Nie wiem co jest najśmieszniejsze w tym serialu... Czy:
1. Muzyka - zwłaszcza straszna, przejmująca jakby działo się coś strasznego, a tak naprawdę nie dzieje się nic. Dosłownie śmiać mi się z tego chciało, szczególnie w pierwszych odcinkach (później chyba się przyzwyczaiłam :-p)
2. Głupota głównych bohaterów. Ricardo, Poncho i Olivia są tacy tępi, że szkoda gadać. Wszystko mają podane na tacy, a grają jakichś debili którzy nic nie rozumieją. Np Olivia - nie obchodzi jej po co jej ojciec chce zniszczyć Poncho i jeszcze mu w tym pomaga, jeszcze prawie do samego końca nie dociera do niej, że jej ojciec to rzeźnik Albo scena gdzie Poncho i Ricardo wypytują Olivię o ojca i Ugo, czy tak ciężko się domyśleć, że to ta sama osoba? W sumie to co się dziwić głupocie głównych bohaterów skoro policja w tym serialu nie jest lepsza. Ugo raz upozorował swoją śmierć, a oni od razu w drugim przypadku wierzą, że to jego ciało? WTF?
3. Ten cały zły rzeźnik. Rozumiem jakby był jakimś szefem mafii, że wszyscy tak by się go bali, ale on tak naprawdę jest nikim, a broni go cała policja i sędzia? No proszę Was... ani on straszny, ani groźny tylko śmieszny. Na nagrobku jest, że zginął w wieku 18 lat, a tak szybko został komisarzem? Jeszcze z takimi plecami? Śmiech na sali.
Sama nie wiem jakim cudem dotrwałam do końca, chyba tylko po to by zobaczyć co głupiego jeszcze wymyślili.
Ps. Jakim cudem mogli oskarżyć Ricarda o to, że jest Rzeźnikiem i podpalił swój dom skoro ma alibi jak byk? Był na służbie.