W całej tej historii, która de facto jest skargą na amerykański wymiar sprawiedliwości, uderza liczba niewinnie skazywanych. Oraz sama kara śmierci jako rytuał. Z jednej strony wolność, demokracja, amerykański sen, milionerzy - a z drugiej dramat, tragedia, brutalność, bezradność wobec prawa.
Jest tam taki opis jednego więźnia, który porównuje życie w więzieniu do Piekła. I pyta: tylko dlaczego za życia? Inny mówi o tym, że jeśli urodzisz się biednym w mieście Ana, to już nigdy z tej biedy nie wyjdziesz. Chyba jednak wolę żyć w Polsce.
Dobrze zrobiony dokument, który dopiero pod koniec odkrywa najważniejsze tajemnice.