Jestem na 2 odcinku i potwierdzam. Najwyraźniej wychodzimy z nędzy 2 sezonu. Powraca stary dobry Reacher.
W 2 Reacher też był Reacherem. Problemem był totalny rozjazd pomiędzy książką a filmem. W 3 niby jest lepiej ale nadal są rozbieżności, które irytują, jak chociażby uśmiercenie żony Becka, pojawienie się Neagly, której nie było czy np akcja z policyjnym parkingiem. A to spostrzeżenia dopiero po seansie dwóch odcinków.
To nie rozjazd pomiędzy książkami a serialem był powodem niskich not, tylko zbyt duża ilość bohaterów, wciśnięcie Reachera na drugi plan i żenujące dialogi. Większość widzów nawet nie wie, że istnieje coś takiego jak książki.
Twoim zdaniem w 2 sezonie Reacher był na drugim planie? Jeżeli tak to się zgadzam. Teraz jest znowymu postacią pierwszoplanową. Dużo czytam, ale tych książek jeszcze nie czytałem. Nadrobię zaległości.
Bardzo słaba gra aktorów drugoplanowych. Reacher zabija kilka osób i ta agentka nawet przez moment tego nie kwestionuje. Serio? Znowu sceny w stylu zabili go i uciekł. Ja nie znam książek, ale już po 3 odcinkach wiem jak ten sezon się potoczy.
Drugi sezon według mnie mial problem ze zbyt przekombinowana koncowka. Uwielbiam Reachera jako twardziela bijacego złoli, ale tutaj zrobili z niego już Commando, a jak zestrzelił na koncu helikopter to już wogole polecieli po bandzie.
Potwierdzam.
Po 4-ech odcinkach mogę zdecydowanie powiedzieć, że powrót do schematu pierwszego sezonu (gł. bohater pojawia się w małym miasteczku i robi porządek) to strzał w dziesiątkę.
Drugi sezon był okrutnie zły właśnie przez to, że akcja miała się w metropoliach i skupiała na kryminalnym śledztwie. Przez to serial wyglądał, jak jakiś sztampowy procedural z jakiegoś CBS Action. Dodatkowo, postacie głowne grali słabi aktorzy, przy których także i sam Alan Ritchardson wypadł blado.
Trzeci sezon to znowu małe miasteczko i bardziej do rzeczy intryga kryminalna. Infiltrowanie mafii i pnięcie się w jej hierarchii zawsze lepiej siada niż standardowe śledztwo ws morderstwa. Sam Reacher dodatkowo dostał jeszcze fajny wątek bycia mentorem dla nastolatka.
I razem daje to całkiem niezłą mieszankę, którą chce się oglądać.
Oczywiście wiadomo, dalej jest to prosty serialik na podstawie prostej fabułki prostej książeczki, ale za to produkcja tego nie ukrywa i nie stara się wmówić, że jest czymś więcej. Szkoda, że jednak mały budżet nie pozwala na zatrudnienie lepszych aktorów, bo jednak zarówno czarne charaktery, jak i sojusznicy Reachera to słabi, trzecioligowi aktorzy, grający grający głównie mniejsze role w innych produkcjach. Stąd nie ma totalnie chemii między Reacherem a Duffy, a dwaj pozostali agenci to bezpłciowe kartki papieru.