PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=652377}
6,9 20 tys. ocen
6,9 10 1 19725
8,0 2 krytyków
Przyjaciółki
powrót do forum serialu Przyjaciółki

Odcinek 116

użytkownik usunięty

To było do przewidzenia, że w takich okolicznościach Anka nie będzie chciała jechać w tą całą podróż. Narodziny pierwszego wnuka to spore przeżycie. Do tego Julka jest bardzo młoda, więc będzie potrzebowała wsparcia i porad matki. No i jeszcze łatwo się domyślić, że szykuje się afera z Czarkiem.

Powrót Ingi do pracy jak najbardziej na plus. Reakcja Roberta w tej sytuacji to całkiem miła odmiana. Ostatnio tylko krzyczał, warczał i miał pretensje. Coś mi się wydaje, że Hanka szybko wróci. Andrzej szybko znudzi się rolą fajnego tatusia, który zabiera córcię do kina czy na zakupy co drugi dzień. Przyjdzie codzienność, jemu też zacznie stroić fochy i odeśle córcię do mamusi.

Wyznanie Zuzy ukoronowane pawiem - przezabawne. Chyba jednak potwierdzi się hipoteza niektórych o ciąży Zuzy. Moim zdaniem to będą takie odgrzewane kotlety - przecież już była w tym serialu jedna upragniona ciąża mimo bezpłodności. Druga to już przesada. No i pytanie: kto jest ojcem? Jasiek raczej nie, bo od tego nieudanego ślubu minęło za mało czasu, żeby pojawiły się już objawy. Od tego spotkania w hotelu z Jerzym minęło z kolei za dużo czasu z tego co wiem. Czyli zostaje Marek. Szykuje się niezbyt ciekawie.

Jeleński trzaskający Patrycję po twarzy. Kto by się spodziewał? Oh, wait... ja i pewnie jeszcze wiele innych osób. Powinna zaraz go zostawić zamiast stroić zbolałe miny. Skoro zrobił to raz będzie to robił częściej. Posypany pieprzem damski bokser. W zwiastunie było widać, że niezłego siniaka jej nabił. Z jednej strony Patrycja mogła się tego spodziewać, doskonale wiedziała jaki jest i do czego jest zdolny, ale żadna kobieta nie zasługuje na taki los. Mam nadzieję, że szybko kopnie go w tyłek.

Dagmar i Kate oraz ich wybuch namiętności - super

Łukasz to podły... ekhm... luj. Nie dość, że zdradził Dorotę i zniszczył ich rodzinę to jeszcze ją straszy, że rozwód zostanie orzeczony z jej winy. Chociaż szczerze mówiąc jest to kolejny odgrzewany kotlet - przecież z Anką i Pawełkiem było to samo.

Mysle ze Patrycja stanie sie ofiara przemocy domowej i bedzie ukrywala to ze WIktor ja tlucze jak to robia wlasnie czesto ofiary atakow. Pewnie powie dziewczynom ze spadla ze schodow. Caly ten romans z WIktorem bardzo zle swiadczy o Patrycji , czego sie spodziewasz jesli sie angazujesz w zwiazek z facetem ktory rozwalil leb mezowi Twojej najlepszej przyjaciolki na jej wlasnym z slubie? juz z samej lojalnosci do Anki Patrycja nie powinna sie w to anagazowac.

Dorota wychodzi na to w tym sezonie jest najmadrzejsza z nich wszystkich. Raz dwa wyczula romans meza i daje mu poplic tylko szum a te memluny anagazuja sie w beznadziejne zwiazki albo tkwia w toksycznych, Anka i Pawel to nie powinno bylo nigdy zadzialac, nigdy.

Lunasol

Nie wiem co się dzieje, ale w tym sezonie scenarzyści gdzieś kompletnie odlecieli... każdy z wątków w sumie pochrzanili i jakoś mało mi się chce czekać na kolejne odcinki...

użytkownik usunięty
Lunasol

Też mi się wydaje, że Patrycja nie ruszy zbyt szybko głową i utkwi w takim chorym układzie. Pomachał jej forsą przed oczami, powiedział parę miłych słówek i babie odbiło. Teraz pewnie będzie, że "on taki nie jest, on się tylko zdenerwował". Dokładnie, Patrycja nie powinna była w ogóle się z nim wiązać. Wiedziała jakim jest nieuczciwym człowiekiem (kupowanie świadków, namawianie do fałszywych zeznań), słyszała jak traktował poprzednią żonę, do tego prawie zabił męża jej przyjaciółki. Najgorsze było to jak świergotała o nim przy Ance i radośnie ją poszturchiwała. No kurde, serio?

Też uważam, że to małżeństwo Anki i Pawła to jakaś komedia. On ją zdradzał, traktował jak zero i nagle znowu rodzinka? Ludzie się zmieniają, ok, ale on nieraz pokazywał, że nie do końca się zmienił. Scenarzyści zrobiliby lepiej gdyby wprowadzili jakiegoś nowego faceta dla Anki zamiast znowu łączyć ją z Pawełkiem.

no w ostatnim odcinku pokazal ze nic sie nie zmienil, zostawil anke z problemami sama , jakby Julka byla tylko jej dzieckiem.... nie wiem co to za radosc jezdzic samemu po swiecie ? dokladnie ANce by sie przydal nowy facet a sama Anka moglaby schudnac i wygladac jak laska jak pozostale dziewczyny a ona ciagle taka mamuska. Patrycja tez jest przy kosci ale wyglada jak milion dolarow.

Zachowanie Patrycji juz skomentowalam az sie dziwie ze Anka nie ma pretensji zadnych do Patrycji , przez do uderzenie w glowe Pawel jej oszalal. WIktor jest straszliwie oblesny, w zyciu bym go kijem nie tknela nawet.

użytkownik usunięty
Lunasol

Znając Pawełka w tej podróży znalazłby sobie jakąś dziunię. Nie oszukujmy się, nawet mając Ankę pod ręką nie potrafił utrzymać sprzętu w spodniach, a co dopiero podczas długiej rozłąki. Moim zdaniem Anka wygląda o wiele lepiej niż Patrycja. Milion dolarów? Proszę cię! Krzywe zęby, makijaż jakby ciągle rozmazany i zdecydowanie zbyt duże rozmiary. Do tego niezbyt potrafi się ubrać, podkreśla to co powinna raczej ukrywać. No i od kiedy dostała te kolczyki od Jeleńskiego nie nosi już żadnych innych. To wygląda co najmniej śmiesznie. Poza tym, takie kolczyki w połączeniu ze zwykłymi, codziennymi sukienkami wyglądają strasznie tanio.

Dla mnie to był po prostu festiwal absurdu. Patrycja świergotała w najlepsze a Anka zero reakcji. Żadnego "lepiej tego nie rób" czy chociaż "On prawie rozwalił mi związek a później niemal zabił mi męża, więc z łaski swojej się przymknij, bo nie chcę słuchać o tym imbecylu". Do tego Inga robiąca maślane oczy i rozpływająca się nad tym jak to Patrycja się zakochała. Komedia.
Paweł Deląg ma już lata świetności za sobą, nie da się ukryć. Kiedyś był przystojny. Słowo klucz: kiedyś. A postać Wiktora jest odpychająca przede wszystkim ze względu na parszywy charakter. Od początku było wiadomo, że lepiej unikać tego typa, a Patrycja robi wszystko co on jej rozkaże. To jest chore.

Paweł zachowuje się beznadziejnie po tym wypadku. Ten cały pomysł ze sprzedażą domu i podróży dookoła świata nie trzymał się kupy i oczywiście wyszedł z niego stary egoista - zdanie Anki nie miało znaczenia, on miał rację i musiał postawić na swoim. Ale z kolei pozostanie Anki na miejscu ze względu na ciążę Julki jest jeszcze bardziej beznadziejne - przeciez ona założyła własną rodzinę, wyprowadziła się z domu żyje na własny rachunek. Jest młoda ale jest już mężatką, w dodatku jej mąż jest starszy i mam dobry zawód, poradziliby sobie a poświęcenie (kolejne) Anki w kontekście tego ile jej ta wstrętna małolata dała popalić przez całe życie dla mnie jest po prostu dołujące.
Hanka okropna - chyba jeszcze gorsza od Julki, nic dziwnego że Robert nie mógł już na nią patrzeć. Na pewno Andrzej za długo z nią nie wytrzyma i wróci a wtedy ten na wodzie pisany związek Ingi i Roberta roztrzaska się z wielkim hukiem.
Co do Zuzy się nie wypowiadam bo to co wyprawiają scenarzyści z tą postacią zaczyna być powoli żenujące. Z jednego chłopa na drugiego jak dzika kocica, najpierw zostawia potem wraca bo zmienia zdanie, hamulców zero.
Patrycji mi szkoda, zafascynowała się niewłaściwym człowiekiem ale zapowiada sie to na wciągający wątek. Zkolei wątek Dagmara i Kate nie podoba mi się w ogóle.
No i Dorota i Łukasz - para która w normalnym życiu nigdy nie miałaby racji bytu.On wykształcony prezes skaczący z kwiatka na kwiatek, ona słodka idiotka o męczącym i szybko nudzącym stylu bycia. Łukasz to drań bez dwóch zdań, ale chciałoby się powiedzieć karma wraca. Czy Dorota nie rozbiła niegdyś małżeństwa z niewinną córeczką? Poza tym cała ta jej miłość - czy byłaby z Łukaszem gdyby nie zajmował wysokiego stanowiska? Trafił swój na swego.

użytkownik usunięty
sprinterka

Młoda dziewczyna w pierwszej ciąży ma radzić sobie sama? Każda matka w takiej sytuacji jest potrzebna córce, żeby jej doradzić, a później pomóc w opiece nad dzieckiem. Poza tym, narodziny wnuka to ogromne przeżycie. Sama zobaczysz jeśli w twojej rodzinie pojawi się pierwszy wnuk twojej mamy czy cioci. Gdy moja bratowa rodziła pierwsze dziecko miała prawie 30 lat, a mimo wszystko potrzebowała rad swojej i mojej mamy. A obie babcie oszalały na punkcie wnusi. I gwarantuję, że obie tak jak Anka, odrzuciłyby propozycję podróży dookoła świata w takiej sytuacji. I nieważne czy Julka coś naodwalała czy nie. Matka kocha swoje dzieci mimo wszystko. Poza tym, tak wszyscy tutaj narzekają na Julkę czy Hankę, a prawda jest taka, że każdy w okresie dojrzewania przynajmniej raz wywinął jakiś numer i kłócił się z rodzicami. I nie wmawiajcie mi, że nagle wszyscy tacy byliście/jesteście święci, bo w to nie uwierzę. Zapomniał wół jak cielęciem był.
Hanka jest rozpieszczona to fakt, ale powtarzam to już któryś raz - Robert zachowuje się dokładnie tak samo jak ona. Strzela fochy, wrzeszczy, patrzy na nią spode łba. Nic dziwnego, że młoda czuje się odrzucona, zwłaszcza że do tej pory nie było w domu małego dziecka, a ona przestała być na pierwszym miejscu. Robert do tego co chwilę podkreśla, że nie jest ojcem Hani, czym jeszcze pogłębia jej poczucie odrzucenia i zaostrza konflikt. Nie oszukujmy się, on od zawsze był niedojrzały. Chyba niezbyt do niego dotarło, że wiążąc się z Ingą, wychowanie Hani jest również jego obowiązkiem. Zamiast patrzeć na młodą jak na wroga powinien spróbować się z nią dogadać a nie zasłaniać się tym, że jest rozpuszczona i to tylko i wyłącznie Ingi problem. Ten związek się rozleci, ale nie przez Hanię, tylko przez podejście Roberta. Bo co to za związek, w którym partner mówi "to twój problem"?
Przesadzasz z oceną Zuzy. "Z jednego na drugiego" - jeśli nie wyszedł jej jakiś związek to ma do końca życia być sama czy o co chodzi? I jakby nie patrzeć to ją zostawiali, a nie ona ich. Poza tym, istnieje coś takiego jak burzliwe związki, rozstania i powroty. Nikt nikogo wtedy na stosie nie pali. Dziwne jest dla mnie to, że usprawiedliwiasz Patrycję, która robi się cała mokra na prezenciki od Wiktorka i przymyka oko na jego parszywy charakter. Bo nie oszukujmy się, od początku wiedziała z kim ma do czynienia. Wystarczyło, żeby dał jej jakąś błyskotkę, zaprosił do domu, obiecał basen i wycieczkę do Paryża, żeby tępa dzida zgubiła mózg.
Dorota jest jaka jest, ale słodką idiotką to ja bym jej nie nazwała. Lubi luksusy i skupia się głównie na sobie, ale jest bardzo inteligentna. Gdyby była taką "słodką idiotką" w ogóle nie zauważyłaby, że coś jest nie tak. A wiedząc o zdradzie usiadłaby i płakała zamiast działać.

Ja nie mówię, że Anka powinna mieć w nosie ciążę córki, ale że powinna odciąć wreszcie pępowinę. Julka ma męża, ma babcię, lojalne przyszywane ciocie. Gdyby Anka naprawdę chciała powinna jechać w tę podróż, nie pakować się w pieluchy swojego wnuka. Służyć rada i pomocą jak najbardziej, ale w tym przypadku pewnie skończy się na tym, że ona zacznie to dziecko wychowywać.
Wszyscy narzekają na Julkę i Hankę, bo ich zachowania wykraczają daleko poza zwykły młodzieńczy bunt. Nikt nie był święty w tym okresie, ale ja nie wyobrażam sobie sytuacji, gdy ojciec zostawia matkę, ona popija, a ja jej jeszcze dokładam i obwiniam o wszystko, nie okazując ani cienia współczucia, które okazuje się nawet obcym ludziom w takich sytuacjach. To już nie jest problem dojrzewania tylko błędy wychowawcze i podły charakter.
Robert i Hania – I jedno i drugie ma swoje za uszami, ale nie zgodzę się całkiem z twoja opinia na temat jego podejścia. Zauważ ze Hanka to już duża dziewczyna a nie małe dziecko, w zasadzie jest niemal ukształtowana, ma ojca. Jak on ma się włączyć w proces jej wychowywania? Robert pojawił się w ich życiu, kiedy Hanka była już duża, do tego mieszkali spory czas osobno, kiedy on miał stworzyć z ta dziewczyna jakakolwiek więź? Co innego kiedy ludzie zakładają rodzinę mając małe dzieci i żyjąc z nimi wiele lat, biorąc udział w ważnych momentach życia pomagając i ucząc świata a co innego taka sytuacja jak ta tutaj. Do tego on nie może wyrazić swojego zdania, bo Inga rzuca się od razu z pazurami.
Co do Zuzy to nagadałyśmy się do bólu w innym wątku i chyba nie dojdziemy do porozumienia, dziwi mnie ze zostajesz wciąż przy swoim zdaniu mimo kolejnych przygód, jakie fundują jej scenarzyści. Patrycja robi źle, ale jest samotna, dopiero zakończyła żałobę, jeszcze nie poradziła sobie z trauma. Źle się zakochała i tyle, poza tym Wiktor jest wolny. Zuza wraca ciągle do swoich dawnych kochanków, bo zmienia zdanie, kiedy im zaczyna się cos układać. Tak, rzuca się z jednego na drugiego, nawet po nieudanym ślubie wystarczy jej godzina czasu i kawałek zagajnika żeby ściągnąć majtki. Ona jest po prostu łatwa i mocno zaburzona w tej kwestii.
Dorota zauważyła ze cos jest nie tak, bo mierzy swoja miara– sama nie stroniła od romansów z żonatymi. Ale inteligencji to bym jej nie przypisywała.

użytkownik usunięty
sprinterka

Najwyraźniej nie rozumiesz znaczenia sformułowania "odcinać pępowinę". Pierwsza ciąża to sytuacja, w której kobieta potrzebuje matki, a nie jej koleżanek. Poczekaj aż twoja matka czy ciotka dorobią się pierwszego wnuka to sama zobaczysz, jakie to przeżycie. Kobiety same z siebie chcą pomagać córkom czy synowym w takiej sytuacji. Przeżyjesz to lub zobaczysz na własne oczy to wtedy porozmawiamy na ten temat.
Jasne. Każdy w wieku dojrzewania ma swoje humorki i na pewno nieraz sprawił rodzicom ogromną przykrość. Może niech przyjdzie na to forum twoja mama i powie nam wszystkim czy naprawdę byłaś/jesteś taka dobra, bezproblemowa i empatyczna. Po czasie każdy nagle zapomina co odwalał i rzuca frazesami "jaka ta młodzież niewychowana, ja taki/taka nie byłem/byłam".
Uważasz 11/12-latkę za ukształtowaną? Żartujesz prawda? Robert nie jest jej ojcem, ale to nie powód, żeby traktować ją jak wroga. Powinien z nią rozmawiać, okazywać zainteresowanie jej życiem, problemami, zamiast wrzeszczeć, że jest rozpieszczona i on lepiej wychowa Marysię. Jak ma zbudować z Hanią więź skoro traktuje ją w taki sposób? Nic dziwnego, że młoda pokazuje humorki skoro jest traktowana jak ktoś obcy, a nawet gorszy.
Widzisz, a mnie bardziej dziwi, że w o wiele gorszych sytuacjach bronisz Patrycji, której wyraźnie forsa i swędzenie w kroku odebrały rozum. Od śmierci Michała minął może z miesiąc, a ta już z radością wskoczyła Jeleńskiemu do łóżka. To usprawiedliwiasz, a powrót do byłego to takie zło i dowód na całkowite zeszmacenie? Przemyśl troszkę swoje poglądy dziewczyno. "... zmienia zdanie, kiedy im zaczyna się cos układać" - troszkę wymyślasz. Od początku: pierwszym byłym do którego powiedzmy wróciła był Wojtek. Przypominam, że nie wiedziała, że ma żonę. Później był Jerzy, którego do niczego nie zmuszała i który sam później przyjechał do niej i przyznał, że chce ją odzyskać. W aferę na ślubie Jaśka została wkręcona. Nie wiedziała, że jej rozmowę ze Stefą o udawanej ciąży słyszy ojciec Jaśka. Poza tym, ty byś może milczała i uznała że wszystko w porządku gdy dowiedziałabyś się, że panna młoda udaje ciążę, żeby złapać faceta?
"Sama nie stroniła od romansów z żonatymi" - lubisz wyolbrzymiać, co? Jedynym żonatym był Andrzej. Nie mierzy swoją miarą tylko upewnia się gdy widzi sygnały, że coś jest nie tak. Fakt, w dość specyficzny sposób, ale taka już jest postać Doroty. Najwyraźniej nie jesteś obiektywna, schowaj swoje antypatie do kieszeni i dopiero oglądaj to zobaczysz więcej.

Ok w kwestii Anki mogę przyznać ci racje, pierwsza ciąża wnuk i tak dalej, poza tym ta cala podróż i tak była dziwacznym pomysłem i ona nawet nie za bardzo miała na nią ochotę.
Ja nie mowie ze byłam święta i na pewno wiele razy podniosłam mamie ciśnienie, ale nie w taki sposób jak robiła to julka. Przecież ona była po prostu okrutna, nastolatka ma już jakąś zdolność rozumienia świata i odróżniania dobra od zła. Jak ona się zachowywała wobec Anki? Co jej wygadywała, jak ja wyprowadzała z równowagi. Przecież widziała, co się dzieje, nawet, jeśli nie wszystko to widziała dużo. I nigdy nie przyszło jej do łba ze może matce jest ciężko, moje ja wesprę, przecież to moja matka i ja kocham. Nie, a co jej Anka złego zrobiła? Zawsze stała za nią murem, kochała, rozpieszczała. A smarkula jakby mogła to by ja w łyżce wody utopiła za błędy tatusia.
11 – 12? Nie jestem pewna, ale wydaje mi się ze Hanka ma więcej. Poza tym jak on ma jej okazywać zainteresowanie jak ona wystawia na niego kolce? Jak ma wspierać Ingę skoro wyrażając jej swoje szczere i obiektywne (do tego trafne) zdanie spotyka się z awantura? Nie ma na to szansy, zresztą cały ten związek zrodzony na szybkim numerku po imprezie jest jak z choinki urwany.
Patrycja to bardziej złożony problem. Kochała Michała, on zginął, do tego okazało się ze był łajdusem. To dla niej wielka trauma a Jeleński to wykorzystuje. Jest doskonałym manipulatorem wiec z łatwością przychodzi mu okręcenie sobie wokół palca samotnej i wrażliwej kobiety w trudnym momencie jej życia. I tu nie chodzi o forsę, bo postać Patrycji nie jest kreowana na taka osobę. Chodzi o to ze on traktuje ja jak księżniczkę, rozpieszcza do granic możliwości i wyprzedza o pięć kroków wszystkie najskrytsze marzenia. W tej relacji to ona jest ofiara.
A Zuza? Tak, zmienia zdanie, kiedy innym zaczyna się cos układać. Niech będzie ze nie wiedziała o zonie wojtka. Ale Jerzego zdradziła. Kiedy on zaczął układać sobie życia z Agatą zapragnęła powrotu. Kiedy jasiek zaczął układać sobie życie tez nabrała ponownie na niego chęci. Sytuacja na weselu nie była akurat absolutnie jej wina, dobrze ze to się wydało, ale ona znów bez skrepowania wskoczyła mu od razu do lóżka, chociaż przed momentem oboje rozstali się ze swoimi partnerami. Oczywiście byli wolni mieli prawo. Wolny człowiek ma prawo do wszystkiego, może wyjść na ulice i pukać się w krzakach z nowo poznana osoba, co nie zmienia faktu ze to się nazywa kur***two i tak należy je nazywać. Dlatego bronie Patrycji a nie Zuzy, bo Patrycja jest ofiara i zasługuje na współczucie a Zuza jest raczej po tej drugiej stronie, w stanie rozwalić związek i skrzywdzić inna kobietę, jeśli ma na to ochotę.
Jedynym żonatym był Andrzej – potrzeba by ich było pięciu żeby była wina? Był Andrzej i było jasno pokazane ze dla tej panny więzy małżeńskie czy tez posiadanie małego dziecka nie stanowią problemu. Dlatego jak powiedziałam, zmierzyła Łukasza swoja miara. I trafiła w sedno.

użytkownik usunięty
sprinterka

Być może w taki sam sposób podnosiłaś swojej rodzicielce ciśnienie, tylko po prostu po latach tego nie widzisz. Dużo również zależy od tego jak rodzice odnoszą się do siebie. Pawełek traktował Ankę jak zero, więc córcia wzięła z niego przykład. A nastolatki z reguły nie okazują empatii.
Scenarzyści "Przyjaciółek" są znani z zaginania czasoprzestrzeni. Dziewczyny na początku miały 35 lat a ciągle są przed czterdziestką, Julka na początku miała 13 lat, teraz 19-20. Trudno się połapać ile czasu tam dokładnie minęło. Hania w pierwszym sezonie miała 5 lat z tego co pamiętam, więc raczej nie może mieć więcej niż 12 lat. Hania "wystawia kolce" na Roberta w odpowiedzi na jego teksty typu "Inga, rozpuściłaś Hanię, Marysia nie będzie taka". Nie dziwię się, że młoda po takich odzywkach nie jest fanką ojca jej siostrzyczki. Cóż, ten związek z Robertem to jeden wielki akt desperacji. Ciekawe jak szybko znajdzie faceta teraz mając dwie córki, każdą z innym facetem. Może do menopauzy zdąży zrobić sobie trzecie z kolejnym i dopełni obraz wzorowej mamusi.
Jejku, jaka ta Patrycja jest biedna i poszkodowana. Skoro tak kochała Michała to nie wskakiwałaby Jeleńskiemu do łóżka po kilku tygodniach od jego śmierci. Dałaby sobie i Mikołajowi trochę czasu zanim wprowadziłaby kogoś nowego do ich życia. I nie pleć o wielkiej traumie, bo widać, że Michała to ona ma w głębokim poważaniu. Nie chodzi o forsę twoim zdaniem? No patrz, a jak to jest, że gdy on wyskakuje z drogimi kolczykami, zabiera ją na zakupy i obiecuje złote góry, po niej nie widać nawet cienia skrępowania, że ona nic dla niego nie ma, tylko robi maślane oczy i wygląda jakby zaraz miała dojść? Do tego nie zwraca uwagi na to co ważne. Całkiem przeoczyła to, że robił jej afery o pracę, którą kochała. Nie zauważyła, że po prostu ją kupił. Jest ofiarą, ale prawda jest taka, że świadomie się w to wpakowała. Dobrze wiedziała jaki on jest, ale przymknęła na to oko gdy zobaczyła forsę.
Jak zwykle wyolbrzymiasz, a do tego stosujesz podwójne standardy. Patrycja ledwo co po śmierci męża wskoczyła innemu facetowi do wyra i wszystko jest ok, Zuza po rozstaniu z kimś się przespała i już jest "k***ą". Do tego można powiedzieć, że Patrycja zrobiła to za ciuszki i biżuterię, ale dalej jest ok. Naprawdę nie widzisz jak bardzo jesteś nieobiektywna? Zaraz zaraz, czy to nie ty najpierw rozpisywałaś się o zasadach, a później okazało się, że sama się do nich nie stosujesz?
Nie, musiałoby być ich pięciu, żeby powiedzieć, że "nie stroniła od romansów z żonatymi". Jedna jaskółka wiosny nie czyni. Od tamtego romansu minęło kilka lat, sama poznała smak życia rodzinnego. Każdy ma prawo zmienić poglądy

Biorąc pod uwagę twoje mocno liberalne poglądy odnośnie sfery intymnej nie mogę zrozumieć twojego podejścia do Patrycji. Ona miała Michała gdzieś? To Michał jak się okazało miał ja gdzieś. Zobacz, co Michał jej zrobił – oszukiwał, zdradzał i do tego przetrwonił pieniądze na kochankę zamiast zabezpieczyć byt jej i ich syna. Ona cierpiała po jego śmierci podwójnie, bo nawet nie była w stanie porządnie go opłakać po tym, co jej zrobił. I co, Zuza po nieudanym związku ma prawo się puszczać jeszcze tego samego dnia a Patrycja po małżeństwie, które okazało się iluzja nie ma prawa szukać miłości po miesiącu? (Choć znów wydaje mi się ze czasu minęło trochę więcej). Mówisz cały czas o tym sprzedawaniu się – sprzedaje to się Dorota, to ona leci tylko pozycje społeczna i na kasę. A Patrycja tak jak mówiłam, jest zagubiona i obolała po ostatnich wydarzeniach. Nie widzi, jaki jest Wiktor, bo on ja od siebie uzależnia, ma znacznie silniejsza osobowość i jest zręcznym manipulatorem, to doskonale widać. Te kolczyki czy wycieczki to cześć jego gry, rozpieszcza ja i rozkochuje w sobie coraz bardziej. Gdyby leciała na kasę to zachowywałaby się zupełnie inaczej, ewidentnie widać ze ona jest po prostu przez gościa omotana. A Zuza jest k***ą, bo robi to z wieloma i bez żadnych zahamowana w tym względzie.
Robertowi faktycznie brakuje cierpliwości, ale tez trudno się temu dziwić. Jak pisałam wcześniej on nie miał, kiedy nawiązać więzi z ta dziewczyna, nie kocha jej jak swojego dziecka i nie jest do niej przywiązany a one obie nie ułatwiają mu zadania. Te jego teksty pod adresem Ingi o starzeniu się – słoma z butów wystaje, zero szacunku do kobiety Poza tym to jest jednak trochę odwrotnie – to Hania prowokuje te kłótnie i wybuchy złości roberka. Inga zostanie pewnie sama z dwójka dzieci.
Każdy ma prawo zmienić poglądy, ale Dorotka je zmieniła? Co się dla niej liczy? Kasa, pozycja i wypady do kosmetyczki. Nie usprawiedliwiam Łukasza, ale uważam ze oboje są siebie warci. On wiarołomny i niemoralny, ona zepsuta i pusta. Gdyby na horyzoncie pojawił się jakiś przystojny pan dyrektor z większym portfelem i zainteresowaniem jej osoba na 99 % zmieniłaby obiekt westchnień.

A co do tych nastolatków to zależy czy rozpatrujemy normalne dzieciaki czy patologie. Dlaczego uważasz ze w tym wieku człowiek nie okazuje empatii? Na pewno ani ja ani moje rodzeństwo nie byliśmy tacy jak postać Julii. Można było mamę wkurzac ale jak widzieliśmy ze jest smutna albo bardzo zdenerwowana to od razu pękały lody.

użytkownik usunięty
sprinterka

"Mocno liberalne poglądy" - ja po prostu nie zaglądam nikomu do łóżka i nie oceniam ludzi na podstawie ilości partnerów seksualnych. Moim zdaniem jednak, skoro już mąż Patrycji umarł, powinna była mimo wszystko okazać mu szacunek i donosić żałobę, zamiast wskakiwać do łóżka pierwszego napotkanego typa. Każdy popełnia błędy, a Michał swoich po prostu nie zdążył naprawić. Zuza nigdy nie wyszła za mąż, żaden z jej partnerów nie umarł. Po rozstaniu miała prawo próbować układać sobie życie z innymi.
Patrycja nie widzi jaki jest Jeleński? Przecież ona doskonale wie jaki on jest, już nie wymyślaj. Wiedziała w jaki sposób wygrywa sprawy w sądzie, widziała na własne oczy jak prawie zabił Pawła, wiedziała jak traktował poprzednią partnerkę. Zwyczajnie przymknęła na to oko skuszona obietnicami luksusu. "Obolała po ostatnich wydarzeniach" - błagam. O Michale to ona zapomniała już po kilku odcinkach. Po czym ma być obolała? Chyba tylko po tym policzku od jej kochanego Wikusia.
"Robi to z wieloma" - naliczyłam pięciu w ciągu około sześciu lat. To jest takie "z wieloma"? Jesteś zwyczajnie uprzedzona. Tezy o braku hamulców też wzięłaś z własnego uprzedzenia. Kurczę, kobieta szuka szczęścia, poznaje faceta, z którym się wiąże, ale jest "k***ą", bo tak. Naprawdę, trochę obiektywizmu, bo robisz się śmieszna.
Przestań już z tym "nie miał kiedy nawiązać więzi", bo to nie jest powód, żeby na kogoś warczeć, wrzeszczeć i co chwilę przypominać, że nie jest się ojcem. Robert zachowując się w ten sposób właśnie odbiera szansę na nawiązanie jakichkolwiek pozytywnych relacji z Hanią i taka jest prawda. Jakbyś się czuła gdyby twój potencjalny ojczym co chwilę powtarzał, że nie jest twoim ojcem? Byłabyś potulna jak baranek czy raczej traktowałabyś go jak wroga? Wątpię, że wybrałabyś opcję numer 1. Tak wcześniej trąbiłaś o empatii, a po raz kolejny widać, że jej nie okazujesz.
Oglądaj nieco uważniej. Dorota sama przyznała, że Łukasz był pierwszym facetem, którego pokochała. Przypomnij sobie odcinki, w których go poznawała. Lubiła luksusy, ale również kochała Łukasza. Ich rodzina była dla niej ważna i to było wiele razy widoczne.
Dzieciaki w czasie tej całej burzy hormonów skupiają się głównie na sobie. I wybacz, ale raczej nie jesteś zbyt obiektywna w tej kwestii.

Czemu tak bronisz Michała? Zachował się jak świnia, oszukiwał dwie kobiety. Patrycja zapomniała? Nie zgodzę się, było pokazane jak cierpi, jak jej jest ciężko. Nie dość ze zmagała się z tęsknotą i szokiem po odkryciu prawdy to jeszcze musiała biegać po prawnikach i walczyć o pieniądze dla swojego dziecka. Mi jest jej bardzo szkoda. Poza tym wydaje mi się ze liszowska bardzo fajnie zagrała przemianę Patrycji. Porównaj ja sobie z pierwszych odcinków filmu i tych ostatnich. Na początku była głośna, przebojowa, pełna energii. Teraz jest wycofana, zdystansowana, nie śmieje się już tak jak dawniej. Cały czas mówisz o tym luksusie, którym skusił ja Wiktor, ale ja to widzę zupełnie inaczej. Spróbuj się wczuć w tę postać – w najtragiczniejszym momencie swojego życia dowiedziała się ze ukochany mąź ja zdradzał. Mało tego, kochankę pokochał na tyle, ze zapisał jej ich wspólny majątek. Oprócz całej gamy negatywnych uczuć, jakie poczuła ucierpiała na tym jej samoocena. W zasadzie w takiej sytuacji kobieta traci całkowicie poczucie własnej wartości. Myśli sobie – jestem do niczego, nie byłam w stanie uszczęśliwić swojego mężczyzny skoro szukał szczęścia gdzieś indziej. Ta druga była lepsza ode mnie, piękniejsza, mądrzejsza, bardziej warta uwagi. Wyobrażam sobie ze w takiej chwili kobieta przestaje się czuć jak kobieta, a to jest nam wszystkim bardzo potrzebne. I wtedy pojawia się Wiktor – przystojny, szarmancki, silny. I daje jej to, czego potrzebuje – wiarę w siebie i swoja kobiecość. Sprawia ze czuje się jak księżniczka, jedyna, wyjątkowa, warta wszystkich dóbr tego świata. Gdyby rzucał jej codziennie plik banknotów na stol, na pewno by z nim nie była. On traktuje ja wyjątkowo, powtarza, jaka jest ważna, spędza z nią każdą wolna chwile. Przy nim czuje się znów jedyna i godna pożądania. Daje jej nie pieniądze, ale przede wszystkim swój czas, uwagę i fascynacje. Piękne kolczyki i kolacje tylko dopełniają ten magiczny obrazek. A dając jej dokładnie to, czego tak brakowało, uzależnia ja od siebie. Ona widzi, ze cos jest nie tak, ale natychmiast zamiata to pod dywan, boi się to widzieć, bo boi się końca tej bajki i ponownego cierpienia. I teraz zaczyna się klasyczny syndrom kata i ofiary.
Hani tez mi szkoda, bo jest dzieckiem z rozbitej rodziny (notabene przez Dorotkę) i zawsze będzie miała ciężko, Robert nigdy nie kochałby jej tak jak Marysi i ona zdaje sobie z tego sprawę. Ale nie zmienia to faktu ze jej zachowanie jest skandaliczne i proszące się o porządny wp… Ja nie bronie roberta, ale wobec niego mam jeszcze najwięcej zrozumienia. Dlaczego on tak warczy i wrzeszczy? Bo cokolwiek by nie powiedział czy nie poprosił, to napotyka mur z jednej i drugiej strony. Hania ma już ojca i nie chce go w tej roli, daje mu to odczuć na każdym kroku. Wiec facet wybucha. A inna sprawa ze jest burakiem i brakuje mu delikatności, ale jak mówi przysłowie – w tym jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. Jak jedna strona nie chce żeby było dobrze, to druga cudów nie zdziała.
Nie wiem już, jakich argumentów użyć w stosunku do zachowania Zuzy. Nie jestem uprzedzona, na początku serialu to była moja ulubiona postać. Ale nikt mi nie powie ze takie zachowanie jest normalne, egoistka do szpiku kości i łatwa jak nie wiem co. Kreci się wokół tych facetów jak sep, tylko czeka na okazje żeby im się dobrać do gaci. Zdradza, rozbija związki, wraca po dziesięć razy. Ma poważne zaburzenia i to widać. Nawet ta sytuacja ze ślubem – to, co się tam stało to nie jej wina, ale po co właściwie ona tam w ogóle lazła? Nie pomyślała ze jasiek albo panna młoda w najważniejszym dniu życia mogli się czuć źle i niezręcznie? Matka wariatka ja zaprosiła ok, ale rozumu nie ma żeby odmówić? A ta afera z ciąża była jej bardzo na rękę, nawet lóżka nie potrzebowała tylko cabrio i kilka drzew dookoła. Żenujące.
A Dorota? Dorota pokochała Łukasza, bo spełniał jej wymagania.
Dzieciaki w czasie burzy hormonalnej są skupione głownie na sobie – tak, ale mają uczucia.

użytkownik usunięty
sprinterka

Nie zauważyłaś, że scenarzyści postanowili demonizować postać Michała? Przez cały czas był jednym z najlepszych partnerów w serialu, a nagle na życzenie Liszowskiej jego postać została uśmiercona, bo księżniczka nie potrafiła się dogadać z Rogacewiczem. Ta cała zdrada i gra na dwa fronty podejrzewam że została wymyślona tylko po to, żeby nie trzeba było długo go wspominać.
Było pokazane jak jej ciężko i jak cierpi... przez może trzy odcinki. "Musiała walczyć o pieniądze" - co ty wygadujesz? Przecież Edyta sama postanowiła podzielić się pieniędzmi z Patrycją. Raz poszła do prawnika, który doradził jej ściemnianie w sądzie, co swoją drogą jest karalne, ale to jej nie przeszkodziło we wskoczeniu mu do łóżka niewiele później. Jak ty to oglądasz, że widzisz zupełnie coś innego? Przebojowa przestała być już po tym jak okazało się, że jest bezpłodna. O wiele wcześniej straciła swoją ikrę, śmierć Michała nie miała z tym nic wspólnego. Wystarczy porównać jak zachowała się gdy myślała, że Oliwia podrywa Michała, a co robiła gdy Edyta wyraźnie się do niego kleiła. Już wtedy była inna niż na początku.
No wybacz, ale coś ta twoja empatia kuleje. Przypomnij sobie jej popijawę z Edytą i heheszki z Michała. Żadna samoocena nie ucierpiała, obie uznały, że jest dupkiem i tyle w temacie. A takie myślenie to głupota, bo wartościowy facet będzie rozmawiał z kobietą o tym, czego mu brakuje, zamiast szukać innej. Jeśli nawet nie próbuje tego robić, tylko od razu lata za panienkami, to nie jest warty funta kłaków. Taka prawda.
Każda kobieta chce się czuć pożądana, ale nie powinno się to odbywać takim kosztem. Patrycja doskonale wiedziała w co się pakuje i to nie podlega żadnej wątpliwości. Czekaj czekaj... Jak daje pieniądze to źle, a jak daje drogie prezenty to dobrze? Zdajesz sobie sprawę jaką głupotę palnęłaś? Pomijając, nawet jeśli facet lubi dawać kobiecie takie prezenty i może sobie na to pozwolić, nie oznacza to, że trzeba zapominać o jego parszywym charakterze i przymykać oczy na jego niemoralne i toksyczne zachowania, bo to głupota i, jak to lubisz określać, "k****stwo". Nie rozumiem myślenia pt. "nie będę zwracać uwagi na to że jest dla mnie zły, bo jak to zrobię to się rozstaniemy i będę sama". To co, lepiej być z toksycznym facetem? Znowu palnęłaś głupotę.
Prawda jest taka, że Robert potrafiłby pokochać Hanię tak samo jak Marysię. Wiele jest takich rodzin, w których przybrany rodzic kocha pasierba/pasierbicę tak samo jak własne dzieci. Tylko jak ma się do niej zbliżyć gdy przy najmniejszym problemie wrzeszczy i podkreśla, że Hania jest tylko problemem Ingi? Z nastolatkami z reguły są problemy, ale to nie znaczy, że trzeba skreślać je na starcie. Trzeba z nimi rozmawiać a nie wrzeszczeć. No i okazywać chociaż odrobinę sympatii a nie zabijać wzrokiem. Przypomnij sobie poprzednie sezony gdy np. wybierali się razem na geocaching. Wtedy jakoś potrafili się dogadać, a nawet dobrze razem bawić. Nagle pojawiły się problemy z burzą hormonów nastolatki, więc Robercik strzelił focha i tak to wygląda.
Skoro brakło ci argumentów to po prostu może znaczyć, że nie masz racji. Żenujący to jest twój brak obiektywizmu. Wygląda to trochę tak jakbyś nie miała własnego życia uczuciowego (o łóżkowym nie wspomnę, bo jeszcze i mnie zaczniesz wyzywać od zepsutych "k**ew"), żadnych doświadczeń, więc potępiasz osoby, które przeżyły trochę więcej, dodatkowo wymyślasz i wyolbrzymiasz, żeby pogorszyć wizerunek i nieco się wyżyć. Wybacz, ale tak to wygląda. Zuza nie potrafiła się ustatkować, trudno, nie każdy jest do tego stworzony. Miała może przez to klęczeć całymi dniami na grochu, klepać zdrowaśki i nawet nie patrzeć na mężczyzn? Spuść troszkę z tonu dziewczyno.
Co do Doroty - obejrzyj jeszcze raz, bo wyraźnie nie pamiętasz jak to z nią i Łukaszem było.
Dzieciaki mają uczucia, ale bardzo często skupiają się one głównie na sobie. A rodzice są wtedy z reguły największymi wrogami. Oj, zapomniał wół jak cielęciem był.

Zauważyłam i osobiście uważam to za duży minus, ale jeżeli komentujemy historie i postaci przedstawione w serialu, to nie ma sensu analizowanie powodów takiego czy innego rozpisania im ról przez scenarzystów. Rzeczywiście Patrycja już wcześniej traciła zapał, było to powodowane różnymi doświadczeniami, które ją kształtowały, ale według mnie zdrada Michała ostatecznie ją dobiła. A propos tych doświadczeń – one pokazują, jaką Patrycja była osobą. I bynajmniej nie była lalą lecącą na kasę i wygodne życie, ani w jednym procencie, musisz to przyznać. Wiec nie rozumiem skąd teraz taki pogląd na jej osobę. Edyta sama zaproponowała – w którym momencie? I czy Patrycja mogła być pewna jej lojalności? Zanim poszła do prawnika było dużo momentów jak bila się z myślami, chciała nawet uszanować decyzje Michała. Gdyby nie Ela pewnie nic nie próbowałaby robić, i była przeciwna fałszywym zeznaniom. W żadnej scenie nie łasiła się na pieniądze, dlatego argument o jaraniu się dobrobytem uważam za całkowicie bezpodstawny i kompletnie nietrafiony w ten problem. Heheszki z Michała? Czy nie widziałaś ze to był śmiech przez łzy? Co im pozostało? Upić się i chociaż na kilka godzin zapomnieć o nieszczęściu. Stwierdziła ze był dupkiem – bo był. Ale czy dzięki temu po wytrzeźwieniu to wszystko bolało mniej? Nie sądzę.
Nie palnęłam głupoty tylko ty nie zrozumiałaś mojego przekazu. Gdyby to te kolczyki czy inne prezenty rzucił jej na stol i wyszedł to tez by z nim nie była. Chodzi o całokształt, jego zachowanie wobec niej i traktowanie. Adorował ją, rozpieszczał, sprawiał, że czulą się kochana i wyjątkowa, wszystko to, co pisałam powyżej. Sprawił ze czuła się szczęśliwa, a z takiego uczucia trudno zrezygnować. Dlatego broniła się przed prawda rękoma i nogami. To nie ona jest tutaj winna tylko on. Nawet, jeśli widziała ze nie był kryształowy to pod wpływem jego manipulacji ten obraz zaczynał się rozmywać, tłumaczyła go na różne sposoby, bo ciężko jej było uwierzyć ze jej cudowny wybranek który dniem i nocą nosi ją na rękach jest złym człowiekiem. Oczywiście ze nie powinna trwać w toksycznym związku i ja tego nie powiedziałam. Przedstawiam tylko sposób, w jaki psychopata omotał kobietę, wykorzystał jej wrażliwość i pragnienie bliskości. Ona nie jest tu pindzia łowiącą bogatego frajera tylko ofiara zręcznego manipulatora.
To nie jest tak do końca, ciężko chyba pokochać tak jak własne obce dziecko, które jest już duże, do tego krnąbrne. Gdyby nie było Andrzeja to może inna sytuacja, ale tak jest ojciec i ta rola jest już zajęta, Hania nie chce takiej miłości od roberta, nie chce drugiego tatusia i daje to odczuć. I robi to w sposób doprowadzający do furii. Tak jak mówiłam nie bronie go i ewidentnie brakuje mu cierpliwości i delikatności. Ale powiedz jak według ciebie powinien postępować w tej sytuacji. Hania zachowuje się coraz gorzej, nie przyjmuje od niego żadnych słów ani uwag. On nie ma prawa jej niczego nakazać ani zabronić, bo nie jest jej ojcem a ona jest już na tyle duża ze doskonale o tym wie. Wiec pozostaje rozmowa z Inga. Jak reaguje Inga? No comment. Wiec, co ten chłop ma robić? Bez wsparcia od swojej kobiety, która uważa ze ma złote dziecko. Pozwolić małolacie wejść sobie na głowę w imię dobrych relacji? I może pozwolić Indze popełnić na ich dziecku te same błędy wychowawcze? Przecież ona nic nie rozumie wiec z Marysia będzie robić to samo.
Nie brakuje mi argumentów w kwestii Zuzy tylko żaden z nich do ciebie nie przemawia. Nie wiem, czym cię urzekła jej postać, dla mnie po pierwszych sezonach cały czar prysł. Twoja uwaga mnie rozbawiła, naprawdę uważasz ze gdybym była sfrustrowana życiem uczuciowym to wyżywałabym się na fikcyjnych postaciach? I dlaczego nazywasz to akurat brakiem obiektywizmu, przecież ja oceniam role filmowa i zlepek scen wiec skąd miałabym nabrać jakichkolwiek uprzedzeń do wymyślonej Zuzy? Spróbuj spojrzeć na te postać bez swoich sympatii. Jaka jest niezrównoważona i jak się miota. Przecież ona ciągle odgrzewa stare zupy. Nie wyszło, potem wraca. I od razu zaczyna od seksu. Dlatego jest łatwa. O jej akcjach w NY nie będę się już drugi raz rozpisywać ale nawet ta akcja po weselu Jaska była po prostu niesmaczna. Pytasz mnie co powinna robić jak jej się nie uda? Usiąść na chwilę na WŁASNYM tyłku, pomyśleć dlaczego tak się stało i czego chce od życia. I jakie błędy popełnia. A potem szukać. I rozmawiać bo chyba od tego się zaczyna normalny związek

sprinterka

nie zapomniał wół nie zapomniał. ale julka była wyjątkowo wredną nastolatką, ja nie przypominam sobie chyba ani jednej sceny w ktorej okazałaby matce miłość

użytkownik usunięty
sprinterka

Bo w tym wypadku to było cholernie nielogiczne. Najlepszy facet w serialu i nagle robią z niego dupka. Do tego Michał i Patrycja dopiero co wrócili do siebie. Miałby być nagle aż tak zły, że mimo powrotu do żony zaręczałby się z kochanką? Od razu widać, że jest to spowodowane konfliktem aktorów, więc nie można o tym nie wspomnieć.
Patrycja kiedyś może nie leciała na kasę, więc mamy ignorować jawne dowody, że jednak potrafi przymknąć oko na wybryki faceta gdy machnie jej drogim prezencikiem? Tak po prostu jest. Jeleński dał jej błyskotkę, naobiecywał basenów, mebli, zabrał na zakupy a ona zero skrępowania i mina jakby już chciała zrzucać majtki.
Co ma do rzeczy moment w którym Edyta poinformowała o swojej decyzji? Od wiadomości o tym, że Michał przepisał na nią gabinet minął może z tydzień. Też mi długotrwały stres i trauma. "Skąd mogła być pewna" - bo poszły razem do prawnika? Poza tym, po co miałaby kłamać? Fantazja cię znowu ponosi. Co z tego, że była przeciwna fałszywym zeznaniom? Sam fakt, że Jeleński je zaproponował powinien był dać jej do myślenia z kim ma do czynienia. Patrycja jakoś po tej popijawie z Edytką nie tęskniła za Michałem. Wręcz przeciwnie, zaczęła latać za Jeleńskim. Zdanie z opisu odcinka 103 - "Ku uciesze Anki zaczyna wracać dawna Patrycja". Cztery odcinki po śmierci Michała. Jeszcze przed romansami z Jeleńskim. Więc twój argument jest inwalidą.
No właśnie palnęłaś. Twierdzisz, że skoro obsypuje ją prezentami a nie pieniędzmi i do tego powie jej parę miłych słówek i naobiecuje złotych gór to jest wszystko porządku. Czy ty myślisz, że toksyczni faceci na dzień dobry wrzeszczą na kobiety i piorą je po twarzach? Na początku każdy by kobiecie nieba przychylił, później zaczyna wychodzić jak jest naprawdę. I jak się widzi, że coś jest nie tak to nie przymyka się na to oczu, bo "kolczyki kupił". Zwłaszcza że Patrycja tych sygnałów miała całe mnóstwo: sposoby wygrywania spraw, opowieść szefowej, zachowanie na weselu, afera o wyjście do pracy. Ona naprawdę musiała się postarać, żeby tego nie widzieć. Wniosek nasuwa się sam.
Gdyby to było takie ciężkie nie istniałyby rodziny zastępcze. Hania nie chce traktować Roberta jak ojca, bo on nie traktuje jej jak córki. I nie ważne czy jest pyskata czy nie. Marysię też przestanie traktować jak córkę gdy ta zacznie dojrzewać i stroić fochy? A Hania zachowuje się coraz gorzej, bo regularnie jest opieprzana i odsuwana. Sama w jednym odcinku powiedziała, że tylko Marysia się dla nich liczy. Ona ewidentnie czuje się odrzucona i w ten sposób chce zwrócić na siebie uwagę. Dzieci często tak robią po pojawieniu się rodzeństwa w domu. Robert sam powinien rozwiązywać swoje problemy z Hanią. Dopóki będzie powoływał się na Ingę, nie zbuduje u młodej autorytetu. I nie powinien zachowywać się jak obrażony przedszkolak, któremu nielubiana koleżanka zabrała kredki. Teksty typu "Jesteś rozpieszczona, Marysię lepiej wychowam" mógłby zachować dla siebie. Mógłby też chociaż od czasu do czasu zrobić jakiś przyjazny gest w stronę Hani. Pokazać, że nie jest jej wrogiem, że może na niego liczyć.
Żaden z twoich argumentów odnośnie Zuzy do mnie nie trafia, bo są to głównie wyolbrzymienia połączone z wścieklizną macicy (bez obrazy, ale widać, że podchodzisz do tego zbyt emocjonalnie, jakbyś chciała ją na stosie spalić czy coś). "Urzekła"... nie oceniam nikogo na podstawie ilości partnerów seksualnych, więc jestem "urzeczona" postacią, która miała ich kilku. Przetarzałabym się po podłodze ze śmiechu, ale dywanu nie odkurzyłam. Właśnie tak to wygląda: nie używasz merytorycznych argumentów, tylko wyolbrzymiasz i przeplatasz to prywatnymi opiniami. Do tego używasz agresywnych określeń i wulgarnego języka. Na pierwszy rzut oka widać, że podchodzisz do tego emocjonalnie, jakbyś się wyżywała. Ja przez cały czas patrzę na Zuzę bez sympatii, bo jakoś specjalnie jej nie odczuwam. I nie zasłaniam się co chwilę "zasadami", co ty robiłaś. I znowu wymyślasz. Od razu od seksu nie zaczęła ani razu. Od seksu to Inga z Robertem zaczęła. Powrót do Jaśka się nie liczy. Miała udawać, że nie zna go całe życie, żeby poznać go jeszcze raz i iść z nim dopiero do łóżka czy jak? Co do "akcji w NY" też z tego co pamiętam wyolbrzymiałaś. A czemu ta akcja po niedoszłym ślubie była niesmaczna? Niesmaczne było to, że Patrycja krótko po śmierci męża wskoczyła Jeleńskiemu do wyra, a jakoś ją usprawiedliwiasz. Po raz kolejny wychodzi twój brak obiektywizmu. Każdy jest inny i preferuje różne tempo rozwoju relacji. Twoje wyobrażenia na ten temat nie są jedynymi słusznymi i niech to wreszcie do ciebie dotrze. To że tempo omawianej Zuzy jest dla ciebie za szybkie nie znaczy, że możesz ją wyzywać od k**ew. Troszkę spuść z tonu dziewczyno.

Z jednej strony nielogiczne, ale z drugiej wiele jest historii gdzie facet prowadzi podwójne życie, ma dwie rodziny i żona/żony nigdy nie powiedziałaby, że coś jest nie tak, bo w domu jest na ranę przyłóż. Sądzę, że taki był tu zamysł twórców. Chociaż wyszło to posępnie, bo chociaż jedno udane i trwałe małżeństwo w serialu byłoby pozytywnym akcentem.
Patrycja nigdy wcześniej nie leciała na kasę i to jest w jej przypadku kluczowe, bo pokazuje, że po prostu nie jest osobą tego pokroju. A ludzie w takich kwestiach nie zmieniają się ot tak, w jednej chwili pod wpływem ładnego prezentu. Takim człowiekiem albo się jest, albo nie. I jeszcze raz napisze - ona się skusiła na sielankowe życie z ukochanym mężczyzna a nie na basen czy meble z Ikei.
Wydaje mi się, że trochę przeceniasz Edytę. Dlaczego miałaby ufać kochance męża? O ile dobrze pamiętam, kiedyś rozmawiały i Patrycja po tej rozmowie była spokojniejsza o Michała. I co z tego wyszło? Poza tym skąd wiesz ze minął tydzień – było to gdzieś powiedziane? Być może mi to umknęło, bo nie pamiętam. Zresztą to jest sprawa drugoplanowa. Najważniejszy jest fakt, że Michał w ogóle cos takiego odwalił – jakbyś się czuła w takiej sytuacji? Nie straciłabyś gruntu pod nogami i poczucia bezpieczeństwa? Poza tym kilka odcinków wystarczy żeby pokazać ból, bohaterki po stracie męża. Moim zdaniem Patrycja nie otrząsnęła się z traumy, tylko wzięła się w garść. Nie miała wyjścia, ma syna, dla niego musiała jakoś funkcjonować. Ten wątek jest bardzo przygnębiający, bo nie dość, że Patrycja była ofiarą zdrady, to jeszcze przez śmierć Michała nie mogła nawet spojrzeć mu w oczy i zapytać, dlaczego, nie mówiąc o szansie na poprawienie błędów. Została z masą pytań w głowie i dlatego popełniła błąd przymykając oko na wybryki Jeleńskiego i wiążąc się z nim. Nie mówię, że zrobiła dobrze, ale potrafię wczuć się w je role i zrozumieć, co nią kierowało. Spróbuj, wystarczy odrobina empatii.
„Marysię też przestanie traktować jak córkę, gdy ta zacznie dojrzewać i stroić fochy?” – Nie, ale do Marysi ma prawa, Marysie przełoży przez kolano, da klapsa, da szlaban, etc. A co ma zrobić z Hanią? Nie odpowiedziałaś na pytanie, co ma konkretnie zrobić w takiej sytuacji. Sam przyjazny gest w jej stronę nie rozwiąże problemów, nastolatka potrzebuje oprócz sympatii wyznaczenia jakiś granic granic i egzekwowania tego, nie zgodzę się tez ze powinien rozwiązywać te problemy bez Ingi. To właśnie Inga jest ogniwem, które łączy roberta i Hankę i jej udział w budowaniu tej relacji jest niezbędny, poza tym to ona jest biologicznym rodzicem i to do niej należy wychowanie i strofowanie córki, kiedy ta popełnia błędy, a Inga po prostu tego nie robi.
Po raz kolejny nadmieniam ze nie podchodzę emocjonalnie do fikcyjnych postaci. Może mój język jest chwilami zbyt ekspresyjny, po prostu staram się obrazowo przedstawić swój punkt widzenia. Mówisz o tempie rozwoju relacji – nie zgadzam się, Zuza po prostu popełnia wciąż te same błędy. Twierdziłaś ze chciała wrócić do Jerzego. Rozpoczęła ten powrót nie od rozmowy, tylko od razu zaciągnęła go do hotelu. I co się okazało? Ze jednak mieli inne oczekiwania, bo Jurek po nocy szybko się zmyl. I co robi z jaśkiem? To samo. Wjeżdża w zagajnik i wskakuje na rozporek. Dlaczego ta akcja po ślubie była niesmaczna? Spróbuje wyjaśnić. Otóż normalni w takiej sytuacji myślą tak – kurde, to był bardzo emocjonujący dzień. Cos się skończyło, ja zerwałam z chłopakiem, a jemu w ciągu chwili zmieniła się przyszłość o 180 stopni. Może czul/czułem do kobiety coś albo nic, ale do niedawna miała być matka jego dziecka, partnerka na cale życie. Jakiś związek miedzy nimi był, więc całkiem obojętna mu nie była. To miał być ślub. Wyszło jak wyszło, ale dajmy sobie trochę czasu żeby ochłonąć, niech ci goście weselni przynajmniej rozejdą się do domów, złapmy oddech, potem pogadamy i pomyślimy, co dalej, bo chyba jednak cos jeszcze miedzy nami jest. Albo tylko tak nam się wydaje pod wpływem emocji. Tak to powinno wyglądać. Patrycja „wskoczyła do wyra” Wiktorowi miesiąc albo kilka po śmierci niewiernego męża, a Zuza wskoczyła do wyra Jaśkowi, kiedy jego dania weselne jeszcze nie zdążyły ostygnąć.
Ja z kolei uważam, że ty bardzo emocjonalnie podchodzisz do wątku Patrycji i że - wybacz – w porównaniu z poglądem na Zuzę jesteś wobec niej bardzo niesprawiedliwa. Zapomnijmy na chwile o konflikcie rogacewicza i liszowskiej i spójrzmy na Patrycje i Michała. On okazał się ostatnia świnia. Czy Patrycja była mu cos winna w takiej sytuacji? Zmarł, opłakała go, nie zerwała kontaktów z jego matka, wspierała ja w tych trudnych chwilach. Czy nie miała prawa układać sobie życia? Fakt, zrobiła to źle, ale dlaczego tak wyszło wyjaśniłam już wcześniej. Poza tym nikogo przy tym nie krzywdziła, nie rozbiła żadnego związku, nikogo nie zdradziła. A Zuza? Ile osób cierpiało przez ta jej frywolność?

użytkownik usunięty
sprinterka

Jedynym zamysłem twórców było to, żeby nie trzeba było za bardzo wspominać Michała, więc wymyślili to całe podwójne życie. Taka prawda.
Po raz kolejny sobie przeczysz: Michał nagle mógł zostać dupkiem, chociaż wcześniej takich cech nie wykazywał, ale Patrysia na pewno nie leci na kasę, bo wcześniej "nie była taką osobą", chociaż jej zachowanie wskazuje na co innego. Tak swoją drogą, skąd wiesz, że nie była? Wcześniej nie pojawił się żaden koleś, który chciałby ją kupić. Ciekawe czy by się na to "sielankowe życie" skusiła gdyby Jeleński nie miał grosza przy duszy.
A mi się wydaje, że znowu nie jesteś obiektywna. Gdy jakiejś postaci nie lubisz obwiniasz ją o wszystko co najgorsze. One poszły razem do prawnika i wszystko załatwiły. Nie wiem jaką ty masz paranoję, ale Patrycja jej nie miała, bo jakoś była później spokojna. Nie mogło minąć wiele czasu, da się to wywnioskować oglądając serial.
"jakbyś się czuła w takiej sytuacji? bla bla bla". Coś mi przypomniałaś. Obejrzyj sobie na yt "Krótki film o prawdzie i fałszu". Jest tam coś o próbie wywołania emocji u rozmówcy, co podobno robią osoby, które nie mają racji. A ty dobrze wiesz, że nie masz racji, bo ci to udowodniłam. "Kilka odcinków wystarczy, żeby pokazać ból" - właśnie, w tym przypadku wystarczyło, bo później o Michale całkiem zapomniała. Więc twoja teoria o zbolałej Patryni, która była łatwym łupem troszkę jakby upadła. To znaczy była nieco łatwym łupem, ale z innych powodów niż tobie się wydaje. Ty mówisz o empatii, serio? Nieraz udowodniłaś, że okazujesz ją wybiórczo, a nagle pouczasz mnie w tym temacie?
Odpowiedziałam i to bardzo dokładnie. Jak to sobie wyobrażasz? Przychodzi obcy facet i zaczyna wychowywać dziecko partnerki? Nie, najpierw powinien się z młodą zaprzyjaźnić, zdobyć jej zaufanie, pokazać, że jest ważna, wyrobić autorytet i dopiero zabrać się za pomoc w jej wychowaniu. I nie wrzaskami i wywyższaniem młodszej siostry. Poza tym, pomyśl jak to brzmi "Jesteś rozpieszczona, Marysię wychowam lepiej". Jakby spisał Hanię na straty i wręcz nie chciał jej wychowywać. Jak sobie wyobrażasz budowanie autorytetu u dziecka poprzez kogoś? Zbudowałby co najwyżej jego cząstkę i nigdy nie byłby traktowany jak rodzic. A skoro Robert ma być związany z Ingą, powinien chociaż pomagać w wychowaniu Hani.
Gdybyś nie podchodziła do np. Zuzy emocjonalnie, nie burzyłabyś się w taki sposób. Nie wyolbrzymiałabyś i nie używałabyś wulgarnych określeń, a twoja wypowiedź nie miałaby takiego jadowitego tonu. Widać, że dosłownie dyszysz ze złości gdy o niej piszesz. Widzisz, w twojej opinii to są błędy, ale inni po prostu nieco szybciej rozwijają swoje związki i mają inne podejście do niektórych spraw. Powtarzaj za mną: O B I E K T Y W I Z M.
No i kolejny raz sobie zaprzeczasz. Patrycja mogła wskoczyć "na rozporek" (jak to sama określiłaś) Jeleńskiego krótko po śmierci Michała, bo on ją zdradził i ona była taka smutna, a Zuza już nie mogła przespać się z Jaśkiem, chociaż ona zadawała się z nic niewartym typem, a on został potraktowany jak kompletny kretyn przez rozhisteryzowaną, pustą idiotkę. Nie oszukujmy się, szacunek do zmarłego jest o wiele poważniejszą sprawą. Skoro chcesz z powodów typu "powinna zaczekać, bo ja tak mówię" jechać po Zuzie to przynajmniej nie usprawiedliwiaj Patrycji, która zrobiła coś o wiele gorszego na tym polu. I nie próbuj mi wmówić, że miesiąc to wystarczający okres żałoby po zmarłym mężu, bo po raz kolejny podepczesz te swoje "zasady".
Nie podchodzę emocjonalnie do wątku Patrycji, jedynie widząc jej zachowanie stwierdzam, że pozwoliła sobie zamydlić oczy za kilka prezencików. Uważam takie zachowanie za szczyt głupoty oraz tandety, ale nie porównywałabym tego do twojego wiecznego plucia jadem na Zuzę. Założyłaś co najmniej dwa wątki, w których po niej jedziesz nie przebierając w słowach, do tego pewnie ten wątek nie jest jedynym, w którym się o niej wypowiadasz "przy okazji". Naprawdę nie widzisz, że przesadzasz, a twoje zaangażowanie w jej krytykę poszło nieco za daleko? I widzisz, kolejny brak obiektywizmu: ja krytykując zachowanie Patrycji jestem niesprawiedliwa, a twoje wyolbrzymianie i dopowiadanie cudów na kiju o Zuzie jest jak najbardziej w porządku? Przemyśl to wreszcie.
Każdemu zmarłemu należy się pamięć. Michał nie mógł się już wytłumaczyć, nie mógł niczego naprawić. Zrobił źle, ale mimo wszystko Patrycja powinna była uszanować jego pamięć i nie wskakiwać do łóżka pierwszemu lepszemu po miesiącu. Również ze względu na dziecko, które straciło ojca i potrzebuje czasu, żeby tak naprawdę zrozumieć co się stało i poradzić sobie z tym na swój sposób. To teraz od drugiej strony: Zuza była cokolwiek winna Markowi, który nie traktował jej poważnie? A Jasiek był cokolwiek winny Beacie, która w wyjątkowo podły sposób zmusiła go do ślubu? Nie i nie. I nie oszukuj się, gdyby sytuacja była odwrotna i to Zuza nie uszanowałaby żałoby, a Patrycja przespała się z byłym po jego nieudanym ślubie, twierdziłabyś, że żałoba to rzecz święta, a niedoszły ślub to żaden powód do zmartwień. Obie wiemy, że tak by było, chociaż ty niekoniecznie to do siebie dopuszczasz.
Ile osób ucierpiało przez "frywolność" Zuzy: żona Łukasza, ale o niej Zuza nie wiedziała, więc nie powinno być to zaliczone tak samo jak żona Wojtka, zdradziła Jerzego, więc mamy 1. Chyba nie wierzysz, że Jerzy postanowił do niej wrócić po tym, jak poszli do hotelu w Nowym Jorku. Widac było, że coś do siebie czują za każdym razem gdy się widzieli, więc odejście od Agaty nie jest stricte winą Zuzy. Czyli zostajemy z wynikiem 1.

Skąd wiemy, że nie była? Bo nie potrzeba było bogatego prawnika żeby to zobaczyć, wystarczy spojrzeć na całokształt jej postaci, na to, co było dla niej ważne i o co walczyła. Nigdy nie były to luksusy. Michał okazał się dupkiem, który przez dłuższy czas prowadził podwójne życie i o którym de facto widz niewiele wiedział, a nie człowiekiem, który popełnił jeden błąd. Czy by się skusiła? Zaryzykuję stwierdzenie, że tak. Facet potrafi świetnie manipulować, bez prezentów też by ją w sobie rozkochał, to kwestia umiejętnego podejścia. Poza tym uważam, że na to, co Michał zrobił Patrycja okazała mu szacunek, opłakała go, zaakceptowała jego decyzję - wiele kobiet na jej miejscu nie zgodziłoby się na propozycję Edyty i walczyło do końca o całą kwotę, podobnie jak wiele kobiet po takim numerze wycięłoby wspomnienie o takim mężu i jego rodzinę z życia swojego i swojego dziecka. Patrycja tego nie robi, zauważ, że gdyby była tak wyrachowana jak ty uważasz, to posłuchałaby z chęcią Wiktora i w mgnieniu oka odcięła się od Eli.
Później była spokojna po podpisaniu papierów, ale wcześniej nie mogła być niczego pewna. Poza tym tak jak pisałam, najważniejszy jest fakt, że Michał cos takiego zrobił, ze miał kochankę i postawił ją ponad swoją rodzinę.
„jakbyś się czuła” – bo na tym polega empatia i analizowanie motywów postaci, że staramy się postawić na ich miejscu i próbujemy zrozumieć. Masz inną teorię na ten temat? Chętnie ją poznam.
Nie udowodniłaś mi, że nie mam racji. Ty mi podałaś swój punkt widzenia, ja tobie swój. Mamy odmienne opinie na pewne tematy i żadna z nas drugiej nie przekona, tyle.
„Przychodzi obcy facet i zaczyna wychowywać dziecko partnerki? Nie, najpierw powinien się z młodą zaprzyjaźnić, zdobyć jej zaufanie, pokazać, że jest ważna, wyrobić autorytet i dopiero zabrać się za pomoc w jej wychowaniu.” Tu się z tobą całkiem zgadzam, tylko co zrobić, kiedy szwankuje matka i w domu zaczyna rządzić małolata? Taki system zadziała, kiedy na czas „aklimatyzacji” matka jest rozsądna i wychowuje swoje dziecko, wtedy rodzina funkcjonuje prawidłowo. A poza tym tu już nawet nie chodzi o rodzinę, rodzina to oni jak dla mnie są groteskową, ale wspólne mieszkanie. Ma być wszystko pod dyktando rozkapryszonej księżniczki, która rzuca swoje tenisówki na środek pokoju i oczekuje, że ktoś je za nią sprzątnie? Powinien być milszy, ale ciężko w takich sytuacjach zachować zimną krew, jeżeli zdarzają się one na okrągło. A co powiesz na przykład o akcji Ingi, kiedy zarzuciła Hance kłamstwo w sprawie SMSa od fotografa? Hanka wyszła na kłamczuchę, która chce skłócić mamę z chłopakiem. Przecież Inga sama jeszcze zaostrza te konflikty w domu! To jak ten Robert ma się w tym odnaleźć?
Nie dyszę ze złości, nie używaj ty takich górnolotnych określeń. Po prostu nie lubię tej postaci i szokuje mnie to, co scenarzyści zrobili z najfajniejszą z czterech przyjaciółek. Piszę, bo jest to dla mnie ciekawy temat do dyskusji i nigdzie nie dopowiadam cudów, tylko fakty z telewizora. Nie odbierasz seksu po nieudanym weselu jako niesmacznego, ja ujmę to jeszcze inaczej – człowiek do współżycia z reguły potrzebuje jakiegoś nastroju, atmosfery, bliskości, intymności. Ona tego nie potrzebuje, dlatego pasuje do niej określenie łatwa. Serio nie zauważasz ponawiania przez nią błędów w relacjach z mężczyznami (notabene wciąż tymi samymi)? Uważasz, że wie, czego chce i zachowuje się jak dojrzała 40 letnia kobieta? A nawet, jeżeli wyłączyć nieszczęsne małżonki, Jerzy po pierwsze, Agata po drugie, jakby na to nie patrzeć on ROZBIŁA ten związek nie przejmując się przyzwoitością wobec drugiej kobiety. I do tego Ingę miałą w tym wszystkim totalnie gdzieś, chociaż przyjechała do NY żeby pomóc jej mniej się stresować przed porodem. Dobry żart.
Tak jak pisałam wcześniej, nie dogadamy się w tej kwestii, każda z nas po prostu inny światopogląd. Ty uważasz, że taka swoboda seksualna i lekkomyślność to nic złego, ja uważam inaczej. A kto ma rację – ile ludzi tyle opinii, jak sama napisałaś w innym poście.
A teraz mi powiedz czy Zuza rzeczywiście jest w ciąży bo nie mam dziś dostępu do telewizora?

użytkownik usunięty
sprinterka

No widzisz, ale jakoś ta cecha ujawniła się gdy pojawił się bogaty prawnik. Twoja teoria bazuje jedynie na domysłach. Nie podałaś tak naprawdę żadnego konkretnego argumentu. O co ona walczyła? O dziecko? Co ma dziecko z tym wspólnego? Chciała wyjść za mąż. No tak, przy okazji bez mrugnięcia okiem przyjęła suknię za 6k z tego co pamiętam. Coś tam pomarudziła, ale ostatecznie i tak ją założyła. Także tego...
Michał nie zdążył się wytłumaczyć. Może gdy Patrycja go zostawiła związał się z Edytą, a później nie potrafił tego skończyć? To jest zbyt oczywiste, że ten cały romans został wymyślony na poczekaniu przez scenarzystów, bo to się kupy nie trzyma.
Gdyby babcia miała wąsy... Może by się skusiła bez prezentów a może i nie, ale prawda jest taka, że widać, że to jego prezenciki i obietnice robiły na niej największe wrażenie. Ani razu nie powiedziała, że to za dużo, że ona nic dla niego nie ma. Ani razu nie była tym skrępowana.
"Patrycja okazała mu szacunek" - przez miesiąc, wow. Pomnik jej może za to zbudować i postawić obok Joanny d'Arc?
Poza tym, wyciągasz argumenty trochę z tyłka nie wiadomo na co. Nie walczyła w sądzie no i? Dogadały się, Edyta też była pokrzywdzona, do tego w ten gabinet włożyła sporo pracy, więc należało jej się. Nie ucięła kontaktu z Elą, bo po co miałaby to robić? Ela go zmusiła do związku z Edytą? Jako babcia miała prawo do kontaktu z Mikołajem i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. A co byłoby "wyrachowanego" w usuwaniu babci z życia Mikołaja? Podałaś jakieś przykłady, które niby miały dowodzić, że Patrycja nie leci na kasę, ale co ma do tego kontakt Eli z wnukiem? Trochę chyba w międzyczasie straciłaś wątek.
"Mój argument o wielkim lęku Patrycji i braku zaufania do Edyty okazał się bez sensu, więc napiszę, że to Michał był zły". Dziewczyno... Argument padł to przyjmij to z godnością zamiast wypisywać byle co dla odwrócenia uwagi.
Kto jak kto, ale ty nie będziesz nikogo uczyła o empatii. Podałam ci argumenty, które obaliły tezę o ogromnym i długotrwałym cierpieniu i bezbronności Patrycji, a ty zaczęłaś się uciekać do emocjonalnej gadki, żeby wywołać u mnie współczucie. To jest po prostu słabe zagranie i nie sprawi, że nagle będziesz miała rację.
Nie udowodniłam? Podałam ci szereg argumentów, a ty postanowiłaś zasłonić uszy i krzyczeć "la la la la nic nie słyszę, nic nie słyszę!". To jak długo Patrycja opłakiwała Michała nie jest kwestią opinii, więc "ja nie przekonam ciebie, ty nie przekonasz mnie" nie ma tu racji bytu. Nie rozmawiamy o aborcji moja droga.
Aha, czyli jak jest coś nie w porządku w rodzinie to znaczy, że trzeba na nastolatkę drzeć mordę, patrzeć spode łba i traktować jak kogoś gorszego? Jeśli dziecko jest rozpuszczone to już nie trzeba próbować mieć z nim dobrego kontaktu, od razu trzeba spisać je na straty? Współczuję twoim dzieciom jeśli będziesz je kiedykolwiek miała. Nie potrafisz zrozumieć, że np. te tenisówki to była próba zwrócenia na siebie uwagi? Młoda zachowywała się w taki sposób, bo czuła się odrzucona, ile jeszcze razy mam to powtórzyć, żebyś przestała powtarzać jaka to ona zła, niedobra, itd? Wybacz, ale to się robi trochę denerwujące, że tłumaczę jakby ścianie, bo w ogóle tego nie przyjmujesz. O tym co myślę o kłamstwie Ingi już pisałam i to chyba nawet tutaj. To było obrzydliwe, ale zaraz po tym się wyprowadziła, a konflikty z Robertem, które teraz omawiamy zaczęły się wcześniej, więc to nie ma nic do rzeczy.
Oj dyszysz. Gdybyś pisała to ze stoickim spokojem i kamienną twarzą, te wypowiedzi nie byłyby wypełnione obraźliwymi epitetami i wulgaryzmami. Dopowiadasz cuda, co już wcześniej zostało udowodnione, ale jak zwykle tego nie przyjęłaś do wiadomości. A ty nie odbierasz seksu miesiąc po śmierci męża za niesmaczny? Uważasz, że w atmosferze żałoby Patrycja tak bardzo poczuła nastrój, atmosferę i bliskość? Naprawdę nie widzisz jak bardzo strzelasz sobie w kolano? Zuza i Jasiek ewidentnie coś do siebie czuli, więc była bliskość i namiętność. Jasiek właśnie uniknął życiowego błędu, do tego dotarło do niego, że chce znowu być z Zuzą, a Zuza po rozmowie z Markiem zrozumiała, że woli Jaśka, więc nastrój był. Ludzie mają różne fantazje, wielu z nich chciałoby uprawiać seks w samochodzie. Spełnianie tego typu fantazji nie robi nikomu krzywdy i nie jest niczym złym. To że ty uważasz to za coś złego to nie znaczy, że to jest coś złego. Po prostu albo jesteś zbyt ograniczona albo bardzo niedoświadczona. Więc można powiedzieć, że atmosfera też była. Podsumowując: kto powiedział, że Zuza tego nie potrzebuje? A jest łatwa bo? Podaj jakieś inne argumenty oprócz "bo ja tak uważam", bo ten jakby właśnie zmiażdżyłam. Jakie niby błędy Zuza ponawia? Jedyne co piszesz na ten temat to to, że idzie z nimi do łóżka. To nie ma nic do rzeczy, nie przez to jej związki się rozpadały. Ochłoń, bo wyraźnie masz z tym łóżkiem jakiś problem. Powtarzasz się jak zdarta płyta. Jerzy jest istotą myślącą, sam podjął decyzję o odejściu od Agaty. Gdyby naprawdę ją kochał, nawet nie spojrzałby na Zuzę. To on związał się z jedną kobietą kochając drugą, to on jest winny. Inga nie ma tu nic do rzeczy, jest dorosła, jej matka od lat nie żyje, więc nie może mieć pretensji, że tatuś ma życie uczuciowe. Z Ingą spędzała całe dnie, wyszła na kilka godzin. Faktycznie miała ją gdzieś. I skończ się powtarzać, bo ja nie mam zamiaru. Już rozmawiałyśmy na ten temat. To że bawisz się w ścianę i mimo wszystko powtarzasz te same argumenty to nie mój problem, więc nie każ mi w tym uczestniczyć.
Dziewczyno, ty zupełnie nie rozumiesz co się do ciebie pisze. "Nie oceniam ludzi na postawie ilości partnerów seksualnych" to nie to samo co "swoboda seksualna i lekkomyślność to nic złego" (swoją drogą mówimy o 40-letniej kobiecie, która miała pięciu partnerów, wow, rozwiązła że hej). Pisanie o kimś "k***a" i inne rzeczy, które wypisywałaś to po prostu chamstwo i brak kultury. To że aż tak cię razi to kto z kim sypia może wskazywać na to, że nie masz za bardzo życia na którym mogłabyś się skupić. A to akurat smutne.
Wiesz, masz internet, możesz się sama takich rzeczy dowiedzieć. Jest ipla, możesz obejrzeć odcinek, są różne strony, na których znajdują się streszczenia odcinków seriali. Wystarczy parę razy kliknąć.

Walczyła o dziecko, o rodzinę i o mężczyznę który na biznesmena stulecia nigdy się nie zapowiadał. Kiedy wyjeżdżał za granicę żeby lepiej zarabieć była temu przeciwna, bo wołała mieć w domu męża niż lepszy telewizor. Gdyby miała takie zapędy to skusiłaby się już na Sebę, o ile pamiętam miał swój salon i lepsze perspektywy finansowe niż Michał. Zawsze była bardzo daleka od egoizmu, tego dowodzi właśnie ryzykowny poród i chociażby rezygnacja ze ślubu dla dobra Michała. A ta suknia? Jak się pomylę to pewnie mnie zlinczujesz, ale o ile pamiętam, to chyba chodzi o suknię ślubną, którą kupiła jej Ela tak? To z tego, co pamiętam Patrycja czuła się niezręcznie, ale Ela się upierała. I uważasz, że przyjęcie drogiego prezentu od teściowej z okazji swojego wesela to dowód na materializm?
Po co miałaby ucinać kontakt z Elą? Ela nie była winna zdrady Michała – to nie podlega dyskusji, ale Ela była przeciwna jej związkowi, przypominała jej wciąż o zmarłym synu, nie przebierała w słowach i bo ukochany Wiktor do tego dążył. Gdyby była taką perfidną osobą tak by właśnie zrobiła, wtedy mogłaby się cieszyć tymi błyskotkami bez żadnego marudzenia i wpędzania w poczucie winy. Widać, że nie umiesz się wczuć w rolę pokrzywdzonej kobiety, jedne czują irracjonalną wściekłość na wszystko, co wiąże się z ich partnerem, inne cierpią i chcą się od wszystkiego jak najszybciej odciąć. I robią różne dziwne rzeczy, które ludziom stojącym z boku wydają się absurdalne.
„A ty nie odbierasz seksu miesiąc po śmierci męża za niesmaczny? Uważasz, że w atmosferze żałoby Patrycja tak bardzo poczuła nastrój, atmosferę i bliskość?” Odebrałabym, jak najbardziej, ale nie w tej sytuacji. Odsyłam Cię moja droga do komentarza kilka pięter powyżej. Przedstawiłam ci najlepiej jak umiałam cały tok myślenia zdradzonej i upokorzonej kobiety. Nie przemawia to do Ciebie, trudno
Z tą Hanią też jesteś uparta. Napisałam, że w pewnym sensie ja rozumiem, bo ma pod górkę, ale wszystko ma swoje granice a tu najbardziej winna jest Inga. Ona zawodzi, jako matka, Robert jest gburowaty i też ponosi winę za to, co się u nich dzieje, ale nie oczekujmy za dużo od człowieka w takim domu wariatów. Wyprowadziła się, bo to było apogeum, ale najprawdopodobniej wkrótce wróci, bo Andrzej też wzorem tatusia nie jest. I myślisz, że przy takich szczeniackich akcjach Ingi da radę to naprawić?
Ze złości moja droga, to dyszysz ty. Ja opisuję odczucia związane z postaciami, ty zaczynasz brać się za mnie. Nie przeceniaj swoich argumentów – ty mi podałaś swoje, a ja ci swoje. Ja nie mam prawa pouczać cię w sprawie empatii a ty mnie tak? Zwolnij troszkę. Mogę ci podać kilka przykładów gdzie ty jej nie okazujesz lub okazujesz wybiórczo, albo takich, gdzie pokazałaś brak obiektywizmu. Poza tym cokolwiek piszesz nie robię wycieczek osobistych domyślając się, jakie jest twoje życie uczuciowe czy seksualne.
Jakie niby błędy Zuza ponawia? Po pierwsze wraca ciągle do tych samych facetów. Po drugie właśnie to „tempo” – twierdzisz, że chciała wrócić do Jerzego. Zamiast o tym porozmawiać i szczerze wyznać to od razu do wyra. I potem zaskoczenie, bo Jerzy nie miał jednak zamiaru do niej wracać. I łezki w ślepkach. I teraz to samo, zamiast porozmawiać z Jaśkiem, powiedzieć o uczuciach, to od razu zaczyna od wiadomo czego strony. Zresztą już to pisałam, nie będę się powtarzać. „Z Ingą spędzała całe dnie, wyszła na kilka godzin” – te całe dnie kłóciła się przy niej z Agatą i podnosiła jej ciśnienie w ciąży. Dziękuję za takie wsparcie.
A odniosę się jeszcze to zagubionego wątku Łukasza i Doroty, bo akurat nawinął mi się ostatnio jakiś nowy odcinek. Twierdzisz, że nie jest taka głupia, bo wyczuła, że coś jest nie tak – trudna żeby nie wyczuła, skoro widziała męża w hotelu z atrakcyjna kobietą. Ale jakoś jak dowiedziała się o jej stanowisku to cała mądrość wyparowała, pozycja społeczna zasłoniła jej oczy, zapraszała tą kobietę na kolacyjki i próbowała się zaprzyjaźnić. Gdyby nie czysty przypadek trwałaby w tej błogiej nieświadomości długo długo.
Dzięki za poinstruowanie w kwestii ipli i inetrentu. Szybciej by ci było napisać tak lub nie, ale ok.

użytkownik usunięty
sprinterka

Bo się kiedyś zakochała to już musi znaczyć, że nie leci na kasę. Nie patrz tak stereotypowo. Nie każda kobieta lecąca na kasę to niunia z metrowymi tipsami. Odjedź czasami od telewizora. Poza tym, Michał z tego co pamiętam miał własny gabinet masażu, a takie raczej sporo zarabiają. Była przeciwna wyjazdowi Michała za granicę. No, przez chwilę, a później już było ok, więc znowu żaden argument. Widzisz, ale Sebo jej prezencikami nie obsypywał, poza tym, nie wiadomo co by było gdyby nie ten jego wypadek. Może i by się skusiła, bo wcale nie była tak kategorycznie na nie. Zresztą prawie się na niego rzucała gdy Michał wyjechał. "Zawsze była bardzo daleka od egoizmu" - taaa... Może na przykład wtedy kiedy znikała sobie z domu bo miała taki kaprys i wszyscy się o nią martwili? Albo gdy chciała olać pożegnanie przyjaciółki wyjeżdżającej na rok? Albo gdy olała uczucia dziecka, które właśnie straciło ojca i zaserwowała mu nowego tatusia? Ryzykowny poród. Gdyby nie rozmowa z Elą i wizyta dziewczyn w klinice, żadnego porodu by nie było. Poza tym, znowu patrzysz stereotypowo. To że ktoś leci na kasę, nie znaczy że nie ma innych marzeń. A Patrycja chciała mieć dziecko, do tego szanse na przeżycie nie były wcale takie małe, do tego nie poszła do byle jakiego lekarza. Swoją drogą, urodzenie dziecka mimo świadomości, że nie przeżyje się porodu jest pewnego rodzaju egoizmem. Zostawia się ojca samego z dzieckiem i wszystkimi problemami. Uciekła sprzed ołtarza "dla dobra Michała" - Ela nakładła jej głupot do głowy, więc dała nogę. Przede wszystkim bardzo go skrzywdziła przez własne kompleksy. To z nim powinna była o tym rozmawiać a nie z jego matką. To była głupota a nie poświęcenie.
Patrycja jakoś specjalnie się nie sprzeciwiała gdy Ela kupowała jej tą suknię, później założyła ją mimo tego, że wiedziała skąd taki prezent. Przyjmowanie takich drogich prezentów jest zwyczajnie niezręczne, u Patrycji ani razu nie było widać skrępowania. A prezent z okazji ślubu daje się państwu młodym, nie kupuje się synowej kiecki, którą założy tylko raz i wrzuci do szafy, albo i nawet na allegro.
Wymyślasz. "Bo mogła by się cieszyć błyskotkami bez poczucia winy" - ponosi cię fantazja jak zwykle. Matka Michała na początku była w szoku, ale jakoś się z tym pogodziła. Wiadomo było, że prędzej czy później będzie musiała. A ograniczając jej kontakty z Mikołajem, zamiast na kolacyjki czy zakupy z Wikusiem, musiałaby latać po sądach przez nie wiadomo ile czasu. Umiem się wczuć w różne role, to właśnie ty tego nie potrafisz. Albo kompletnie nic nie rozumiesz albo wyolbrzymiasz i dopowiadasz rzeczy których nie było. A Patrycja dobrze wiedziała w co się pakuje, tylko pozwoliła sobie zamydlić oczy byle czym.
"Odebrałabym, ale nie w tej sytuacji" - no właśnie, czyli tylko potwierdzasz to co pisałam. Gdyby to była postać, której nie lubisz, byłoby to złe, obrzydliwe, wstrętne i w ogóle "k***a". Nie przemawia to do mnie, bo tamte argumenty również były wyolbrzymione. A do ciebie nie przemawia fakt, że zmarłym należy się szacunek, a żona powinna przynajmniej przejść przez okres żałoby zamiast randkować na cmentarzu nad grobem męża i zaraz potem wskakiwać nowemu gachowi do łóżka. To wygląda tak jakby w ogóle nie kochała Michała.
"Z Hanią też jesteś uparta" - a co, mam ustąpić komuś kto nie ma racji? Z jakich powodów? Rozmowa z Ingą powinna się odbyć swoją drogą, ale nie nad głową dziecka. A Robert zamiast na osobności o tym porozmawiać albo strzela fochy albo drze się, że Hanka jest rozpuszczona i w tym momencie temat się kończy. Widać było, że on sam nie chce uczestniczyć w wychowaniu Hani. Zobaczył, że wychowanie nastolatki to nie jest zabawa, więc twierdzi że to nie jego problem. To ma być partner życiowy? Błagam. I nic go nie usprawiedliwia.
Nie rozśmieszaj mnie. Widać jak podnosi ci się ciśnienie gdy tylko wspominasz o Zuzie, a nagle niby ja dyszę ze złości? Oceniam twoje wypowiedzi, bo są pozbawione logiki. Do tego za każdym prawie razem gdy brakuje ci argumentów, próbujesz odwrócić kota ogonem, żeby szybko zmienić temat albo nagle milczysz. Nie dziw się, że komentuję twoje zachowanie, bo jest ono irracjonalne i chwilami denerwujące. Ja moich argumentów nie przeceniam, to ty przeceniasz swoje. Gdy podaję kontrargument lub nawet prostuję twoje konfabulacje, ty dalej trzymasz się kurczowo swoich wypowiedzi, chociaż zostały one obalone. Przede wszystkim, u mnie jest logika i fakty, u ciebie wymysły i uprzedzenia. No proszę bardzo, gdzie ja wybiórczo okazuję empatię lub brak obiektywizmu, słucham. Chętnie się pośmieję. Ty jak sama przyznałaś, okazujesz empatię tylko ulubionym postaciom, więc nie masz prawa nikogo pouczać w kwestii empatii. Poza tym, co widać w przypadku Patrycji, ty nie okazujesz empatii, ty wymyślasz co dana osoba czuje. To co wypisywałaś w ogóle nie pokrywało się z tym co widzieliśmy na ekranie. A wycieczki osobiste stosuję, bo widać, że twoja ocena sytuacji bierze się wyłącznie z uprzedzeń. Nie próbujesz nawet spojrzeć obiektywnie, gdy tylko ktoś robi coś niezgodnego z twoimi "świętymi" zasadami zaraz wyzywasz i demonizujesz. Skoro podchodzisz do tego osobiście, nie dziw się, że rozmowa schodzi na tematy osobiste.
"Wraca ciągle do tych samych facetów" - a od kiedy to wracanie do byłego jest zbrodnią? Ani Wojtek, ani Jerzy, ani Jasiek nie zrobili jej żadnej krzywdy, żeby powrót sam w sobie był błędem. Jedynie w przypadku Wojtka był to błąd, bo zdradziła w ten sposób Jerzego, ale co do reszty znowu wymyślasz. Jak już pisałam, tempo jest sprawą indywidualną. W przypadku Jerzego okazało się to błędem, bo miał zobowiązania, jednak Jasiek ich nie miał. To że dla ciebie jej tempo jest za szybkie, nie znaczy że jest to błąd. Ludzie nie dzielą się na tych, którzy żyją tak jak ty chcesz i na "k***y". Niech to wreszcie do ciebie dotrze. Całe dnie spędzała na kłótni z Agatą? Przecież to była jednorazowa sytuacja, nie wymyślaj nagle, że przez cały czas siedziały u Ingi obie i się żarły. Poza tym, znowu wszystkiemu winna Zuza a Agatka cacy, tak? Obie się kłóciły, obie uczestniczyły w tym w równym stopniu, obie są winne. Koniec i kropka. Zapamiętaj to wreszcie.
To że Łukasz był sprytniejszy nie znaczy, że Dorota była głupia. Powiedział jej, że spotyka się z prezesem. Gdy wparowała na ich spotkanie, okazało się, że rzeczywiście jest prezesem. To nie pozycja społeczna zamydliła jej oczy. Myślała, że zaszło nieporozumienie, a spotkania Matyldy i Łukasza naprawdę są jedynie służbowe.
Proszę bardzo. W internecie można sporo rzeczy znaleźć, wielu rzeczy się nauczyć, więc ze znalezieniem prostej informacji powinnaś sobie poradzić. A ja jestem za tym, żeby ludziom dawać wędkę a nie rybę, więc wolałam przypomnieć ci, że masz dostęp do źródła niemal nieograniczonej wiedzy, zamiast podawać ci wszystko na tacy i pozwalać żebyś internet uznała jedynie za zbiór zdjęć i filmików ze słodkimi kotkami.

Nie oglądam tego serialu tak dokładnie jak ty, więc mogło mi coś umknąć, ale o ile dobrze pamiętam ten gabinet masażu nigdy nie prosperował za dobrze. Najpierw pozaciągali kredyty, później nie było ich stać na recepcjonistkę, w końcu go zamknęli i wyjechał do Skandynawii. Sebo nie obsypywał jej prezentami, ale był w niej mocno zakochany, gdyby kiwnęła palcem dałby jej, czego by tylko zapragnęła. Ja nie pamiętam żeby kiedykolwiek po wyjeździe Michała było ok, tolerowała ta sytuacje, bo on nie zostawił jej wyboru. I nie wiem, w którym momencie prawie rzuciła się na Sebo? To jest właśnie naciąganie faktów, gdyby chciała się rzucić to by się rzuciła, on miał dla niej zawsze otwarte ramiona. Ten ryzykowny poród trochę bagatelizujesz. Nieważne, jaki lekarz, ryzyko było spore i było to często zaznaczane. To Michał nie chciał żeby się narażała, a jednak to zrobiła. Co do ucieczki sprzed ołtarza to oczywiście ze to była głupota, ale ona wierzyła wtedy ze robi to dla dobra Michała. Zrezygnowała dla niego ze swoich marzeń. A co to za różnica czy panna młoda dostanie kieckę czy ekspres do kawy? Prezent to prezent, Ela miała jednego syna, chciała żeby dzień jego ślubu był wyjątkowy, było ja stać, to kupiła synowej sukienkę. Nic w tym dziwnego, jakby Patrycja na sile nie chciała jej przyjąć to wtedy by Ele uraziła.
Pisząc o sytuacji nie miałam na myśli postaci, tylko okoliczności. I tu właśnie zauważam twój brak obiektywizmu – Łukasz cię oburza, bo zdradził Dorotę. A to ze Michał zdradził Patrycje nie wydaje się robić na tobie wrażenia. Dlaczego, bo chwile po tym zginal? Zmarlemu należy się szacunek, ale śmierć nie zmienia faktów i nie zmazuje win. I wybacz, ale argumentu o konflikcie aktorów nie przyjmuje. To, dlaczego pozbywają się jednej postaci czy drugiej to sprawa kulis, film przedstawia klasyczny przykład gnojka, który chciał mieć dwie babki naraz. O tym ze Patrycja kochała michala swiadczy to ze założyła z nim rodzinne, (mimo iż nie był Rockefellerem) czy chociażby to ze była gotowa zrezygnować z upragnionego ślubu dla jego szczęścia. To, co pisałam o jej uczuciach to nie gdybanie, tylko czysta psychologia. I widać ja na ekranie.
Twój brak obiektywizmu zauważam tez w przypadku Zuzy i Agaty. Żal ci głupiutkiej Dorotki, która nigdy święta nie była i zawsze zapatrzona w siebie, a kompletnie nie żal ci agaty, z której Zuza i Jurek zrobili idiotke. Gdzieś tam nawet napisałaś ze nie zasłużyła na kobieca solidarność, bo opowiadała przy zuzience o planach na przyszłość z jej byłym. To jest brak empatii. Oglądałam ostatnio odcinek z ny i proponuje obejrzeć ten watek raz jeszcze. To Zuza wciąż prowokowała Agatę. Najpierw zrobili z niej głupią w tym barze, kiedy okazało się ze byli para, a potem to Zuza ciągle jej dogryzała i wszczynała kłótnie. To suchy fakt. I robiła to właśnie przy Indze, która nie powinna się wtedy denerwować. Mało tego, naskoczyła nawet na nią, ze nie wzięła jej strony w tej kłótni. Czysty egoizm i egocentryzm. Wracanie do byłych facetów to nie zbrodnia, ale dowód na to, że osoba jest niezrównoważona emocjonalnie i nie wie, czego chce. Na to jest w serialu dużo dowodów, więc tej tezy nie obalasz.
Dorotka miała spryt żeby podejrzewać zdradę, ale zabrakło jej go żeby przypuszczać, że atrakcyjna pani prezes może być zagrożeniem. Może by jej to przyszło do głowy gdyby nie skupiała się na zaciąganiu nowej przyjaciółki do kosmetyczki.
Robert po prostu nie kocha Hani i to wypływa. A ciężko pokochać kogoś na zawołanie, tym bardziej ze Ingi też nie kocha więc jakby nie ma wewnętrznej motywacji żeby się starać.

użytkownik usunięty
sprinterka

"Nie oglądam serialu tak dokładnie jak ty" - co znaczy "dokładnie"? Ja go po prostu oglądam, a jeśli na dany temat dyskutuję i o czymś nie pamiętam to sprawdzam jak było zamiast wymyślać tak jak ty. "Nie było ich stać na recepcjonistkę" - oczekiwałaś, że będą szastali kasą jeszcze przed lub krótko po otwarciu gabinetu? Skąd niby mieli ją wziąć? Poza tym, też miała wymagania. Na recepcji to się kroci nie zarabia a paniusia kręciła nosem, że nie dorobi się pierwszego miliona na odbieraniu telefonów i zapisywaniu wizyt. Nikt tego gabinetu nie zamknął, on się po prostu spalił. Krótko po tym Michał wyjechał. Z tym całym twoim tłumaczeniem Patrycji wychodzi kolejna hipokryzja. Kilka postów temu stwierdziłaś, że Michał mógł się zmienić w dupka, a już po chwili twierdziłaś, że Patrycja nie leci na kasę, bo wcześniej "nie wykazywała takich cech" (chociaż widać było przesłanki, że może wcale nie tak trudno ją było kupić). Czyli co, Michał mógł nagle stać się dupkiem, a Patrycja nie mogła nagle stać się interesowna? Obejrzyj sobie odcinki po wyjeździe Michała, jak nagle zaczęła się całować z Sebo, a później jak się podjarała gdy ten zaczął ją czesać. Gdyby nie ten wypadek na pewno skończyliby w łóżku. Widzisz, gdy piszę o Patrycji to "naciągam fakty", a gdy ty rzeczywiście naciągasz fakty pisząc o Zuzie to wszystko jest w porządku. Zabawne jest dla mnie to, że zupełnie nie widzisz jak bardzo jesteś nieobiektywna i niemal każdy twój argument to kolejny strzał w kolano.
Szanse z tym porodem Patrycja miała dokładnie 50% z tego co pamiętam, więc wcale nie aż takie małe jak twierdzisz. "Nieważne jaki lekarz" - odjedź od telewizora dziewczyno. Istnieją dobrzy lekarze, istnieją lekarze partacze i istnieją też tacy, którzy bez łapówki palcem nie kiwną. Więc lekarz do którego się pójdzie w sytuacji zagrożenia życia ma ogromne znaczenie. Zresztą w dalszym ciągu ten argument nie ma nic wspólnego z omawianym tematem. To tak jakbyś w czasie rozmowy o aborcji zaczęła mówić o uchodźcach. Uciekła sprzed ołtarza w sumie chyba tylko po to, żeby było emocjonujące zakończenie sezonu. Michał był dorosły, doskonale wiedział w co się pakuje, więc takie przedstawienia z łapaniem autobusu i odjeżdżaniem w siną dal to tak naprawdę głupota i brak szacunku do jego decyzji a nie poświęcenie. Nie wspominając już o tym, że zwyczajnie go upokorzyła. "Co to za różnica czy dostanie kieckę czy ekspres do kawy" - może taka, że 6k to zbyt drogi prezent? A przyjmowanie takich jest, a przynajmniej powinno być krępujące. Każdy kto ma chociaż trochę oleju w głowie nie obraziłby się gdyby ktoś odmówił tak drogiego prezentu, tylko zrozumiałby, że stworzył co najmniej niezręczną sytuację. Tutaj już twoja empatia nie działa?
"Łukasz mnie oburza" - napisałam, że jest dupkiem i to znaczy, że jestem oburzona? Znowu wyolbrzymiasz. "Zdrada Michała nie zrobiła na mnie wrażenia" - a tutaj już klasycznie wymyślasz. To że ktoś przed śmiercią zrobił coś złego nie znaczy, że zasługuje na tak szybkie wyrzucenie z pamięci i wręcz randkowanie nad jego grobem. I możesz sobie nie kupować argumentu o konflikcie aktorów, ale to nie zmieni tego, że po prostu tak było, bo ten cały romans się po prostu kupy nie trzymał. Wtedy czuła tak, teraz czuje inaczej. Żaden argument patrząc na to, że jak już wspomniałam, wcześniej pisałaś że można się przecież nagle zmienić. Widzisz, zacznij troszkę bardziej zastanawiać się nad tym co piszesz. Metaforycznie mówiąc sama dajesz mi broń do ręki.
To co pisałaś to były twoje wymysły, bo na ekranie widać było zupełnie co innego. Tak jak np z tym, że nie ufała Edycie gdy tamta powiedziała, że przekaże jej część pieniędzy. Albo z tym długotrwałym cierpieniem podczas gdy trwało ono bardzo krótko.
Nie wiem co bierzesz, ale lepiej to odstaw, bo nieźle odlatujesz i widzisz rzeczy, których nie ma. Gdzie ja napisałam, że żal mi Doroty? To że zachowanie Łukasza uznałam za skurczysyńskie, nie znaczy że użalam się nad Dorotą. Poza tym, nie porównuj małżeństwa z dzieckiem do luźnego związku bez zobowiązań, do tego najwyraźniej bez miłości. Przykład Zuzy i Agaty akurat obnaża twój brak obiektywizmu. Przez cały czas przedstawiasz Agatę jako biedną ofiarę, której Zuza tak ciągle i okrutnie dogryzała, podczas gdy obie w równym stopniu na siebie najeżdżały. A tą wymianę zdań rozpoczęła Agata, bo nie wmówisz mi, że ta uwaga o dzieciach z Jerzym była rzucona mimochodem. Brak empatii to jest akurat z twojej strony, bo opowiadanie o planach na przyszłość z facetem przy jego byłej jest co najmniej nie na miejscu i świadczy jedynie o braku klasy. Agata pokazała w ten sposób, że nie potrafiła pogodzić się z faktem, że Jerzy miał jakąś przeszłość. Oczekiwała, że facet koło 60-tki nie miał żadnego życia zanim ją poznał? Prawda jest taka, że widziały gały co brały, a nagle szok, oburzenie i gówniarskie przepychanki z byłą partnera. "Zrobili z niej głupią w barze" - serio muszę się powtarzać? Pisałam o tym już kilka miesięcy temu i dalej masz swoje urojenia?
Rozmawiali o mieszkaniu za granicą. Zuza wspomniała o Kanadzie i wtedy wyszło, że Jerzy nie powiedział Agacie, że był związany z Zuzą i zrobiło się niezręcznie. Zuza wszczynała kłótnie - przekazała telepatycznie Agacie wiadomość, żeby zaczęła opowiadać o Jerzym i zrobiła z siebie zazdrosną gówniarę czy jak? To nie była uwaga rzucona mimochodem, to była prowokacja. Później zaczęły sobie nawzajem dogryzać, a Inga po wszystkim wzięła stronę Agaty zamiast przynajmniej stanąć po środku. A od przyjaciół z reguły oczekuje się, że będą stawali po swojej stronie.
"Wracanie do byłych to dowód niezrównoważenia emocjonalnego" - dziewczyno, co ty pleciesz? Jakiego niezrównoważenia? Ludzie popełniają błędy, które rozumieją dopiero po czasie i potrzebują czasu, żeby sobie te błędy wybaczać. Żadne niezrównoważenie, tylko ludzkie zachowanie. Ty w ogóle przeżyłaś cokolwiek czy tylko siedzisz w świecie seriali i własnych wyobrażeń?
Łukasz mówił o spotkaniach z prezesem. Okazało się, że rzeczywiście spotyka się z prezesem. Gdyby coś kręcił Dorota mogłaby nabrać podejrzeń, ale nie przyłapała go na żadnym kłamstwie. Nikt nie jest jasnowidzem, więc nie nazywaj Doroty głupią tylko dlatego, że nim nie jest. Nie przyszło ci do głowy, że to zaciąganie Matyldy do kosmetyczki służyło między innymi temu, żeby mieć ją blisko? A mając ją blisko bardzo łatwo byłoby się połapać, że coś jest na rzeczy.
To że Robert nie pokochał potencjalnej pasierbicy nie znaczy, że miał na nią wrzeszczeć przy byle okazji i patrzeć spode łba gdy tylko znajdzie się w zasięgu wzroku.


Kiedyś napisałaś, że widziałaś każdy odcinek, a pierwsze sezony nawet dwa razy. Ja oglądam z doskoku, kilka odcinków mi gdzieś uciekło, więc nie tak dokładnie jak ty.
Ale to pamiętam. Paniusia nie kręciła nosem, tylko zaproponowali jej dużo niższa stawkę, bo nie było ich stać na średnia pensje, było to mówione przez cały odcinek. Te kredyty tez pamiętam ze zaciągali, i że musieli pożyczać bo nie było ich stać na to in vitro. Co do odcinka ze spaleniem i czesaniem włosów to rzeczywiście tego nie pamiętam, ale tylko potwierdza moja tezę. Czy Patrycja zostawiła Michała, kiedy stracił wszystko? –Nie. Wylądowaliby w łóżku, ale nie wylądowali – domysły.
Ta suknia to dowód twojego braku obiektywizmu. Przy okazji historii Julki i Anki pisałaś, jakie to przeżycie pierwszy wnuk, ze oczywiste jest ze w takiej sytuacji kobieta zmienia wszystkie swoje plany i poświęca się w pełni dziecku. Uważasz ze ślub dziecka nie jest takim wydarzeniem? Rodzice z okazji ślubu dają swoim dzieciom dom, samochód, wykupują zagraniczne wycieczki, czy po prostu fundują wesele za kilkadziesiąt tysięcy, to jest naturalne i dotyczy niemal każdej młodej pary. Gdyby te suknie kupowała Patrycji koleżanka to oczywiście byłoby to niezręczne, ale teściowa? Która ma tylko jednego syna? No błagam cię, bez obrazy, ale ten argument się kupy nie trzyma. Poza tym biorąc pod uwagę dość jakby to powiedzieć… natrętny charakter Eli to obraziłaby się na 100%.
„Szanse z tym porodem Patrycja miała dokładnie 50% z tego, co pamiętam, więc wcale nie aż takie małe jak twierdzisz.” – No kochana, tutaj to odleciałaś. 50%, Czyli pół na pół - to duże szanse, żadne ryzyko? To stańmy nocą na środku autostrady, też będziemy mieć pół na pół, albo nas ominą albo rozjadą. Lekarz nie ma nic do rzeczy, bo ogromne ryzyko i tak istniało, on sam mówił, że zrobi wszystko, co w jego mocy, ale niczego nie może zagwarantować. I to bodajże od tego dobrego lekarza usłyszała, że ma te 50% szansy. Argumenty są ważne, bo to po prostu charakterystyka tej postaci. Jaka hipokryzja, jakie przesłanki? Dziewczyna związała się z miłości, cały czas była z facetem, z którym mieli wiecznie mniejsze lub większe problemy finansowe. Nigdy nie rozpaczała z tego powodu, nie szukała bogatszego, nie wysyłała ukochanego na siłę za granicę po lepszy zarobek. Zawsze najważniejsza była dla niej rodzina, a nie żadna kasa. A Michał został wykreowany na dupka, który od kilku miesięcy z premedytacją prowadził podwójne życie, a zasadnicza różnica jest taka, że jego romans to suchy fakt, a jej „pogoń za kasą” to tylko osąd – w dodatku nie poparty dowodami. That`s the point.
Dobra, niech ci będzie, że użyłam nieodpowiedniego słowa, ale z twoich wypowiedzi wynika, że postawa Łukasza cię oburza. Chociażby fraza, że Łukasz to „podły luj”. Za to o Michale nie napisałaś ani jednego złego słowa. A to, dlaczego Patrycja tak szybko dala się omotać Jeleńskiemu już pisałam i nie będę powtarzać. Nie wymyślam, co dana osoba czuje, tak po prostu jest, Serial opowiada o zwyczajnych kobietach z krwi i kości, wystarczy trochę empatii, trochę znajomości psychologii i trochę doświadczeń życiowych żeby zobaczyć „to” na ekranie.
No i znów Zuza i Agata, nasza najbardziej emocjonująca przepychanka. Akurat ostatnio przez przypadek obejrzałam jeszcze raz ze dwa odcinki z tego wątku. Zrobili z niej głupią w barze – oczywiście ze tak. Agata z pewnością zdawała sobie sprawę, ze Jerzy miał przeszłość. Ale nie wiedziała, ze ta „przeszłość” przyjechała do nich na wakacje i właśnie siedzi z nią przy stoliku. Wiedzieli o tym wszyscy oprócz niej, może nawet malutka Hania. I nie wmówisz mi, ze Zuza nie miała satysfakcji informując jej o tym. Az się ciśnie na usta żeby zapytać jak ty byś się czuła w takiej sytuacji, chociaż wiem ze takich pytań nie lubisz.
I ta rozmowa o dzieciach. Jaka rozmowa? Agata nie paplała o żadnych dzieciach, powiedziała tylko, ze Jerzy będzie tak dobrym ojcem jak jest dziadkiem. To Zuza podchwyciła temat i zaczęła ja prowokować, i to w kompletnie pozbawiony klasy sposób. Agata trzymała wyjątkową klasę jak na tą całą szopkę, która się wokół niej rozgrywała. Co miała robić, siedzieć cicho i przytakiwać Zuzie, znawczyni swojego partnera? Może jeszcze prosić ja łaskawie o jakieś rady? A twój obiektywizm i empatia? Uważasz ze wściekanie się i darcie japy na kobietę w zaawansowanej ciąży, do tego ponoć „najlepszą przyjaciółkę”, do tego która była neutralna i próbowała jakoś załagodzić konflikt jest jak najbardziej okey? Co do związku z dziećmi/bez dzieci/w fazie narzeczeństwa – chyba to gdzieś ci już pisałam, napisze krótko jeszcze raz – związków się po prostu nie rozbija, to kwestia moralności i ludzkiej przyzwoitości. Której Zuza ewidentnie nie posiada.
„Ludzie popełniają błędy, które rozumieją dopiero po czasie i potrzebują czasu, żeby sobie te błędy wybaczać” – oczywiście, że tak. Ale normalny człowiek popełnia błąd i wyciąga i wnioski. A Zuza? Wojtek, Jerzy, jasiek. Do Łukasza chyba tez próbowała wracać, ale nie jestem pewna to nie będę pisać. Trzy powroty do różnych facetów na przestrzeni kilku miesięcy/lat to już jest jawne rozchwianie emocjonalne, nie wmówisz mi nic innego. Ciekawe czy do marka jeszcze nie będzie za kilka odcinków wracać, w końcu będzie mieć dziecko i oczywiście nie wie z kim. Serio uważasz to za normalne? Czy głupio ci się przyznać do błędu?
„Nie przyszło ci do głowy, że to zaciąganie Matyldy do kosmetyczki służyło między innymi temu, żeby mieć ją blisko?” – Nie, nie odniosłam takiego wrażenia. Dorota jest na to za głupia, na tej kolacyjce wyraźnie było widać jak wpadła w trans i podjarala się swoimi nowymi znajomymi. Chciała po prostu latać po sklepach pod rękę z panią prezes.
Powinien, nie powinien. Ostatni odcinek i żenująca scena pod kołdrą dobitnie pokazały ze miedzy nim a Inga nie ma już kompletnie nic, ani miłości, ani jakiejkolwiek płaszczyzny porozumienia, ani szczerości, ani nawet najmniejszego pociągu fizycznego. To jaka on ma motywacje żeby się starać? Przysposobienie obcego, do tego trudnego dziecka wymaga mnóstwa pracy, chęci i właśnie motywacji, jaka najczęściej w takich przypadkach jest miłość. Tu tego nie ma, wiec emocje biorą górę, proste. To tylko człowiek, w dodatki impulsywny, nie ma nerwów ze stali. Nie oczekujmy od niego zbyt wiele.

użytkownik usunięty
sprinterka

Oglądam każdy odcinek serialu. WOW, wyczyn. Wiesz, skoro nie oglądasz serialu w całości, a więc nie znasz wszystkich faktów to podejmowanie się dyskusji jest z twojej strony nieco głupie. Zwłaszcza, że gdy czegoś nie pamiętasz to wymyślasz rzeczy, których nie było.
Zaproponowali jej z tego co pamiętam 1500 zł, zapowiadając, że to tylko na początek, bo dopiero zaczynają. Recepcjonistki tak zarabiają, obudź się. Myślałaś, że zaproponują jej z 10k, służbowy samochód i mieszkanie? Zaciągali kredyty - musieli wyremontować gabinet, kupić sprzęt, do tego w międzyczasie jeden majster ich oszukał i uciekł z ich pieniędzmi. Co ty myślałaś, że pieniądze na własną działalność nagle spadają z nieba? Nie wiem, może masz bogatego tatusia, który sypie kasą gdy tylko poprosisz, ale nie każdy tak ma i niektórzy chcąc do czegoś dojść muszą zaciągać kredyty. Nie było ich stać na in vitro - przejdź się ulicą i wyrywkowo popytaj ludzi ilu z nich ma na koncie 15k, które może ot tak w tej chwili wydać. Zwłaszcza w czasie rozkręcania działalności. Powodzenia.
Potwierdza tezę? Niekoniecznie. Sama wtedy dobrze zarabiała, a Michałowi kupiła łóżko, żeby mógł jeździć do pacjentów. Skoro nie oglądałaś to obejrzyj. Widać było, że niewiele brakuje, żeby Patrycja i Sebo znaleźli się w łóżku. Zwłaszcza, że ona tak naprawdę nawet nie próbowała tego ostatecznie uciąć. Zrobił to za nią jego wypadek.
Rodzice fundują wesele, zagraniczne wycieczki - właśnie, RODZICE. Gdyby Ela była matką Patrycji to taki prezent nie byłby niezręczny. Ela była tylko jej przyszłą teściową, do tego zapłaciła za suknię tylko dlatego, że myślała, że zostanie babcią za kilka miesięcy. Sytuacja była więc mocno niezręczna. Zwłaszcza, że było widać, że Ela chce się z tego wycofać.
To raczej ty znowu odleciałaś. Nigdzie nie napisałam, że to żadne ryzyko. Napisałam, że nie było tak ogromne jak ty twierdzisz. Do tego dobry i doświadczony lekarz zwiększał jej szanse. Pisałam już wcześniej, odejdź od telewizora albo chociaż obejrzyj coś innego niż seriale, porozmawiaj z ludźmi. A może dam ci numer do mojej koleżanki, której babcia zmarła przez to, że lekarze nie zauważyli, że miała zawał po operacji? Przestaniesz wtedy z tą bzdurą, że "lekarz nie ma znaczenia"?
"Jaka hipokryzja, jakie przesłanki" - hipokryzja taka, że najpierw twierdzisz, że ktoś może się nagle zmienić, a później już, że nie, gdy jest mowa o postaci, którą lubisz. Przesłanki takie, że widać, że te prezenciki od Jeleńskiego przyćmiły Patrycji to jaką on jest osobą. Do tego zero skrępowania, tylko maślane oczy i kisiel w gaciach. Nie podparty dowodami? Co chwilę ci je podawałam, a ty jak zwykle zasłaniałaś uszy i krzyczałaś "la la la la, nic nie słyszę", po czym wracałaś co wychwalania, jaka ta Patrycja cudowna. Michał też był fajnym facetem i nagle wymyślili mu ten romans, żeby szybko móc ruszyć dalej z rozwojem wątku postaci Patrycji. Te twoje ciągłe podwójne standardy i hipokryzja są już po prostu śmieszne. Skoro stwierdziłaś, że Michał nagle się zmienił to przestań paplać o tym, że Patrycja była jest i będzie nieskazitelna. Naprawdę nie widzisz swojej hipokryzji w tej sytuacji czy tylko udajesz?
"Łukasz to podły... ekhm... luj. Nie dość, że zdradził Dorotę i zniszczył ich rodzinę to jeszcze ją straszy, że rozwód zostanie orzeczony z jej winy." - chodzi ci o to zdanie, prawda? Taka mała rada: jak już chcesz czegoś użyć jako argumentu to przynajmniej rób to dobrze i czytaj dokładnie zamiast wyrywać słówko z kontekstu i dopowiadać własne historie. Oburzyło mnie to, że zamiast przyjąć na klatę konsekwencje swojej zdrady, próbuje obarczyć winą Dorotę, która jakby nie było jest stroną pokrzywdzoną w tej sytuacji. Rozumiesz tym razem? Michał takich rzeczy nie robił, a nie napisałam o nim złego słowa, bo o zmarłych źle się nie mówi (taki suchar, badum tsss), poza tym, od razu widać, że wątek jego romansu z Edytą powstał na szybko na kolanie, bo to się po prostu kupy nie trzyma. Skoro już uśmiercili jego postać i to tylko przez konflikt na planie, mogli sobie darować to całe demonizowanie Michała. "Nie wymyślasz" - czemu ja się muszę co post powtarzać? Ile to razy pisałaś o rzekomych złych do szpiku kości intencjach Zuzy, czy rzekomym cierpieniu Patrycji "przez niemal wieczność" albo rzekomym wietrzeniu spisku w zachowaniu Edyty? Palnęłaś głupoty, przyjmij to na klatę zamiast wmawiać jakim to dobrym jesteś "psychologiem" i jak to ty wszystko doskonale rozumiesz i wiesz. Jesteś teraz jak małe dziecko, które ma buzię i rączki całe w czekoladzie, ale krzyczy "ja tej czekolady nie zjadłam".
Widzisz, oglądaj serial na sucho zamiast wymyślać sobie alternatywny przebieg wydarzeń, w którym nielubiana przez ciebie postać ma z góry złe intencje, to nie będziemy musiały o tym dyskutować. Nie jesteś obiektywna. Zuza i Jerzy byli wyraźnie skrępowani gdy wyszedł temat ich relacji. Nikt tam z Agaty nie zrobił głupiej, a przynajmniej nie celowo. Zresztą, jeśli już to raczej wina Jerzego, że jej nie poinformował. Co z tym miała Zuza wspólnego? Miała do niej dzwonić czy pisać "słuchaj, jestem byłą twojego faceta, przetraw to do mojego przyjazdu"? Jaką satysfakcję? Taki z ciebie psycholog i mistrz empatii a mylisz skrępowanie z satysfakcją? Czułabym się dziwnie na miejscu Agaty, owszem, ale pretensje kierowałabym do partnera, że nie zostałam poinformowana i to z nim bym na ten temat rozmawiała zamiast latać za jego byłą i próbować ją po gówniarsku sprowokować. Już po tej uwadze Agaty o dzieciach zrobiło się niezręcznie. Gdyby miała klasę w ogóle by o tym nie wspomniała, tylko zmieniłaby temat. Do tego mówiła w "zaczepny" sposób, widać było, że chce Zuzę sprowokować i wybadać, a Zuza była spokojna mówiąc o tym, że Jerzy nie chciał mieć już dzieci. Dopiero później straciła cierpliwość i powiedziała, że Agata być może mu nie wystarcza i dalej wymieniały się chamskimi komentarzami. Inga była neutralna? Od razu stanęła po stronie Agaty. To Zuzie posyłała mordercze spojrzenia, to Zuzę później opieprzyła. Agatka nie usłyszała nawet jednego słowa na ten temat. Nie dziwię się Zuzie, że nie wytrzymała i pokłóciła się z Ingą, skoro przyjaciółka stanęła po stronie obcej baby w takiej sytuacji. Ciąża to nie jest choroba, a przy ciężarnych nie trzeba mówić szeptem. Owszem, nie wolno ich denerwować, ale tego typu sytuacji w życiu codziennym czasami nie da się uniknąć. Gdyby takie coś szkodziło kobietom w ciąży, liczba urodzeń byłaby bliska zeru. Nie wmawiaj mi, że mogła przy tym zdenerwować się do tego stopnia, żeby zaszkodzić dziecku.
A ja powtarzam, że gdyby Jerzy kochał Agatę, Zuza mogłaby nawet zatańczyć przed nim nago, a on nie dotknąłby jej choćby palcem. Nawet bez tego hotelu, ten związek nie miał racji bytu, bo nikt nie będzie szczęśliwy w związku bez miłości. I po raz kolejny, siłą Jerzego do hotelu nie zaciągnęła, więc Zuza nie jest jedyną winną stroną w tej sytuacji. Piszesz jakby pacnęła go patelnią w łeb, po czym przywiązała do łóżka i zgwałciła. "Ludzie popełniają błędy i wyciągają wnioski" - czy po Jerzym Zuza zdradziła któregokolwiek z następnych partnerów? Nie. Z Wojtkiem i Jaśkiem rozstała się, bo nie pasowało im, że cierpienie woli przeżywać w samotności. Ludzie różnie przeżywają ból, więc nie można tego klasyfikować jako błąd. Co poza tym? Nic. Kolejne rzeczy sobie dopowiadasz. Co ty pleciesz? Jakie chciała wracać do Łukasza? Przecież kopnęła go w tyłek po tym jak dowiedziała się, że ma żonę i odrzucała jego propozycje, a później traktowała go jak kumpla. Kiedy niby chciała do niego wracać? Ja rozumiem, że nie pamiętasz, ale przynajmniej nie wymyślaj, ewentualnie sprawdź jeśli już tak bardzo chcesz się na dany temat wypowiedzieć. Nie muszę nic "wmawiać", to ty przestań wymyślać jakieś choroby psychiczne czy rozchwiania emocjonalne. Jerzy ją źle potraktował to miała siedzieć i ryczeć latami? Zaczęła spotykać się z Markiem, który również okazał się nie być strzałem w dziesiątkę, więc pozwoliła sobie na spontaniczność z Jaśkiem. Po kim miała płakać? Po niezdecydowanym Jerzym czy nietraktującym jej poważnie Marku? Jest dorosła, nie miała zobowiązań, mogła robić co chciała. I w dalszym ciągu Patrycja dobra, Patrycja miała prawo iść do łóżka z Jeleńskim krótko po ŚMIERCI MĘŻA, a Zuza niemająca zobowiązań jest niezrównoważona i rozchwiana, bo postanowiła spróbować jeszcze raz z Jaśkiem. Gdzie twoja logika? Ja żadnego błędu nie popełniłam, to ty popełniłaś ich już wiele, do tego nie potrafisz solidnie uargumentować swoich opinii, zwłaszcza na temat Zuzy trzymając się jedynie standardowych tekstów typu "bo tak".
Wiesz co, obejrzyj jeszcze raz chociaż niektóre sceny z udziałem Doroty, bo widać, że nie jesteś obiektywna i wymyślasz bzdury o jej rzekomej głupocie. Daj znać jak już obejrzysz, a narazie nie podejmuj się tego tematu, bo nie mam zamiaru rozmawiać o tym co tam sobie w głowie roisz. I tak już cierpliwie to znoszę w przypadku innych wątków, więc nie przeciągaj struny.
O tych nieporozumieniach powinni porozmawiać zamiast od razu skreślać związek. "Scena pod kołdrą" - zajmowałaś się kiedyś dzieckiem i do tego sprzątnęłaś cały dom i ugotowałaś obiad? Nie? Widać. On musiał być kompletnie padnięty, a w takich sytuacjach nawet para, która zwykle całymi dniami nie wychodzi z łóżka może nie mieć na nic siły. I to nie oznacza braku pociągu fizycznego, tylko zwyczajne zmęczenie. Niech zgadnę, nigdy nie byłaś w stałym związku dłuższym niż pół roku? Jaka motywacja? Dobro jego rodziny powinno być wystarczającą motywacją, żeby starać się dogadać z Hanią i spróbować stworzyć normalny i ciepły dom. Poza tym, powtarzam, że to patrzenie spode łba na Hanię i wrzaski o byle co to typowe gówniarskie zachowanie, które nie przystoi facetowi koło 40-stki. Powinien zachowywać się jak dorosły a nie jak smarkacz z podstawówki, który kłóci się z koleżanką ze szkoły. Nie wiem czemu bez przerwy próbujesz to podważyć jakby twoim zdaniem dorosły facet obrażający się jak dziecko to było coś zupełnie normalnego.

Cały twój drugi akapit jest bez sensu. Czy ja chcę przedstawić Michała jako nieudacznika albo biedaka? Nie, pisze tylko tylko ze nigdy nie był super bogaty i miał kłopoty finansowe, tak jak właśnie większość ludzi. Gdyby Patrycja leciała na kasę to szukałaby sobie wtedy takiego Jeleńskiego zamiast – jak raczyłaś zauważyć dokładać do interesu i kupować Michałowi lóżko. Z jej uroda, pewnością siebie i przebojowością ( tym bardziej we wcześniejszych sezonach) nie miałaby z tym problemu.
Ela była AŻ jej przyszłą teściową, to był ślub jej syna, więc prezent nawet drogi jest rzeczą naturalna. Tym bardziej ze ślub to polaczenie dwojga ludzi, tam nie ma prezentów dla niego i dla niej, tylko są dla nich. Ela chciała żeby ten dzień był wyjątkowy wiec chciała żeby wybranka jej syna wyglądała jak księżniczka. Może kiedyś ktoś ci się oświadczy i będziesz przygotowywać wesele, to zobaczysz.
50% szans na przeżycie u dobrego lekarza to jak rzut moneta. Dla mnie bardzo duże ryzyko, może dlatego ze sama cos podobnego przeżyłam. Dla ciebie nie, ok, pewne rzeczy trzeba po prostu przeżyć żeby zrozumieć.
Nie pisałam ze Patrycja jest cudowna, tylko ze była fajna osoba z zasadami, nie panienka lecąca na kasę i te tezę ci udowodniłam. A co do Jeleńskiego to napisałam wyraźnie ze Patrycja popełniła błąd i wyjaśniłam jej motywacje. Skoro ty zamiast treści dojrzałaś tylko la la la to trudno, może przeczytaj sobie jeszcze raz.
Ok rozumiem, chociaż jakby nie było to, co Łukasz zarzuca Dorocie jest jak najbardziej uzasadnione. Czy nie była pazerna? Nie spędzała czasu na wydawaniu jego pieniędzy? To jest właśnie postać lecąca na kasę. Poza tym, co to za małżeństwo – czy oni mieli o czym ze sobą pogadać? Czy Dorota słuchała co lukasz ma jej do powiedzenia, była w stanie mu doradzić itp czy tylko paplała o ich rzekomo wspólnym dążeniu do doskonałości i robiła wszystko po swojemu? A zamiast wsparcia była gotowa narobić mu gigantycznego wstydu zawsze i wszędzie. Nie usprawiedliwiam zdrady i zgadzam się ze Łukasz jest nic nie wart, ale ten związek od początku był czysto hollywoodzki.
Zuza była skrepowana? To obejrzyj te scenę jeszcze raz, albo zapytaj panią Sokołowską (nawiasem mówiąc bardzo fajna aktorkę) co chciała przekazać widzowi swoja gra. To Inga i Jerzy byli zakłopotani.
Twój brak obiektywizmu sięga Himalajów. Agata za Zuza latała? Zuza mówiła wtedy spokojnie? A gdyby nawet Agata chciała wybadać Zuzę to jest to takie dziwne i naganne w obliczu nowych okoliczności, jakie wyszły na jaw? Masz bardzo ciekawe pojęcie kobiety z klasa. Według ciebie kobieta z klasa leci na drugi koniec świata odbić drugiej swojego byłego faceta, którego sama zdradzała, pod pretekstem pomocy ciężarnej córce tegoż faceta. Wow, jak wiele się od ciebie uczę. Inga podczas kłótni była neutralna, nie włączyła się do tej kłótni, rzucała spojrzenia Zuzie żeby się uspokoiła, bo ta ewidentnie straciła nad sobą panowanie. A kiedy Agata wyszła powiedziała Zuzie jak to wyglądało z boku. To przyjaciel jest od tego żeby mówić prawdę, nawet niewygodna czy żeby mydlić oczy i przyznawać racje nawet, jeśli się jej nie ma? poza tym myślałam ze o kobietę w ciąży się dba i oszczędza jej jakichkolwiek nerwów a nie kalkuluje czy to zaszkodzi dziecku czy moze nie. Zwłaszcza, jeśli ta kobieta jest bliska i jest się u niej w gościach.
Napisałam, ze do zrozumienia pewnych rzeczy wystarczy odrobina znajomości psychologii, a nie nazwalam się dobrym psychologiem. Kto tu dopowiada? Poza tym jakbyś nie zauważyła nie obrażam cię i nie robię aluzji do twojego życia. Jeżeli brakuje ci argumentów to kończmy dyskusje i rozejdźmy się do innych wątków, bo twoje zaczepki w stylu może masz bogatego tatusia są poniżej poziomu. Podobnie jak śmieszne jest pierwsze zdanie twojej wypowiedzi, oglądam na tyle dokładnie, ze watki, o których pisze znam. To nie jest praca doktorska żeby zastanawiać się czy podejmować się tego czy nie. To tylko serial, w dodatku średnio ambitny. I nigdy nie napisałam „bo tak”. Podaje swoje argumenty, a ze ty widzisz w nich „la la la nic nie słyszę” to już nie mój problem.
Powtarzasz, powtarzasz. Po pierwsze nie jest to tylko jej wina, bo i Jerzego, i o tym tez pisałam. A po drugie nie wiadomo czy Jerzy agaty nie kochał. Miał z nią plany, rozmawiał nawet o dzieciach, których nie chciał mieć z Zuza. Moglmieć do zuzy słabość, bo rozstali się z przyczyn losowych a nie z powodu wypalenia uczucia. Kiedy ja zobaczył i kiedy go uwodziła mogl się zapomnieć, ale potem prawdopodobnie się opamiętał, bo jednak z nią nie został. Wrócił do domu do agaty, tyle ze Agata to wbrew temu, co mówisz babka z klasa i swoim honorem, i odeszła. A głupi stary dziad został sam, bo dla jednej nocy z rozchwiana latawicą stracił wartościową kobietę.
Dopowiadam, plotę i nie wiem co jeszcze. Suche fakty – Zuza najpierw była wojtkiem, zostawiła go. Potem wróciła, będąc z innym mężczyzną. Znowu się rozstali. Z Jerzym była, rozstała się. Potem znowu bardzo chciała wracać, oj jak bardzo chciała wracać. Klapa. Potem była z jaśkiem. Rozstali się. I - niespodzianka! Znowu chce wracać. To jest typowe rozchwianie emocjonalne, ale ty czytając te argumenty uznasz to za naciąganie faktów i napiszesz ze „Zuza wie, czego chce”. Oj wie, wie jak cholera.
To ile takich scen pod kołdra musza pokazać żeby przekazać widzowi oczywista oczywistość? Zanim zasnął, o czym gada? „Jaki miałem cudowny dzień”. Jest kompletnie gdzie indziej duchowo. Inga robi mu dobrze a on myśli o spacerku i jakiejś tajemniczej Ewie. Obejrzyj sobie dokładnie cały odcinek, kilka odcinków. Jak oni ze sobą rozmawiają, jak na siebie patrzą. „dobro jego rodziny” – jakiej rodziny? Czy potrafisz podać chociaż jedna rzecz która ich łączy? (Poza dzieckiem)?Rodzina to cos więcej niż tylko mieszkanie w jednym domu i korzystanie z tego samego kibla. Ten związek od początku był nierealny, przespali się po imprezie, potem nieudolnie próbowali randkowac. Po ciężkich próbach cos im zaczęło wychodzić, chociaż tak naprawdę nigdy się dobrze nie dogadywali. Teraz on gada o namaczaniu fasoli a ona patrzy na niego jak na kosmitę. Ona myśli o panu fotografie (nawiasem mówiąc wybitnie niewyględnym) a on zasypia podczas seksu. Sielanka. Prawda jest taka ze tam nie było i nie ma ani miłości ani głębszej więzi emocjonalnej. Wiec facet, który nie wytrzymuje fochów obcej, rozpuszczonej gowniary jest jak najbardziej typowym zjawiskiem.

użytkownik usunięty
sprinterka

Wiesz, u ciebie z reguły większość wypowiedzi jest bez sensu, ale jakoś tego nie komentuję... Po raz kolejny powtarzam, że przecież idąc twoim tokiem rozumowania Patrycja mogła się nagle zmienić. Poza tym, on rozwijał biznes, który mógł po kilku latach przynosić dość spore zyski, kto wie czy właśnie to nie skusiło Patrycji. A nawet jeśli nie, po prostu zwyczajnie się dziewczyna zakochała, więc kasa spadła na dalszy plan, a obecnie jak widać wróciła na nieco bliższy. Bywa. Nawet Dorota była w stanie z tego zrezygnować dla Łukasza gdy ten ją oszukał, że nie został prezesem tylko wywalili go z pracy, a przecież wiadomo jak ona lubi pieniądze i luksusy.
Mimo wszystko, wtedy Ela była dla Patrycji tylko matką jej syna, nie była z nią w żaden sposób bliżej związana, nawet tak naprawdę się nie lubiły. A to suknię ślubną Patrycji mieli oboje nosić? O takim zwyczaju ślubnym nie słyszałam. Kwestia sukni to sprawa panny młodej a nie rodziny jej przyszłego męża. Znowu nie pamiętasz więc wymyślasz cuda: Ela zapłaciła za suknię tylko dlatego, że myślała, że Patrycja jest w ciąży. Gdy Patrycja powiedziała prawdę, Ela miała minę jakby chciała się wycofać z zakupu sukni, a mężowi powiedziała że to będzie stypa nie ślub. Zwłaszcza w takich okolicznościach Patrycja powinna była oddać suknię, bo było to co najmniej niezręczne i ona o tym doskonale wiedziała, ale mimo wszystko ją założyła. "Może kiedyś ktoś ci się oświadczy" - wiesz, patrząc na twój kompletny brak doświadczeń i wręcz podręcznikowe podejście w kwestii związków, raczej tobie jest do tego o wiele dalej. Patrząc na twoje świętoszkowate zasady, jeśli rzuci cię jeden facet, powinnaś odczekać co najmniej kilka lat, żeby móc w ogóle spojrzeć na następnego. I przecież do poprzedniego nie możesz wrócić, bo wtedy będziesz niezrównoważoną... hmmm... użyłabym jednego słowa, którego dość często tu używałaś, ale pewnie uznałabyś to za obrazę majestatu. Jeśli do czterdziestki wyjdziesz za mąż to będzie prawdziwy cud, bo przecież chyba nie złamiesz własnych zasad prawda?
Naucz się wreszcie czytać, błagam. Znowu powtarzam: napisałam, że to ryzyko nie jest tak duże jak pisałaś. Ty ujęłaś to tak, jakby miała może z 10% szans, więc nieco wyolbrzymiłaś sprawę.
No właśnie nie udowodniłaś, tylko pisałaś "jaka to Patrycja cudowna". Związała się z Michałem? Miał perspektywy, ciągle się rozwijał, któregoś dnia mógł się naprawdę dorobić. Urodziła dziecko mimo ryzyka? Żaden argument. A kobieta lecąca na kasę to nie musi być stereotypowa różowa blondyna z tipsami. Sprytniejsze panie ukrywają tego typu aspiracje, żeby móc takiego faceta złapać. Masz zbyt stereotypowe myślenie, zostaw telewizor i wyjdź z domu, poznaj ludzi. A na wiele argumentów zwyczajnie zatykałaś uszy i dalej to robisz, więc nie dziw się, że tak to odbieram.
Łukasz doskonale wiedział jaka jest Dorota, więc widziały gały co brały. Jeśli chciał coś w małżeństwie zmienić to powinien był z nią porozmawiać zamiast od razu skakać na boki. Więc takie obarczanie jej winą za rozpad małżeństwa podczas gdy to on zdradził i zniszczył swoją rodzinę to szczyt podłości.
To ty obejrzyj jeszcze raz, bo ja już to zrobiłam. Gdy powiedziała, że była w Kanadzie z Jerzym zawahał jej się głos, spuściła głowę i zamilkła. Tak nie wygląda ktoś usatysfakcjonowany. Tylko potwierdzasz, że empatia u ciebie nie istnieje albo po prostu, że jesteś do tego stopnia nieobiektywna, bo widzisz coś czego nie ma. Nie mam zamiaru latać za aktorami i wypytywać "co poeta miał na myśli" tylko dlatego, że ty nie potrafisz poprawnie odczytywać emocji.
Mój brak obiektywizmu? Ty śmiesz komukolwiek zarzucać brak obiektywizmu podczas gdy sama wręcz wymyślasz, żeby tylko móc postawić nielubianą postać w jak najgorszym świetle. Ty serio tego nie widzisz czy tylko udajesz, żebym straciła cierpliwość? Agata poszła do Ingi wiedząc, że będzie tam Zuza, od początku miała typowo zaczepny ton. Skoro była źle nastawiona to po co tam lazła? Zuza do pewnego momentu miała spokojny ton, obejrzyj jeszcze raz. Tak, podpuszczanie byłej faceta jest naganne, gówniarskie i bez klasy. Powinna była porozmawiać na ten temat z Jerzym zamiast urządzać sobie słowne przepychanki z Zuzą i to pod czyimś dachem, co jest dodatkowo gigantycznym nietaktem. A gdzie ja napisałam, że Zuza pokazała klasę w tej sytuacji? Może czas najwyższy żebyś odwiedziła psychiatrę, bo to dostrzeganie rzeczy, których nie ma robi się naprawdę niepokojące. Pomyśl o tym. "Inga była neutralna" - nie była. Agata też straciła nad sobą panowanie, od początku było widać, że chce sprowokować Zuzę, a jakoś jej Inga nie posyłała morderczych spojrzeń. Jeszcze za nią poleciała jakby stała jej się wielka krzywda. Agata też jakoś nie przejmowała się stanem Ingi idąc do niej tylko po to, żeby urządzać sobie konkurs "kto komu bardziej dowali" z Zuzą, a jakoś o tym nie piszesz, prawda? Gdyby ktoś co chwilę próbował cię podpuszczać też w końcu straciłabyś cierpliwość i pewnie też byś zaczęła się odgryzać nawet gdyby w pobliżu znalazła się kobieta w ciąży. Każdy popełnia błędy, jesteśmy tylko ludźmi, więc przestań z tym świętoszkowaniem "na papierze", bo z pewnością sama nie byłabyś lepsza. Taka prawda.
To chyba z tą znajomością psychologii ktoś cię oszukał, bo pokazałaś już wiele razy, że niezbyt ci to wychodzi. Co do tego "dobrego psychologa" - jest coś takiego jak parafraza. "Nie robisz aluzji do mojego życia"? A kto dopiero co poddawał w wątpliwość to czy wyjdę za mąż? Sama nie jesteś święta jak widzisz, tylko co chwilę próbujesz się na taką kreować. Mi w przeciwieństwie do ciebie nie brakuje argumentów, to ty w wielu przypadkach nie potrafiłaś odeprzeć moich więc albo je pomijałaś albo dalej podtrzymywałaś swój już obalony argument, co było typowym "la la la la nic nie słyszę". Wielu rzeczy nie pamiętałaś i wymyślałaś swoją wersję, więc wcale nie znałaś wątków, o których się wypowiadałaś. Jeśli już chcesz brać udział w dyskusji a nie znasz do końca tematu to się pod tą dyskusję nie podłączaj, proste. Nie ważne czy to praca doktorska czy temat związany z serialem. Tak czy inaczej nie jesteś w stanie przedstawić merytorycznych argumentów, więc taka rozmowa nie ma sensu. Cóż, gdy brzmisz jak małolata z kartą kredytową tatusia w kieszeni, która rzadko odchodzi od telewizora to nie dziw się, że ktoś prędzej czy później to zauważy. A rozmowy o serialu, który przedstawia życie ludzi, ich emocje czy doświadczenia, zawsze będą się ocierały o prywatne przeżycia czy przemyślenia. Zresztą, sama wyskoczyłaś ze swoimi "świętymi zasadami", więc nie dziw się, że wkraczam na sferę prywatną skoro sama na to pozwoliłaś i już na początku przesunęłaś granice.
Powtarzam i powtarzam, bo ty ignorujesz niewygodne dla ciebie argumenty. Bez przerwy piszesz o winie Zuzy, a o winie Jerzego zapominasz. Jakie rozmawiał o dzieciach? Z jednej z rozmów Agaty z Ingą można wywnioskować, że to tylko ona tego chce, bo mówi "mam nadzieję, że dla Jerzego nie jest za późno" i "zaczyna do mnie docierać, że praca to nie wszystko", poza tym, jej ton jest niepewny. Wszystko wskazuje na to, że taka rozmowa między nią a Jerzym się nie odbyła. Gdyby dziecko było już w planach mówiłaby o tym zupełnie inaczej. Jedyne co planowali to zamieszkanie razem, a to nie jest tak naprawdę zbyt zobowiązujące. Można zamieszkać z koleżanką, kolegą, a nawet obcą osobą. Może Jerzy myślał, że wiążąc się z Agatą zapomni o Zuzie? Nie wiadomo. Jak go niby Zuza "uwodziła"? Dziewczyno, to w twojej głowie to nie serial. Serial to to co widzisz w telewizorze. Nie odróżniasz? Agata udowodniła, że nie ma klasy, więc skończ z tym ciągłym "la la la la nic nie słyszę", bo to już się dawno temu zrobiło śmieszne. I to Jerzy zerwał z Agatą. Ona zanim to się stało wydzwaniała do Ingi i wypytywała ją czy coś wie zamiast porozmawiać o tym z nim. Wplątywanie osób trzecich w sprawy swojego związku - kolejny dowód braku klasy. Jakie suche fakty? Co chwilę coś przekręcasz, coś wymyślasz. Zuza jest impulsywna, ale nie rozchwiana czy niezrównoważona. Nie przypisuj jej chorób psychicznych tylko dlatego, że wraca do byłych, no błagam. Aż się prosisz o prywatne przytyki, bo sama zachowujesz się jak niezrównoważona.
Robert przejął się swoją nową rolą i dlatego chciał o tym opowiadać. A że był zmęczony to zasnął. Takie rzeczy się zdarzają i są normalne w związku. Człowiek nie musi mieć ochoty na seks 24/7. Nie zauważyłaś tego? "Jak rozmawiają, jak patrzą" - skoro były ciągłe kłótnie to jak mieli na siebie patrzeć? A ty myślisz, że rodzina buduje się sama? Trzeba nad tym pracować, żeby tą rodzinę tworzyć, a nie kłócić się, patrzeć na innych spode łba a później narzekać, że "nie ma rodziny". "facet który nie wytrzymuje fochów..." - to nie jest typowe zjawisko patrząc na fakt, że po pierwsze, mieszkał z nią w jednym domu i jest związany z jej matką, po drugie potęgował powstawanie toksycznej atmosfery w otoczeniu, w którym wychowywana jest jego córka. Powtórzę po raz kolejny: gdzie jest twoja empatia teraz?

Nie przyjmujesz żadnych argumentów. Co ja miało skusić, pisany na wodzie biznes? Powtarzam jeszcze raz, gdyby była materialistka to od początku szukałaby bogatszego faceta a nie czekała nie wiadomo na co. Poza tym ciekawe, ze przestało im się układać akurat kiedy wyjechał i zarabiał duże pieniądze. Gdyby twoja teoria była słuszna to właśnie wtedy Patrycja byłaby szczęśliwa i spełniona. A jakoś nie była. Pisanie o przesłankach w przypadku tej postaci jest po prostu zaklinaniem fabuły. Nawet ostatni odcinek – jakoś piękne suknie, błyskotki i leśniczówka nie wywołują uśmiechu na twarzy Patrycji, nie powodują jak to uroczo określiłaś „kiślu w gaciach”. Tak jak powiedziała koleżankom w kawiarni – ona się po prostu w nim zakochała. Zakochała się w nieodpowiednim gościu, ale to z jej strony miłość a nie wyrachowanie. Dla porównania odsyłam do ostatniej sceny z Dorota i jej internetowa randka. Jak podskakiwała na krześle słuchając o dochodach. To jest materializm, scenarzyści już bardziej dobitnie nie mogli tego pokazać.
Wesele to kwestia albo rodziców panny młodej albo pana młodego. Z tego, co pamiętam rodziców Patrycja nie ma wiec naturalna rzeczą jest ze zajmują się tym teściowie. Suknia to element ślubu. A dla pana młodego ważne jest, by jego narzeczona była w tym dniu szczęśliwa i piękna, wiec suknia to tez w pewnym stopniu wspólna kwestia/prezent. Podobnie jak wiele par razem wybiera garnitur i krawat dla pana młodego, żeby pasował do sukni itp. Patrycja nie przypuszczała wtedy, ze dla Eli aktualny brak potomka będzie przeszkoda nie do pokonania w ich małżeństwie i zamieni ten dzień w „stypę”. To już było dziwactwo Eli, o którym głośno wtedy nie powiedziała, wiec nikt nie sądził ze to ma aż takie znaczenie.
Pisząc ze „może ktoś ci się oświadczy” nie miałam na myśli zrobić ci przytyku, tylko nie każda kobieta wychodzi za maż, nie każda tego w życiu szuka itp. Uznałaś to za obrazę w porządku, biorąc pod uwagę ilość twoich zaczepek pod moim adresem mi te jedna można chyba wybaczyć. Ale przy okazji, to raczej typowo „zuzowe” podejście do związków nie gwarantuje jej chyba szybkiej stabilizacji nie sadzisz? Co innego impulsywność a co innego rozchwianie emocjonalne. Rozchwianie to nie choroba psychiczna, za która zamykają w zakładzie zamkniętym. A Zuza to klasyczny jego przykład. Dlaczego, wyjaśniłam już wyżej. Bo nie wie, czego chce, odchodzi od faceta a potem nagle jej się odmienia i do niego wraca. Kocha, nie kocha, potem znowu kocha. To jest rozchwianie, a ty nie pisz w odpowiedzi na to ze jest wolna i ma prawo, bo tego w wątpliwość nikt nie podaje i to żaden argument. Oczywiście ze ma prawo skakać nawet i miedzy dziesięcioma, polska wolny kraj. Ja nie kwestionuje jej praw tylko oceniam zachowanie.
Tak, śmiem zarzucać brak obiektywizmu. I co w związku z tym? Stracisz cierpliwość i kopniesz monitor? Po co tam lazła – a po co Zuza lazła na wesele jaśka? O tym nie wspominasz, chociaż to było o wiele większym nietaktem. Agata odwiedzała Ingę, bo się polubiły, robiła to przed przyjazdem Zuzy i prawdopodobnie na zaproszenie pani domu. Wtedy nie miała zaczepnego tonu, to tylko twoja wyobraźnia i brak obiektywizmu. Rozmawiały normalnie, to Zuza włączyła się do rozmowy wszechwiedzącym tonem, chociaż powinna jak to twierdzisz ”pokazać klasę” i nie przypominać o swoim związku, o którym i tak każdy już wiedział. A później to ona prowokowała. Inga poszła za Agata, bo była jej gościem, którego Zuza wykurzyła z nieswojego domu. I to Zuza sprowokowała kolejna kłótnię z Inga tekstem „chyba jej nie przepraszałaś” i kilkoma innymi. „Jak go niby Zuza "uwodziła" – długie znaczące spojrzenia, maślane oczy, drżący ton i na koniec tekst „pójdziemy do hotelu” po dwóch minutach rozmowy. Jak to nazwać? Siermiężne, ale uwodzenie. Kiedy Jerzy wrócił do mieszkania/hotelu agaty tam nie było. Zostawiła mu kartkę i wyjechała, można się domyślać ze walczył o nią i próbował wrócić skoro potem byli razem w Tokio. Agata zapytała Ingę o ten hotel, bo traktowała ja jak przyjaciółkę a o takich sprawach najpierw łatwiej jest porozmawiać z kimś z boku. Zresztą w ogóle idąc twoim tokiem myślenia, to Agata po scenie w barze powinna odsunąć się na bok, nie pokazywać na oczy całej wesołej gromadce, broń Boże nie pytać Ingi o Zuzę i cierpliwie cichutko pozwolić zuzuni zrealizować swój podły plan. Wtedy byłaby kobieta „z klasa”. A właśnie, scena w barze. Bardzo była zakłopotana, rzeczywiście. I ten jej prowokatorski tekst „zjeździliśmy razem świat wszerz i wzdłuż” ze znaczącym uśmieszkiem pod nosem. Wow, co za klasa!
Tracisz czas na długie zaczepki pod moich adresem, których nawet dokładnie nie czytam, a nie piszesz odpowiedzi na kluczowe pytania. Skoro to była taka wielka miłość, to dlaczego Zuza go zdradzała? Czy to nie ty napisałaś, ze gdyby Jerzy kochał Agatę to bym z Zuzą się nie przespał? To skoro Zuza kochała Jerzego to dlaczego przyprawiała mu rogi, i to przez dłuższy czas? A skoro Jerzy wciąż kochał Zuzę, to dlaczego z nią nie został po upojnej nocy? Ba, nawet nie próbował?
Łukasz i Dorota. „Jeśli chciał coś w małżeństwie zmienić to powinien był z nią porozmawiać” - a czy z nią dało się porozmawiać?
Inga i Robert – żeby budować rodzinę, to trzeba mieć jakieś fundamenty. Moje empatia jest jak najbardziej na swoim miejscu, i nie wyczuwa zadnej więzi między tymi postaciami. proszę bardzo, mówisz i masz. Jedna scena pod kołdra było za mało, wiec scenarzyści pokazali druga. Tym razem Robert tez był zmęczony? Nie. A Inga już wcześniej rozglądała się za fotografem i wolała randkę z nim niż spacer ze swoja „rodzina”. Chyba nie trzeba szerzej tego komentować?


użytkownik usunięty
sprinterka

I kto to mówi? To ty bez przerwy nie przyjmujesz argumentów nawet gdy twoje już upadają. Między innymi bez przerwy ignorujesz to, że skoro Michał nagle się zmienił to ona też mogła. Przestało im się układać po tym jak wziął olbrzymi kredyt i zainwestował w mieszkanie, którego i tak nie dostali, bo deweloper splajtował. Przypadek? Tak jakby trochę się wkopałaś. Nie była wtedy szczęśliwa bo okazało się, że ją oszukiwał (chodziło między innymi o pieniądze przypominam) i podejrzewała go o romans z Edytą. Poza tym, te akcje z Sebo pokazały, że również zaswędziało ją w kroku. Taka z niej była dobra, wierna i kochająca żonka, że prawie wskoczyła do łóżka innego faceta gdy jej mąż wyjechał na nią pracować. Więc przestań tak się nią zachwycać, bo też ma co nieco na sumieniu.
Nie była zachwycona kolejnymi zakupami, bo on strzelił ją pysk, więc zauważyła że jej życie z Wikusiem to nie będzie taka sielanka jak myślała. Serio jesteś aż tak oderwana od rzeczywistości? Myślisz, że nawet najbardziej interesowna paniusia pozwoli się tłuc za kasę? Chyba tylko taka naprawdę zdesperowana. No widzisz, a dlaczego się w nim zakochała? W jego dobroci, łagodnym charakterze, uczciwości... oh wait. Doskonale wiedziała jaki on jest, myślisz że dlaczego się w nim zakochała? Poza tym, po takim czasie znajomości raczej ciężko mówić o miłości, co najwyżej jest nim zauroczona. Od Michała potrafiła odejść tylko dlatego, że nie dał jej pierścionka zaręczynowego (kolejny dowód swoją drogą) i traktował ślub i wesele jako coś przez co trzeba przebrnąć, a od Jeleńskiego nie może odejść chociaż sprawił jej piękną śliwę na twarzy? Doskonale wie, że uzależniła się od niego finansowo, więc jak odejdzie zostanie bez dachu nad głową i środków do życia. Taka prawda. Ty tak serio? Scena randki Doroty była zwyczajnie przerysowana w celach humorystycznych. Myślisz, że osoba, która jest zainteresowana pieniędzmi będzie o tym mówiła wprost i przeprowadzała wywiad gospodarczy na pierwszej randce? Każdy kto ma chociaż trochę rozumu nie potraktuje takiej osoby poważnie. Pomyśl i nie bądź taka zapatrzona w serial. Niektóre rzeczy są w nim przerysowane, wyolbrzymione, żeby wywołać u widza gwałtowniejsze emocje. Otwórz oczy i zobacz wreszcie różnicę między serialem a życiem.
Żadne "albo". Wesele to kwestia obu stron. I niekoniecznie rodziców. Państwo młodzi mogą też sami coś wyłożyć. Zwłaszcza, że Patrycja i Michał nie byli świeżo po szkole czy studiach bez pracy. Skoro chciała ślub to powinna w pierwszej kolejności na niego odłożyć zamiast już na hura lecieć do ołtarza krótko po zaręczynach i oczekiwać, że ktoś za to zapłaci. To jakby nie było kolejna przesłanka, że jednak posiada cechy oportunistki. Żartujesz sobie prawda? Przecież to było oczywiste, że Ela kupiła tą suknię tylko dlatego, że myślała, że Patrycja jest w ciąży i ona doskonale o tym wiedziała! Przypomnę: Patrycja wybrała suknię, usłyszała cenę, Ela cała w skowronkach powiedziała żeby mimo wszystko ją przymierzyła i obiecała, że za nią zapłaci. Po przymierzeniu sukni i wstukaniu PINu Ela powiedziała coś w stylu, że nawet jeśli Patrycja do ślubu przytyje to nie będzie trzeba poszerzać sukni. Wtedy Patrycja powiedziała, że raczej nie przytyje bo zamierza się odchudzać, na co Eli zrzedła mina, a Patrycja wyjaśniła, że nie jest w ciąży. W tym momencie ekspedientka zawołała, że przelew przeszedł, a Ela miała minę jakby chciała to cofnąć. Patrycja powinna była wtedy ją oddać, a ona mimo wszystko ją przyjęła. "Suknia to wspólna kwestia/prezent" - no chyba coś ci się pomyliło, bo pan młody i jego rodzina z reguły nie mają nic wspólnego z suknią. Panna młoda wybiera suknię w towarzystwie np. koleżanek lub siostry czy matki i to panna młoda lub jej rodzice za to płacą. Ewentualnie pan młody jeśli panna młoda nie jest w stanie za nią zapłacić, ale nie jego rodzina. W omawianym przypadku panna młoda była w stanie zapłacić. Za 2-3 tysiące też można kupić suknię, która wcale nie byłaby brzydsza od tamtej. To był kaprys, na który ona się zgodziła, a później nie zrobiła nic, żeby wyjść z tej sytuacji z twarzą.
Widzisz, po pierwsze moje zaczepki były w pewien sposób uzasadnione. Pisałaś w sposób, który wyraźnie wskazywał, że podchodzisz do tego serialu zbyt emocjonalnie. Po drugie, sama na to pozwoliłaś znosząc granice i pisząc o swoich zasadach. Skoro zjechałaś do tematów prywatnych to nie dziw się, że zaczęło się robić osobiście. Po trzecie, jakoś nie próbowałaś tego uciąć, więc jakby sama na to pozwalałaś.
A to ludzie mają się na siłę zmieniać, żeby się ustatkować w twoim tego słowa rozumieniu? Każdy jest inny, niech to wreszcie do ciebie dotrze. Zuza po prostu musi być z kimś kto ma podobne podejście do życia lub po prostu ją zaakceptuje. Nie każda kobieta musi przygotowywać mężowi i dzieciom obiadki czy piec ciasteczka. Nie musi też być wylewna i że tak się wyrażę, sprawna w okazywaniu uczuć. Zrozum wreszcie, że nikt nie ma obowiązku żyć zgodnie z twoim czy czyimkolwiek schematem. Każdy ma prawo do własnego sposobu na życie, a to że będziesz oburzona i zaczniesz rzucać "k***ami" w internecie to tylko twój problem.
Nie używaj zwrotów, których nie rozumiesz. Sprawdź w google co to rozchwianie emocjonalne. To JEST pewnego rodzaju choroba. A Zuza po prostu jest impulsywna. Ludzie często zmieniają zdanie, tak się po prostu zdarza. W przypadku Jerzego czy Jaśka ona nie miała wiele do powiedzenia, to oni od niej odeszli, więc to nie jest jej niezdecydowanie. Miała może ich błagać, żeby jej nie zostawiali?
Ja niczego nie będę kopać. To ty się wkopujesz pokazując coraz większą hipokryzję i niestety brak myślenia. Często to co piszesz jest nieprzemyślane, a widać to po tym, że już nieraz sobie zaprzeczyłaś. Klasyk w twoim wykonaniu: brakło argumentów, więc odwracasz kota ogonem. Zuza poszła na wesele Jaśka, bo znała go od dzieciństwa i wychowywali się razem. Mimo wszystko dobrze mu życzyła. Nie poszła tam sama z siebie, została zaproszona. Do tego Zuza nie szła tam ze złymi intencjami, a Agata poszła do Ingi wiedząc, że będzie tam była jej faceta i miała w tym konkretny cel. Zuza miała być w Nowym Jorku tylko przez kilka dni, Agata mogła spokojnie odwiedzić Ingę po jej wyjeździe. Serio uważasz, że pójście w nieodpowiednie miejsce, ale z dobrymi intencjami jest gorsze niż pójście w nieodpowiednie miejsce ze złymi intencjami? Żartujesz sobie? Ton Agaty był zaczepny od momentu stwierdzenia, że Jerzy będzie dobrym ojcem. "Normalnie rozmawiały" - twoim zdaniem ta uwaga na temat Jerzego została rzucona mimochodem? Wyraźnie było widać, że chciała Zuzę sprowokować. Zuza tylko jej się odwdzięczyła kąśliwymi uwagami, bo nie jest osobą, która pozwala sobie na takie zaczepki. Co, miała może pokornie spuścić głowę i czekać na kolejne teksty o "cudownym" życiu Agatki i Jerzego? I to ty w tej dyskusji nie jesteś obiektywna, więc otwórz oczy i przestań wypisywać bzdury. Zuza nikogo nie wykurzyła, Agata wyszła na własne życzenie i po jej nastawieniu było widać, że nie mogło być inaczej. Jakby Inga przeprosiła Agatę po tym jak rzucała Zuzie mordercze spojrzenia, a obie "rywalki" nie pozostawały sobie dłużne, byłoby to trochę nie na miejscu i wskazałoby na wybór strony. Powtarzam, jak już chciała opieprzać to powinna była opieprzyć obie a nie za jedną lecieć z wywieszonym jęzorem a na drugą wrzeszczeć.
Jerzy też rzucał jej "długie i znaczące spojrzenia" oraz "robił maślane oczy". To i "drżący głos" to nie jest uwodzenie tylko naturalna reakcja na obecność osoby, do której coś się czuje. Pytanie "idziemy do hotelu?" - jakie to uwodzicielskie, skusiła go tak, że odmówić nie mógł. No błagam. Gdyby nic do niej nie czuł i kochałby Agatę to by do tego hotelu nie poszedł. Zrozumiesz to wreszcie?
"Bo traktowała ją jak przyjaciółkę" - to nie ma znaczenia jak ją traktowała. To była córka jej faceta i przyjaciółka jego byłej. Agata wiedziała, że jeśli coś jest na rzeczy to Inga na pewno o tym wie, czym postawiła ją w niezręcznej sytuacji i wplątała w cały ten bałagan. Sprawy swojego związku powinno się załatwiać z partnerem a nie z całym jego otoczeniem. Wystarczyłoby, żeby Agata po sytuacji w restauracji porozmawiała z Jerzym zamiast na niego najeżdżać a później biegać do jego byłej, żeby wywoływać awantury. Skoro miała do Zuzy złe nastawienie powinna była uszanować Ingę, którą podobno tak lubiła i nie przyłazić do niej żeby urządzać słowne przepychanki z innym jej gościem. Jak już tak bardzo chciała z Zuzę wybadać to mogła przynajmniej nie mieszać w to Ingi. Żaden "świat" tylko Kanadę jeśli już. Gdy to mówiła była jednocześnie skrępowana co słychać było w jej głosie, a uśmiechnęła się, bo czuła coś do Jerzego, więc te wspomnienia musiały być dla niej miłe. Nigdy nie byłaś zakochana? Nie uśmiechałaś się mimowolnie na samo wspomnienie o chwilach z tą osobą?
"Nie piszę odpowiedzi na kluczowe pytania" - odpowiadam na każde twoje pytanie, a czytać w myślach nie umiem, przewidywać przyszłości też nie, więc nie wiem jakie pytania zadasz mi w kolejnym poście. To że dokładnie nie czytasz jakoś mnie nie dziwi, bo ty niczego nie robisz dokładnie z tego co zauważyłam. Dlaczego Zuza zdradziła Jerzego - bo popełniła błąd? Odżyły dawne wspomnienia, a Jerzy wyjechał i nie miał czasu nawet porozmawiać z nią na skype. Nie usprawiedliwiam jej tylko rozumiem co nią kierowało. To jest empatia: nie musisz współczuć, wystarczy, że rozumiesz. Z Agatą wtedy wszystko było rzekomo w jak najlepszym porządku, spędzali dużo czasu razem, ale mimo wszystko przez cały czas widać było, że czuje coś do Zuzy. Potwierdził to dodatkowo fakt, że sam powiedział po zerwaniu z Agatą, że kocha Zuzę. Do Agaty być może również coś czuł, jednak po czasie wybrał Zuzę.
Fundamenty były, ale zaczęły się sypać po tych całych awanturach Roberta i Hani. To nie znaczy, że trzeba spisać związek na straty i szukać nowego faceta albo swobodnie opowiadać, że partnerka nie jest już tak atrakcyjna. Twoja empatia na swoim miejscu? Pozwolisz, że tego nie skomentuję, bo widząc twoje niektóre wypowiedzi można bardzo łatwo ocenić gdzie się ona na codzień znajduje.

To ty nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Nie ignoruję tego, że nie można się zmienić a na dowód na to ze Patrycja się jednak nie zmieniła napisałam, co czuje kobieta zdradzona. Poza tym cały szereg zachowan Patrycji, to ze pozwoliła się tak zdominować Wiktorowi i straciła przy nim do końca swój pazur. W którym miejscu widać po niej chociaż cień wyrachowania? Człowieku, osoba która leci na kasę w mniejszym lub większym stopniu manipuluje swoim wybrankiem bo ma do osiągniecia swoje cele. Czy ona w jakikolwiek malusieńki sposób manipuluje albo przynajmniej próbuje manipulować Wiktorem? Nie. Czy kiedykolwiek chociaż nakłaniała go w jakiś sposób do kupowania sobie prezentów, chociażby mówiąc ze „widziała na wystawie fajna torebkę”? Nie. Czy uległa mu dopiero po kolczykach z brylantami? Nie. Wiec gdzie te twoje ekstra argumenty, którymi podobno obalasz moje? Nikt nie będzie szczęśliwy kiedy wybranek będzie tłukł, ale po Patrycji widać ze jedyne czego teraz chce od Wiktora to rozmowy, deklaracji, zapewnień, przedłużenia tej iluzji. Nie żadnych wyjazdów i prezentów, ma tego po dziurki w nosie i jest tym zmęczona. „Od Michała potrafiła odejść tylko dlatego, że nie dał jej pierścionka zaręczynowego (kolejny dowód swoją drogą) i traktował ślub i wesele jako coś przez co trzeba przebrnąć, a od Jeleńskiego nie może odejść chociaż sprawił jej piękną śliwę na twarzy?” – bo jakbyś nie zauważyła, z Michałem łączyła ja normalna zdrowa relacja, a z Wiktorem to toksyczna miłość, obsesja i wpływ psychopaty z silna osobowością. Jaki znowu dowód nie załamuj mnie. Była na Michała zła, bo traktował ślub jak zło koniecznie, podczas kiedy dla niej było to najważniejsze. I nie dlatego ze pierścionek miał za mało karatów tylko dlatego, ze go w ogóle nie było(czytaj nie było zaręczyn i deklaracji). Patrycja była romantyczka, i z tego tez powodu Jeleńskiemu łatwiej było ja podejść. I nie przesadzaj z tym uzależnieniem finansowym i strachu o jutro. Ma Ele, ma cztery przyjaciółki które zawsze jej pomogą, doskonale wie ze nigdy nie pozwoliłyby jej trafić z dzieckiem na bruk. Do tego ma zawód. Uzależniona finansowo to by była gdyby wzięła dla niego kredyt i bala się gigantycznych rat.
Scena randki Doroty oczywiście była przerysowana, bo serial z założenia ma tez bawić, ale wyobraź sobie ze tak, osoby interesowne już od początku badają potencjalnego partnera, bo na nieodpowiednia partie nie zamierzają tracić czasu. Tylko robią to w bardziej dyskretny sposób. A ze Dorocie inteligencji brakuje, to nie umie maskować intencji. A kto powiedział, ze jej partner potraktował ja poważnie? Umówił się na randki hurtowo, nawet tego nie kryl a kiedy pojawiła się kolejna panna to w zasadzie Dorotę bezceremonialnie przegonił.
Patrycja sądziła, ze Ela ja lubi i ze nawet jeśli w tej chwili nie ma tego dziecka, (na które notabene ciągle jeszcze miała nadzieje w przyszłości) to i tak dla niej ten ślub jest tak samo radosnym wydarzeniem jak dla państwa młodych. A po tym jak transakcja poszła i sprawa się wydala nikt już nie myślał o pieniądzach i o sukience. Są dla ludzi rzeczy ważniejsze od pieniędzy. I gdzie Patrycja leciała do ołtarza oglądając się na innych? Patrycja nigdy nie oglądała się na innych, miała swój biznes, pracowała i zarabiała swoje pieniądze. To ze wybierały razem kieckę nie znaczy ze Patrycja oczekiwała ze teściowe pokryją wszystkie koszty, chociaż tak to zazwyczaj jest, ze wesele to taki prezent od rodziców dla dzieci. To całkiem normalne i nie ma w tym materializmu. Podobnie, jak sukienka i garnitur, znam pary które chodziły i wybierały pełen ubiór razem, i nawet mieli z tego sporo frajdy i fajnych wspomnień.
I znowu te moje zasady, które tak klują cię w oczy. To jest schodzenie na tematy prywatne? Każdy ocenia poprzez pryzmat swoich zasad i poglądów, inaczej nie byłoby dyskusji i odmiennych opinii na jakikolwiek temat.
„Zuza po prostu musi być z kimś kto ma podobne podejście do życia lub po prostu ją zaakceptuje” – no i ? Na co to jest niby argument? Przetestowała kilku facetów, żaden nie pasował to po co drugi raz ich testuje? Może to ona chce ich na sile zmieniać? Tego zdania o obiadkach i ciasteczkach przyznam szczerze nie rozumiem, co ma piernik do wiatraka?
Zabawne jest to, ze ty jesteś coraz bardziej nieobiektywna a w każdym poście zarzucasz to mnie. Myślisz ze w ten sposób odwrócisz od tego uwagę? Ewidentnie widać, ze albo robisz to z przekory, albo Zuza jest twoja ulubiona bohaterka i cokolwiek by nie zrobiła zawsze ja wybielisz. Agata popełniła wielki nietakt bo odwiedziła koleżankę (a skoro tam przebywała była jej faceta to oczywiście miała tam bezwzględny zakaz chodzić), a Zuza idąc na wesele swojego byłego nie popełniła żadnego. Bo znali się od dziecka? I co z tego? Przecież była jego byłą, nie wydaje ci się ze panna młoda (pan młody zresztą tez) mogłaby się czuć niezręcznie i to w najważniejszym dniu życia? Została zaproszona ale nie przez nich, tylko przez matkę jaska, w dodatku osobę dość egzaltowana i impulsywna. I jakoś dziwne ze nic już do niego nie czuła, skoro po całej aferze wpakowała mu się na rozporek i zmieniła podejście do niego o 180 stopni. I po co tak demonizować marka, skoro Zuzie sentyment do niego przeszedł po kwadransie to najwidoczniej z jej strony tez nie było żadnego zaangażowania.
Kolejny brak twojego obiektywizmu – Agata mówiąc ze Jerzy będzie dobrym ojcem popełniła wielki nietakt, sprowokowała zuzienke, ta uwaga na pewno nie była rzucona mimochodem. Za to Zuza w barze pełna klasa! po tym jak zorientowała się ze jest niezręczna sytuacja rzuca, zapewne mimochodem wspominki jak to zjeździli cały kraj. I jeszcze się do tego uśmiecha bo to takie cudowne wspomnienia(swoja droga rzeczywiście cholernie szczesliwa tam była) . I co, ona miała do tego prawo, to nie było prowokatorskie i jak najbardziej spoko? A btw, to nie Inga zaczęła wrzeszczeć.
Uwodziła i tu tez nie przekręcaj faktów. Ona tam pojechała, i to w tym konkretnym celu, ona pierwsza rzucała te spojrzenia i to ona zaproponowała hotel. A głupek był bierny, niewierny i z chęcią pozwolił się uwieść.
Aha, wiec kiedy osoba zdradza regularnie, z premedytacja i przez dłuższy okres czasu to znaczy ze kocha i po prostu popełniła błąd. A kiedy osoba zdradza raz pod wpływem chwili, to znaczy ze nie kocha. Nowatorska psychologia albo kolejny brak obiektywizmu. Jerzy po czasie powiedział ze kocha Zuzę – bo sam już nie wiedział czego chce, albo straciwszy Agatę szukał zapchajdziury. Gdyby Zuzę kochał to po nocy w hotelu przynajmniej by z nią porozmawiał i dal ich związkowi szanse. A jemu najwyraźniej było głupio i potraktował Zuzę jak lekki obyczaj (co mnie zresztą nie dziwi).
Właśnie, empatia to rozumienie. I ja rozumiem naszych bohaterów, tyle ze Zuza wzbudza we mnie obrzydzenie, Dorota, Jerzy, Inga, Anka politowanie, julka, Paweł irytacje a Patrycja współczucie itp. Tyle.
Możesz napisać, jakie fundamenty? Bo ja widziałam od samego początku tylko dobry seks, który bardzo szybko się wypalił.

Jeszcze taka mała adnotacja to pierwszego akapitu, Patrycja nie wkurzyła się o kredyt czy stratę mieszkania, tylko o to ze Michał ja oszukał. Podobnie jak oszukał ja w kwestii wyjazdu. Juz wtedy jego postać traciła, bo kręcił w najważniejszych kwestiach dotyczących ich życia. I znów ten seba - przecież ostatecznie do niczego nie doszło, wiec to się chyba nazywa domysły prawda? Poza tym miała go obok od początkowych odcinków, chętnego i ustawionego, i jakoś nigdy się nie skusiła.

użytkownik usunięty
sprinterka

Wiesz co, mam dosyć. Cokolwiek napiszę ty zaraz wyskoczysz ze swoimi fałszywymi, pozbawionymi logiki i oderwanymi od rzeczywistości "argumentami". Mam lepsze zajęcia niż rozmowa z osobą o mentalności ściany i nie mam więcej zamiaru poświęcać czasu na tłumaczenie ci czegokolwiek, bo i tak to do ciebie nie dotrze.
Pozdrawiam

Moje "fałszywe i pozbawione logiki argumenty" wyraźnie odsłoniły twój brak obiektywizmu który tak lubisz zarzucać innym. Masz rację, kończmy tę dyskusję bo nic więcej dodawać tu nie trzeba.
Też pozdrawiam.

użytkownik usunięty
sprinterka

Porozmawiamy może kiedyś jak chociaż troszkę zmądrzejesz. Teraz i tak niewiele zrozumiesz.

Widzę ze musisz mieć ostatnie słowo. Dobrze, uczynię ci te przyjemność. Niech Ci będzie.

użytkownik usunięty
sprinterka

Nie muszę. Wystarczy, że osoba, z którą dyskutuję ma rację.

ocenił(a) serial na 7
sprinterka

"Dołujące"? no bez przesady. . . Ja sama na miejscu Anki bym Julki w owej sytuacji nie zostawiła. Dla każdej kobiety niezależnie od wieku pierwsza ciąża, to mega przeżycie także psychiczne. Zmienia się ciało, reakcje organizmu, a zdarza się nawet, że i stosunek partnera. Anka będzie jej momentami potrzebna bardziej niż sam Czarek. . .
Dorotka słodką idiotką na pewno nie jest ;)
Też nie lubię wątku Dagmara i Kate, ale to dlatego że ja od początku chciałam, żeby był z Zuzą :D A o tym można zapomnieć. Zuzka jest w ciąży, a to psuje jej postać. Stawia pod dużym znakiem zapytania jej dalszą racje bytu.

użytkownik usunięty
CytrynOOwkaxD

Wreszcie ktoś rozsądny! Ciągle czytam, że "Julka jest dorosła", "ma męża, niech on się nią przejmuje". Domyślam się, że bierze się to głównie z młodego wieku (nie oszukujmy się, chyba każdy kto sam przeżył 8nastkę dobrze wie, że w tym wieku nie jest się jeszcze dorosłym, a przepis na życie czy instrukcja obsługi dziecka nie są dołączane do zestawu z dowodem osobistym) i braku empatii.
Mi się podoba wątek Dagmara i Kate. Moim zdaniem pasują do siebie.
Przez cały czas mam nadzieję, że to jednak menopauza, a ten paw to tylko niestrawność. Ciąża mimo bezpłodności już była, a tu nagle scenarzyści chcą nam wmówić, że to takie powszechne zjawisko. Czy ewentualna ciąża popsułaby postać Zuzy? Nie sądzę. Początkowo zwłaszcza postacie Anki i Zuzy były bardzo stereotypowe - zaniedbana kura domowa i kobieta pracująca, w której życiu nie ma miejsca na miłość, a tym bardziej na dziecko. Z czasem obie zaczęły ewoluować - Anka zadbała o siebie, prowadziła już dwa razy własny biznes, a później skończyła studia i pracowała jako prawniczka, a Zuza zaczęła skupiać się również na uczuciowej stronie swojego życia. Wydaje mi się, że dziecko tylko dopełni postać pani dyrektor Markiewicz. Szczerze mówiąc i tak wydaje mi się, że niedługo zakończą serial. Wyraźnie widać, że scenarzyści zaczynają tracić kontakt z rzeczywistością (Patrycja świergotająca i poszturchująca wesoło Ankę podczas rozmowy o Jeleńskim, matka Jaśka zapraszająca Zuzę z entuzjazmem na jego ślub, Robert prawiący bez skrępowania o cellulicie i zmarszczkach Ingi i wiele innych), a na pewno, że kończą im się pomysły, więc odgrzewają stare kotlety. Podejrzewam, że wiosną zostanie wyemitowany ostatni sezon lub serial zakończy się na obecnym.

ocenił(a) serial na 7

;) Przynajmniej w tym się zgadzamy. Dokładnie. Czasem po prostu pewne rzeczy trzeba przeżyć, żeby je zrozumieć. hahhah widziałam zwiastun. Zuzka jest w ciąży, Julka nie. :D Cwaniara wiedziała jak matkę zatrzymać. Szkoda tylko, że ojciec zdążył wyjechać sam. . Mnie akurat wkurza to podbijanie stereotypu, że tylko przez dziecko kobieta może się spełnić. A co z tymi, które naprawdę nie mogą mieć? :/ Ja Zuzy matki polki raczej nie kupię. Ania to właśnie wróciła do "punktu wyjścia". Oby szykbo jakąś pracę znalazła. Nie wiadomo jeszcze, co z domem. Jak chodzi o serial to już od dawna równia pochyła. Widać, że brakuje pomysłów. Jednak to nie pierwsza produkcja, którą to spotyka. Ja ostatnio wolę "w rytmie serca" :D

użytkownik usunięty
CytrynOOwkaxD

O lol :P. To się porobiło! Szkoda, że jednak Zuza jest w ciąży. Jeszcze niech tylko się okaże, że może umrzeć w czasie porodu to kończę oglądanie. Co ta Julka, nie wiedziała, że to się wyda? Nie łatwiej było powiedzieć "mamo, nie jedź, potrzebuję cię"?
Nie miałam na myśli, że kobieta może się spełnić tylko przez dziecko. Uważam, że każdy sam powinien odkryć czego chce w życiu i nie przejmować się że schemat życia większości od tego odbiega. Najwyraźniej źle sformułowałam wypowiedź. Chodziło mi o to, że to będzie dopełnienie wątku przemiany jej postaci. Ciekawa jestem jak poradzi sobie w roli matki, pewnie będzie kilka zabawnych scenek z tym związanych.
No niestety, nikt nie ma świetnych pomysłów na 20 sezonów serialu. Po jakimś czasie pomysły się kończą, ale hajs się zgadza, więc trzeba robić dalej. No i wychodzą absurdy i odgrzewane kotlety.

ocenił(a) serial na 7

Też żałuję :D ;) No na pewno będą jakieś śmieszne sceny Zuzy nieporadności w opiece nad maleństwem. Będzie matką pytanie tylko, czy aby nie samotną. . Również mam nadzieję, że odpuszczą sobie zakończenie sezonu z zapytaniem "Zuza i dziecko przeżyją czy nie?" Bo kto jest ojcem, to można się domyślić. He spoko, to ja źle musiałam zrozumieć. Zobaczymy jak to wszystko wyjdzie. Ja Panią Dyrektor najbardziej lubiłam na samym początku, później to nie wiadomo co.
Julka by tak nie umiała. Nie w stosunku do matki. . . Ale jakby nie było nie ukrywała co myśli o tej całej ich wyprawie.
To wiadomo, nagrywają bo to praca dla aktorów, a hajs i dla nich się zgadza. Jakaś tam oglądalność jednak jest.

użytkownik usunięty
CytrynOOwkaxD

Raczej będzie samotną matką, ewentualnie przygarnie ją Jasiek. Bo raczej Mareczek wyraził się jasno, że nie będzie dobrym partnerem. Gdzieś przeczytałam, że będzie się zastanawiała czyje to dziecko, ale przecież to oczywiste, że Marka. Od niedoszłego ślubu Jaśka minęło za mało czasu, żeby już były objawy. Chyba że scenarzyści znowu dokonali strzału w kolana i chcą nam wmówić, że góra dwa tygodnie (a nawet mniej) to idealny czas na objawy ciąży.
Być może Julka nie umiałaby tak powiedzieć wprost, ale wymyślanie ciąży to chyba najgłupsza rzecz jaką mogła zrobić. Przecież wiadomo było, że to się prędzej czy później wyda. No i tak od strony scenariusza: wymyślanie ciąży też już było.
Oglądalność jest, ale bardziej z sentymentu. Gdyby pierwszy sezon był na takim poziomie jak obecny, serial nie trwałby tak długo, bo nikt nie skupiłby na nim większej uwagi.

ocenił(a) serial na 7

No właśnie. Na logikę dziecko jest Marka, a to dla Zuzanny najgorsza z opcji. Mogą też zagiąć czasoprzestrzeń (żeby sprawcą ciąży był np. Jasiek), jednak powinni być świadomi, iż będzie to mało wiarygodne. Jak zostanie sama, to pewnie złośliwi powiedzą, że życie nierychliwe, ale sprawiedliwe ;) Oby jednak Jasiek z niej nie zrezygnował. Chyba jest pierwszym facetem, któremu Zuza z takim entuzjazmem i otwartością wyznała miłość.
Tak naprawdę to nie jest pewne co Julka zrobiła. . . Dziś się okaże.
O to to! Sentyment! to na tym "jedzie" 80% tego typu polskich seriali. Ja czasem jeszcze sama się na tym łapię. Ostatnio np. moi oglądali pierwszą miłość (z którą daawno zerwałam) akurat wróciłam i co? Widzę Kinię z Arturem i siadłam i obejrzałam do końca odc. :D :/ A takie "Skazane", czy "Powiedz tak", to się kończy po 13 odcinkach. . .

ale dlaczego Marka, przecież ona bzyknęłą obu na jednej imprezie, przyjechała z Markiem a wyjechała z Jaśkiem i jeszcze z nim się przespała nie pamiętasz?

użytkownik usunięty
Holly85

Pamiętam, ale raczej od tego ślubu minęło za mało czasu, żeby już pojawiły się objawy ciąży.