinku było świetne (choć mogę być zaślepiona charyzmą wszystkich postaci - nawet Molly). Moriarty jest tak nieobliczalny, że mnie przeraża(ł). Strój Molly był cudny :D Baśnie i sprawa z dziećmi, miotanie widzem - a może rzeczywiście Sherlock sam to wymyślił?, dziennikarka i Richard, ta scena, gdy Sherlock i John uciekają zakajdankowani i muszą biec za rękę, na co John, że ludzie już nigdy nie przestaną gadać (pewnie przekręcam, ale wciąż pod wrażeniem) :D Nawet Anderson! Świetny finał, choć przyznam, że momentami akcja mogła toczyć się nieco szybciej - wciąż jestem rozpieszczona pierwszym odcinkiem :> I nie podobała mi się ostatnia scena, a konkretnie obecność Sherlocka na cmentarzu. Po prostu... nie i już, nie wiem, skąd to odczucie. Jakieś to takie... zwyczajne. I amerykańskie :D
Poza pomysłem i muzyką po raz pierwszy w życiu mogę się zachwycić KAŻDYM aktorem. Moriarty, Mycroft, Sherlock, John, pani Hudson, Lestrade, Molly, a także wszyscy ci mający mniejsze role, w tym i poprzednich odcinkach... Idealnie dobrani.
Lestrade zawładnął mym sercem już w poprzednim odcinku, teraz moje uwielbienie tylko się umocniło. Chyba obejrzę jakiś inny film z Rupertem Gravesem.
Nie mam pojęcia, jak rano wstanę.
Czy tylko ja mam tak, że nie umiem napisać "serial" czy "odcinek", bo pierwsze na myśl nasuwa mi się "film"? ;/
Moje wrażenia z odcinka: przez wiekszość czasu - http://media.tumblr.com/tumblr_lxg7wcjcdT1qhn3ud.gif , końcówka z Sherlockiem - http://media.tumblr.com/tumblr_lvr5ku3AbA1ql8x3w.gif , napisy końcowe - http://media.tumblr.com/tumblr_lxvdtlhFjE1qljocd.gif .
Osobiście uważam że to dobrze, że pokazali Sherlocka na końcu. Bo nie wyobrażam sobie czekania na to 18 miesięcy, nawet wiedząc, że przecież musiał przeżyć, bo inaczej serial nie miałby dalej sensu, no i książka tak mówi. Jednak ta scena nie wydała mi się "amerykańska". W końcu pokazali go tylko na kilka sekund, John wciąż nie wie, że Sherlock przeżył i nie wiadomo kto *wie*, a takie zakończenie daje ładne przejście do następnego sezonu (zgrabniejsze niż gdyby go nie pokazali imo). Teraz przynajmniej przez osiemnaście miesięcy możesz się zastanawiać, jak on to zrobił.
Nie mówię, że to źle,że go pokazali. Po prostu ta scena... Dla mnie powinna się ona zakończyć odejściem Johna. Sherlocka mogli pokazać inaczej. Nie pytajcie jak, bo sama nie wiem, czego chcę, w końcu oglądałam Sherlocka w środku nocy mając zajęcia na 9.45 (tak, spóźnię się) :D
tak. tzn mam ambiwalentne uczucia- cieszyłem sie ze go zobaczylem, chociaz serial jest tak nie-amerykański, że nasunęło mi się to samo- co za 'amerykańskie' zakończenie :)
Moze chodzi ci o cos w stylu ze pokaza kogos stojacego tylem wsrod drzew albo jakas czesc ciala, tak aby nie bylo widac kto to jest. np nogi. widz moze tylko zgadywac ze to on. ale naprawde ciekawi mnie JAK on to do diabla zrobil. Napewno obejrze caly serial jeszcze z piec razy zanim nowy sezon wyjdzie, moze na to wpadne ^^
Aaaaaaaaaa.
Ooooooooo.
Uuuuuuuuu.
Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiii.
Tak właściwie mogłabym podsumować ten odcinek :P
[SPOILERY]
Jest... wspaniały. Bałam się go, czekałam przez cały tydzień. I wiedziałam, że trzeba kupić chusteczki (słusznie).
Od początku jest napięcie, czujemy, że coś zaraz się zdarzy a ta dobra passa Sherlocka skończy się, i to tragicznie. Jim Moriarty jest... ech... no po prostu cudowny. Już wiem, co wyrosło z Alexa z "Mechanicznej pomarańczy" ;) Herbatka z Sherlockiem i wymiana zdań między dwoma dopełniającymi się połówkami jabłka - wyśmienite. Nawiązania do poprzedniego sezonu (znowu Sherlock ma coś, co według niego jest wartościowe, po czym okazuje się, że dla Moriartego nic to nie znaczy - lub nawet nie istnieje, do tego wytknięta wada Sherlocka "Dla ciebie wszystko musi być sprytne"). Wspaniały Lestrade, który okazuje się być przyjacielem Sherlocka ("I have no friends" - Yes, you have, Sherly!). Molly - brawo za Molly (i za to, że każda scena ma swoje wyjaśnienie). Sherlock biegnący z Johnem za rękę. Richard Brooks. Bajki. Krawat Johna w taki sam deseń jak jego sweterek w I sezonie. Scena na dachu. Skok z dachu.
Scena samobójstwa Moriarty'ego!!! (lokalizacja szczęki - podłoga).
Ostatnia scena - nawet jeśli jest "amerykańska" - to przecież MUSIAŁA się pojawić - wyobrażacie sobie czekać na ostateczną odpowiedź do III sezonu? A jeśli go nie będzie (musi być), nigdy się nie dowiedzieć, czy Sherlock przeżył? Ja bym pojechała zastrzelić Moffata i Gatissa.
W III sezonie pierwszy odcinek powinien nosić tytuł "Tajemnica podbitego oka", bo gdy John dowie się, że został oszukany, pierwsze, co powinien zrobić, to walnąć Sherlocka. Nie mówiąc już o tym, że Mycroft Holmes pobił Kaina w byciu najgorszym bratem w historii ludzkości ;)
Kurczę, nie mam teraz celu w życiu :(
Parę wrażeń:
1) Wejście Richarda Brooksa: http://24.media.tumblr.com/tumblr_lpy1whFnWA1qii6tmo1_250.gif
2) Mycroft zdradzający Jimowi życiorys Sherlocka: http://media.tumblr.com/tumblr_lxtqnc1dQW1qf8qrk.gif
3) Śmierć Moriarty'ego: http://30.media.tumblr.com/tumblr_lxnrusFv6c1r9kmt5o1_400.gif
4) Stan podczas oglądania odcinka: http://media.tumblr.com/tumblr_lxvkbq0GWs1qib9vh.gif
5) Stan, w którym się znajdę jutro, gdy dotrze do mnie, że to koniec: http://media.tumblr.com/tumblr_lt4nce4NnM1qkv4zy.gif
Zazdroszczę wam wszystkim którzy (które?) poryczeli się/przestali oddychać/krzyczeli na końcu i końcówce sceny na dachu. Ja kiedy Sherlock stał już na dachu i żegnał się z Johnem myślałam tylko "Fuuuuuuuu[...] CO?! JAK?! GDZIE!? No ale przecież będzie trzeci sezon! FU*K YOU, MOFFAT!" i zamiast płakać główkowałam jak upozorowali tą śmierć. I tak mi zostało aż do napisów.
Ale nie powiem, kopara mi opadła gdy Moriarty się zabił. Mam nadzieję, że to też fake. Bo aż głupio się przyznać, ale kochałam Jima bardziej niż Sherlocka.
PS. Widzę, że jest tu kupa tumblerowców. Podrawiam! :)
Też nienawidzę Moffata i Gatissa, mimo że upozorowanie śmierci wydawało się dość oczywiste. No, ale znając tych panów... ;)
Co do Jima - też go uwielbiam. Ja w ogóle lubię takie czarne charaktery, też uwielbiałam Kevina Spacey'ego w "Siedem" - tacy psychopaci, których pokonać można jedynie wygrywając z nimi ich własną grę na poziomie mentalnym. Jim jest wspaniały i na niego czekałam cały sezon. Czytanie bajek, sceny w sądzie - naprawdę, gratuluję tak zagranej postaci. Ale i tak bardziej kocham Sherlocka. No i Watsona, zwłaszcza że taki biedny jest teraz ;)
Słuchałam sobie dziś "La gazza ladra" i przypomniał mi się Twój wpis. Rzeczywiście, możliwe że nawet dobór tej muzyczki na piosenkę lecącą w odtwarzaczu Moriartego nie był przypadkowy - ta sama bowiem leci w jednej ze scen "Mechanicznej Pomarańczy"- http://www.youtube.com/watch?v=DAB0WzTnMl4.
Niesamowite, że rok już minął od tego finału!!! A to jak opisałaś swoje "wrażenia" - po prostu nadal się śmieję:) Dziękuję bardzo:D
Dziś zrobiłam sobie "powtórkę" sezonu 2 Sherlocka i po prostu nie mogę się doczekać co będzie dalej:)!!
Poryczałam się na "mowie Johna".
Ale od początku:
Było fantastycznie i nawet fakt, że wiedziałam jak to się skończy, zanim jeszcze się zaczęło, nie zabił napięcia.
!!! SPOJLER !!!
Wejście Brooka - Moriaty'ego do mieszkania dziennikarki nie zaskoczyło mnie, w sumie czegoś takiego się spodziewałam, za to już fakt, że M zbudował sobie nową tożsamośc (i jaką - aktor czytający bajki dla dzieci!) był lekkim szokiem.
Ale i tak nic nie przebije jego samobójstwa - szczęka obiła mi kolana, jak to zobaczyłam! No bo co teraz? Jakoś wątpię, żeby Moriarty zabił się po to, by zmusić do samobójstwa Sherlocka. Wtedy nie mógłby się napawać swoim zwycięstwem. Więc wychodzi na to, że ten, którego uważamy za Moriarty'ego faktycznie mógł być podstawiony - może nawet serio nazywał się Richard Brooke.
To, jak Sherlock odesłał Johna ze szpitala, tekst Johna o tym, że "to przyjaciele chronią ludzi" i moment, kiedy Watson orientuje się we wszystkim - absolutny majstersztyk , mówiący wszystko o relacjach między tą dwójką.
Trochę brakowało mi Lestrade'a przy grobie Sherlocka
I a propos tego, jak Sherlock sfałszował swoją śmierć - myślę, że poprosił Molly. Stwierdził przecież, że jej potrzebuje, a raczej nie chodziło mu tu o nic "romantycznego" czy "przyjacielskiego". Poza tym ona pracuje w kostnicy, ma możliwość podmienić ciało.
jedna uwaga
"Jakoś wątpię, żeby Moriarty zabił się po to, by zmusić do samobójstwa Sherlocka. Wtedy nie mógłby się napawać swoim zwycięstwem"
Ale on się już napawał :) W momencie gdy zrozumiał że Sherlock jest "taki jak on"
poza tym był 'lekko' szalony. Moim zdaniem spójne
jestem w trakcie oglądania...
ten odcinek.. JA.. nie wiem jak to możliwe, ale znów jest.. NAJLEPSZY!
U mnie niestety aż tak wielki zachwyt nie wystąpił...
SPOILER:
Końcówka przewidywalna, w sumie, od pierwszej sceny z Johnem można było oczekiwać upozorowania śmierci, a przyjazd Sherlocka do Moly, i szybkie przejście do przyjazdu Johna tylko utwierdziły w tym przekonaniu... Odcinek niezły, acz czuję się trochę zawiedziony...
Oczekiwac upozorowania? Przeciez WIADOMO bylo, ze smierc bedzie upozorowana... Owszem, w oryginalnym opowiadaniu, Sherlock zginal na prawde, a dopiero potem Conan Doyle go przywrocil do zycia, ale serial jest zanadto popularny, by go zabic permanentie, a umrzec musial.
Ale mogli nie ujawniać w pierwszej scenie, że odcinek skończy się pozorowaną śmiercią. A terapia dr jednoznacznie wskazywała, na finisz odcinka...
Rozumiem; ale moze zaczeli koncem, zeby pozniej sie ludzie nie czepiali, ze byl przewidywalny itp.?
Ale i tak jest przewidywalny, a ja się czepiam, więc nie rozumiem, co taki zabieg dał? Oczywiście można też wnioskować z tytułu odcinka, ale nie jest to aż tak ewidentne...
W sumie, mogło być lepiej, ale i tak serial jest rewelacyjny :)
A to było tym bardziej ciekawe, bo pojawiło się pytanie "jak?" i "jak upozorował?" Bo wiadomo, że przecież Sherlock będzie żył. :)
Tak na marginesie.... czy wydawało się mi czy aktorka grająca Molly była w ciąży? Wiem, pytanie ni z gruszki ni z pietruszki. Jednak nie chce się wypowiadać na temat odcinka teraz. Cały czas przewijają się mi fragmenty tego odcinka i jestem w ogromnym szoku, ze można zrobić tak świetny serial i jeszcze lepszy finał sezonu. Nie wiem nawet czy piszę składnie... no mniejsza. Jest w ciąży czy tylko się mi wydawało?
Moriarty był moim ulubiencem i moment kiedy strzela sobie to dla mnie jeden wielki szok bo wierzyłam że moze pojawi sie jeszcze z 3 sezonie ;p
słowa Johna: Don't be dead.....po płakałam się przy tym.
Serial jest genialny. Może dlatego, że nie amerykański. Jak widzimy po samym tytule(odnosniku do książki) Sherlock miał zginąć. Atmosfera w tym sezonie wydała mi się jakaś taka...hmm... cięższa, gęstsza(nie wiem jakim stanem skupienia mam to określić :))i może trochę wolniejsza niż w pierwszym sezonie. JAajednak dalej jestem oczarowana grą aktorską wszystkich aktorów, muzyką, zdjęciami, montażem, scenariuszem i reżyserią.
Serial jest świeży i przez to, że kazdą serię tworzą jedyne 3odcinki taki pozostaje. Jak go nie ma, to tęsknie.
Ciężko też wymagać od producentów wielkiej dawki zaskoczenia. Dlaczego?. Może dlatego, ze zdążyliśmy poznac tok rozumowania i schematy postepowania Sherlocka.? Pozostawiam to jako temat do dalszej dyskusji.
Popatrzcie na nas. Przeczytajcie to o czym piszemy. Ten serial budzi kontrowersje bo jest po prostu dobry. W USA, np. seriale produkowane są taśmowo. Wezmy taką „Plotkarę”. Gdy my czekamy na zaledwie trzy epizody Sherlocka, oni wypuszczają ok. 25odcinków. Sporo.
Oczywiście nie chcę tu obrazić fanów tego serialu(sama dotrwałam zaledwie do 3sezonu) bo nie jest on zły. Plotkara jest genialna na co dzień, zaliczana u mnie w poczet tzw”odmóżdzaczy” a Sherlock to taka rozrywka ekskluzywna. Klasa sama w sobie ;]
Napisy, napisy, kiedy napisy?!??!? Wszyscy tak się zachwycają tym odcinkiem, a ja ptasi móżdżek muszę czekać na polskie napisy.. Jak ktoś cos będzie wiedział proszę dać znać!:)
Nienawidze tworcow. Znowu koncza w takim styly ze ciezko bedzie wyczekac do nastepnego sezonu. Odcinek dla mnie super. SPOILER szkoda mi jednak Jima myslalem ze pociagnal watek z nim w roli glownego bossa przynajmniej przez jeszcze jeden sezon. Ciekawe jak wyjasnia magiczne przezycie sherlocka no i jak rozwiaza problem przywrocenia mu wiarygodnosci mysle ze moze miec to jakis zwiazek z Molly bo watpie ze jedyna rzecza do jakiej jej potrzebowal to uzyczenie laboratorium. Mam nadzieje ze praca glownych akgorow przy hobbicie nie odbije. Sie strasznie na okresie oczekiwania na kolejny wspanialy sezon.
Sorki za dziwne literowki i tego typu rzeczy ale nie przyzwyczajony jestem jeszcze do telefonu.
Kind of obvious. Każdy kto czytał faktyczną książkę będzie wiedział jak to się skończy. Tym razem zamiast półki skalnej był dach budynku, ogólna treść ta sama.
no co ty nie powiesz, przecież to jest na podstawie książki, czego się spodziewałeś :P ?
Dołączam się do czyjejś wcześniejszej prośby i - NAPISY? NAPISY NAPISY NAPISY? Ktoś ma? Ktokolwiek widział ktokolwiek wie? Odcinek obejrzałam już 2 razy, ale niektóre rzeczy mogły mi umknąć przez barierę językową, poza tym moja mama nie może się doczekać.
Odcinek według mnie był fantastyczny(tak jak i cały serial).
Moje reakcje:
!SPOILER!
Scena w której Watson rozmawia z psycholog - "Taa! Czytałem książkę więc wiem że przeżyje! <cwaniak>"
Scena na dachu - "Eeee... On zamierza skoczyć? Eee... Jak zamierza to przeżyć?"
Scena w której Sherlock leży na chodniku - "WHAT?!"
Scena w której Watson stoi przed grobem - "Czyli to już koniec? Łeeee!"
Scena końcowa - "Łeee.... WHAT?"
Ale jestem podekscytowany!
Odcinek bardzo dobry, ale jednak czytając wasze opinie oczekiwałam czegoś więcej. :) Niestety nie rozumiem dlaczego Moriarty popełnił samobójstwo i JAKIM CUDEM Sherlock przeżył?? Obviously był ryk przy rozmowie John'a z Sherlock'iem. :)
Odcinek generalnie b.dobry, aczkolwiek tylko dzięki udanemu balansowi :)
Na szczęście Moriarty wszystko sprowadził do zagrożenia śmiercią przyjaciół Sherlocka, bo - faktycznie - sprawę "oszustwa" - Sherlock mógł obalić z dziecinna łatwością :)
Śmierć Moriarty'ego - dość zagadkowa, tak jak i śmierć Sherlocka.
Mam nadzieję że Moriarty też "zmartwychwstanie", bo po prostu nudno będzie bez Niego.
Moje dwie ulubione sceny - policja wręczająca Sherlockowi czpkę - ipozostałe sceny z czapką.
Orza dialog Sherlock - Moriarty
-Jesteś szalony !
I odpowiedź Moriarty'ego.
Generalnie jednak, o klasie tego odcinka zadecyduje następny - który go dopowie.
Kiepskie dopowiedzenie go rozwali, b.dobre - da mocna pozycję.
Odcinek był świetny. Nie rozumiem narzekań niektórych, ale trudno, o gustach się nie dyskutuje ;).
SPOILERY!!!
W zasadzie to wiedziałam jak się skończy, tzn. samo to, że Sherlock przeżyje, bo czytałam książkę, ale cały czas zastanawiałam się jak będzie wyglądała końcówka i 'pojedynek' Sherlocka i Moriartiego. A największym zaskoczeniem, pewnie nie tylko dla mnie była jego śmierć. Po prostu boska. Ale co w tym odcinku nie było boskiego o!. Moriarty na tronie i w ogóle cały ten jego plan z włamaniami, Moriarty opowiadający bajkę, ucieczka Johna i Sherlocka, upozorowana śmierć Sherlocka. Nawet przez chwilę się zastanawiałam czy na prawdę nie zginął, ale dopiero potem doszło do mnie, że to by nie miało sensu, bo o czym miałby być 3 sezon ;P. I końcowa scena jak dla mnie genialna. Nie widzę tu nic 'amerykańskiego'.
Jak już X osób pisało - "wiedziałam jak się skończy", ale mimo to ogromne ŁAŁ! Tak samo jak z "zmartwychwstaniem" Sherlocka - no przecież czytałam książkę a jednak na wszelki wypadek sprawdziłam na filmweb czy aby na pewno będzie 3 sezon :D
A co do wrogów Sherlocka bo ktoś wspomniał że bez Moriarty'go będzie nudno - pamiętacie słowa Sherlocka podczas procesu? Moriarty jest pająkiem w wielkiej sieci przestępców (przepraszam za niedokładny cytat) więc myślę że wrogów nie zabraknie :)
absolutnie niesamowite! nie sposób nie zgodzić się z najbardziej pozytywnymi opiniami. ABSOLUTNIE REWELACYJNY odcinek. Nie przeżyję 18 miesięcy do następnego!!! Choć wiedziałam jak się skończy to ta rozmowa...i ostatnia prośba Johna...mistrzostwo. Płakałam jak głupia, ale w sumie nic dziwnego!:)
Zanim obejrzałam odcinek finałowy, natrafiłam na spoilery pod postacią animacji na tumblr.com i wiedziałam, jak on się skończy. Dlatego moja reakcja na "śmierć" Sherlocka była naprawdę niespodziewana - zalałam się łzami i wpadłam w rozpacz. Uspokoiłam się potem lecz znów rozkleiłam, gdy John wypowiedział swą przemowę na grobie Holmesa. A sam początek... Sposób, w jaki Watson wypowiedział te słowa sprawił, że aż przeszedł mnie zimny dreszcz. Ogólnie rzecz biorąc ten odcinek był naprawdę dobry - do tej pory nie płakałam na żadnym filmie/serialu dotyczącym SH, bo żadne z tych odsłon nie dały mi tyle emocji. I inne postaci - Molly, która zawsze była po stronie Sherlocka, tak samo Lestrade, który robił wszystkie polecenia z ogromną niechęcią... Po prostu czekam na trzeci sezon! :D
Nie wiem, czy to ja jestem jakaś tępa, o co chodziło z IOU? Czy to ostatecznie gdzieś się pojawiło?
Wydaje mi się, że to jedna z wielu zagadek na rozwiązanie których musimy poczekac do 3 sezonu. Mnie zastanawia final problem, ogólnie cała rozmowa na dachu (jesteś mną itp.) i nie wiem może to nadinterpretacja ale wydaje mi się że ma to w jakiś sposób związek z życiorysem Sherlocka... W ogóle tyle rzeczy czeka na wyjaśnienie (kamerka, krzyk dziewczynki, samobójstwo Moriarty'ego no i oczywiście spreparowanie śmierci) a twórcy zostawili sobie tak szeroko otwartą furtkę, że myślę, że możemy byc spokojni o poziom 3 sezonu:)