Czy tylko ja jestem lekko zawiedziona postacią Demelzy? Kończę 1 sezon i na samym początku podobał mi się wybór Eleanor Tomlinson do tej roli, ale im dale,j tym mam jakoś mniej entuzjazmu... W ogóle nie czuję chemii między nią a Rossem, a jej postać wydaje mi się trochę płaska. Dla porównania weźmy chociażby Verity - jest postacią drugoplanową, a całkowicie jej wierzę, jest o wiele prawdziwsza. Według mnie Demelza miejscami jest taka... żadna. Dodam, że czytając książkę nie miałam takich odczuć.
Obydwoje są płytcy jako postacie - on stereotypowy idealista z bajki, udający jedynego prawego - ona to oczywiście kapciuszek, tyle że jakiś drętwy. Jestem na 4 odcinku i zastanawiam się czy nie dać sobie spokoju z resztą... Jeśli to dalej ma tak wyglądać to będę wdzięczna za słówko od ciebie, bo w zalewie tych "ach" i "och" na forum raczej nie da się znaleźć w miarę sensownej opinii.
O to, to! Z tym, że postać Rossa mniej mnie uwiera - po prostu Aidan Turner zagrał lepiej. Ja osobiście skończyłam oglądanie na początku 2 sezonu. Szczerze mówiąc nie chciało mi się kontynuować. Zachwycające widoczki i kilka ciekawych wątków drugoplanowych to dla mnie troszkę za mało. Być może później robi się ciekawiej, a bohaterowie mniej drażnią, ale tutaj niestety nie podpowiem... Uwielbiam brytyjskie produkcje kostiumowe, a też wszędzie czytałam właśnie same zachwyty na temat Poldarka, stąd moja nadzieja na kolejną perełkę, ale jakoś się zawiodłam niestety. Najbardziej raził mnie kompletny brak tego czegoś pomiędzy główną parą. Szczególnie, że właśnie na początku powinno najbardziej iskrzyć między nimi... a tu nic. Czytałam dwie pierwsze części sagi i przyznam, że podobały mi się sto razy bardziej. Ogólnie jakieś takie płytkie wydało mi się to co zdążyłam obejrzeć.
Też mam takie odczucia. Od książkowej Demelzy biła energia, i zdrowy, życiowy pragmatyzm.
Mam wrażenie, że przy produkcji serialu zawiódł i scenariusz, i dobór aktorki, i jej interpretacja roli. Jest to chyba najsłabsze ogniwo serii.
Płaska postać swoją drogą, ale im dalej w serial, tym wyraźniej widać, że "Poldark" jest przepisem dla scenografów, jak zepsuć naprawdę dobry serial kostiumowy dotykający spraw społecznych. A jak to zrobić? Oczywiście skupić się na uczuciowym życiu bohaterów. W tym sensie uważam Demelzę za postać nie tylko mało wyrazistą, co po prostu głupią. Średnie co 3 odcinki Ross tłumaczy jej się ze swojej młodzieńczej miłości i zawsze kończy się tak samo, czyli "oh Łoss, my dear beloved man.... Oh Łoss my shiny day... sratatata sratatata". I jeszcze ta jej rozpacz "agh Łosss I didn't know..."