PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=690404}
8,0 33 tys. ocen
8,0 10 1 32723
8,0 2 krytyków
Outlander
powrót do forum serialu Outlander

Laoghaire

ocenił(a) serial na 8

Pytanie do ludziów, którzy czytali książki - macie jakiś pomysł na to jak serial wybrnie z wątku, który zapewne będzie punktem zapalnym 3 sezonu, czyli bardzo krótkiego małżeństwa Jamiego z kobietą o absurdalnej liczbie zbędnych liter w imieniu tzw. Laoghaire, zwaną dowcipnie Leghair?

Bo w serialu zabrnęli z nią jeszcze w pierwszym sezonie w ślepy zaułek. W książce po pierwsze jej udział w próbie spalenia Claire na stosie jest dużo mniejszy - wysyła fałszywy liścik, ale nie bierze udziału w procesie, nie syczy rywalce w twarz, że "zatańczy na jej prochach", nie maszeruje w pochodzie świrów ciągnących Geillis na stos - w ogóle jej tam nie ma. Po drugie, Jamie nic nie wie o liście. W książce Laoghaire to głupia nastolatka, a przynajmniej Claire dochodzi do takiego wniosku, kiedy odwodzi Colluma od pomysłu "srogiego" ukarania dziewczyny. Natomiast w serialu Laoghaire to perfidia wcielona, gotowa wyeliminować rywalkę w najbardziej brutalny sposób, a Jamie jest tego wszystkiego świadom.

Tak więc w "Podróżniczce" Laoghaire jest w jego oczach słodką dziewczyną z przeszłości, wpatrzoną w niego jak w tęczę, na dodatek obarczoną dwójką dzieci, którym może ojcować. W serialu będzie kobietą, która w okrutny sposób chciała zamordować jego ukochaną kobietę, a Jamie poślubi ją...bo?

Odcinek z wizytą u Starego Lisa miał chyba naprostować tą sytuację i przygotować grunt pod 3 serię "rehabilitując" Laoghaire w oczach widzów, ale wdg. mnie było to chybione. Nie mam pojęcia jak to wytłumaczą w 3 serii, żeby Jamie nie wyglądał jak totalny patafian. Mogą kłaść maksymalny nacisk na jego współczucie dla córek Laoghaire, mogą uderzać w strunę tęsknoty za ojcostwem, ale to nie zmieni faktu, że Jamie zwiąże się z babą, która prawie posłała "Angielkę" na stos, a on o tym wiedział. No chyba, że macie inne pomysły?

Arya_2

Też mnie to właśnie zastanawia, bo w książce o udziale "Liri" w procesie, Jamie dowiedział się grubo po powrocie Claire, a tutaj wie dobrze od samego początku. Rozumiem, że Jamie będzie w depresji, więzienie, czystki po bitwie zrobią swoje, ale mimo wszystko jakoś tego nie widzę. Chyba, że Jenny uknuje jeszcze większy spisek niż w książce i jakoś wymusi to na bracie.

Arya_2

Obawiam się, że Jamie zostanie wrobiony w "patafiaństwo" i depresyjną rozlazłość ( to w stylu Rona ). Amnezja dotycząca udziału "Laoghaire" w procesie Clair, niespełnione instynkty rodzicielskie + brak celu i przynależności. Dodatkowo naciski siostrzyczki... Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby Jeny posłała do jaskini "Liri" zamiast pani MacNab. Wówczas ojcostwo jej młodszej córki byłoby mocno podejrzane (niestety daty się zgadzają ;(... Mam ogromną nadzieję, że się mylę - ponoć zatrudnili kogoś do roli Mary MacNab.

Ps. Ciekawe, czy dla równowagi wrzucą coś na temat "beznadziejności" tego poronionego związku. Autorka wrzuciła jakieś urywki dopiero w 6 tomie.

ocenił(a) serial na 8
evo_33

Może macie rację i padnie na Jenny, ale moim zdaniem wizerunkowi Jamiego nie pomogło by to wcale, a dodatkowo pogrążyło jego siostrę. W książce tak samo jak brat nie wiedziała, że Laoghaire maczała palce w aresztowaniu Claire, a kiedy w "Jesiennych werblach" się dowiedziała, to Laoghaire musiała się szybko ewakuować. Jakoś nie wierzę, żeby chciała wydać ukochanego brata za mściwe babsko o morderczych instynktach. Poza tym wiele można powiedzieć o Jamiem, ale na pewno nie to, że jest potulnym baranem na którym można cokolwiek wymusić - przynajmniej nie w książkach.

Jedyne wyjście jakie widzę, to że jego małżeństwo z Leghair byłoby zupełną fikcją od samego początku, zawartym formalnie tylko po to żeby jakoś uchronić ją i jej córki przed utratą reszty majątku i żebraniem pod kościołem.
Ale to byłoby chyba za gładkie, za łatwe, małe zarzewie konfliktu.

Pewnie Jamie rzeczywiście skończy jako patafian, scenarzyści czasami wyrabiają, albo przynajmniej próbują wyrabiać z jego postacią najprzeróżniejsze rzeczy - niektórzy widzowie denerwowali się, że w ostatnim odcinku Claire musiała mu pomóc zabić Dougala, a mogło być jeszcze zabawniej ;-)

http://ew.com/article/2016/10/28/outlander-claire-dougal-diana-gabaldon/

Arya_2

Oj mogło, mogło ;/
Bardzo "podobało" mi się tłumaczenie, że przecież Klarosława nie może stać bezczynnie gdy jej małżonka zarzynają... a przecież gdyby przypadkiem dostała od któregoś z nich w nos, to by się spódnicami przykryła i ocknęła dopiero po bitwie pod Culloden. Kobiety od zawsze są silne (muszą tych swoich jęczących i umierających od byle kataru facetów znosić) jednak ta siła nie polega na tym by komuś przywalić... Od tego mamy tych "jęczących" ;) A zdaje się, że "tfurcy" o tym zapominają... Akurat w tamtym momencie mogli Klarosławę w wirze walki pchnąć na jakiś zakurzony mebel, mogła się boleśnie spotkać ze ścianą... Miałaby dziewczyna doskonałe alibi, że tym razem nie musi być Mary Sue.

Co do "Liri", to Jenny nadal może nie wiedzieć o jej podłej naturze i maczaniu paluszków w sprawie procesu. Wepchnięcie brata w ramiona (niewątpliwie chętnej) kobiety, której przy okazji można pomóc, to wyraz (babskiej) troski, typowy dla opryskliwej Jenny... Prawdopodobnie siostra Jamiego dowie się o czarnej stronie Laoghaire dopiero po powrocie Claire do Lallybroch i starciu z "2-gą " żoną. Przecież Jamie unikał wypowiadania samego imienia Claire, a co dopiero opowiadania o niej. Jeny, która całe życie siedziała w Lallybroch mogła nawet nawet nie wiedzieć o procesie czarownic. W końcu Claire nie paradowała przed nią w podartym gorsecie, tylko była ładnie okutana w pledzik...

Z drugiej strony, "spokorniała Liri" - wdowa w tarapatach z małymi dziećmi, może w oczach Jenny i samego Jamiego zasługiwać na jakąś "akcję ratunkową". Jeśli dodatkowo zacznie się kręcić po Lallybroch dwa, trzy lata po Culloden, to jej szanse na "szczęśliwe" zamążpójście gwałtownie wzrastają. Myślę, że bez jakiegoś długu wdzięczności się nie obejdzie ( i nie będą to najlepiej uprane w hrabstwie koszule ;) Będę się śmiała, gdy Jamie na zarzuty Claire "czemuś żeś się z NIĄ ożenił" odpowie "It's complicated"... Co będzie ważniejsze: ględzenie Jenny, snucie się jak duch, czy to, że Laoghaire ma lepsze cycki od Claire ;)

ocenił(a) serial na 8
evo_33

<Będę się śmiała, gdy Jamie na zarzuty Claire "czemuś żeś się z NIĄ ożenił" odpowie "It's complicated"... Co będzie ważniejsze: ględzenie Jenny, snucie się jak duch, czy to, że Laoghaire ma lepsze cycki od Claire ;)>

Ja bym się jeszcze bardziej śmiała gdyby Claire, wzorem Demelzy Poldark, zdzieliła go wtedy tak, że rozpłaszczyłby się w stylu Rossa na klepisku przed Lallybroch. R. Moore pewnie zgrzyta zębami, że ktoś już ten motyw wykorzystał :-)

<Bardzo "podobało" mi się tłumaczenie, że przecież Klarosława nie może stać bezczynnie gdy jej małżonka zarzynają... >

Mnie najbardziej poraża logika rozumowania, że Claire może zachować wszystkie swoje bohaterskie zrywy z książkowego pierwowzoru + zawłaszczyć sceny, które DG napisała dla innych postaci + popisywać się w zupełnie nowych, dopisanych przez scenarzystów akcjach, natomiast sceny Jamiego są cięte, albo rozdawane innym, żeby nie był z niego za duży hiroł, a jak już mu coś od siebie dopiszą, to impotencję lol

Arya_2

To się mniej więcej rządzi logiką a'la współczesne "Ghostbusters" - gdzie niby babki są cool, a nie pośmiejesz się z nich ani razu, ani im specjalnie nie kibicujesz. Za to jak "Kevinowi" (tutaj to "uroczo" pozbawiony mózgu Chris Hemsworth) dzieje się krzywda - od razu (mój) poziom zainteresowania wzrasta o 200%. Może tak naprawdę "bohaterskie" wyczyny Claire pod przykrywką feminizmu kryją antyfeminizm, sorki szowinizm... W końcu same chcemy, żeby Jamie miał więcej do roboty ;)

Arya_2

Ja nie czytalam dwóhc pierwszych tomów książki - obejrzałam serial, a potem zabrałam się za książkę od 3 tomu - i w sumie nie byłam jakoś strasznie zdziwiona tym ich małżeństwem. Minęło sporo lat, nie sądzę, że po takim czasie i po takich przeżyciach Jamie miałby "Liri" aż tak bardzo za złe dawne czasy (choć powinien mieć ;)). Dodatkowo te nalegania siostry. Więc moim zdaniem wcale nie musza jakoś specjalnie tego rozgrywać.