PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=770836}

Ostre przedmioty

Sharp Objects
2018
7,7 55 tys. ocen
7,7 10 1 54929
7,6 36 krytyków
Ostre przedmioty
powrót do forum serialu Ostre przedmioty

Widzieliście "tytułowe" blizny wycięte na rece Amy? Ja za pierwszym razem nie.

Janel

Za szybko zniknął obraz, dojrzałam jedno słowo "Vanish" plus mnóstwo blizn

kubana

Było tylko jedno słowo. Tytuł odcinka. Zwracam uwagę bo ktoś mógł przegapić a może sporo wnosić.

Janel

słów jest więcej, chociażby na prawej łopatce jak sięga po kieliszek jest "april"

kubana

O to za szybko się ucieszyłem, że taki ze mnie dostrzegator :) muszę się znowy przyjrzeć.

ocenił(a) serial na 9
Janel

Dobrze, że o tym piszesz. Rzeczywiście można przegapić.

ocenił(a) serial na 8
Janel

Oglądałam odcinek dwa razy i za pierwszym rzeczywiście, mi również to umknęło.

ocenił(a) serial na 8
Janel

Ja również nie zauważyłam tych napisów-blizn, jednak po przewinięciu scen, rzeczywiście Amy ma całe plecy, ramiona i przedramiona w napisy z blizn...

ginusia

Te słowa na jej ciele odpowiadają tytułom odcinków, jakby ktoś nie wiedział;-)

https://www.imdb.com/title/tt2649356/trivia?ref_=tt_trv_trv#spoilers

ocenił(a) serial na 7
ginusia

Nie tylko na ciele pojawiają się napisy. Na wiszącym obrazie w domku dla lalek taką samą czcionką pojawia się napis GIRL, który znika w następnej scenie.

ocenił(a) serial na 8
Janel

Nogi też całe w bliznach. Creepy.

ocenił(a) serial na 6
akoziolek91

Ciekawe czy zmieni wreszcie ten rozciagnięty sweter :)

ocenił(a) serial na 6
akoziolek91

Mnie się podoba. Nie zawsze, ale dosyć często bohaterki w filmach, które mają problem z samookaleczeniem, są przedstawione z kilkoma bliznami nawet wtedy, gdy problem mają od lat, a ledwo jeden nadgarstek w sznytach. I zazwyczaj dotyczy to rąk, taki powierzchowny i delikatny obraz problemu. Tutaj widzimy, że tkwienie w tym przez lata pozostawia po sobie ogromne ślady i taka bohaterka nie założy na siebie zwiewnej kiecki, więc zapewne nadal będzie nosiła długie ubrania nawet w upały, tak jak to zazwyczaj w życiu wygląda.

Necto

Ale przecież rany można na nowo "otwierać", więc teoretycznie da się mieć problemy z samookaleczaniem i blizny jedynie na rękach.

ocenił(a) serial na 6
TwinPeaks_1990

Da się, jasne, jednak jest to rzadko spotykane, gdy czyta się przeróżne fora lub zasięga informacji od osoby, która ma z takimi ludźmi stały kontakt. Chodzi o to, że jeśli dana osoba ma z tym poważny problem, to w głębokim poważaniu ma takie kwestie, jak późniejszy wygląd, tym bardziej, gdy chodzi o Camille, która po wydarzeniu w psychiatryku nie usiadła na spokojnie, aby zaplanować miejsce, ale rzuciła się wręcz na poszukiwanie czegokolwiek. Inna sprawa, że wygląda jak książka. Chodzi również o to, w jaki sposób ten problem jest przedstawiany na ekranie. Bohater samookalecza się od lat, ma dwie ledwo widoczne blizny na przedramieniu i z chęcią zakłada koszulki z krótkim rękawem.

Necto

Zgadzam się. Tak jak namiętnie pokazują, że ktoś sobie podcina żyły, a po jednym czy dwóch dniach ma tylko obwinięty bandażem nadgarstek i sprawnie porusza dłonią. Mogliby jednak zgodniej z rzeczywistością odzwierciedlać na ekranie takie kwestie, bo potem ludzie mają głupio romantyczne spojrzenie na takie sprawy i wszystko to bardzo lekko traktują.

A wracając do Camille, to jednego jednak nie rozumiem - jak ona sobie niby powycinała napisy na plecach? Mogłaby mieć tam po prostu blizny, ale napisy w tak trudno dostępnych rejonach mogli sobie darować.

ocenił(a) serial na 6
Eleonora

Ktoś w innym wątku napisał, że mogła robić to za pomocą lustra i nawet ma jakiś sens, chociaż dla mnie żadnego. Bez urazy dla nikogo, bo nie jest to bagatelizowanie problemu, ale wyobrażasz sobie osobę, która chce sobie ulżyć, a nawet wyryć napis, bierze lustro i ze starannością zajmuje się plecami? Rozumiem nogi, brzuch, ramiona, ręce, ale te plecy faktycznie mogli sobie odpuść, bo wygląda to tak, jakby chcieli na siłę podbić powagę problemu (nie wiem, jak to wyglądało w książce, czytałam samo zakończenie).

Necto

Tak, z pomocą lustra i jeszcze jakiegoś wysięgnika :P Oczywiście nie wyobrażam sobie. Dokładnie tak jak piszesz - jak się człowiek tnie, to nie robi tego w takim stanie emocjonalnym czy z takim zamysłem, żeby wyszło równo... Idiotyczne. Sama kwestia, że ona w ogóle wycina napisy, a nie po prostu ciacha się jak leci, była już nieco ryzykowna i też mogli to pokazać tak, że część to i owszem napisy, ale wiele to po prostu zwykłe cięcia. Zresztą jak się okaleczała tą śrubą od sedesu to właśnie normalnie - tak jak się to robi mając takie problemy, a nie starannie dziergając wzór jakby szło o tatuaż. Niech by miała trochę napisów, bo w ogóle to też ludzie robią, ok, ale nie niemal same napisy i to jeszcze właśnie w miejscach, gdzie nie sięga.

ocenił(a) serial na 6
Eleonora

Właściwie to jest nielogiczne, poważnie, tak jak napisałaś. Po śmierci tej dziewczyny w psychiatryku Camille rzuca się do toalety, wyrywa jakieś śruby i zaczyna się na oślep ciąć jak leci. Cierpi, nie planuje tego w najmniejszym stopniu, po prostu działa bez przemyślenia. A pomijając tę scenę, przez cały sezon ciągle podtykają nam pod nos jej blizny, które są już staranne, wręcz napracowane i na pewno zaplanowane, więc nie rozumiem. Camille tnie się od lat, na co wskazują białe już blizny, które nie były też płytkie, ale chyba nie ma ani jednego śladu po takim ataku. Wychodzi na to, że był to jedyny przypadek, gdy zrobiła to ze starannością, po prostu, aby sobie ulżyć, a cała reszta była zaplanowana.

I od razu zaznaczam, że nie insynuuję bagatelizowania problemu. Po prostu przedstawienie jej problemu jest niekonsekwentne. Dobrym przykładem była ta dziewczyna w psychiatryku, która się ze sobą nie cackała, bo nogi miała tak zmasakrowane, że w żadnym wypadku nie można ich uznać za "sztukę. Z Camille to jeszcze książkę można zrobić, że tak brzydko napiszę, kobieta była zwyczajnie przedstawiona bardziej estetycznie. Czasami mam wrażenie, że twórcy seriali i pisarze boją się do tego problemu podejść jak najbardziej realistycznie. Starają się jak mogą, żeby tylko nie pokazać człowieka oszpeconego przez blizny tragicznie, bo tak właśnie wyglądają ludzie, którzy mają problem z autoagresją. To nie są dwie blizny na krzyż, nie są to również staranne wzorki, szlaczki i słowa. To po prostu paskudnie okaleczone ciało ze śladami o różnej wielkości, długości i grubości. W tym nie ma nic estetycznego.

Necto

I te blizny w ogóle takie jasne, no nie? :) Zero jakichś czerwonych. Jakby normalnie to były skaryfikacje, a nie samookaleczenia. Na tyle głębokie, że jest wyraźna, oczywiście równiutka :P, linia liter, ale karnacja idealnie pod odcień skóry :P Żadnych czerwonych pręg jakby nigdy jej się nic nie paprało, rany, choć niby głębokie nie rozłaziły się, choć na pewno należy założyć, że w wielu przypadkach nie były na nie założone szwy. Zero jakiegoś paprania ran, zakażeń. Pozazdrościć sprawności gojenia :P

Wiele mi się w tym serialu podoba, ale przedstawienie tego problemu wyszło dosyć kiepsko. No i jeszcze też to zbicie akcji w ostatnim odcinku i również w końcu kiepskie przedstawienie zastępczego syndromu Munchausena, co znowuż uważam za bardzo ważny temat tak jak i to cięcie, a znowuż to zdeformowano, zbagatelizowano, a wszystko właściwie tylko po to, by podbić poziom sensacyjności nagłym zwrotem akcji. I tak w ogóle jeszcze odnośnie tego podtruwania - wymieniają tam trutkę na szczury, czyli w grę wchodzi cyjanek, i twierdzą, że Amma uodporniła się przez lata. hmm no nie za bardzo w realu tak to wygląda. Właśnie zwykle jest dokładnie na odwrót, bo szkodliwe substancje się kumulują i im dłużej to trwa tym truty gorzej to znosi. Na logikę właściwie to Camille powinna mieć większe szanse, bo nie była wcześniej truta. No i w ogóle dlaczegóż Adora miała tak nagle truć na czas i na śmierć skoro jej działania miały wynikać z owego syndromu, a nie świadomych działań, by wyeliminować niewygodne osoby. Szkoda, że to wszystko tak poprowadzili. Rozumiem, że w książce tak było, ale wolałabym, żeby skupili się na realistycznym przedstawieniu kwestii okaleczania się i przeniesionego syndromu Munchausena. To są ogromnie ważne problemy, a w gruncie rzeczy jest mała świadomość u ludzi jak to naprawdę wygląda i jakie generuje dalsze problemy.

I masz rację, ta dziewczyna ze szpitala, która w końcu się otruła, była bardzo dobrze zarysowana. Faktycznie osoba w pułapce, ze zmasakrowanym ciałem i raczej bez szans na normalne życie, podczas gdy Camille jednak no niby z problemami, niby okaleczona, a jednak nadal i pociągająca, i dość normalnie, sprawnie sobie radząca.
Sympatyczna i dodająca otuchy była ta scena, gdy ten młody chłopak uznał jej ciało za pociągające i je czytał, jednak nie jestem przekonana czy jest to pozytywne, by przedstawiać taki problem w tego rodzaju romantycznym świetle, bo skutki są takie, że potem wiele osób jednak idiotycznie myśli, że to takie piękne, bo to taka wrażliwość wyniesiona ze środka na powierzchnię skóry... Za dużo jest mody na cięcie. Wystarczy, że jest taki problem psychologiczny i jest straszny, nie powinno się jeszcze podsycać mody i zachwytu ideą okaleczania się.

ocenił(a) serial na 6
Eleonora

Element samookaleczenia występuje bardzo często, to prawda, ale nie pamiętam ani jednego serial lub filmu, w którym byłby pokazany realnie i piszę tutaj również o wyglądzie. Zawsze te postacie są przedstawione w taki sposób, aby potencjalny partner mógł zignorować te blizny i uznać je za coś ładnego. Camille miałam popisane całe ciało, ale czy to wyglądało aż tak źle, że wręcz paskudnie? No nie. Nie lubię takiego płytkiego podejścia, bo jest na tyle łagodne, że zalatuje tylko romantyzmem, czyli tak, jak napisałaś.

Na podtruwaniu się nie znam, ale też myślałam, że Amma jak najbardziej mogła się uodpornić, a Camille oberwała bardzo mocno, bo tak mi logika podpowiadała :P Ciekawe, nie wiedziałam o tym i takie tłumaczenie mi wystarczyło, będę musiała poczytać i się douczyć.

Necto

Co do podtruwania zależy od tego czym ktoś truje, ale przykładowo cyjanek powoduje upośledzenie mechanizmu oddychania (dotleniania) komórek. Im jest go więcej, im dłużej się go dostaje, tym gorzej. Jakieś maleńkie dawki osoba z dobrą przemianą materii, ogólnie silna i zdrowa, jest w stanie wydalić, a poniesione od niej straty odbudować na tyle szybko, że może nawet nie zauważyć, że to w ogóle na nią wpłynęło, jednak jeśli będzie dostawać je często organizm z tym wydalaniem jak i odbudową może nie nadążyć. Niedotlenione komórki umierają. Im więcej cyjanku, tym gorsze szanse na to, że organizm nadąży z odbudowywaniem strat i usuwaniem go. Cyjanek najmocniej uderza w serce, mózg i ogólnie układ nerwowy, a w następnej kolejności wątrobę itd. Przy odpowiedniej dawce śmierć wygląda na zawał serca, bo upośledza w ten sposób dotlenienie serca i jest zawał. Camille dużo piła, więc można założyć, że była nieźle podtruta też alkoholem, który mocno bije w układ nerwowy, więc dodatkowe trucie było dla niej cięższe niż bez picia, jednak Amma też nie wylewała za kołnierz. Co przemawia za większymi szansami Ammy to też to, że była młoda i bardzo aktywna, silna, więc miała bardzo dobrą przemianę materii w związku z czym szybko wydalała toksyny z organizmu. Jednakże przy stałym truciu miała do wydalenia w kółko jednak spore ilości.

Niemniej jednak tak czy owak jest to wszystko nieco naciągane, bo w przypadku dzieci osób z zastępczym zespołem Munchusena nie wygląda to tak różowo, że to dziecko choruje tylko od czasu do czasu, a potem sobie aktywnie w pełni sił używa na rolkach. Takie dzieci są wyniszczone i mają mocno zakodowane, że nie mogą być silne ani zdrowe. Lata takiego traktowania (i to od samego urodzenia, przecież) niezmiernie człowieka niszczą psychicznie i fizycznie. Nie musi nawet być podawana żadna trucizna. Tylko część z osób z tym zespołem podaje dzieciom truciznę. Często te opiekunki podają różne leki, które wierzą, że temu dziecku są potrzebne, ale które tak naprawdę szkodzą. Jednocześnie też zwykle dziecko cierpi na jakieś dolegliwości faktyczne w sensie nie sztucznie wywołane, jak i na takie również faktyczne wywołane złym traktowaniem m.in. np. brakiem ruchu, bo często matki na siłę trzymają te dzieci w domu, żeby je w ten sposób przed wszystkim chronić, zwłaszcza, że przecież wierzą, że są takie chorowite - i sytuacja robi się mocno zagmatwana, bo trudno jest np. lekarzowi, do którego trafia takie dziecko, odróżnić prawdziwe problemy zdrowotne (albo z czego wynikają) od tych dodawanych/wymyślanych przez matkę (piszę 'matkę', bo zwykle to matka). Nie jest tak różowo jak w tym serialu, że Amma jest chora tylko chwilowo, a na drugi dzień już biega zupełnie zdrowiutka i że można postawić taką wyraźną granicę, że jest chora tylko i wyłącznie kiedy matka jej coś podaje. Jak i że jej karty zdrowia są na pierwszy rzut oka takie w oczywisty sposób sygnalizujące zastępczy zespół Munchausena.

Nie to żebym wymagała od serialu, żeby w stu procentach wiernie oddawał realia, ale tak po prostu piszę to jako uwagi, że zarówno tę kwestię cięć jak i kwestię zastępczego zespołu Munchusena pokazali tu jako co prawda problemy, ale jednak nie takie znowu wielkie i jeszcze okraszone nutą pociągającego romantyzmu.

ocenił(a) serial na 8
Eleonora

Tak odnośnie wypowiedzi "I te blizny w ogóle takie jasne, no nie? :) Zero jakichś czerwonych. Jakby normalnie to były skaryfikacje, a nie samookaleczenia. Na tyle głębokie, że jest wyraźna, oczywiście równiutka :P, linia liter, ale karnacja idealnie pod odcień skóry" i "Dokładnie tak jak piszesz - jak się człowiek tnie, to nie robi tego w takim stanie emocjonalnym czy z takim zamysłem, żeby wyszło równo... Idiotyczne."

Jakkolwiek mnie również ogromnie drażni romantyzowanie samookaleczania czy ogólnie zaburzeń depresyjnych, to jednak znam co najmniej dwie osoby, które mają wszystkie blizny zagojone w bladym kolorze (jedna z nich chyba ma jedną ciemniejszą bliznę, po ranie która wymagała szwów). I choć "najlogiczniejsze" wydaje się cięcie pod wpływem gwałtowniejszych emocji, gdzie wynikiem jest poharatana liniami skóra, to znam też osobę, która samookaleczała się głównie w stanie bardziej "wyciszonym", robiła równoległe linie czy słowa.
Problem samookaleczania jest złożony, trudny do zrozumienia i wyjaśnienia w "logiczny sposób". No i też przypadki są bardzo różne.

MxVela

Przypadki są różne i owszem, ale Camille ma wszystkie blizny równiutko wycięte i blade, a ma ich bez liku i wiele w miejscach po prostu niedostępnych, które to by musiała wycinać w lustrzanym odbiciu w tym sensie, że np. siedząc przy lustrze i używając jakiegoś wysięgnika, w którym to mocowałaby jakiś nożyk i dziergała się tak by wyraz był czytelny nie tak jak widziałaby w lustrze podczas dziergania tylko tak jak widziałaby go osoba bezpośrednio patrząca na jej plecy. Pewnie jeszcze najpierw rysowała plan na kartce i pomocniczo też sobie go odbijała w lustrze albo najlepiej na kompie odwracała, drukowała i przystępowała do pracy. Nawet nie umiem sobie wyobrazić konstrukcji tego wysięgnika, w którym mocowałaby chyba najlepiej skalpelek, bo żyletką to by jej raczej nie wyszło. Serio jesteś w stanie wyobrazić sobie jak ona miałaby to robić?

Doskonale sobie zdaję sprawę z tego, że blizny mogą się z czasem rozjaśnić, ale raz że wątpię, żeby wszystkie przy tej ilości, a dwa, że szczerze wątpię, że nie wdałoby się jej parę razy zakażenie deformując kształt liter. Zdecydowanie zbyt idealnie równo to wszystko wygląda.

Co do tego, że ktoś sobie wycina napisy to jasne, że i tak ludzie robią, ale no właśnie - robią to w miejscach, do których normalnie sięgają. Do tego jeszcze mamy pokazane w serialu, że Camille akurat jednak niby rani się właśnie pod wpływem dużych emocji i wcale sobie nie wycina napisów tylko ciacha jak leci. A dwa dni później po tym jak ciacha się całkiem intensywnie nie ma w pociętym miejscu ani opatrunku, ani nawet świeżego śladu... Ogółem pod tym względem serial mocno niedomaga.

ocenił(a) serial na 8
Janel

Ja to się zastanawiam jak ona wycięła sobie sama napisy na plecach.

laska_samira

O tym samym myślałąm. Niektóre były tak wysoko, że nie dałaby rady sama czegoś tam napisać. Pytanie, czy ktoś jej to zrobił, czy to niedopatrzenie logiczne twórców filmu dla większego efektu? ;)

ocenił(a) serial na 8
laska_samira

O rrrany, no dokładnie to samo mnie nurtuje! Nawet na początku byłam przekonana, że te blizny były wynikiem jakiegoś molestowania w przeszłości, że ktoś ją porwał i okaleczył na przykład - no bo jak miałaby je sobie zrobić sama, skoro są na plecach? Z klucza odrzuciłam samookaleczanie :P

użytkownik usunięty
Stefson

na dobrą sprawę wystarczy lustro. Jesteś w stanie raczej sięgnąć sobie do każdej cześci pleców, czasem mniej czasem bardziej kłopotliwie. Przynajmniej ja mogę. Lustra używała żeby widzieć jak to wychodzi, także jest to możliwe. Tym bardziej, że żyletka jest super ostra i nie trzeba jej super mocno trzymać żeby porobić nacięcia na skórze

Tak, na pewno byłabyś w stanie będąc osobą praworęczną wyciąć sobie na prawej łopatce jakiś napis i to tak, żeby był w lustrzanym odbiciu - czytelny dla kogoś patrzącego na niego bezpośrednio (nie, w lustrze). Pomijając jednak te akrobacje wymagające w dodatku skupienia i pewnej ręki, to najistotniejsze jest to, że nikt kto się tnie nie robi tego jak tatuażu, skaryfikacji czy ogólnie ozdoby, a w zupełnie innym stanie ducha i z innych pobudek. Nie zważa się w takich stanach na efekty estetyczne za to idzie o szybkie i gwałtowne wyładowanie, nad którym się zwyczajnie nie panuje, a którego efektów potem się żałuje, bo to zawsze są paskudne oszpecenia. W chwili kiedy się to robi nie liczy się wygląd, a doznanie, więc idea Camille pieczołowicie przy lustrze dziergającej sobie literki składające się w słowa jest po prostu absurdalna i kompletnie idiotyczna. Ktoś może sobie czasem zrobić jakiś napis, ale nie same napisy, bo kompletnie nie o to chodzi przy samookaleczeniach. Realistycznie była pocięta ta młoda, która potem się zabiła - bez ładu i składu, nieestetycznie rozorane ciało - tak właśnie wyglądają realia. Jedyne bardziej sensowne samookaleczenie Camille to kiedy chwyciła śrubę z deski sedesu i rozorała sobie przedramię, tyle że jakimś cudem po chyba dwóch dniach nie ma nawet opatrunku na tej ranie, jakby to się zagoiło z dnia na dzień nie pozostawiając nawet zaczerwienienia, co jest oczywiście kompletnie bez sensu.

użytkownik usunięty
Eleonora

zapominasz o jednym istotnym fakcie, że to tylko serial i ma mocno oddziaływać na widza, a nie być w 100% zgodny z rzeczywistością i zawsze będą jakieś babole - polecam spuścić ręczny i delektować się całkiem dobrym kinem.
W tym serialu są dużo gorsze babole, które wkurzają i na pewno nie należą do nich dziary Camille - bo akurat o nich wiemy najmniej, prawie wcale - tak tylko przypomnę.

Zapominasz o tym, że jest to forum filmowe i służy dokładnie temu by sobie podyskutować o filmach i serialach. Tym, co uważamy w nich za udane i tym, co nas rozczarowało. Nie wiem dlaczego odbierasz to tak emocjonalnie, że za wszelką cenę chcesz ten błąd - dotyczący w istocie kluczowej dla serialu kwestii - zbagatelizować.

Serial uważam za bardzo udany. Szereg rzeczy jest w nim wręcz wyjątkowych i zadziwia, że aż tak dobrze udało się tu oddać pewne kwestie. Nie zmienia to jednak tego, że można mieć parę krytycznych uwag co do pewnych elementów, a szczególnie właśnie do tych okaleczeń Camille, które w dodatku dotyczą bardzo ważnej tematyki i tym samym istotnie wpływają na widzów kształtując ich wyobrażenia na temat problemu okaleczania się i związanej z nim psychologii. Wpajanie ludziom takiej romantycznej wizji poważnego problemu ma niestety bardzo negatywne konsekwencje. To nie jest jakiś tam sobie zwykły błąd w filmie nie wpływający na widzów i dlatego jednak akurat na to warto zwrócić większą uwagę i co do tego można mieć jakieś pretensje.

A co do spuszczania ręcznego, to lepiej spójrz na siebie, bo najpierw rozpaczliwie kompletnie idiotycznym tłumaczeniem usiłujesz bronić rzeczy bezsensownej, a kiedy ktoś po prostu zauważa, że to, co piszesz jest nielogiczne, to nagle wylatujesz z pseudo argumentem "to tylko serial". Podchodzenie na luzie objawia się tym, że po zauważeniu jakiegoś błędu/nielogiczności w filmie czy serialu stwierdza się, że ok, ma on miejsce, ale np. mnie nie razi i nie przeszkadza mi w odbiorze całości, nie zaś na atakowaniu drugiej osoby za sam fakt jego zauważenia.