Kolejny generyczny serial o UFO, w którym 90% to lanie wody o niczym i powtarzanie tych samych zdań po kilka razy, a pozostałe 10% to "dowody" w postaci niezbyt wiarygodnych świadków, sądząc po ich wypowiedziach. Jeden z nich nie pamięta gdzie był w momencie, gdy rzekomo coś widział, czy był na moście czy może w głębi dzielnicy, z kolei inny widział przez okno jasne światło ale bał się odsłonić zasłony, aby nie zobaczyć skąd to światło dochodzi... takie bajki można wymyślić na poczekaniu, a dziadek-ufolog napisał o tym książkę...
Przecież ufo to tutaj tylko pretekst i punkt startowy. Zresztą niczego sie tu nie rozstrzyga i serial zupelnie nie jest pro ufologiczny. Wg mnie ufo jest wyłącznie punktem wyjścia, a bardziej jest portretem psychiki i osobowości postaci które w Ufo wierzą i wplątały sie w te historie. Wg mnie ciekawy wlasnie ze wzgledu na portret Budda Hopkinsa i jego żony, tudzież ich relacji do głównej bohaterki..W ogóle nie jest to generyczny serial o Ufo
Dokładnie, cieszę się, że ktoś to napisał! Jak czytam komentarze, że beznadziejny serial, bo Netflix nie udowodnił porwania, to się zastanawiam, czy oglądaliśmy to samo... Przecież serial jest właśnie o manipulacji i nie próbuje niczego udowadniać. Już nie mówiąc o tym, że tak, jak napisałeś, w ogóle nie chodzi o ufo, tylko o ludzi obsesyjnie zajmujących się tym tematem.
Tak, tu o wiele bardziej niz o Ufo chodzi o pewną "dynamikę" pomiedzy tymi ludźmi. Hopkins byl ciekawym czlowiekiem, już chociażby dlatego, że chciał pomóc ludziom, którym nikt nie chciał pomóc. Ale czy sie w tym nie zagubił, czy chcąc cos zmienić sam nie zamknął sie w pewnej bańce i nie odszedł od szukania prawdy?
To samo z jego żoną, która niby to odkrywa msnipulacje męża, lecz czy nie kieruje nią zazdrosc o jego relacje z Lindą?Tu nikt nie jest kryształowy, żadna racja nie przeważa. Wszyscy chcą cos ugrać. Dziwi mnie, że można w ogóle przy seansie tego nie zauważyć i patrzec jakby obok