Ostatnia scena sezonu 3. - wesele Stacha i Michałowej. W następnym odcinku nagle Lucy rodzi dziecko. Wcześniej podobnie było ze starym Japyczem, nic nie wiadomo na temat jego śmierci, a tu za chwilę chłopaki opłakują go nad grobem. Czasami mam wrażenie, że więcej się dzieje "poza kadrem", niż faktycznie w odcinkach.
Akurat z Japyczem to nie była wina twórców, a tego, że Leon Niemczyk umarł. I co, mieli znaleźć nowego aktora? To już nie było by to. A co do Lucy - w ostatnim odcinku 3 serii pyta się w kościele Kusego ile chciałby mieć dzieci, więc można wywnioskować, że już wtedy była w ciąży.
Lucy w kościele powiedziała Kusemu, że jest w ciąży :) Scena, gdy kładzie jego rękę na swoim brzuchu i kiwa głową, że jest w ciąży :)
Z Japyczem wspomniane było w filmie, że nie żyje. Film"Ranczo Wilkowyje" rozpoczyna się od mszy za duszę Japycza.
Ale film nie jest w żaden sposób powiązany z serialem, to są dwie niepowiązane historie, ale faktycznie Niemczyk zmarł i nic się zrobić nie dało to nie ameryka, komputerowo nikt by go nie wklejał w kadr żeby godnie go pożegnać - wyszło jak wyszło pewnego dnia gość znikł i dowiadujemy się że nie żyje.
Teoretycznie nie jest związany - tak tłumaczyli Twórcy, jednak akcja dzieje się dokładnie po wydarzeniach kończących 2 sezon serialu. Popatrz chociażby na scenę jaka rozpoczyna się akcja w dworku ;) Więc teoretycznie można to jakoś łączyć.
Co do pożegnania z Niemczykiem, ostatnio mówił o tym Reżyser, że w ostatniej scenie w jakiej wystąpił Japycz Ławeczkowicze na pożegnanie podają sobie ręce, czego nie robili nigdy wcześniej. I to było symboliczne pożegnanie z Nim, tak przynajmniej wyjaśnia to w książce Adamczyk.
A, że samo Ranczo to często wielkie niedomówienia to już inna sprawa.
Nie mówię, żeby aktor grał po śmierci, ale twórcy mogli chociaż jakoś to rozegrać w stylu "Japycz zachorował, potem zmarł" albo chociaż właśnie jakiś pogrzeb mu wyprawić. Do tego śp. Niemczyk nie byłby potrzebny.