Do zera na pewno nie, ale zjazd jest. Wstęp był świetny, ale rozwinięcie niestety zaczęło pchać serial w przeciętność i banalność. Nadal jednak każdy odcinek trzyma w napięciu, choć powolutku rosło pewne rozczarowanie...
Raczej nie do zera ale powiedzmy z 8 na 5 (czyli i tak mocno).
Po 8 odcinkach twórcy zbudowali taką więź z bohaterami że mogą zabić kogokolwiek a widz tylko wzruszy ramionami…
ostatnie 3 odcinki to kpina, transgenderowy sherlock holmes, dziadek zabójca, zbędne popisy karate, niekończące się dialogi i opisy, festiwal nieaangażujących zwrotów akcji i zmieniających się sojuszy . rozwiązanie sytuacji pisane na kolanie na ostatnie15 minut finału, Mnóstwo porzuconych i i rozkopanych wątków na drugi niepotrzebny sezon. Wszystkie te potęźne frakcje , które mierzą się z czasoprzestrzenią sprowadzone są do pojedyńczych osób. Jakbym oglądał dwa róźne seriale.
z serialu cyberpunkowego zmienia się w jakąś drętwotę o podróżach w czasie z wałkowanym milion razy tematem anulowania linii czasowej
Tutaj nie ma anulowania żadnych linii czasowych. Możesz pokazać gdzie indziej było wałkowane takie podejście, że mamy kilka linii czasowych które mogą oddziaływać na siebie jedynie poprzez komunikację?
W punkt. Dlaczego my jako zwykli widzowie to widzimy a armia ludzi czytając scenariusz nie?
No i słabo poprowadzony. Czyżby reżyseria? Ehh
Nie zgodzę się - pierwszy odcinek był średni, dopiero drugi i środek serialu to 100.
A ja tam się zgodzę z "bolszewikiem" i innymi, że zaczęli dobrze, ale wyszło jak zwykle.
Według mnie serial trzymał poziom, dopóki nie było wyraźnego podziału kto jest sprzymierzeńcem a kto wrogiem Flynne i spółki.
Od tego momentu serial stał się zwykłym, schematycznym akcyjniakiem.
Antagoniści, którzy w pierwszej części serialu byli przedstawiania jako ludzie przebiegli, bezwzględni, inteligentni. Nagle stali się naiwnymi idiotami, którzy nagle nie widzą co się wokół nich dzieje. A nawet pozwalają na to żeby ich podwładni zwracali się przeciwko im...
A protagoniści? Wiadomo, Super-Hiper-bohaterowie że mucha nie siada...
A mógł być to fajny nieszablonowy serial...
Pierwszy odcinek OK a drugi już zjazd i nie dałem rady bez przewijania. Trzeci darowałem sobie i całą resztę.
To był średnio-niezły serial, natomiast bardzo dobrze zrealizowany i miał ten pierwiastek trzymania w ciekawości, mimo wszystko. Szkoda, że anulowali. Nie każda nowa produkcja musi być na poziomie Severance - dobrze zrobione średniaki też dają przyjemność z oglądania.
Trochę mi się przypomniał casus Altered Carbon, przy czym w jego przypadku każdy by jednak wolał, żeby 2 sezon nigdy nie nastąpił. A jeśli już, to z Kinnamanem.
Tutaj raczej nie było planu cięć w obsadzie, więc jednak mogli tę historię pociągnąć dalej.
czy 1 sezon to zamknięta historia? czy kończy się clifhangerem, nic nie tłumaczy i anulowali ciąg dalszy?