Trochę szkoda jak wszystko w serialu jest takie przyjemne i dla oka, i dla ucha w sumie też, soundtrack razem ze zdjęciami tworzą ładną całość, i bohaterowie też są bardzo - znowu - ładni, jednak problem zaczyna się w momencie, w którym w the writing room chyba myśleli, że ta ładność pociągnie serial, bo sam scenariusz jest po prostu nijaki. Nie ma humoru, nie ma momentów wzruszenia, a już na pewno nie ma mystery, jeżeli już na początku widzowi zdradza się wszystko. Zarys postaci jest dość ciekawy, mamy różnorodność i dobrą reprezentację minority groups, ale podczas przydługich dialogów o zupełnie niczym człowiek po prostu odpływa. To tyczy się też aktorów, którzy są charakterystyczni i dopasowani do postaci, które grają, ale za to są niesamowicie drewniani, zero emocji. Koncept jest i serial można obejrzeć dla zrelaksowania, kiedy nie ma się ochoty na nic cięższego, więc fingers crossed, że scenarzyści mają jednak jakiś pomysł na fabułę i rozbudowanie postaci w dalszych odcinkach skoro w planach jest już 1b i sezon 2, a w samym 1a wydarzyło się jedno wielkie nic.