W USA ta para jest bardzo popularna,a co wy o tym myślicie?Czy Skipper i Marlenka powinni być razem?Powiem wam tylko,że jest coraz więcej wątków mogłyby do tego prowadzić.
Sorka,ale ja sama nie oglądałam.
Może Szeherezada,albo Marina ci podadzą...
;D
Ja, przykro mi, nie pomogę. Na yt znalazłam tylko wideo, jak gościu nagrywał telewizor, a skupił się na napisach... -.-'' Zapytaj Marinki :)
Dokładnie...
Wiele tam się zawsze dzieje,wejdź i sprawdź,tam nudą nie wieje!
:D
A ja rymować nie będę, bo nie umiem :P
Ale tam jest superowo :) Całe moje internetowe życie opiera się na filmwebie i tym forum ^^ Też na stronkach o Pingusiach... ^^ ;)
Już zaczynałem pisać, że nie powinni, kiedy się zastanowiłem... Przeciwieństwa się przyciągają, a Skipper i Marlene są zdecydowanie inni. Skipper: paranoik i nigdy nie poddający się żołnierz, który nie ufa nikomu, kogo nie zna. Marlene: przyjazna, miła i nieco naiwna wydra. Nie wiem, co o tym myśleć. Czasem traktują się prawie jak wrogów, a czasem tak, jakby się kochali.
Ale niekiedy mają też trochę wspólnego...
Nie są takimi stuprocentowymi przeciwieństwami...
Hehehe,no...
Ale jednak,po odcinku "Littlefoot",nawet ja zaczęłam coś podejrzewać
O.O
Nie oglądałem tego odcinka. Może kiedyś obejrzę, ale jak na razie nie mam wiele czasu, a dodatkowo rzadko mi się chce... Tak, doszło już nawet do tego, że nie chce mi się oglądać PzM... Wstyd i hańba...
Woo,współczuję.
Ja czasami nie mam sił na notki O.O
Ja tego odcinka nie oglądałam,wiem ze spoilerów i opowiadań dziewczyn ;D
Hiszpańska gitara?
Ale jest między nimi też dużo przeciwieństw: Skipper to paranoik, który we wszystkim widzi podstęp, a Marlenka to przyjazna wydra, która ze wszystkimi chciałaby się zaprzyjaźnić.
Jak dla mnie przeciwieństwa się nie przyciągają. Fred i Marlena - to były totalne przeciwieństwa. I co? I nico. Natomiast Antonio to jej jakby wymarzony facet - oboje kochają hiszpańskie gitary, mają podobne poczucie humoru itp. A paranoik i dusza towarzystwa... nie, to tak się nie da. Jestem przeciwniczką Skilene, ale myślcie co chcecie
Ale zauważcie,że Marlenka w stosunku do rzeczy,których nie zna lub sytuacjach stresowych,również staje się odrobinkę paranoiczna.
Czytałam taki tekst na amerykańskiej wiki.
Trochę prawdy w tym jest...
Np.Odcinek "Niewidzialny wróg",najpierw chciała się zaprzyjaźnić,ale potem...
WOOOW macki i nogi...
Aż do przesady panikowała :D
Ty też byś się raczej przestraszyła nieznanego potwora, prawda? Jak każdy. Ja uważam, że ludzie powinni być w około 85% podobni. Żeby mieli te same zainteresowania, oglądali ten sam rodzaj filmów, seriali, czytali te same gatunki książek, słuchali podobnej muzyki... Bo jak jedno interesuje się sportem, a drugie to mól książkowy i pójdą razem na kawę, to raczej nie będą mieli wspólnych tematów. To tyle jeśli chodzi o zainteresowania. Dalej, charaktery też muszą mieć w miarę (podkreślam: W MIARĘ - czyli w 80%) podobne. Ja, jako choleryczka, nie wytrzymałabym związku ze swoim przyjacielem melancholikiem. My się wiecznie kłócimy, przy czym np. ja podaje argumenty, które do niego nie docierają, to mnie wkurza, zaczynam na niego wrzeszczeć, on niczym oaza spokoju nie odpowiada, albo odpowiada w b. spokojny sposób, co mnie jeszcze bardziej wkurza. W dodatku śmieje się z moich zainteresowań, co mnie wkurza, więc żeby się odpłacić, śmieję się z jego zainteresowań, ale jego to nie wkurza. Ok, to dziwne, ale ja lubię się kłócić (nie, nie kłócić, dyskutować podniesionym głosem :P), ale jeszcze bardziej lubię kłótnie wygrywać :P Z takim cholerykiem też mogłabym się kłócić, ale on by się wkurzał, a nie był taki spokojny jak omawiany przyjaciel, więc nie wkurzałby mnie tak bardzo :P Odeszłam trochę od Skilene, ale przełóżcie to z języka ludzi na język pingwini. M&S nie mają ani podobnych zainteresowań, ani nie są podobni w charakterach.
Tak,to rozumiem :DJenakoż ja kieruję się też trochę tym odcinkiem...
Zgadzam się z tobą,że zainteresowania są ważne i potrzebne...
Ale dzięki różnicom,można się docierać i prowadzić dysputy.
;D Tak jak mówiłaś,ty się wydzierasz,a on jest spokojny,przez co nie dochodzi do kłótni.
W jakimś stopni trzeba być więc różnym,aby się dogadać ; >
Hmhm,no tak.
Nie przeczę.
Jak gdzieś mówiła,przeciwko Skilene nic nie mam,ale nie jestem jej też zwariowaną fanką.
(Patrz kilka stron wcześniej :P)
W jednym moim opo się zejdą, w innym nie :D
Właśnie dochodzi do kłótni, bo on wypowiada swoje argumenty spokojnie, ja się wydzieram, ale to nadal jest kłótnia, tylko że taka denerwująca mnie :P I jak pisałam w 80-90% trzeba być podobnym, nie można być identycznym, ale zupełnie innym też nie. Marlena i Skipper to 10% podobieństwa. A zainteresowania... Marlenka kocha hiszpańskie gitary, interesuje się wystrojem wnętrz itd. - czyli jest wrażliwa na piękno otoczenia. A Skipper? To żołnierz, dla niego nie liczą się takie drobiazgi. Typowy działacz. Liczą się dla niego czyny. A co do odcinka... Cóż, ja też bym przytuliła się do stojącej obok mnie osoby, gdyby taki potwór mnie przestraszył, ale to nie oznacza, że kocham tą osobę :)
Hehehe,ja też jestem z natury spokojna i niektórych to wnerwia,ale co tam :P
Ale ja mówię o tym,którego nie oglądałam.
Bo po jakiego grzyba mieliby dawać Skipperowi umiejętność grania na hiszpańskiej gitarze?!
Nic innego,jak tylko Marlenka do głowy mi nie przychodzi ;D
Ale cóż...
Serial bez Skilene,to dla mnie nie problem...
Bez któregokolwiek z jego członków(pingwiny,lemury)-ZDECYDOWANIE TAK
Od odcinka "Littlefoot",właśnie.
A tu masz zdjęcie z tego epizodu.
Co najmniej dziwne,jak na przyjaciół...
http://i45.tinypic.com/sx2lcp.png
Fluterlie,myślisz,że ja-naukowa dusza-opierałabym się na odczuciach?!
Ja muszę mieć chociaż jakieś podstawy do swoich hipotez ;D
No powiem, że faktycznie... Ale nie rozumiem, dlaczego twórcy to zrobili. Co, nagle zmienią Skippera, żeby pasował do Marleny? It doesn't make any sense...
Nie wiem...
Ja ci mówię,że opieram się na faktach :P
A kto by ich tam rozumiał...
Pomysł mają to go realizują.
Może stwierdzili,że Skilene ma tak dużo fanów,że ją stworzą??
Nie wiem...