PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=119673}

Pacyfik

The Pacific
2010
8,0 50 tys. ocen
8,0 10 1 50138
6,8 4 krytyków
Pacyfik
powrót do forum serialu Pacyfik

Nie podobało się? Za mało wystrzałów i akcji? A czego się spodziewaliście, skoro zaraz na wstępie powiedziano, że kolejna ofensywa miała miejsce rok po Guadalcanal? Twórcy serialu nie zmienią biegu historii. Wojna na Pacyfiku to nie była ofensywa za ofensywą jak w Europie w ostatnich 3 latach wojny. Film pokazuje prawdziwą historię, prawdziwych ludzi. I za to chwała twórcą serialu, że nie upiększa, nie koloryzuje faktów, tylko pokazuje historię taką jaka była, bez patosu. A że dupczyli, a że romansidło przewlekłe - ok, ale prawdziwe.
Przypominam tym krytykom, co przyrównują ten serial do Kompanii Braci, że w ostatnich 2 odcinkach też nie było akcji...

ocenił(a) serial na 7
Masterchief

Oj nie przesadzaj, Leckie miał w tym odcinku co najmniej 3 wystrzały - warto było dla tego poświęcić godzinę czasu.

ocenił(a) serial na 3
Masterchief

"Twórcy serialu nie zmienią biegu historii...Wojna na Pacyfiku to nie była ofensywa za ofensywą ..."

Idąc tym tokiem myślenia, równie dobrze można było zrobić odcinek o sadzeniu cebuli w Texasie, bo przecież w czasie tej rocznej przerwy w ofensywach na pewno Texańczycy ją sadzili.
Jak będę chciał zobaczyć serial o miłosnych podbojach to zawsze mam "pod ręką" "Californication".

ocenił(a) serial na 8
burt1978

Uważam, że największą głupotą byłoby przeniesienie akcji w rok później od Guadalcanal, bez wyjaśnień, bądź szczątkowo pokazując to, co działo się w Melbourne. Po prostu, moim zadaniem, nie dało się tego inaczej pokazać, bo rok to w końcu szmat czasu

ocenił(a) serial na 7
Masterchief

Nie chodzi o ilość wystrzałów czy akcji, ale o to, że z tego odcinka wylewała się miałkość scenariusza - był po prostu kiepski. Taki odcinek, można zrobić o niebo lepiej. Jak zresztą było to zrobione we wspomnianej Kompanii Braci. W ostatnich odcinkach nie było akcji, ale było coś, co sprawiło, że Why We Fight i Points to dwa z 4 moich ulubionych odcinków. Scenarzysta w tych odcinkach nie marnował parunastu minut na sceny przytulania i dyskusję, że koleś szybko doszedł i muszą poczekać chwilę zanim zaczną się znowu pieprzyć. Coś poszło niesamowicie nie tak i zamiast przywiązywać się do postaci, mam ochotę przewinąć to co gadają. Jedyna scena warta odnotowania to scena w barze w której chłopaki pili za Manniego. Reszta nie wiem czy miała być zabawna, wzruszająca czy jakakolwiek inna. Nie wiem. Do połowy odcinka liczyłem, że druga część będzie wykorzystana w jakiś sensowny sposób, że przeskoczą ten rok i pokażą przerzucenie na front. Ale nie, musieli rozciągnąć jakąś nieistotną love story. Słowem - kiepsko. Mam nadzieję że będzie lepiej.

ghael

dude, święte słowa;] jak chcieli pokazać wojsko na pacyfiku, to powinni to zrobić w połowie odcinka. Po co 2 razy pokazywac jak Leckie robi drugi raz te sama laske?

Masterchief

Czekałem co tydzień na każdy odcinek. Jednak wraz z kolejnymi, moja euforia zaczęła spadać. Po zwiastunie najnowszego, zacząłem się zastanawiać czy dać sobie spokój. Niby jest tam walka, ale wygląda tak samo jak w poprzednich odcinkach. Nie wróży to pozytywnie.

Masterchief

Ale z was dupy marudne, serial jest na kanwie ksazki, tak?, wiec idzie tak jak tam stoi, cieszcie sie ze w ogle ktos kreci takie obrazy, bo zapominamy, jesli nie juz, czym JEST wojna, a to nie jest dobre, jeszcze troche, a znow swiat skoczy sobie do gardla, pomyslcie o tych ludziach, ktorzy mieli to "szczescie" znalezc sie w jednym z najkrwawszych konfliktow na przestrzeni dziejow, ja wiem,ze moze was nudzic jak krew nie leje sie wokol, bo to takie fajne nie?, siedzisz sobie przed komputerem/tv i ziewasz z nudow gdy na ekranie "marine" je kolacje u obcej rodziny i opowiada o swoim zyciu, wojna to nie tylko zabijanie, istota tego filmu jest pokazanie jak Ci mlodzi marines, dzieci w sumie radza sobie z tym co ich spotkalo, wlasnie to ukazanie tej pozornej normalnosci w odleglej Australii w kontekscie tego co przezyli na Guadalcanale jest moim zdaniem niezmiernie wazne i nie chodzi o to ile razy nasz bohater "pykal" swoja wojenna dziewczyne, bo wlasnie takie chwile tak dlugo oczekiwanej normalnosci po przezyciach frontowych pozwalaja jeszcze mocnej podkreslic kontrast miedzy pieklem wojny, a pieknem zycia, ktore sie z nia styka, "Pacyfic" to nie tylko widowiskowy film, to przede wszystkim nieoceniony zapis wojennych przezyc mlodych chlopakow, ktorym wojna zabrala prawo do zycia, bo mozna umrzec ze starosci, gdyz taki jest porzadek tego swiata, ale nie w chwili, gdy zycie nabiera najpiekniejszych kolorow..., pocieszam was, ze 4 odcinek znow "zabarwi" sie na czerwono:P..., zastanowcie sie na moment i pomyslcie o tych chlopakach jak o was samych, jak wazne chwile to byly dla nich, moc "wrocic do zycia po tym, co wczesniej Ci marines przezyli, gdy tak wielu ich kolegow juz na zawsze zostalo na tej przekletej wyspie, a przeciez najgorsze jeszcze przed nimi..., niech wiec sie dalej dupcza, pija i chodza na spacery pod reka w nastepnych odcinkach, bo na wojnie oprocz zabierania zycia, rowniez sie je "daje", gdy jest ono tak krotkie i kruche...

Chwila wojennej refleksji-zapraszam:

"Bestia z Omaha Beach:

6 czerwca 1944 roku, o 5 rano, niemiecki celowniczy zaczal strzelac do mlodych Amerykanow na plazy ... Po 9 godzinach i 12 tysiacach sztuk naboi - ciagle strzelal.
Kiedy tego roku glowy panstw wizytowaly amerykanski cmentarz wojenny kolo Omaha Beach, stary czlowiek, ktory kiedys strzelal do pochowanych na tym cmentarzu, myslal o tym co widzial 60 lat temu na plazy w Normandii.
Nazywa sie Hein Severloh.
Hein odwiedzal Omaha Beach wiele razy, samotnie modlil sie za dusze poleglych po obu stronach. Tego roku, po raz pierwszy, niemieccy kombatanci zostali zaproszeni do udzialu w oficjalnych uroczystosciach. Hein nie pojechal, nie jest pewien, czy bylby dobrze przyjety przez zebranych.
Nie jest pewien, bo wlasnie on, Hein Severloh, zostal nazwany "Bestia z Omaha Bach". Byl pierwszym zolnierzem niemieckim ktory tamtego ranka otworzyl ogien z pozycji na Omaha Beach - i ostatnim ktory dziewiec godzin pozniej przestal strzelac.
Byl celowniczym karabinu maszynowego. Obsypywal Amerykanow kulami, widzial piasek plazy i wode oceanu czerwona od krwi. Jego karabin maszynowy byl tak rozgrzany, ze trawa woko stanowiska byla doslownie wypalona. A oni, Amerykanie, caly czas nadchodzili, fala za fala ladowala na plazy.
"Pamietam pierwszego ktory zginal" - wspomina 80-letni Hein Severloh, w jego domku kolo Hannoweru. "Wyszedl na skraj plazy, szukal schronienia. Trafilem go w glowe. Jego helm spadl do wody. On upadl. Wiedzialem, ze nie zyje. Co ja moglem wtedy zrobic ? Tak to bylo, albo on albo ja."
Przez nastepne 9 godzin, w stanowisku ogniowym nr 62, kapral Severloh trzymal plaze pod ogniem jego MG-42.
"Bylo nas trzydziestu" - wspomina - "kazdy z nas myslal tylko o jednym; czy wyjdziemy z tego zywi ?"
"Nie chcialem tej wojny, nie chcialem byc we Francji, nie chcialem strzelac do moich rowiesnikow. Ale bylem wlasnie tam, w wojnie, ktora byla nie do wygrania i spelnialem rozkaz mojego porucznika: otworzyc ogien kiedy oni beda po kolana w wodzie".
Na poczatku sluzby, Hein byl na froncie wschodnim, byl nielicznym ze "szczesciarzy" ktorzy zostali przerzuceni do Francji. Ale ta beztroska sluzba zostala brutalnie przerwana chmurnego ranka 6 czerwca.
Kapral Severloh mial 12 tysiecy sztuk amunicji do jego karabinu maszynowego. "Zaczalem strzelac o 5 rano" - powiedzial - "9 godzin pozniej, ciagle strzelalem. Nie czulo sie paniki, nienawisci. Robilo sie to co bylo konieczne i napewno ci z plazy zrobiliby to samo ze mna gdyby mieli sposobnosc. Na poczatku zabici byli 500 metrow od nas, potem 400 a potem 150 ... Pelno krwi wszedzie, jeki, zabici i umierajacy ... Fale wypychaly poleglych na piasek plazy ... Byly krotkie okresy kiedy nic nie ladowalo, moglem wtedy ochlodzic moja bron. Niektorzy z nas opuscili pozycje, ale ja zostalem, nie moglem przeciez zawiesc mojego dowodcy".
"Kolo poludnia bylem jedynym ktory ciagle strzelal. Na plazy byly juz amerykanskie czolgi, bylo coraz gorzej. Moj dowodca, 32-letni porucznik Ferking, wydal rozkaz wycofania sie. Odskoczylem pierwszy, od krateru do krateru za naszym bunkrem. Bylem sam, moj dowodca nie pokazal sie ...
10 lat pozniej odwiedzilem jego grob, w Normandii. Porucznik Ferking zginal bedac w drodze do mnie. W nocy z 6 na 7 czerwca zostalem zlapany. Zyje bo mialem szczescie, nie sadze, ze przezylbym, gdybym zostal ujety na moim stanowisku na Omaha Beach. Ci z desantu nie mieliby dla mnie litosci po tym, co zrobilem na plazy".
Hein Severloh zostal przewieziony do USA i pracowal na farmach. W 1947 roku wrocil do Niemiec. W czasie jego wielu wizyt do Omaha Beach, poznal tam wielu kombatantow amerykanskich i od nich dowiedzial sie, ze nazwano go "Bestia z Omaha Beach". Jeden z nich, David Silva, ktory zostal ranny wlasnie tam, stal sie bliskim przyjacielem Heina. "Mowilem Davidowi, ze mam czesto nocne koszmary, snia mi sie twarze pierwszego Amerykanina ktorego zastrzelilem i porucznika Ferkinga; budzilem sie i plakalem ...".
Nie pojechalem tego roku ... Jestem stary i chory, mialem zawal serca i czuje sie slaby ... Poza tym, nie sadze, ze z moja reputacja bylbym przyjaznie przyjmowany ...
TEGO DNIA NIE BYLO SLAWY I ZASZCZYTOW NA TEJ PLAZY ... TYLKO MORZE KRWI I KRZYKI ZABIJANYCH MLODYCH LUDZI ..."

"Przedsionek piekła

Dziesiątki filmów dokumentalnych i fabularnych pokazują ten moment: łódź desantowa pełna żołnierzy z nasuniętymi na oczy hełmami, głuche uderzenie w piach, trzask opadającej burty, krzyki oficerów i tupot nóg, który zamienia się za chwilę w miękki szelest, gdy żołnierze wbiegają na piasek. Naprzeciw nich nie widać nic szczególnego, ot linia wydm porośniętych sinozieloną trawą. Nagle, jakby za dotknięciem różdżki złego czarodzieja, żołnierze zaczynają padać martwi, początkowo bezgłośnie, po kilku minutach narastają nieludzkie krzyki i wołania o pomoc, które mieszają się z wrzaskiem rozkazów. Tak zaczęło się piekło na plaży Omaha, widziane oczami Amerykanów.

Gdyby ktoś zrobił w zbliżeniu fotografię wydm, które widzieli Amerykanie stojący w łodziach desantowych, dostrzegłby dyskretnie wyglądające zza pagórków niemieckie hełmy. Nie było ich tam wiele, bo też nie potrzeba było zbyt wielu stanowisk ogniowych, by trzymać w szachu całą plażę Omaha. Uzbrojenie tych gniazd także nie było zbyt silne; składało się z broni maszynowej i gdzieniegdzie z lekkiej artylerii. Na każdym stanowisku jednak była wystarczająca ilość amunicji. Wystarczająca do tego, by zatrzymać Amerykanów. W jednym z takich gniazd siedział przy karabinie gefrajter Severloch, który miał wówczas 19 lat i został przydzielony do obrony wybrzeża w nagrodę. Wcześniej służył na froncie wschodnim, gdzie powoził saniami. Wyrażał się wówczas nie dość pochlebnie o swoich przełożonych i samym fuhrerze, za co skierowano go do kompanii karnej. Jakoś to przeżył i znalazł się w końcu w miejscu, które w całej tej upiornej wojnie wydawało mu się bezpieczne.

Dwa i pół tysiąca trupów

Dramat, który możemy oglądać w każdym niemal filmie o drugiej wojnie światowej, nie trwał wcale długo. Choć to, co pokazują filmowcy, przeciąga się w nieskończoność, a liczba zabitych każe wierzyć, że rzeź ta trwała co najmniej 24 godziny, jeśli nie dłużej. Prawda jest inna. Amerykanie likwidowali niemieckie punkty oporu jeden po drugim. Efekt tych działań był taki, że na plaży Omaha nie było już tak wielu amerykańskich trupów. Ostatnim gniazdem oporu, które zlikwidowali żołnierze wuja Sama, było stanowisko numer 62. Tam właśnie siedział gefrajter Severloh i prażył do jankesów z broni maszynowej. Nie został zabity ani wzięty do niewoli na swoim bojowym stanowisku, bo wtedy na pewno nie przeżyłby wojny; chłopcy z Teksasu na pewno rozwaliliby go na miejscu. To jego - nieświadomi, kim jest ani jak się nazywa - nazwali jankesi "Bestią z plaży Omaha".

Sam po latach tak wspominał swojego pierwszego Amerykanina: kiedy strzeliłem, spadł mu hełm, a on sam zachował się tak, jakby chciał go podnieść, ale ja wiedziałem, że on już jest martwy. Wiedziałem to od samego początku. Severloh czynnie uczestniczył
w odpieraniu ataków na wydmy przez cały czas trwania operacji na plaży Omaha, czyli przez dziewięć godzin, bo tylko tyle trwał ten wojenny epizod. Severloh sprawiał się tak dobrze w swojej robocie, że jego koledzy zajmowali się właściwie tylko donoszeniem mu amunicji. Przerwy w strzelaniu robił jedynie, gdy lufa karabinu była tak gorąca, że uniemożliwiało to celne strzelanie. Obliczono później, że dzielny gefrajter wystrzelał w kierunku jankesów ponad dwanaście tysięcy nabojów. Po wojnie szacowano liczbę jego ofiar na dwa do dwóch i pół tysiąca zbitych. On sam nigdy nie liczył zabitych własną ręką ludzi. Wiedział jednak, że było ich bardzo wielu.

Odwrót

Dowódca gefrajtra Severloha, porucznik Frerking, który koordynował ogień ze stanowiska numer 62, zorientował się w końcu, że on i Severloh są jedynymi Niemcami, jacy pozostali na plaży Omaha. Wydał więc swemu podkomendnemu rozkaz, by się wycofał, bo dalsze strzelanie nie ma już sensu. Dziewiętnastoletni podoficer ruszył w kierunku najbliższej wioski, pozostawiając swego dowódcę na stanowisku. Wtedy widział go po raz ostatni, ponieważ porucznik zginął w następnej chwili, kiedy chciał już opuścić ostanie niemieckie gniazdo oporu.

Severloh dostał się do amerykańskiej niewoli. Nikt go nie rozpoznał i nie dochodził na nim zemsty za to, co robił na plaży Omaha. On sam w tamtym czasie nie miał wyrzutów sumienia. Przecież wykonywał tylko rozkazy. Amerykanie, gdyby ich postawiono na jego miejscu, robiliby to samo, a może nawet więcej. W czasie swojego pobytu w niewoli Severloh przebywał w Wielkiej Brytanii, gdzie budował drogi, i w USA, gdzie zatrudniono go na polach bawełny. Na wolność wyszedł w 1947 roku za wstawiennictwem ojca, który napisał list do brytyjskich i amerykańskich władz wojskowych z prośbą o ułaskawienie syna. Po wojnie Heinrich Severloh ożenił się i osiadł w swej rodzinnej miejscowości w pobliżu Hanoweru. Nie wspominał o swoich przeżyciach z czasu lądowania aliantów w Normandii, nie mówił o tym nikomu, nawet żonie. Dopiero gdy wiele lat później czytał książkę na temat tych wydarzeń, zapragnął powrócić do tamtych czasów i rozliczyć się z bolesnymi wspomnieniami. W publikacji, która tak go poruszyła, znalazł nazwisko Da Silva; był to amerykański żołnierz, obecny wtedy na plaży, który wspominał "Bestię", nie wiedząc oczywiście, kto tak naprawdę kryje się za tym określeniem. Severloh postanowił się z nim spotkać i napisał do Da Silvy list.

Obaj panowie spotkali się na omiatanej chłodnym wiatrem plaży i padli sobie w ramiona. Mieli ponad siedemdziesiąt lat. Severloh był wysoki i miał długi niearyjski nos, Da Silva był drobnym, uśmiechniętym staruszkiem. Severloh poprosił Amerykanina o wybaczenie i absolucja została mu udzielona. Niezrozumiała dziś dla nas wydaje się chęć doliczenia się przez weteranów ofiar Severloha, podano bowiem w wątpliwość liczbę zabitych przez niego żołnierzy. Na całej plaży Omaha zginęło tamtego czerwcowego dnia około 2400 żołnierzy. Severloh zabił ich więc z pewnością znacznie mniej.

Da Silva, który po wylądowaniu złożył Bogu ślub, że jeśli przeżyje to piekło, zostanie kapelanem, dotrzymał słowa. Przez wiele lat służył w Niemczech i wspomagał duchowo żyjących tam amerykańskich żołnierzy. Pod koniec życia przyszło mu wyspowiadać człowieka, który o mało nie wyprawił go na tamten świat.

Gefrajter Severloh zmarł w miejscowości Lachendorf. Przed śmiercią mówił, że widzi wyraźnie porucznika Frerkinga, który otrzymał postrzał w głowę, oraz pierwszego amerykańskiego żołnierza, który padł od jego kul."

ocenił(a) serial na 3
Buzzthesut

Ciekawe. Słyszałem o tym, ale jakoś nigdy nie szukałem info.
(+1 free internet 4 you).

A co do krytyki po 3 odcinkach, to wybacz, ale ten serial ma ich 10, więc już chyba pora na pokazanie na co wydali pieniądze.

burt1978

Ja wypowiadałem sie krytycznie o tym filmie, ale nie ze względu na historie, tylko brak napięcia, brak wciągającego klimatu, jako film to raczej słabo...

Buzzthesut

Buzzthesut znam tą historię, pewnie ją skopiowałeś z portalu "do broni". Zauważ jednak, że ludziom, którzy krytykują ten serial nie chodzi o treści tam pokazane ale jak to jest pokazane. Do tego zamącili im w głowie ludzie o reklamy i marketingu, że to będzie murowany hicior. Takie nazwiska jak Spielberg i Hanks nie wyprodukowali by byle czego, bo w końcu wpakowali w niego bagatela 250mld. (Tak naprawde, to nie oni to robią ale ludzie, którym płacą) Serial na podstawie książek napisanych przez weteranów tamtych wydażeń i relacji naocznych świadków itd. Ale nikt im nie powiedział, że serial jest robiony przez reżyserów, którzy mają mały dorobek w porównaniu do reżyserów z Kompani Braci. Sa to też głównie reżyserzy serialowi. Kompanie Braci robili zaś w wiekszości reżyserzy od filmów fabularnych jak np Mike Salomon. Kompania braci podobała mi głównie dlatego, że był to serial zrobiony inaczej niż większość serialu. Jak zobaczyłem jak tam pracuje kamera, która zdaje się lata wkoło bohaterów by wypatrzeć najlepsze ujęcia, pokazać uczucia i napęcie, to wiedziałem że to jest to. A co mamy w Pacyfiku. Typowe serialowe ujęcia. Mają słabą dynamike. Nie wiem też dlaczego zrezygnowli z tych, że tak powiem "brudnych" zdjęć jak w KB. I jeszcze będąc przy zdjęciach w tym serialu, to dam taki przykład. Jest wielu ludzi, którzy robią zdjęcia na inscenizacjach historycznych, ale tylko niektórzy oddają w nich emocje i groze wojny, większość fotografuje to jak piknik. KB to był powiew świerzośći w serialach a Pacyfik powrót do tego co już widzieliśmy i znamy na codzień.

Ulvesson

...Nie wiem też dlaczego zrezygnowali z tych, że tak powiem "brudnych" zdjęć jak w KB.... ten brud pewnie będzie we właściwych miejscach, jednak nie powinno się zakłamywać świeżego wyglądu dżungli, gdyż właśnie ten kontrast między wyglądem miejsca a tym co się tam działo może jest znaczący, raj i piekło jednocześnie

Ulvesson

A co mialem ja pewnie przepisywac recznie?:)..., niewazne skad, choc portal to historycy.org-poniekad, wojny nie da sie pokazac ze wszystkimi jej odrazajacymi smaczkami, mozna to zrobic jedynie w pewnym przyblizeniu, owszem technika idzie wciaz naprzod, niemniej to tylko film, nie poczujesz tam smrodu trupow ani slodkawego zapachu krwi. Wiem, ze "Pacyfic" nie uniknie porownan do KB, bo w sumie obie produkcje pochodza z jednej stajni, ale czy aby napewno mial to byc jego blizniak, mi sie ten film podoba juz tylko dlatego, ze jest, mowisz, ze ludzie maja pretensje, do tego jak to jest pokazane, ja mowie-zrobcie wiec to lepiej, nikt z nas nie byl na wojnie, nie ma wiec o niej pojecia, sa ksiazki, ale to tylko ulamek tego co mozna powiedziec o wojnie, prawdziwych emocji nie da sie odtworzyc w kadrze chocby nie wiem jak aktor by sie wysilal, pozostaje wiec pewien margines bledu, ktory trzeba zaakceptowac, to w koncu tylko wciaz film, a nie relacja z frontu, "Pacyfik" dobrze "pokazuje" wojne, ma wszystko co ona zawiera, jest podany w atrakcyjnej formie i widac kto swoj, a kto wrog, a porownan do KB bym sobie darowal, bo az tak swietny ten serial nie byl, rzeklbym gora zrodzila mysz, wystarczy przesledzic losy aktorow, ktorzy tam grali, graja ogony jesli w ogle..., co nie znaczy, ze serial-KB sie nie wyroznial,. bo wrecz przeciwnie, ale o rewolucji bym raczej nie mowil, ot dobra, rzemieslnicza robota, no coz panowie macie jeszcze 7 szans na zmiane zdania:), mysle, ze najlepsze przed nami, bo wojna w tym serialu dopiero sie rozkreca, wiec wstrzymajcie emocje.

Ps. Slyszalem, ze 150 milionow, ale kto wie ile naprawde poszlo na produkcje, niemniej nie wymagajcie cudow od tandemu Hanks-Spielberg, bo to tylko ludzie, od cudow jest kto inny;)..., przytoczona przezen wojenna cytata, miala za zadanie uzmyslowic jednym i drugim czym tak naprawde jest wojna, wiec troche dystansu do "The Pacyfic"...

ocenił(a) serial na 3
Buzzthesut

"wojny nie da sie pokazac ze wszystkimi jej odrazajacymi smaczkami"

Ale można zrobić to tak jak w "Cienka czerwona linia"(chyba najlepszy przykład). Zobacz jak tam przedstawione poszczególne postacie, każda jest inna. Od rozmarzonego romantyka po psychopatę wyrywającego trupom zęby. To właśnie w serialu jest większa szansa na przedstawienie osobowości poszczególnych bohaterów, bo jest na to więcej czasu. Ja nie wymagam aby cały czas była rzeźnia jak na plaży Omaha, ja chcę ciekawej historii, dobrego aktorstwa, wyraźnych postaci.

burt1978

"Cienka..." to dla mnie film doskonaly jak i ksiazka zreszta, nic tak nie oddaje psychologii pola walki jak wlasnie owe pozycje, rozumiem wasze rozczarowanie patrzac na to jak byla krecona "KB" i przyznam sie bez bicia, ze bardziej utozsamialem sie z tamta produkcja, moze to wynika z tego, ze przybliza nam wojne, ktora sami doswiadczalismy, a co mamy na pacyfiku, odlegle bitwy, czesto egzotyczne, ktore niewiele mialy wspolnego z wojna w Europie, poza tym, ze tam tez zolnierze gineli, tak, "KB" byla bardziej wyrazista, spojna, bohaterzy ciekawsi i swojscy, tego nie ma "Pacyfic" niemniej moze to wynika z innej specyfiki konfliktu jaki tam toczono, no i wezmy tez pod uwage, ze bohaterzy ksiazki "Pieklo pacyfiku" nie byli tak slawni jak panowie z airborne, ktorzy jednak mieli o wiele wazniejsze zadanie do zrobienia-wyzwalanie Europy, niz polowanie na "kilku" japoncow miedzy palmami kokosowymi na jakis zapyzialych wysepkach, dokonania chlopakow z "marines" nie byly tak blyskotliwe jak "krzyczacych orlow", ktorzy doczekali sie ciekawszej biografii historycznej na kanwie ktorej powstala "KB", "Pacyfik" nie jest tak zlozony, to prosta historia 2, moze 3 kolegow, ktorzy znalezli sie w piekle wojny, ale to juz bylo w "KB" wiec schemat podobny, silą tego filmu jest egzotyka frontu na ktorym toczono walki i niespotykana zajadlosc z jaka tam walczono, to mi daje "The Pacyfic", klimat i pewna swierzosc tematu, bo ilez mozna ogladac wojne w Europie...

Ps. 1 Polecam obejrzec 4 czesciowy dokument o prawdziwym piekle na pacyfiku, gwarantuje, ze inaczej podejdziecie do produkcji HBO i przestaniecie sie czepiac wielu drobiazgow, ktore ow dokument skrzetnie wyjasnia, jest wstrzasajacy, okrutny i nie pozostawia zludzen czym jest wojna, jedan z veteranow tam wystepujacych, stwierdzil nawet, ze zabijanie Japonczykow bylo przyjemne i moze to okrutne co powiedzial, ale jak zaznaczyl-On tam byl, my nie! i po tym co te male, zolte skurwysyny wyrabialy na wojnie, bylo jedyna koniecznoscia, zeby ich sprowadzic do pionu, przyznam sie, ze po obejrzeniu tego szokujacego dokumentu niemialbym zadnych oporow zeby ich rozwalac...
Oto link:
http://chomikuj.pl/let/02-+II+Wojna+*c5*9awiatowa+-+Lektor+PL/Piek*c5*82o+na+Pac yfiku

Ps. 2 Wlasnie nabylem ksiazke "Pieklo pacyfiku", ciekawe na ile jest ona zbiezna z serialem HBO-zobaczmy...

Buzzthesut

To był chyba jeden z lepszych odcinków, najmniej nudny, a nie tylko sieczka.