Dokument jest niezwykle stronniczy. Dodatkowo zabrałam się za niego dopiero po wysłuchaniu podcastu na temat tej sprawy, w którym przedstawiono wszystko, czego w dokumencie nie ma, a co wskazuje na winę Petersona. Mimo to nie byłam pewna, czy facet to zrobił. Nawet po obejrzeniu zdjęć ciała, które zresztą na długo pozostały mi w pamięci. W trakcie oglądania dokumentu, chociaż byłam świadoma stronniczości i pomijania wielu istotnych informacji, jakoś nie mogłam realnie rozważyć opcji, że Peterson jest NA PEWNO winny. Sądownictwo tam to po prostu farsa, co wielu ludzi już podkreśliło. Nie kupuję też wnioskowania na temat winy na podstawie czyjejś seksualności czy sposobu przeżywania żałoby. Podsumowując, miałam wielki mętlik w głowie, bo sprawa jest moim zdaniem po prostu bez odpowiedzi. Ale potem pojawiła się teoria sowy.

No właśnie, co o niej myślicie? Sowa rozwiązałaby wszystkie wątpliwości, które są w tej sprawie. Dodatkowo byłoby to niezwykle ironiczne, że facet odsiedział swoje w więzieniu z powodu zwierzęcia.