Ósmy odcinek to petarda. Niesamowite, ta brutalność przenikająca się z dramatem ojca i syna. Następne sezony zapowiadają się kosmicznie, dosłownie i w przenośni.
Przewijałem to z kilka razy, nie widziałem jeszcze czegoś takiego. Nawet serial The Boys nie powstydziłby się takiej zagrywki. Mistrzowska zagrywka.
W komiksie, w serialu nie mają lekko jaj żeby niektóre wątki przenieść 1:1 z komiksu, no i jest to też nie możliwe z dwóch powodów: budżet oraz serial aktorski. Zresztą serialowe Chłopaki i tak lekko odjechały od komiksu. Tutaj w animacji wolna ręka właściwie
Czy ja wiem czy lekko? Nawet bardzo bym powiedział. No raczej wątpię żeby w serialu mogli pokazać pewną imprezę subków:) Nie ma szans...
Znaczy pion fabularny jest ten sam, niektóre wątki są bardziej podkręcone np. wszystko wskazuje na to że Victoria zrobi więcej dymu niż jej męski komiksowy odpowiednik (tutaj jest podkręcenie chyba aż za bardzo), oczywiście były podmianki np. Stormfront, można tak wymieniać ale jednak pion w tle jest ten sam i o dziwo, moim zdaniem, te podmianki nie wyszły na minus.
Jestem z przyszłości, i mogę powiedzieć, że pewna imprezę subków pokazali w serialu
też mi to przypominało The Boys właśnie dla mnie Invincible i The Boys to najlepsze seriale o superbohaterach
I tak i nie.
Jest to jednak tanie szokowanie flakami.
Pociąg w metrze by się wykoleił zamiast rozpieprzać kolejne setki pasażerów na flaki.
I co omniman chciał niby osiągnąć mordując tych ludzi na oczach syna?
No mehhh, jak się nad tym zastanowić.
Szokowanie flakami? Proponuję skupić się na dialogach. Kompleks boga, przenośnia dla nadludzi, wyobraź sobie jak czuje się miliardem na naszej ziemi, jak człowiek, który żyje na innym poziomie. Jak taki Ronaldo? Są bogami, dla nich życie malutkich jest śmiesznie nieważne. Moim zdaniem dialogi rewelacja. Z drugiej zaś strony konflikt wewnętrzny, misja czy rodzina? jak budować relacje z synem, jak być fair wobec swojego pochodzenia, ale też być dobrym człowiekiem, analogia do religii, która odjechała od wartości. Moim zdaniem ten serial to małe arcydzieło. No, ale jak oglądasz dla flaków to nie pojmiesz realnej wartości tego dzieła.
Tak tak, syn wychowywany jako ziemianin całe życie ma w chwilę zmienić się w kosmicznego wojownika bez serca bo tatuś mu obił ryj i zmasakrował tysiące ludzi - taaaa, baaardzo logiczne i sensowne. No istny z niego geniusz zła
Zgadzam się z dezertx, wyjaśnienia z ostatniego odcinka są tragiczne. Przecież teraz cała postać Omni-mana nie ma żadnego sensu. Skoro dla niego ludzie to mrówki to po co chodził na ryby ze swoim krawcem i traktował go jak kumpla? Przecież za kilka sekund (w skali jego życia) ten stary umrze. Po co zakładał rodzinę i 20 lat (!!) udawał, po co bronił niewinnych przed zagrożeniami, po czym w ostatnim odcinku zabił kilka tysięcy bez powodu? Sam powiedział, że został wysłany na Ziemię żeby ją osłabić przed inwazją Vultran i dołączeniem planety do Imperium. Z taką potęgą jaką dysponuje zrobiłby to w kilka minut po przylocie i mógł lecieć na następną planetę. A tu jednak zostaje 20 lat po czym nagle wygląda, jakby coś mu "kliknęło" w mózgu i stwierdził, że już czas na pozabijanie najpotężniejszych supków na Ziemi. Oczywiście po zabiciu Strażników już nie kontynuował z kolejnymi - też nie wiadomo dlaczego.
Szkoda, bo chęć poznania motywacji Omni-mana trzymała mnie w zaciekawieniu do końca sezonu. A tak to jest lekkie rozczarowanie.
Moim zdaniem żył tyle lat bo chciał poczekać aż syn dorośnie i dostanie moce, byłby kolejny Vulmitr do podbojów. Ochroniał ziemię, no skoro chcieli wcielić planetę do imperium to trochę lipa jakby zostało gruzowisko, to tak jakbyś przed kupnem domu go rozjebał. Poza tym też moim zdaniem chronił zimie i jednocześnie syna przed przypadkowym zgonem, póki moce się nie obudzą. No a reszta? Musiał żyć pod przykrywką.
Moce u młodego się obudziły, to stwierdził, że czas. Zabił strażników bo mogliby stawiać za duży opór inwazji i zjednoczyć innych herosów (i marka przeciągnąć do siebie), to jest osłabienie planety
ja raczej zauwazylem lustrzane odbicie hitlera, anizeli miliarderow, ale pewnie tacy by sie znalezli
Akurat CR7 wychował się w biedzie i nawet zadość uczynił kilku osobom które mu wtedy pomogły choć nie musiały.